czwartek, 24 marca 2011

pan Skreczko robi geszeft

od tygodni kluje się w bu...bólach tekst o adopcji, więc żeby odwlec poród dziś porozmawiamy o panu Skreczko, właścicielu księgarni Selkar, której przypadkiem byłam klientką do dnia  niniejszego, dokładnie do godziny dziewiątej czterdzieści siedem.
Pan Skreczko to prawdziwy szałaput, ho ho ho!, mój wąsaty wujek Marian mógłby się poczuć zagrożony na swojej pozycji rodzinnego kawalarza gdyby tylko wiedział o inicjatywie pana Skreczko.
Ów umieścił nad opisem ksiązki "Złote Żniwa" taki oto disclaimer (zwrócić uwagę na emotikon na końcu):

Ponieważ nie możemy wycofać książki z naszej oferty, a nie chcemy żeby nasi klienci odnieśli wrażenie, iż poglądy i wnioski Pana Grossa są naszymi poglądami, postanowiliśmy nieco podwyższyć cenę książki. Życzymy udanych zakupów ;)

"Nieco podwyższona cena" wynosi w tym przypadku 4499 złotych polskich, słownie cztery tysiące czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć złotych.
Wszyscy chichoczą?
To odbijamy korek w szampanie Piccolo i dla każdego po gumie w kształcie papierosa. Dalej będzie jeszcze śmieszniej.
Indagowany przez dziennikarzy w tej sprawie, pan Skreczko udzielił wyjaśnień:


Powodem tego wszystkiego były negatywne e-maile i telefony od naszych klientów, czasem nawet wulgarne. Zrobiło się zamieszanie, coraz więcej klientów informowało nas, że przez tę książkę przestaną robić zakupy w naszej księgarni - wyjaśnił Skreczko w rozmowie z Alertem24.
- Ponieważ nie możemy wycofać książki z naszej oferty, a nie chcemy żeby nasi klienci odnieśli wrażenie, iż poglądy i wnioski Pana Grossa są naszymi poglądami, postanowiliśmy nieco podwyższyć cenę książki.
Zapytany o to, które dokładnie poglądy Jana Grossa mu nie odpowiadają odpowiedział: - Nie przeczytałem całej książki, nie chcę się wypowiadać na temat jej treści.

Pierwszą ksiązką Jana Tomasza Grossa, jaką zakupiłam za swoje pieniądze, Drogi Pamiętniczku, byli "Sąsiedzi", a pamiętam to dokładnie, gdyż następnie tatuś mi ją podarł i wyrzucił do kosza, co dało przyczynek do mojego drugiego olśnienia w zakresie posiadania ojca antysemity.
Treść pamiętam dokładnie i generalnie było tam o tym, że nie wszyscy Polacy kochali Żydów i nosili im bochenki chleba do lasu. Było też coś o płonącej stodole.
Potem dorosłam i nie zostałam właścicielką księgarni Selkar, dzięki czemu nie wyzbyłam się zwyczaju czytania książek. Szczególnie czytam je wówczas, kiedy mam o nich coś publicznie powiedzieć. To pożyteczny nawyk.
Co do Grossa to napisał jeszcze kilkanaście książek, które w ciągu ostatniego dziesięciolecia miały wiele wznowień, o czym pan Skreczko pewnie wie, bo w ciągłej sprzedaży posiada inną książkę Grossa, Upiorną dekadę, w cenie 27 zł za egzemplarz.
Panie Skreczko, ta książka też jest o Żydach i Polakach! Baczność!

Ogólny fetor marketingowej żenady unoszący się nad tą sprawą nakazał mi wysłać mail do Biura Obsługi Klienta księgarni Selkar, gdyż  bardzo lubię informować przyjaciół:
Szanowni Państwo

W zwiazku z Państwa decyzją dotyczącą zajęcia stanowiska w sprawie ksiązki Jana Tomasza Grossa "Złote Żniwa" proszę o niezwłoczne usunięcie mojego adresu mailowego i danych z bazy księgarni Selkar oraz wykreślenie mnie z listy newsletterowej. Uważam takie posunięcia marketingowe za w najwyższym stopniu niestosowne. Nie oczekuję od księgarni, w ktorej kupuję książki, prowadzenia polityki.

Z szacunkiem

XX

Moi korespondencyjni przyjaciele odpowiedzieli już o ósmej cztery dnia następnego:

Chcieliśmy poinformować, że nie zamierzamy uczestniczyć w dyskusji na temat książki "Złote żniwa". Sprawa jest dla nas zamknięta i dopóki mamy książki na stanie i nie zwrócimy ich do wydawnictwa, ich cena nie ulegnie zmianie. Nie zabraniamy w żaden sposób jej zakupu na naszej stronie, a wręcz zachęcamy ponieważ pieniadze z jej sprzedaży zostaną przekazane na Dom Dziecka w Białymstoku. Później książka będzie u nas niedostępna w sprzedaży.

pozdrawiamy

ja wam dobrze radzę, kupcie podopiecznym tego domu dziecka jeszcze projektor i złotą kolekcję filmową Bohdana Poręby, będzie jak znalazł.

Szanowna Pani

Zaszło nieporozumienie wynikające z braku zapoznania się z moim mailem. Nie interesują mnie tłumaczenia i stanowiska Państwa firmy, bo nie jestem zainteresowana byciem klientką księgarni, która w sposób tak żenujący uwikłała się w politykę. Przypominam, iż Jan Tomasz Gross napisał w ostatniej dekadzie kilka książek, więc linia historyczna kolejnej nie powinna być zaskoczeniem dla nikogo. Oczywiście zakładając, iż pracownicy i właściciele księgarni mają zwyczaj czytać zamawiane do magazynu książki. Jeśli nie- z tym większą przyjemnością będę korzystała z usług Państwa konkurencji.
Ponawiam swoje żądanie o usunięcie moich danych osobowych oraz adresu mailowego z Państwa bazy danych. Nie życzę sobie więcej być kłopotana korespondencją z Państwem.

Z poważaniem

I w ten to sposób zostałam zniknięta ze złotych list bazy Selkarowej.
A Wy, klienci Selkaru, czyńcie swą powinność. Jeśli się Wam ofc chce.

edit: zapomniawszy, bo chciałam jeszcze napisać, że uwaga!!11!! autor Migotania Słów zauważył podobną wiosenno- ofensywną tendencję rodzimych księgarni. Musimy więc być duchem silni, od czasów reklamy Prusakolepu zachowały się przetrwalniki polskiego  marketingu topornego. Być może pomaga na nie cieciorka i dieta pięciu przemian, ale maile są w każdym razie szybsze.

6 komentarzy:

  1. No, proszę, dopięła dziewczyna swego:)
    a ksiązka?
    minie szum
    ksiązka będzie

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG. Dodałbym emotkę, ale tak jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ambiwalentne uczucia. Waham się między "drukować wszystko i niech będzie dostępne" a "no dobra, ale przecież nie wszystko". Natomiast sama akcja Selkaru jest wg mnie dupczasta i nawet trudno mi uwierzyć w racjonalne wytłumaczenie ("omigod, wszyscy będą o nas gadać!11 nie kupią tej, ale przyjdą nowi i kupią tonę innych!112").

    OdpowiedzUsuń
  4. @nosiwoda
    Ziemię niczyją pomiędzy "drukować wszystko" i "jednak nie wszystko" zagospodarowuje w moim poczuciu prawo, konkretnie paragraf 256 i 257 KK, w którym mowa o nawoływaniu do nienawiści na tle rasowym, religijnym, etnicznym i narodowościowym. Resztę rozstrzygają pozostałe paragrafy Kodeksu Karnego, w tym możliwość pozwania za pomówienie, zniesławienie i narażenie na utratę dobrego imienia.
    Zatem narzędzia dochodzenia prawdy- o ile została ona podważona i mamy na to dowody- w polskim prawie istnieją. Nawiasem mówiąc Henryk Pająk i Leszek Bubel sprzedający swe rasistowskie książeczki w przykościelnych księgarenkach nigdy nie byli sekowani przez wirtualne księgarnie, przedziwne.

    OdpowiedzUsuń
  5. @a
    Wspomniane paragrafy to zasadniczo martwe paragrafy, przynajmniej dopóki ktoś nie oberwie nożem. Dopóki nawalanka jest na papierowe argumenty, to nawet katolicy mają problem z wykorzystaniem owych paragrafów, a co dopiero mniej "medialne" grupy.
    Pozwanie o zniesławienie też jest dość śliskim tematem...
    A Bubel rzeczywiście ma się dobrze

    OdpowiedzUsuń