wtorek, 16 lipca 2013

od kiedy wiesz, że jesteś inna? czyli jak rozmawiać z otoczeniem o in vitro i adopcji

Ponieważ linia polityczna polskiego Episkopatu pt. "kochamy wszystkie dzieci, ale te z in vitro są ocaleńcami ze zbrodni przeciwko ludzkości" trzyma się mocno, a i arcybiskup Wacław Depo poczuł się wczoraj w obowiązku posmarować kanapkę tą samą starą mielonką ideologiczną, o proszę:

W kontekście manipulacji medialnej jakoby zapłodnienie in vitro było programem zdrowotnym w walce z bezpłodnością, przytoczmy dane GUS z pierwszego kwartału 2013 roku o urodzeniu się w Polsce 121 tys. dzieci - wyliczał dalej abp Depo. - Jednocześnie w tym samym czasie zmarło 142 tys. osób. Postawmy więc mocne pytanie, czy w tej statystyce i podanej liczbie zmarłych ujęto selekcję zarodków ludzkich, którym nie dano prawa do życia w stosowanej metodzie in vitro?
(źródło)

myślę, że to właściwy moment, aby wreszcie przygotować jakieś porządne narzędzie dla morderców rodziców dzieci poczętych tą metodą, które będą mogli wykorzystywać w rozmowach z otoczeniem, z mediami zwłaszcza. Od dziś wiemy już, że w Polsce ostatecznie zwyciężył Kościół toruńsko - episkopalny, a dwa ropiejące wrzody czyli Boniecki i Lemański zostały wreszcie poddane precyzyjnej resekcji z różowej tkanki macierzy, więc gromkie hurra! dla abpa Hosera. Nieulękłego obrońcy polskich tradycji feudalnych, prekursora Godności Zygoty, czułego opiekuna Tutsi, propagatora Naprotechnologii na gruncie polskim, jak również autora sformułowania "produkt" odnoszącego się do dziecka urodzonego dzięki in vitro.
(tak, to jest ten moment, w którym powinniście wznieść toast tym, co tam macie w ręku i oby nie był to tulipan)
Przyszłość rysuje się w jasnych barwach i należy się liczyć z tym, że wreszcie miłość do bliźniego ujawni się w niczym nieskrępowanej już odsłonie, a my będziemy egzaminowani na okoliczność swoich rodzin przez kolejnych dojrzałych kapłanów oraz dziennikarzy. Dla naszego dobra oczywiście i na poczet przyszłego zbawienia.

Oto więc mały tutorial dla rodzin, które powstały w wyniku leczenia metodami wspomaganego rozrodu bądź są rodzicami adopcyjnymi.
Jako materiał posłużą nam  w głównej mierze notatki sporządzone przeze mnie w listopadzie 2012 roku, kiedy to Polska obchodziła 25lecie metody IVF, co - jak się należało spodziewać - przyciągnęło zainteresowanie wielu mediów mogących wreszcie przeegzaminować nie tylko samych rodziców, ale również ich dzieci. Dołożyłam też kilka nowszych kontaktów medialnych i pogrupowałam je zagadnieniami, więc każda rodzina znajdzie coś dla siebie. Wszystkie cytowane poniżej pytania padły naprawdę w kierunku rodziców i dzieci, więc:


Wychowanie

jak się wychowuje dzieci z in vitro?

sugerowana odpowiedź:

Z narażeniem zdrowia, bo lodówkę trzeba otwierać przynajmniej trzy razy dziennie w porze posiłku, a podczas zmiany pieluchy rodzic narażony jest na obijanie potylicy niedomykającymi się drzwiami chłodziarki. Znane są przypadki odmrożeń. Rodziców dzieci invitrowych można poznać po chronicznym nieżycie górnych dróg oddechowych. Często wionie od nich subtelnie mentolem i kamforą.

Rodzeństwo

Co pomyślałeś, kiedy dowiedziałeś się, że Twój brat jest z in vitro? 

sugerowana odpowiedź:

Pomyślałem "no dupiato", ale co tam, w końcu jestem harcerzem i umiem się ostrożnie obchodzić z niebezpiecznymi przedmiotami, więc staram się nie walić młotkiem w szklaną obudowę, w której znajduje się mój brat. Wkurza mnie jedynie, że co sobotę ojciec każe mi brać Mr. Muscle do szyb i jeździć na szmacie zamiast na rowerze.

Było to trudne, czułeś lęk?

sugerowana odpowiedź:

Tak. Ogarnął mnie lęk egzystencjalny. Zrozumiałem, że już wkrótce będę musiał się dzielić zabawkami z ufokiem. Na szczęście rodzice wypożyczyli  Predatora i wszystkie części Obcego, co pozwoliło nam się lepiej przygotować do porodu.

Leczenie

P: Czy miała pani dylematy etyczne związane z in vitro?

O: nie, nie miałam. A jakie miałabym mieć?

P: No te związane z mordowaniem zarodków?

sugerowana odpowiedź:

Ach, te. Nie, jako wielokrotna aborcjonistka pomyślałam sobie, że mordowanie zarodków będzie ciekawą odmianą po mordowaniu płodów. Zawsze interesowałam się skalą mikro. Postanowiłam, że zaraz po zakończeniu eksperymentów z zapłodnieniem in vitro poświęcę się analizie synaps dziennikarek TVNu.

To przykre być chorym?

sugerowana odpowiedź:

Gdzież tam, jest w dechę! Zastrzyki, hormony, rozkładanie nóg przed lekarzem, oddawanie nasienia do fiolki- uwielbiamy to. Organizujemy nawet kameralne maratony wśród pacjentów, naszą ulubioną kategorią jest "zdopinguj swoje plemniki". Zaprzyjaźnione laboratoria użyczają nam swoich mikroskopów, leje się piwsko, zapraszamy często różne undergroundowe kapele i impra się kręci. W przyszłości planujemy połączenie wysiłków z chorymi na rdzeniowy zanik mięśni, oni na wózkach, my na fotelach ginekologicznych, to będzie duże wydarzenie. Staramy się na razie o fundusze z NFZ pod hasłem "nieuleczalne choroby są zajebiste, dołącz do nas!". Może mały patronat medialny regionalnego oddziału TVP z Białegostoku?

Dziecko z in vitro jako nowa kategoria człowieka

Od kiedy wiesz, że jesteś inna?

sugerowana odpowiedź:

pierwsza intuicja co do własnej odmienności wydarzyła się jeszcze w moim życiu płodowym, kiedy mordowani bracia i siostry wołali do mnie z sąsiedniego szkiełka "nie pozwól nam umrzeć!". Potem jednak to wyparłam. Dzięki wielu zabiegom chirurgicznym udało się usunąć chipy i niemal w całości zredukować nadmiarowe odnóża. Nieocenionego wsparcia udzielili mi rodzice zamawiając u znajomej rękodzielniczki z Koniakowa specjalne modele czapeczek z wypustkami na czułki.


Adopcja

Łatwo jest kochać obce dziecko?

Sugerowana odpowiedź:
Nie poddajemy się. Staramy się je dobrze traktować mimo wszystko i wymieniać trociny w klatce przynajmniej co drugi dzień.

Skąd u pana tak wielkoduszna decyzja, aby zająć się cudzym dzieckiem?

Sugerowana odpowiedź:

Już od wczesnego wieku szkolnego lubiłem zwierzątka, zajmowałem się m.in. papużkami falistymi i chomikiem. To mi dało niezbędne kompetencje, aby zająć się cudzym dzieckiem, wie pani, ta przeklęta wrażliwość < roni łzę do batystowej chusteczki >. Generalnie staramy się syna podrzutka nie przeciążać, wodę ze studni nosi stągwiami jedynie przed szkołą i po szkole, dajemy mu też kieszonkowe, oczywiście o ile na nie zarobi podczas jesiennych wykopków.

Parę kwestii z dokumentu Konferencji Episkopatu Polski

Dziecko jako produkt

Przechowujemy dziecko w warunkach higienicznych i w miarę możliwości regularnie dostarczmy jej/jemu świeżej karmy. W zależności od sytuacji rodziny pożądane jest wyprowadzanie produktu na spacer co jakiś czas, natomiast raczej nie należy trzymać go w budzie, bo jest to niechrześcijańskie.

Aborcja selektywna przy in vitro

Nie wykonuje się jej w Polsce (dowód) ponieważ jednak polski Episkopat wie lepiej, należy każde dostarczone do kancelarii parafialnej dziecko zaopatrzyć w certyfikat od ginekologa potwierdzający wykonanie/niewykonanie aborcji selektywnej.

Chrzest

Mimo statusu produktu i ocaleńca, dzieci poczęte metodą in vitro cieszą się miłością polskiego Kościoła katolickiego, więc należy je oczywiście ochrzcić, aby mogły wzrastać w bezpiecznej i stabilnej atmosferze akceptacji. Można wyhaftować na beciku dla ułatwienia "poczęte w szkle" bądź wytatuować stosowną sentencję na czółku, aby ksiądz proboszcz mógł od razu otoczyć dziecko szczególną opieką duszpasterską oraz wdrożyć terapię naprawczą wobec posiadanego przez dziecko syndromu ocaleńca. Jakby co Hoser pomoże się w tym odnaleźć.

Apostazja

Jest zła. Nikt o zdrowych zmysłach nie występuje z Kościoła, matki naszej, troszczącej się o każde swoje dziecko i miłującej je miłością trudną, wymagającą regularnego bicia w mordę dla przypomnienia, że jedynie w feudalizmie i pokornej komendacji dusza nasza znajdzie ukojenie.

Papież Franciszek



Jakoś nie pasuje do mainstreamu?



Ale polski mainstream episkopalny trzyma się mocno i właśnie szczęśliwie zażegnał burzę wywołaną przez księdza Lemańskiego, więc nadzieją i wiarą bądźmy silni.

***

Za każdym razem kiedy czytam nowy felieton Aleksandry Klich* na temat kongresu kobiet, na którym nie bywa, myślę sobie, że mainstreamowe media upadają długo i w bolesnej agonii. Ale one upadają na tak wielu frontach i tak wielkim wysiłkiem tylu zaangażowanych w to przedsięwzięcie dziennikarzy, że nie widzę tu innego wytłumaczenia, niż naprawdę cholernie mocne prochy przedłużające życie. I odrobina charyzmatycznego wsparcia ojca Bashobory, bo bez pomocy mistycznej chyba by się to nie udało.
Dlatego powinniśmy wyręczać strudzone media i odjąć im ciężkiej pracy intelektualnej, dostarczając odpowiedzi równie głupich, co poprzedzające je pytania. Efekt i tak będzie ten sam, a zyskamy przynajmniej odrobinę funu.
Co się tyczy polskiego Episkopatu to sprawa jest niestety poważniejsza, ponieważ ówże śmiga już nie tylko jak Strosmayerowska gołębica, ale jak global hawk. Obawiam się, że niewiele da się z tym zrobić, bo tak zniuansowana i obudowana racjonalizacjami głupota może być jedynie wystawiona w Sevres, najlepiej za opancerzoną szybą niedostępną zwiedzającym, aby minimalizować dalsze szkody społeczne. Co na razie się nie stanie niestety.
Więc na koniec: slava i chwała, Heniu! Wygrałeś!








* ponieważ felieton pani Klich nie jest dłużej dostępny w wolnym dostępie, zaoszczędźcie czas i pieniądze czytając streszczenie poprzednich felietonów na temat Kongresu Kobiet tej autorki, które ofiarnie przygotował inż. mrownica na Streszczu. Najnowszy kongresowy zasadniczo niewiele się różni, ewentualnie jest jeszcze bardziej denny, jeśli w ogóle to możliwe.



17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurne:))))))))) bede to sobie czytac do poduszki :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonała forma, milady.
    Acz świadomość, że pytania i kontekst to szczera prawda czasu, prawda ekranu i ambony, nieco warzy mi humor przy lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brrr... ta sama klasa ironii co u Rolanda Topora....

    OdpowiedzUsuń
  5. byłoby śmieszne, gdyby nie było takie smutne.
    i to niestety na wielu frontach.
    tekst znakomity.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smutno-fajne, czekam aż ktoś rzeczywiście odpowie tak dziennikarzowi/dziennikarce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo trafne :-) Bardzo dobrze się czytało, i jakże inne od ostatnich "artykułów gniotów".

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam zachować się niesportowo i przynieść takiego linka: http://wyborcza.pl/1,75478,14617316,In_vitro_jak_uklad_z_diablem__Ekspert_Episkopatu_jezdzi.html? - to nie smutna pani redaktor czy nawiedzony Terlik, tylko ktoś z papierami z PAN. I troszkę mi się robi wszystko naraz, jak to czytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutne ale prawdziwe - pięknie napisane i nawet uśmiechnąć się można wyobrażając sobie minę rozmówcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za tego bloga, czegoś takiego szukałam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Życzę Pani wszystkiego najlepszego - aby gorycz w Pani życiu została zastąpiona w końcu pokojem, prawdziwym szczęściem i odnalezieniem autentycznej wartości bycia człowiekiem, bycia kobietą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za życzenia, autentyczną radość bycia człowiekiem ergo kobietą odczuwam codziennie, co nie wyklucza cyklicznego konstatowania, w jak bardzo nienormalnym kraju żyję

    OdpowiedzUsuń
  13. Heloł a !
    Zakochałam się w Twoich tekstach. Dlaczego nie mam takich znajomych jak Ty ? Trudno o takich znajomych, o takie tematy, o takie spojrzenie na nie... Zabieram się za pozostałe wątki.
    Udanych wakacji !!!

    OdpowiedzUsuń