Pan Skreczko to prawdziwy szałaput, ho ho ho!, mój wąsaty wujek Marian mógłby się poczuć zagrożony na swojej pozycji rodzinnego kawalarza gdyby tylko wiedział o inicjatywie pana Skreczko.
Ów umieścił nad opisem ksiązki "Złote Żniwa" taki oto disclaimer (zwrócić uwagę na emotikon na końcu):
Ponieważ nie możemy wycofać książki z naszej oferty, a nie chcemy żeby nasi klienci odnieśli wrażenie, iż poglądy i wnioski Pana Grossa są naszymi poglądami, postanowiliśmy nieco podwyższyć cenę książki. Życzymy udanych zakupów ;)
"Nieco podwyższona cena" wynosi w tym przypadku 4499 złotych polskich, słownie cztery tysiące czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć złotych.
Wszyscy chichoczą?
To odbijamy korek w szampanie Piccolo i dla każdego po gumie w kształcie papierosa. Dalej będzie jeszcze śmieszniej.
Indagowany przez dziennikarzy w tej sprawie, pan Skreczko udzielił wyjaśnień:
Powodem tego wszystkiego były negatywne e-maile i telefony od naszych klientów, czasem nawet wulgarne. Zrobiło się zamieszanie, coraz więcej klientów informowało nas, że przez tę książkę przestaną robić zakupy w naszej księgarni - wyjaśnił Skreczko w rozmowie z Alertem24.
- Ponieważ nie możemy wycofać książki z naszej oferty, a nie chcemy żeby nasi klienci odnieśli wrażenie, iż poglądy i wnioski Pana Grossa są naszymi poglądami, postanowiliśmy nieco podwyższyć cenę książki.
Zapytany o to, które dokładnie poglądy Jana Grossa mu nie odpowiadają odpowiedział: - Nie przeczytałem całej książki, nie chcę się wypowiadać na temat jej treści.
Pierwszą ksiązką Jana Tomasza Grossa, jaką zakupiłam za swoje pieniądze, Drogi Pamiętniczku, byli "Sąsiedzi", a pamiętam to dokładnie, gdyż następnie tatuś mi ją podarł i wyrzucił do kosza, co dało przyczynek do mojego drugiego olśnienia w zakresie posiadania ojca antysemity.
Treść pamiętam dokładnie i generalnie było tam o tym, że nie wszyscy Polacy kochali Żydów i nosili im bochenki chleba do lasu. Było też coś o płonącej stodole.
Potem dorosłam i nie zostałam właścicielką księgarni Selkar, dzięki czemu nie wyzbyłam się zwyczaju czytania książek. Szczególnie czytam je wówczas, kiedy mam o nich coś publicznie powiedzieć. To pożyteczny nawyk.
Co do Grossa to napisał jeszcze kilkanaście książek, które w ciągu ostatniego dziesięciolecia miały wiele wznowień, o czym pan Skreczko pewnie wie, bo w ciągłej sprzedaży posiada inną książkę Grossa, Upiorną dekadę, w cenie 27 zł za egzemplarz.
Panie Skreczko, ta książka też jest o Żydach i Polakach! Baczność!
Ogólny fetor marketingowej żenady unoszący się nad tą sprawą nakazał mi wysłać mail do Biura Obsługi Klienta księgarni Selkar, gdyż bardzo lubię informować przyjaciół:
Szanowni Państwo
W zwiazku z Państwa decyzją dotyczącą zajęcia stanowiska w sprawie ksiązki Jana Tomasza Grossa "Złote Żniwa" proszę o niezwłoczne usunięcie mojego adresu mailowego i danych z bazy księgarni Selkar oraz wykreślenie mnie z listy newsletterowej. Uważam takie posunięcia marketingowe za w najwyższym stopniu niestosowne. Nie oczekuję od księgarni, w ktorej kupuję książki, prowadzenia polityki.
Z szacunkiem
XX
Moi korespondencyjni przyjaciele odpowiedzieli już o ósmej cztery dnia następnego:
Chcieliśmy poinformować, że nie zamierzamy uczestniczyć w dyskusji na temat książki "Złote żniwa". Sprawa jest dla nas zamknięta i dopóki mamy książki na stanie i nie zwrócimy ich do wydawnictwa, ich cena nie ulegnie zmianie. Nie zabraniamy w żaden sposób jej zakupu na naszej stronie, a wręcz zachęcamy ponieważ pieniadze z jej sprzedaży zostaną przekazane na Dom Dziecka w Białymstoku. Później książka będzie u nas niedostępna w sprzedaży.
pozdrawiamy
ja wam dobrze radzę, kupcie podopiecznym tego domu dziecka jeszcze projektor i złotą kolekcję filmową Bohdana Poręby, będzie jak znalazł.
Szanowna Pani
Zaszło nieporozumienie wynikające z braku zapoznania się z moim mailem. Nie interesują mnie tłumaczenia i stanowiska Państwa firmy, bo nie jestem zainteresowana byciem klientką księgarni, która w sposób tak żenujący uwikłała się w politykę. Przypominam, iż Jan Tomasz Gross napisał w ostatniej dekadzie kilka książek, więc linia historyczna kolejnej nie powinna być zaskoczeniem dla nikogo. Oczywiście zakładając, iż pracownicy i właściciele księgarni mają zwyczaj czytać zamawiane do magazynu książki. Jeśli nie- z tym większą przyjemnością będę korzystała z usług Państwa konkurencji.
Ponawiam swoje żądanie o usunięcie moich danych osobowych oraz adresu mailowego z Państwa bazy danych. Nie życzę sobie więcej być kłopotana korespondencją z Państwem.
Z poważaniem
I w ten to sposób zostałam zniknięta ze złotych list bazy Selkarowej.
A Wy, klienci Selkaru, czyńcie swą powinność. Jeśli się Wam ofc chce.
edit: zapomniawszy, bo chciałam jeszcze napisać, że uwaga!!11!! autor Migotania Słów zauważył podobną wiosenno- ofensywną tendencję rodzimych księgarni. Musimy więc być duchem silni, od czasów reklamy Prusakolepu zachowały się przetrwalniki polskiego marketingu topornego. Być może pomaga na nie cieciorka i dieta pięciu przemian, ale maile są w każdym razie szybsze.
No, proszę, dopięła dziewczyna swego:)
OdpowiedzUsuńa ksiązka?
minie szum
ksiązka będzie
Brawo. Tak trzeba i warto.
OdpowiedzUsuńOMG. Dodałbym emotkę, ale tak jakoś...
OdpowiedzUsuńMam ambiwalentne uczucia. Waham się między "drukować wszystko i niech będzie dostępne" a "no dobra, ale przecież nie wszystko". Natomiast sama akcja Selkaru jest wg mnie dupczasta i nawet trudno mi uwierzyć w racjonalne wytłumaczenie ("omigod, wszyscy będą o nas gadać!11 nie kupią tej, ale przyjdą nowi i kupią tonę innych!112").
OdpowiedzUsuń@nosiwoda
OdpowiedzUsuńZiemię niczyją pomiędzy "drukować wszystko" i "jednak nie wszystko" zagospodarowuje w moim poczuciu prawo, konkretnie paragraf 256 i 257 KK, w którym mowa o nawoływaniu do nienawiści na tle rasowym, religijnym, etnicznym i narodowościowym. Resztę rozstrzygają pozostałe paragrafy Kodeksu Karnego, w tym możliwość pozwania za pomówienie, zniesławienie i narażenie na utratę dobrego imienia.
Zatem narzędzia dochodzenia prawdy- o ile została ona podważona i mamy na to dowody- w polskim prawie istnieją. Nawiasem mówiąc Henryk Pająk i Leszek Bubel sprzedający swe rasistowskie książeczki w przykościelnych księgarenkach nigdy nie byli sekowani przez wirtualne księgarnie, przedziwne.
@a
OdpowiedzUsuńWspomniane paragrafy to zasadniczo martwe paragrafy, przynajmniej dopóki ktoś nie oberwie nożem. Dopóki nawalanka jest na papierowe argumenty, to nawet katolicy mają problem z wykorzystaniem owych paragrafów, a co dopiero mniej "medialne" grupy.
Pozwanie o zniesławienie też jest dość śliskim tematem...
A Bubel rzeczywiście ma się dobrze