poniedziałek, 1 listopada 2010

o innych żyjątkach

Przychodzi taki dzień, w którym człowiek zadaje sobie trudne pytania w rodzaju "a może to ONI mają rację i istnieje naprawdę międzynarodowy spisek, nasze dzieci są trute szczepionkami, w Smoleńsku dobijali ofiary, a my idziemy równym krokiem ku przepaści?".
Takim rozważaniom sprzyja dzień Wszystkich Świętych.
Palą się te ogieńki na grobach, a ty myślisz sobie, że to wszystko jest takie ulotne i szybko mija, więc tym bardziej warto szukać odpowiedzi na pytanie, czy po zgaszeniu światła nie okaże się, że decyzja o byciu lemingiem była nietrafiona?

Spacerując dziś ze Starym po cmentarzu doszliśmy do wniosku, że istnieje kilka mianowników dla wszelkiej maści prawicowych freaków.
Po pierwsze spora część z nich to rasowi grafomani, w zasadzie powinno się nimi zainteresować Sevres i sporządzić odlewy.
Pierwszy raz nawiedziła mnie ta myśl podczas lektury pasjonującej powieści "Chusta" prozaika Tomasza Terlikowskiego. O Buddo! Cóż to za dzieło! Potem zapoznałam się z twórczością pani psycholog Bogny Białeckiej i szeregu innych autorów, których nazwisk nie wymienię, aby nie zalać tego przyjemnego miejsca strumieniem freaków trafiających tu z gugli. Wczoraj jednak doświadczyłam prawdziwego artystycznego kartharsis, to jest tak złe, że aż doskonałe:
http://astral-projection.blog.onet.pl/Kielbasa-Parowa-Pasztetowa,2,ID359427958,n

Opowiadanie nosi wstrząsający tytuł "Kiełbasa, Parówa, Pasztetowa" i wszystko na ten temat. Zostaliście ostrzeżeni, więc klikajcie z namysłem.

Po drugie cechą wszystkich osób sercem oddanych idei Intronizacji Chrystusa na Króla Polski jest głębokie przekonanie, iż  świat współczesny jest zaledwie symulakrum Świata Właściwego.
Dobrze, to może nie jest nic dziwnego ani odkrywczego, w zasadzie każdy system religijny bazuje mniej lub bardziej na tym przekonaniu, a mimo to nie każda osoba wierząca jest świrem, prawda?
Różnica polega na tym, że kiedy przeciętny katolik lub protestant mówią "tak, ten świat jest niedoskonałym odbiciem świata doskonałego, do którego dołączymy po naszej śmierci", Jan Bodakowski dodaje: "tak! A czyja to wina? Masonów, Żydów oraz telewizji szatana! Powiedzmy im "no pasaran" i przestańmy szczepić nasze dzieci!".

Przekonanie, że za każdą Dużą Ideą (koncepcją, instytucją, konsorcjum, przedsiębiorstwem) stoją tajemnicze siły ludzkie w ciemnych okularach, powołane do tego, aby zacierać ślady i niszczyć dowody, jest z jednej strony imponujące, a z drugiej trochę paraliżujące.
Usiłuję sobie wyobrazić świat Antoniego Macierewicza. Tu nie ma przypadków i nawet zwykła ławka parkowa pęcznieje pod naporem możliwych znaczeń: kto ją tam postawił? Z jakiego powodu? I dlaczego pomalował akurat na pedalski różowy?

Otóż nie wiem, czy razem ze Starym mamy rację czy nie co do kwestii eschatologicznych, ale wiem, że postawienie na pewność, iż jednak nikt nas nie usiłuje po kryjomu wytruć, wymordować, zmienić orientacji seksualnej, uniepłodnić, zarazić autyzmem (sic!) czy obrzezać, powoduje, iż żyje nam się na tym najlepszym ze światów dość spokojnie.
Nie każemy naszym dzieciom sprawdzać kąta skrzywienia nosa kolegów z klasy i nie wpajamy, iż głównym celem otaczającego nas świata jest zrobić nam krzywdę.
Tak, wierzymy, że czasem tak bywa, iż w wyniku splotu nieszczęśliwych okoliczności i błędnych decyzji ludzkich, samoloty spadają na ziemię, co jest w tym samym stopniu smutne i dramatyczne, co jednocześnie przypadkowe, głupie i nieposiadające Tajemniczego Alternatywnego Uzasadnienia.
Wierzymy też, że Elvis naprawdę kojfnął, a Dablju Bush nie należy do rodu Kosmicznych Jaszczurów. Co więcej jesteśmy przekonani, iż margines błędów czy nadużyć istnieje zawsze, należy z nim walczyć i starać się go zmniejszać, ale jednocześnie należy nabyć smutną, filozoficzną pewność, że shit po prostu happens i skutek uboczny wystąpić może.
Albowiem każde działanie jest jednocześnie nieuchronnie związane z możliwością pojawienia się nadużycia, choćby występowało ono jako daleka konsekwencja.
Mimo to idea działania i robienia wszystkiego, co w danej sytuacji wydaje nam się racjonalne, niezwiązane z niczyją krzywdą i prowadzące do naszego własnego dobra, wydaje nam się zasadniczo słuszna i warta popularyzacji.
Dlatego szczepimy nasze dzieci, wierzymy w recykling i budujemy naszą domową lemingarnię.

Gdyż mamy niezachwianą pewność, że bycie lemingiem jest na dłuższą metę bardziej racjonalnym wyborem niż bycie dodo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz