tag:blogger.com,1999:blog-48746445583971926892024-03-19T06:09:26.993+01:00lemingi i inne żyjątkaa.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.comBlogger65125tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-39152908010191628412018-02-19T15:33:00.001+01:002018-02-19T15:45:54.115+01:00Ku chwale familiocentryzmuW świecie niewiele jest pewników, więc fakty, co do których mamy tytanową pewność, powinny być doceniane w sposób szczególny. Nutella jest pycha, szczenięta labradorów są w dyszkę, słońce wschodzi i zachodzi, a rodzina jest matecznikiem szczęścia i bezpieczeństwa wszystkich jej członków.<br />
Tym ustaleniem daje się zapewne wytłumaczyć sytuację, w której od lat rozmawiamy w debacie o aborcji, in vitro i wysokości podatków, ale nie rozmawiamy o bezpieczeństwie dzieci, bo już je zdefiniowaliśmy i nie mamy tu większych wątpliwości. Realizacja praw dzieci, w tym ich bezpieczeństwo i szczęście, może nastąpić wyłącznie w rodzinie, to oczywiste, więc nazwaliśmy nawet ustawę dotyczącą problemów w rodzinie "Ustawą o wspieraniu rodziny". Nie nazwaliśmy jej ustawą o wspieraniu dziecka, bo dziecko jako podmiot zaprząta naszą uwagę, dopóki jest nienarodzone. Kiedy już się narodzi, staje się własnością rodziny, więc dobro tegoż dziecka będziemy realizować poprzez wzmacnianie rodziny i reintegrowanie jej, jeśli ulegnie rozdzieleniu, a nie przez wspieranie dziecka, co pięknie wyraził minister Patryk Jaki:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
"Nie ma zgody na dalsze niszczenie rodziny. Rodzina od zawsze była sercem Polski. Będziemy dbali o to, żeby to serce dalej mocno biło"<span style="font-size: xx-small;"> (<a href="http://www.rp.pl/Rodzina/302119908-Ustawa-wprowadzajaca-zakaz-odbierania-dzieci-rodzicom-z-powodu-biedy-uchwalona.html">źródło</a>)</span></blockquote>
...a co w polskiej literaturze zostało nazwane przejściem od modelu pajdocentrycznego do modelu familiocentrycznego:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiD7GBlNCbmkGlot52Ek7F4IYS2kj26UO3eWkhWYaKhSz7-pv4wfiK7LgIHuve3sZGMPdA4yzqnoWzd0_Z9ayoD_j-4P1SkcwAOL8f2kIJ-REEwGqLjoLfhE_mBZ9wlrWnQEzKgwoL6kLOd/s1600/slajd+przepierski.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="458" data-original-width="781" height="187" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiD7GBlNCbmkGlot52Ek7F4IYS2kj26UO3eWkhWYaKhSz7-pv4wfiK7LgIHuve3sZGMPdA4yzqnoWzd0_Z9ayoD_j-4P1SkcwAOL8f2kIJ-REEwGqLjoLfhE_mBZ9wlrWnQEzKgwoL6kLOd/s320/slajd+przepierski.png" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: xx-small;">(podział zaproponowany przez dr Jarosława Przeperskiego, UMK, doradcę i eksperta Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej; grafika pochodzi z prezentacji Tomasza Polkowskiego, Perspektywa zastępowania pieczy instytucjonalnej nad dzieckiem przez usługi wspierające rodzinę na poziomie społeczności lokalnej, Eurochild i Fundacja Dziecko i Rodzina, Gdańsk 31 marca 2017 roku)</span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
That's being said, rozważmy najpoważniejsze problemy dotykające polskich rodzin, którym odbiera się dzieci godząc tym samym w integralność rodziny i prawa dziecka:<br />
1. odbieranie dzieci z biedy<br />
2. zbyt szybkie i nieuzasadnione interwencje państwa w rodzinę, której należy się raczej wsparcie i pomoc, niż pozbawianie jej dzieci<br />
3. adopcje zagraniczne, będące przykrywką dla handlu dziećmi<br />
4. niedostateczne wysiłki systemu na rzecz reintegracji rodzin (połączenia dzieci z rodzicami)<br />
<br />
Kto śledził działalność byłej ministry Beaty Szydło ten wie, że w kwestii punktu pierwszego, rząd Prawa i Sprawiedliwości podjął już zdecydowane działania i wprowadził w 2016 roku do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego "zakaz odbierania dzieci z biedy"<span style="font-size: xx-small;"> (<a href="http://www.rp.pl/Rodzina/302119908-Ustawa-wprowadzajaca-zakaz-odbierania-dzieci-rodzicom-z-powodu-biedy-uchwalona.html">źródło</a>). </span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOPLRH-xXXzX6YduKLiQeoc37VitAWwkRD3ol7SWVG8G8N0e02YeoJo3w2JPz3Xz8Qyj6z4Kwy_l92cQx6kC5hvqWykjFuKyL6ohgzM7BhEmWpBqWfhdGHGyO5OkS7_PtVirGoOO_JlgiQ/s1600/hurra.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOPLRH-xXXzX6YduKLiQeoc37VitAWwkRD3ol7SWVG8G8N0e02YeoJo3w2JPz3Xz8Qyj6z4Kwy_l92cQx6kC5hvqWykjFuKyL6ohgzM7BhEmWpBqWfhdGHGyO5OkS7_PtVirGoOO_JlgiQ/s320/hurra.png" width="320" /></a></div>
<br />
Szlachetność tego pomysłu jest niekwestionowana, więc możecie poczuć się nieco zaskoczeni informacją, że odbieranie dzieci z powodu biedy rodziców nigdy nie było problemem w Polsce, wbrew jeremiadom przejętych posłów i posłanek, co w końcu w 2015 roku zbadał Rzecznik Praw Dziecka i NIK:<br />
<blockquote class="tr_bq">
"W analizowanych przez Rzecznika Praw Dziecka sprawach do najczęściej występujących w rodzinie problemów lub czynników skutkujących koniecznością ingerencji sądu w rodzinę należały: choroba alkoholowa rodziców (52% analizowanych przypadków); zaniedbania opiekuńczo-wychowawcze, w tym zdrowotne i higieniczne (39% analizowanych przypadków); przemoc, w tym przemoc fizyczna, psychiczna i seksualna (36% analizowanych przypadków); trudna sytuacja materialna rodziny (21% analizowanych przypadków); brak odpowiedniego nadzoru ze strony rodziców (18% analizowanych przypadków); zaburzenia psychiczne rodziców (12% analizowanych przypadków) i pozostawienie dziecka pod opieką innego członka rodziny lub w szpitalu (27% analizowanych przypadków). (...) <span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "signika negative" , sans-serif; font-size: 14px; text-align: justify;"> </span><b>w żadnej z prowadzonych spraw ubóstwo nie było jedyną przesłanką ingerencji sądu we władzę rodzicielską."</b> (<a href="https://brpd.gov.pl/aktualnosci-wystapienia-generalne/rpd-nie-potwierdzil-odbierania-dzieci-z-biedy">źródło</a>)</blockquote>
Sprawa zabierania dzieci z biedy jest jednak politycznym tokenem, który ukochali politycy, więc dane płynące z NIKu, od RPD i z Ministerstwa Sprawiedliwości, nie przeszkodziły Beacie Szydło w ogłoszeniu rozwiązania ważkiego problemu społecznego, który wszakże nie istniał. Wiadomo to od 2013 roku, kiedy posłanka Elżbieta Rafalska, dziś ministra, pytała w interpelacji Ministerstwo Sprawiedliwości, ile dzieci odebrano z biedy, i uzyskała odpowiedź, że w 2013 roku ośmioro, w tym dwoje zabrano na wniosek ich własnych matek (<a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=5BE38491">źródło</a>). Ktoś może zauważyć mimo to, że ośmioro dzieci odebranych z powodu biedy to i tak o ośmioro za dużo, ale chciałabym uprzejmie zauważyć, że w 2013 roku liczba dzieci odebranych rodzicom wyniosła 56 646 dzieci, której to liczby ośmioro dzieciaków stanowi 0.01416 %.<br />
Dość zabawny jest przy tym fakt, że kwestia odbierania dzieci z biedy zaprząta umysły polityków niezależnie od przynależności partyjnej, bo spanikowane interpelacje w tej sprawie wnosili posłanka Małgorzata Szmajdzińska (SLD, 2014, <a href="http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=4E04A4A3">interpelacja</a>), poseł Mieczysław Łuczak (PSL, 2014, <a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=0A263DA7">interpelacja </a>), poseł Michał Wojtkiewicz (PiS, 2014, <a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=630FCBA8">interpelacja</a>), poseł Waldemar Andzel (PiS, 2014, <a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=0E6D8DA5">interpelacja</a>). Każde z nich postanowiło na własną rękę wysondować sytuację, zapewne uważając, że dotyka czubka góry lodowej, i każde uzyskiwało tę samą odpowiedź od Ministerstwa Sprawiedliwości (<a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=5BE38491">źródło</a>).<br />
W tym miejscu, jeśli na przykład wykonujecie zawód graficzki komputerowej i codziennie musicie odpowiadać na te same pytania klientów oraz klientek, możecie posłać kilka współczujących myśli pod adresem urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy mają ten sam problem, co Wy. Z tym, że ludzie, którzy piszą do MS, pełnią funkcję publiczną, więc można by było oczekiwać, że zanim złożą interpelację i wzmogą społeczną panikę, sprawdzą wcześniej, czy ich pytanie nie uzyskało już odpowiedzi. No ale to jest Polska, wiadomo. Nie spodziewajmy się cudów.<br />
<br />
Skoro już wiemy, jak na polu faktów wygląda odbieranie dzieci z biedy, przyjrzyjmy się innym danym liczbowym, to jest sprawdźmy, ile rodzin w Polsce ma założoną tzw. 'niebieską kartę'. Jak wynika z oficjalnych statystyk policyjnych, w 2016 roku zarejestrowano 73 531 niebieskich kart w rodzinach, w których zgłoszono występowanie przemocy (<a href="http://statystyka.policja.pl/download/1/232153/sprawozdanieNK2016.pdf">statystyki</a>).<br />
Myślę, że wszyscy doskonale rozumiemy, że rozważając liczbę 73 531 rodzin z problemem przemocy, i rozważając wartość 0.01416 % dla dzieci odebranych z powodu biedy, łatwo możemy wskazać, co jest rzeczywistym problemem dla polskiego dziecka.<br />
Oczywiście ryzyko odebrania z powodu biedy, nie przemocy.<br />
Dlatego Beata Szydło wprowadziła ustawę o zakazie odbierania dzieci z powodu biedy, i dlatego właśnie polski rząd zastosował się do Konwencji antyprzemocowej wdrażając jej zapisy.<br />
Ha ha, żarcik.<br />
Nie stosujemy zapisów Konwencji, ponieważ przemoc nie dotyka polskich rodzin, a sam prezydent RP stojący na straży Konstytucji (kolejny żart, ależ mam dziś frywolny nastrój) objaśnił, że Konwencji przede wszystkim "nie należy stosować"<span style="font-size: xx-small;">(<a href="https://oko.press/duda-trzeba-stosowac-konwen-antyprzemocowej-polskie-prawo-dobre/">Andrzej Duda, Warto rozmawiać, TVP - 02/02/2017</a>).</span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuzgw5gRzgoveL5rXpfLkTTZVUY5LRkHnbgVaF-jFU418sOO1SSv0OwZy6dvUQw41j4qqu6lydECv9_KLvNrxm-AO0DrpChgl9qUxiWFjmkuEJ6SJbEKE6tH7Z6ZJD4kDvGCpU31Lvv_3p/s1600/z21289977V%252CPrzemoc-wobec-dzieci.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="565" data-original-width="847" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuzgw5gRzgoveL5rXpfLkTTZVUY5LRkHnbgVaF-jFU418sOO1SSv0OwZy6dvUQw41j4qqu6lydECv9_KLvNrxm-AO0DrpChgl9qUxiWFjmkuEJ6SJbEKE6tH7Z6ZJD4kDvGCpU31Lvv_3p/s320/z21289977V%252CPrzemoc-wobec-dzieci.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;">(źródło zdjęcia: Gazeta Wyborcza, http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/7,137474,21289520,przemoc-wobec-dzieci-lekarz-rodzinny-nie-powinien-wierzyc-w.html)</span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
Dobrze, wróćmy do dzieci i problemów polskich rodzin. Tych prawdziwych, a nie wydumanych w rodzaju przemocy. W sprawie zagrożenia adopcjami zagranicznymi możecie zerknąć <a href="http://lemingarnia.blogspot.com/2017/01/adopcje-zagraniczne-gdzie-tkwi-problem.html">tu</a>, zaś w sprawie reintegracji i zbyt szybkich interwencji w rodzinę - no cóż, ta notka jest właśnie o tym i teraz zaczniemy się przyglądać właśnie tej sprawie.<br />
Jeśli czytacie czasem prasę to wiecie, że polscy obywatele mają dwa problemy związane z krzywdą dzieci, które wylądują na urazówce lub na cmentarzu.<br />
Pierwszym problemem jest dramatyczny okrzyk: GDZIE BYŁA POMOC SPOŁECZNA?<br />
Jeśli jednak dziecko nie trafi na urazówkę, ani na cmentarz, a po prostu zostanie zabrane rodzinie, problemem jest dramatyczny okrzyk: DLACZEGO POMOC SPOŁECZNA ZABIERA DZIECI BEZ POWODU?<br />
<br />
Zajmijmy się najpierw wyjaśnieniem, gdzie jest pomoc społeczna i zajrzyjmy do uroczej miejscowości Brojce k. Gryfic, gdzie w 2017 roku rodzice pięcioletniej Nikoli całkowicie przypadkowo i omyłkowo wykąpali córkę we wrzątku powodując rozległe poparzenia krocza i ud. "Poślizgnęła się i wpadła do brodzika" zeznawała skruszona mama. Pięć dni później dziecko trafiło na pogotowie z poparzeniami II i III stopnia, bo przez wszystkie te dni matka i ojczym nie zgłosili się z dzieckiem do lekarza, choć 'cały czas popłakiwało'. Sąd rodzinny uznał jednak, że pomyłka może zdarzyć się każdemu i nie uznał za uzasadnione skierować Nikoli do rodziny zastępczej, czyli odebrać dziecka matce. Wprawdzie w momencie hospitalizacji dziecka matka miała we krwi 2,6 promila alkoholu, ale zaklinała się, że podczas feralnej kąpieli była trzeźwa. Poza tym zadeklarowała, że podda się leczeniu odwykowemu, co stanowiło przesłankę tego, że kocha i będzie się troszczyć. Tak więc Nikola wróciła do mamy.<br />
Kilkanaście dni później lokalna komenda policji odebrała telefon od pracownika społecznego, że mama Nikoli jest znów pijana. Tym razem dziecko odebrano matce i skierowano do rodziny zastępczej (<a href="https://www.wprost.pl/zycie/10046268/Rodzice-wykapali-dziecko-we-wrzatku-Matka-miala-ponad-2-promile-alkoholu-we-krwi.html">źródło 1</a>, <a href="https://www.tvn24.pl/pomorze,42/poparzona-5-latka-trafiala-do-rodziny-zastepczej-jej-matka-byla-znowu-pijana,726141.html">źródło 2</a>, <a href="http://24kurier.pl/aktualnosci/wiadomosci/pieciolatka-wykapana-we-wrzatku/">źródło 3</a>).<br />
Wybrałam tę sprawę nie dlatego, ponieważ jest wyjątkowo drastyczna - nie jest, <b>w Polsce dzieciom zdarzają się gorsze rzeczy od maltretowania, przez gwałty, a na pobiciu ze skutkiem śmiertelnym kończąc (w roku 2017 ofiarami przemocy stało się 13 515 dzieci, jak donoszą <a href="http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/przemoc-w-rodzinie/50863,Przemoc-w-rodzinie.html">statystyki policji</a></b>).<br />
<br />
Wybrałam ją, ponieważ w tej sprawie jest kilka ważnych wątków.<br />
<br />
Pierwszym jest ten, że pomoc społeczna może rwać włosy z głowy i pisać wnioski o natychmiastowe odebranie dziecka z rodziny z powodu zagrożenia jego zdrowia i życia, ale jeśli sędzia rodzinny ma inny pogląd na dobro dziecka to dziecko zostanie w rodzinie. Ta jest bowiem naturalnym środowiskiem dla dziecka, jak wierzymy, a wraz z nami wielu sędziów i sędzi rodzinnych. Ten kulturowy klimat nie wziął się z powietrza.<br />
<br />
Drugi to ten, że pięcioletnie dziecko (i każde dziecko) zawsze jest najbardziej bezbronnym podmiotem w sprawie, bo nie posiada takich kompetencji społecznych jak osoba dorosła. Nie może na przykład powiedzieć, że nastąpiła pomyłka, ona mnie uwiodła, wysoki sądzie; nie rozpłacze się deklarując miłości do dzieci; nie napisze pisma wskazując na rażące przekroczenie uprawnień wobec władzy rodzicielskiej; nie zastraszy pracowników społecznych i nie pójdzie do mediów, aby opowiedzieć własną smutną historię. A te zawsze są smutne i zawsze chodzi w nich o to, że okoliczności obiektywne przeszkodziły w dotarciu na terapię, spotkanie z dzieckiem, do urzędu pracy, jak również te same przyczyny uniemożliwiły zrealizowanie kontraktu spisanego z asystentem rodziny. Ale chęć i wola wciąż są, proszę nie odbierać mi bezprawnie dziecka lub dzieci. Tak działa <b>familiocentryzm</b>, w odróżnieniu od <b>pajdocentryzmu,</b> który wskazuje, że w sprawie toczącej się o dobro dziecka należałoby podążyć jednak za interesem dziecka, nawet jeśli rodzinie zrobi się z tego powodu przykro.<br />
<br />
Trzeci wątek to miłość rodzica do dziecka. Nie wiedzieć czemu wielu z nas uważa, że dzieci krzywdzone przez swoich rodziców i opiekunów to dzieci, które nie są kochane. Zatem brak miłości jest bezpośrednią przesłanką na rzecz prawdopodobieństwa krzywdy, a istnienie miłości - przesłanką na rzecz bezpieczeństwa dzieci. To zaskakujące, że<b> w społeczeństwie, które potrafi latać w kosmos i rozbijać atomy, wciąż nie uświadomiliśmy sobie, że deklarowana (na ogół zupełnie szczerze) miłość do dziecka zupełnie nie wyklucza się z jego krzywdzeniem</b>. Dorosły człowiek ma bowiem tę własność, że potrafi sprawnie racjonalizować własne zachowania. Bije dziecko nie dlatego, bo go nie kocha, a dlatego, że zasłużyło. Gwałci dziecko nie dlatego, bo źle mu życzy, a dlatego, bo samo tego chciało, a poza tym po wszystkim kupił mu/jej słodycze, więc o co chodzi? Głodzi dziecko nie dlatego, bo o nie nie dba, ale dlatego, bo kuzyn świętował długie imieniny i po prostu przez trzy dni nie dotarł trzeźwy do domu. Istnienie miłości do dziecka i istnienie bezpiecznej więzi z dzieckiem nie są synonimami.<br />
Jako opiekunka zastępcza mogę potwierdzić, że nie spotkałam się nigdy z rodzicem, który nie kochałby swojej córki lub syna, co zupełnie nie oznaczało, że był dla tego dziecka bezpieczną osobą. Co istotniejsze, żadne badania nad rodzinami rozdzielonymi nie potwierdziły, że zachodzi zależność pomiędzy subiektywnym odczuwaniem przez rodzica miłości wobec dziecka, a gwarancją bezpieczeństwa dziecka. Dlatego w literaturze przedmiotu nie używamy pojęcia 'dobra dziecka' ani nie mierzymy głębi miłości rodzica, a posługujemy się kategoriami konkretnymi: czy dziecko dobrze sobie radzi edukacyjnie? Czy ma zaspokojone potrzeby pielęgnacyjne, emocjonalne i opiekuńcze? Czy nie wchodzi w konflikt z prawem? Jak wyglądają jego relacje społeczne, w tym z rówieśnikami? Jak wygląda stan jego/jej zdrowia?<br />
Wyżej opisany paradoks wyjaśnia jednak, dlaczego tak dużo można załatwić deklaracją miłości i czemu czujność systemu familiocentrycznego nie ma nastawionych radarów na interes dziecka, skoro rozpatruje interes rodziny.<br />
<br />
Czwarty wątek jest zaś taki, że Nikola została finalnie odebrana mamie, bo pracownik społeczny jednak poszedł do domu i sprawdził, jak w praktyce wygląda terapia odwykowa, a potem zadzwonił na policję.<br />
I ta ostatnia kwestia jest najważniejsza.<br />
<br />
Pomimo istnienia ponad 56 tysięcy dzieci zabranych rodzinom z różnych powodów, które opisał już wyżej RPD, paradygmat familiocentryzmu nakazuje nam czynić wszelkie wysiłki, aby połączyć ponownie dziecko z rodziną.<br />
Zaskoczeniem może być więc dla Was informacja, że <b>jeśli do reintegracji dojdzie i sąd przywróci prawa rodzicom, nikt w Polsce nie monitoruje dalszych losów dzieci. </b><br />
Oznacza to, że tracimy historię dziecka z oczu w momencie, w którym rodzic odbierze je z domu dziecka, rodziny zastępczej czy placówki, w której się do tej pory znajdowało.<br />
Statystyk dotyczących losów dzieci przywróconych rodzinom nie prowadzi ani Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, ani Ministerstwo Sprawiedliwości, ani nie zainteresowała się nimi żadna z posłanek i posłów polskiego Sejmu, choć ci ostatni mają wiele czasu na pisanie interpelacji w sprawie odbierania dzieci z biedy.<br />
Nie prowadzą tych statystyk również organizacje pozarządowe działające na rzecz reintegracji rodzin i systemowego wsparcia rodziny.<br />
Czyż to nie ciekawe?<br />
<br />
Jest jednak dobra wiadomość. Choć polskie państwo nie interesuje się losami dzieci, inne państwa to zrobiły i postanowiły jednak sprawdzić, jakie efekty ma familiocentryzm, czyli idea przywracania dzieci rodzinom biologicznym.<br />
W 2017 roku Brytyjskie Ministerstwo edukacji opublikowało rozległy raport dotyczący m.in. długofalowych efektów reintegracji. Poza potwierdzeniem tez, które postawiłam wyżej (tak, rodzice biologiczni krzywdzący dzieci wciąż na ogół kochają swoje dzieci; tak, odebranie dziecka rodzinie jest dla tej rodziny dramatem; tak, rodzice są wtedy bardzo smutni; tak, rodzice chcą odzyskać swoje dzieci; tak, większość rodziców czyni jakieś wysiłki, ale rzadko kiedy są one wystarczające, by dziecko było bezpieczne i dostało szansę na pełen rozwój) pojawiło się w nim wiele interesujących liczb, statystyk i interpretacji, na przykład:<br />
<br />
"Wśród dzieci, które wróciły do domów, istnieje wysokie ryzyko, że doświadczą ponownej przemocy lub zaniedbania. W badaniach Elaine Farmer (2011) wykazano, że niemal połowa z nich (46%) była krzywdzona po reintegracji. W kolejnych badaniach prowadzonych przez Farmer i Lutman (2012) w ciągu dwuletniego follow-up okazało się, że ponad połowa dzieci doświadczyła przemocy lub zaniedbania po reintegracji. Większość z tych dzieci była krzywdzona również we wcześniejszych okresach, co pokazuje trwałość modelu przemocowego w wielu rodzinach. (...)".<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Nina Biehal i
współpracownicy (2015) na podstawie badań nad przypadkami 149
dzieci w siedmiu brytyjskich hrabstwach wykazali, że 35% dzieci,
które wróciły do rodzin jest ponownie odbierana rodzinom w ciągu
6 miesięcy po reintegracji, a 63% dzieci ostatecznie zostało
odebranych interwencyjnie, jeśli okres monitorowania wynosił cztery
lata.</div>
<div>
<div>
<br /></div>
<div>
Szansa na udaną reintegrację drastycznie malała w rodzinach, gdzie problemem było nadużywanie alkoholu: aż 81% takich reintegracji zakończyło się ponownym interwencyjnym zabraniem dziecka z rodziny (Wade 2011).</div>
<div>
Potwierdzono także zjawisko sztafety zaniedbań. W badaniach Gillian Schofield i Olive Stevenson (Schofield i Stevenson 2009) oraz Elisabeth Neil (Neil et al. 2010) wykazano, że rodzice, którym odebrano
dzieci, najczęściej sami w dzieciństwie padli ofiarą
maltretowania lub zaniedbania i/lub wciąż są ofiarami jako dorośli. </div>
<div>
Mimo to z doświadczeń polskich streetworkerek i wolontariuszy pracujących z rodzinami zagrożonymi wykluczeniem wynika, że im wyraźniejsza jest 'sztafeta zaniedbań' w rodzinie tym mniejsza szansa, że dojdzie do interwencji w postaci odebrania małego dziecka z rodziny i umieszczenia go w rodzinie zastępczej. Być może wychodzi się z założenia, że złe drzewa wydają złe owoce, więc nie warto o takie dzieci walczyć. Sedno w tym, że brak walki o dobrą przyszłość tych dzieci doprowadza do wzrostu ryzyka, że za kilka lat to z ich dziećmi będą pracować kolejni streetworkerzy i wolontariuszki.</div>
<div>
Z mojej korespondencji z pracownikami domów dziecka płyną podobne konkluzje (nie mam zgody autorów na cytowanie, więc wyrażę ich doświadczenia w formie parafrazy): system interweniuje wtedy, kiedy nie da się już zamiatać problemu pod dywan. Dopóki dziecko stawia się w szkole i przechodzi z klasy do klasy, przymyka się oczy na to, że jest brudne, zaniedbane, głodne i zachowuje się agresywnie, co nota bene jest jedyną racjonalną strategią przetrwania w środowisku, w którym można być albo ofiarą, albo agresorem. Interwencja następuje dopiero wówczas, kiedy dojdzie do erupcji: dziecko usiłuje zgwałcić koleżankę, pobije nauczyciela albo samo podejmie próbę samobójczą.</div>
<div>
Wtedy jednak sytuacja przemocy w rodzinie jest już tak dojrzała i utrwalona, że szanse rodziny na wyjście na prostą są już relatywnie nieduże, bo doszło do wieloletniej demoralizacji rodziców poprzez zaniechanie, którego dokonywał system polityki rodzinnej. Jeśli przez wiele lat nie było reakcji, trudno wytłumaczyć dorosłym ludziom, że szkole nagle nie podoba się zachowanie dziecka, skoro wcześniej zachowywało się podobnie ( = krzyczało o pomoc w swoim języku), tylko w mniejszej skali.</div>
<div>
Wtedy również nie mówimy już dłużej o małych dzieciach, które można ze znacznymi sukcesami wyciągać z zaniedbań, rehabilitować, resocjalizować, stymulować i tak dalej, a o dzieciach starszych, na które nie czeka żadna rodzina adopcyjna, a do rodziny zastępczej najprawdopodobniej nie trafią, bo przekroczyły magiczny wiek 10 lat (o czym jeszcze niżej).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sądzę, że warto mieć to w przytomności, kiedy zastanawiamy się, czy interwencja w rodzinę nie jest w Polsce przeprowadzana za wcześnie: wczesna interwencja może mieć jeszcze walor trzeźwiący i korektywny dla rodziców, późna już nie.</div>
<div>
Ale aby w ogóle móc to rozważać, należy postawić pytanie, czy walczymy o rodziny, czy walczymy o dzieci. Czasem nie da się tych dwóch celów realizować jednocześnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Teraz kilka zdań o tym, gdzie w ogóle trafiają te dzieci, o ile je już odebrano rodzicom lub rodzicowi.</div>
<div>
Zgodnie z Ustawą o wspieraniu rodziny, dzieci do 10 roku życia powinny trafić pod opiekę rodziny zastępczej, a dzieci starsze - do pieczy instytucjonalnej, co w języku potocznym oznacza najczęściej dom dziecka. Jak łatwo wywnioskować, im dłużej przeciąga się dawanie szans rodzinie (czytaj: przymykanie oczu na sygnały wysyłane przez dziecko), tym większe prawdopodobieństwo, że dziecko finalnie trafi do domu dziecka, a po osiągnięciu pełnoletniości po prostu wróci do rodzinnego środowiska. Im dziecko młodsze tym większe ma szanse na wyrównanie deficytów i prawidłowe funkcjonowanie pomimo wcześniejszych krzywd.</div>
<div>
W Polsce jednak wiele z nas uważa, że rodzina zastępcza to podejrzana instytucja (patrz Puck i zamordowanie dwójki dzieci), więc tym łatwiej przychodzi nam obrona rodziny biologicznej, jako mimo wszystko sensowniejszej alternatywy.</div>
<div>
Tymczasem badania pokazują coś zupełnie innego. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Helen Tausig (Tausig 2001) w sześcioletnim badaniu prospektywnym zbadała losy dzieci, które wróciły z rodzin zastępczych do rodzin biologicznych, a więc zostały 'zreintegrowane', z tymi, które pozostały w rodzinach zastępczych do pełnoletniości. Dzieci, które przywrócono rodzinom osiągnęły znacząco gorsze wyniki w edukacji (włączając w to odsetek przerwania edukacji szkolnej), znacząco gorsze wyniki zachowań autodestrukcyjnych, znacząco wyższe odsetki uzależnień i wchodzenia w konflikt z prawem, w porównaniu z tymi, którym pozwolono wychowywać się w rodzinach zastępczych i nie reintegrowano z rodzinami biologicznymi. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Te same wyniki uzyskał John Wade (Wade 2011): jedynie 1/3 dzieci, która wróciła do rodzin biologicznych, pozostała w tych rodzinach kolejne cztery lata. Trzy czwarte dzieci ponownie zostały zabrane z rodzin, ponieważ doszło kolejny raz do przemocy wobec nich (włączając w to także przemoc seksualną i maltretowanie). Co interesujące, dzieci, których rodzicom udało się jednak nie dopuścić do ponownego odebrania dzieci przez pomoc społeczną, po czterech latach pozostawania w rodzinach biologicznych osiągały gorsze wyniki w edukacji, w rozwoju emocjonalnym i w funkcjonowaniu społecznym niż ich rówieśnicy, którzy pozostali w rodzinach zastępczych.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jasne, że rodzina zastępcza ma sens tylko wtedy, jeśli jest dobrą rodziną zastępczą. Wspaniale, inwestujmy więc w dobre rodziny zastępcze, to świetny pomysł, aby rodzicielstwo zastępcze uczynić powodem do zawodowej dumy, a nie ciągłego poczucia bycia pariasem społecznym. Aktualnie w Polsce obowiązkiem opiekunów zastępczych jest jednak w pierwszym rzędzie praca nad... reintegracją dziecka z rodziną biologiczną. Niektóre znajome rodziny zastępcze pod wpływem wezwania do działania na rzecz reintegracji posuwają się nawet do przywożenia rodziców biologicznych na spotkania z dziećmi, aby motywować ich do kontaktów z własnymi przecież dziećmi. Znam też takie, które nie ustają w wysiłkach, aby namówić rodziców biologicznych na terapię, znalezienie pracy czy podpisanie kontraktu z asystentem rodziny. Nie rozumiem więc zupełnie (kłamię), czemu te rodziny stwierdzają po latach, że jednak ich wysiłki nie przyniosły efektów i do trwałej reintegracji nie doszło?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
No dobrze, ale czy nie ciekawi Was mimo to, dlaczego pracujemy nad reintegracjami, a nie sprawdzamy, co się dzieje po reintegracji? </div>
<div>
W Wielkiej Brytanii, która ma wystandaryzowany i dofinansowany system polityki rodzinnej, i gdzie pracuje się na zintegrowanych modelach wspomagania rodziny, dane nie wyglądają różowo dla dzieci, jak można się było przekonać.</div>
<div>
W Polsce takich danych w ogóle nie prowadzimy, co by się jednak stało, gdybyśmy zaczęli? </div>
<div>
Pod wpływem ogłoszenia przez pewną organizację pozarządową "sukcesu" w postaci zreintegrowania kilkunastu rodzin przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie z województwa śląskiego, które program 'wspierania rodzin' prowadzi od 2002 roku, zapytałam pracownicę tego WCPRu o statystyki nieudanych reintegracji. Czy je prowadzą? Czy badają dalsze losy dzieci?</div>
<div>
Okazało się, że doszło do tylko jednego nieudanego powrotu dziecka do rodziny biologicznej. Nieudanego, czyli dziecko później znów zostało odebrane z rodziny.</div>
<div>
Jednego.</div>
<div>
Wow.</div>
<div>
Co takiego ma polska polityka rodzinna i jej pracownicy, czego nie mają Brytyjczycy?</div>
<div>
Czy istnieje gdzieś jakiś komitet na wzór noblowskiego, do którego mogłabym zgłosić taki sukces? Jedna nieudana reintegracja od 2002 roku, a mamy 2018 rok. Szacunek.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po bliższych indagacjach okazało się jednak, że ewaluacja prowadzona przez ten PCPR była dość osobliwa. PCPR nie śledził losów wszystkich dzieci, których rodzicom wcześniej pomagał je odzyskać z domów dziecka i rodzin zastępczych, a jedynie losy tych dzieci, których rodzice utrzymywali kontakt z PCPRem. Bo tylko do tych mieli dostęp. Reszta rozpłynęła się w szarej mgle, zabieram dziecko do domu, nara.</div>
<div>
Jak być może właśnie się dowiecie, <b>w Polsce żadni rodzice, którym przywrócono już pełnię praw rodzicielskich, nie mają obowiązku utrzymywać kontaktu z powiatowymi centrami pomocy rodzinie, psychologami, terapeutami uzależnień ani żadną instytucją kontrolno - monitorującą.</b> Więc owszem, po prostu mówicie 'sayonara'. Macie pełnię praw wobec dziecka, nikt Was nie będzie już sprawdzać.</div>
<div>
Chyba, że jednak chcecie wpaść co jakiś czas na kawę do urzędniczki PCPRu, z którą się zaprzyjaźniliście i w ten sposób pomóc jej sporządzić statystyki udanych reintegracji.</div>
<div>
Jeśli więc czyta te słowa ktoś, komu marzy się kariera w ministerstwie rodziny i dalsze wzmacnianie paradygmatu familiocentryzmu to podsuwam mu bądź jej prosty sposób na obniżenie gorączki systemowej - stłuczcie termometr. To działa.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W tym świecie tworzonym przez nasze przekonania o świętości rodziny, bardzo prosto jest podnosić larum, że pomoc społeczna interweniuje bez powodu. Równie prosto jest oburzać się bezczynnością służb, gdy kolejni rodzice zakatują dziecko lub zagrożą jego zdrowiu. Nie widzimy związku między tymi dwiema sytuacjami.</div>
<div>
Nie chcemy wiedzieć, co dzieje się z dziećmi, których rodzice już raz je skrzywdzili tak poważnie, że jednak system podjął straceńczą decyzję interwencyjnego zabrania dzieci z rodziny. A nie jest prosto taką decyzję podejmować w kraju, w którym sam Minister sprawiedliwości nie wyraża zgody na</div>
<blockquote class="tr_bq">
"[D]alsze niszczenie rodziny. Rodzina od zawsze była sercem Polski. Będziemy dbali o to, żeby to serce dalej mocno biło"</blockquote>
<div>
a Prezydent RP nawołuje do łamania Konwencji antyprzemocowej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie żyjemy bowiem w kraju <i>pajdocentrycznym</i>, który to przymiotnik nieprzypadkowo przecież jest pejoratywny. Żyjemy w kraju, gdzie wartością naczelną jest rodzina. I który wiele lat temu wydał Janusza Korczaka. Zapomnieliśmy prawie wszystko, o czym pisał i czego się domagał, ale na szczęście postawiliśmy mu parę pomników, więc w sumie nie ma o co robić krzyku.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">bibliografia</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Mary Baginsky, Sarah Gorin and Claire Sands (2017), The fostering system</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">in England: Evidence </span><span style="font-size: x-small;">review. Research report.</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Biehal, N., Sinclair, I. and Wade, J. (2015) Reunifying abused or neglected </span><span style="font-size: x-small;">children: Decision-making and outcomes. Child Abuse and Neglect 49, 107–118.</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Farmer, E. and Lutman, E. (2012) Effective Working with Neglected Children and </span><span style="font-size: x-small;">Their Families: Linking Interventions to Long-term Outcomes. London: Jessica </span><span style="font-size: x-small;">Kingsley Publishers.</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Farmer, E. and Lutman, E. (2010) Case Management and Outcomes for Neglected </span><span style="font-size: x-small;">Children Returned to Their Parents: A Five-year Follow-up Study. London: </span><span style="font-size: x-small;">Department for Education.</span><span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Farmer, E. (2009) Reunification with birth families. In G. Schofield and J. </span><span style="font-size: x-small;">Simmonds. The Child Placement Handbook. London: British Association of </span><span style="font-size: x-small;">Adoption and Fostering </span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Neil, E., Cossar, J., Lorgelly, P. and Young, J. (2010) Helping Birth Families: </span><span style="font-size: x-small;">Services, Costs and Outcomes. London: British Association of Adoption and </span><span style="font-size: x-small;">Fostering.</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Schofield, G. and Stevenson, O. (2009) Contact and relationships between </span><span style="font-size: x-small;">fostered children and their birth families. In G. Schofield and J. Simmonds (eds). </span><span style="font-size: x-small;">The Child Placement Handbook: Research, Policy and Practice. London: British</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Association of Adoption and Fostering.</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;">Wade, J., Biehal, N., Farrelly, N. and Sinclair, I. (2011) Caring for Abused and </span><span style="font-size: x-small;">Neglected Children: Making the Right Decisions for Reunification or Long-term </span><span style="font-size: x-small;">Care. London: Jessica Kingsley Publishers.</span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;"><br />
</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
</div>
</div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-41789631467827863432017-01-23T11:29:00.000+01:002017-01-23T12:46:28.273+01:00Adopcje zagraniczne - gdzie tkwi problem?<div class="tr_bq">
<br /></div>
<br />
<br />
Kiedy <a href="http://natemat.pl/199691,krajowy-osrodek-adopcyjny-tpd-ma-przestac-istniec-pozostanie-tylko-osrodek-katolicki-przyszla-dobra-zmiana?fb">w mediach pojawiła się informacja</a> o rządowej decyzji o wygaszaniu adopcji zagranicznych reakcje były dwojakie: z jednej strony feministyczne lewactwo wreszcie dostało po nosie, nie będą zabierać polskich dzieci i dobrze, z drugiej strony rozległ się lament nad tym, że PiS znów psuje politykę społeczną i teraz w Polsce już nikt nie adoptuje dziecka inaczej niż przez ośrodek katolicki. Obie strony zgodnie łączyły się w ignorancji adopcyjnej. Żadna tego nie urefleksyjniła.<br />
<br />
Zacznijmy od wyjaśnienia sprawy z ośrodkami katolickimi. Istnieją od dekad i od zawsze procedują w zgodzie z własnymi przekonaniami. Na podstawie wielu lat obserwacji środowiska adopcyjnego mogę zamieścić wykaz wymogów, z jakimi stykałam się w ich pracy: kandydatom na rodziców adopcyjnych kazano przedstawiać odpis aktu chrztu i małżeństwa sakramentalnego, opinię od księdza proboszcza, odbywać obowiązkowe rekolekcje adopcyjne i zaliczać konferencje omawiające niemoralność procedury in vitro. To wszystko działo się w kraju, którego prawo jasno stanowi, że dostęp do procedury adopcyjnej nie jest zależny od wyznania, a samo wyznanie (lub jego brak) jest informacją wrażliwą. A mimo to katolickie ośrodki działały i działają swobodnie, korzystają ze środków publicznych i podlegają prawu, które sobie dowolnie zawężały powołując się na to, że "są katolickie". Nie obchodziło to SLD, nie obchodziło to PO i dobra zmiana w postaci rządów PiS niczego tu nie zmieniła.<br />
Dlatego ze zdziwieniem czytam internetowe dyskusje, z których wynika, iż gros ludzi w ogóle nie miało pojęcia o tym zjawisku. Jeśli Jesteś jednym z tych ludzi to powiem Ci, dlaczego teraz się dziwisz.<br />
Z adopcją podstawowy problem jest jeden. Ona po prostu nie jest seksowna. Również w znaczeniu literalnym - seksu tam nie ma wcale, nie usuwa się płodów, nie zamraża zarodków i nie ma żadnych gejów. Tym samym wszystkie najciekawsze kwestie, które angażują społeczną uwagę, już na wstępie zostają wygaszone. Zostawiliśmy więc sprawy adopcji ekspertom, jakże często proweniencji chrześcijańskiej, a teraz ze zdumieniem odkrywamy, że słoiczek z miodem wypełniony jest dziegciem. Wow, Polska taka nieprzewidywalna, wieloryby takie ciekawe. A dzieci adoptowane nie.<br />
<br />
Drugi problem polega zaś na tym, że dyskusja adopcyjna od lat jest specjalistyczna. Biorą w niej udział dyrektorzy ośrodków, pedagodzy, psycholodzy, czasem zrzeszone rodziny zastępcze. Niemal nie ma w niej głosu rodziców adopcyjnych i kandydatów na takich rodziców, praktycznie zawsze pomijany jest głos dorosłych osób adoptowanych. Społeczeństwo nie zajmuje stanowiska poza wygłaszaniem komunałów bazujących na szczątkowej wiedzy, która oscyluje wokół sierot, subiektywnie ustalanego dobra dziecka (każdy kiedyś był dzieckiem, więc czuje się kompetentny) i historii usłyszanych od znajomych znajomych. Reprezentacja jest więc bardzo nierówna, co gorsza przeważa fragmentaryczne spojrzenie na politykę społeczną, czego przejawem jest obecny spór wokół adopcji zagranicznej i drugi - wokół powstających właśnie Standardów Adopcyjnych. Powraca jak bumerang odwieczna zmora polskich sporów rytualnych: zbijamy termometry, aby nie widzieć gorączki oraz wierzymy, że zmiana w obszarze X rozwiąże problem, którego korzenie tkwią przecież w obszarach od A do Z, a nimi nie chcemy się zajmować.<br />
<br />
Kilka słów wyjaśnienia o tym, czy naprawdę nie da się odtąd adoptować dziecka inaczej niż przez ośrodek katolicki? Oczywiście, że się da.<u> Zmiana dotyczy wyłącznie adopcji zagranicznej.</u><br />
Uporządkujmy więc fakty:<br />
Mamy w Polsce dwa rodzaje adopcji: krajową i zagraniczną. Z tej drugiej korzystają obcokrajowcy chcący adoptować polskie dzieci, są to również pary polskie, które wyemigrowały (decyduje miejsce zamieszkania rodziny, w którym będzie ona wychowywać dzieci). Adopcjami krajowymi zajmują się ośrodki publiczne i niepubliczne, świeckie i katolickie.<br />
Adopcjami zagranicznymi natomiast zajmowały się do tej pory trzy ośrodki: dwa publiczne (Publiczny Ośrodek Adopcyjny mieszczący się na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i Krajowy Ośrodek Adopcyjny Towarzystwa Przyjaciół Dzieci z Warszawy) oraz jeden katolicki ( Katolicki Ośrodek Adopcyjny mieszczący się na ulicy Grochowskiej w Warszawie).<br />
W tym miejscu ciekawy fakt: Katolicki Ośrodek Adopcyjny z miejsca<a href="http://www.adopcja.org/dzialalnosc.htm"> informował</a> zagranicznych kandydatów na rodziców adopcyjnych, iż preferencje adopcyjne mają pary katolickie (podkreślenie moje):<br />
<blockquote class="tr_bq">
3.Podstawowe wymagania Ośrodka względem rodziny zagranicznej:<br />
(...)<br />
- rozpatrując zgłoszenia rodzin <u>preferujemy w pierwszej kolejności rodziny katolickie</u>, a następnie inne chrześcijańskie;</blockquote>
<br />
Pomimo iż ośrodek prowadzi adopcje zagraniczne od 1996 roku, zaś kwestia pierwszeństwa par wyznania rzymskokatolickiego nie jest obudowana żadnym przepisem żadnej ustawy, nikt nigdy nie zainterweniował w sprawie tej uznaniowości.<br />
Być może reakcji nie było dlatego, że, no cóż, ostatecznie do wyboru były jeszcze dwa ośrodki państwowe, gdzie kandydaci z zagranicy mogli przystępować do procedury i nikt się ich o wyznanie nie pytał (a przynajmniej niczego od odpowiedzi nie uzależniał). A być może dlatego, że nikogo to w gruncie rzeczy nie obchodziło.<br />
Zmieniło się to w styczniu 2017 roku, kiedy mocą decyzji minister Elżbiety Rafalskiej,<a href="http://www.chcemybycrodzicami.pl/decyzja-o-ograniczeniu-adopcji-zagranicznych-jest-zupelnie-nieracjonalna-ta-rozmowa-wiele-wyjasnia/"> cofnięto prawo</a> do prowadzenia adopcji zagranicznych dwóm publicznym ośrodkom (ośrodek TPD i ośrodek z Nowogrodzkiej), a na ich miejsce powołano dwa katolickie ośrodki, które odtąd - jako jedyne w kraju - mają prawo procedować adopcje zagraniczne. Jednym jest wspomniany już Katolicki Ośrodek Adopcyjny, którego "Wymagania" zacytowałam wyżej, zaś drugim jest Diecezjalny Ośrodek Adopcyjny z Sosnowca, o którym niewiele można powiedzieć, ponieważ nigdy dotąd nie zajmował się adopcjami zagranicznymi i będzie debiutować w tej roli.<br />
<br />
Zmiana jest ogłaszana wielkimi słowami. Padają zdania o tym, że nie powinno się szukać rodzin za granicą, skoro można znaleźć je w Polsce (czy na pewno można?). Podważa poprawność dotychczasowych adopcji zagranicznych, o czym piszę niżej. Zwraca się uwagę na potrzebę ściślejszego monitoringu losów dzieci adoptowanych poza granicami Polski <i>("Resort rodziny zamierza przejąć większą kontrolę nad tym procesem i robić wszystko, by nie wysyłać za granicę polskich obywateli – obiecuje minister <a href="https://www.mpips.gov.pl/aktualnosci-wszystkie/swiadczenia-rodzinne/art,8544,problemy-adopcji-miedzynarodowych.html">Elżbieta Rafalska</a>")</i>. Przynajmniej ten ostatni postulat jest bardzo słuszny. Nie ma bowiem przepisów, które pozwalałyby na taką kontrolę. Do tej pory ośrodki zawierały umowy dżentelmeńskie z rodzicami adopcyjnymi zobowiązując ich do przesyłania co rok raportu o rozwoju dziecka i losach rodziny. Dżentelmeńskość polegała na tym, że rodziny były o to uprzejmie proszone. Nawet jeśli się nie wywiązywały z tej obietnicy były już pod jurysdykcją innego kraju, a adopcja była przecież orzeczona, więc strona polska nic nie mogła zrobić. Spodziewalibyśmy się więc, że wraz z ogłaszaniem dobrej zmiany pojawią się przepisy pozwalające na śledzenie losów małoletnich obywateli RP, ale tak się nie stało. Nie zaproponowano żadnej noweli.<br />
Nowe i bezpieczniejsze adopcje zagraniczne mają po prostu być katolickie.<br />
<br />
Ta sprawa ma jeszcze jedno tło, które dzięki <a href="https://www.facebook.com/pawel.passini?pnref=story">Pawłowi Passiniemu</a>, synowi Barbary Passini, wieloletniej dyrektorki Krajowego Ośrodka Adopcyjnego TPD, stało się emocjonalne:<br />
<br />
<blockquote>
Po 27 latach niezwykle trudnej pracy dzieło życia mojej Matki, <a href="https://www.facebook.com/barbara.passini.9">Barbara Passini</a> i wspaniałych ludzi, którzy go współtworzyli Krajowy Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy TPD ma przestać istnieć. Teraz będzie już tylko Katolicki Ośrodek. Żyjemy przecież w państwie wyznaniowym.<br />
Nie mogę tu opisywać przykładów niemal niemożliwych adopcji, które przeprowadzili, ale wierzcie, było ich wiele. Dzięki staraniom mojej Matki i jej współpracowników przestano rozdzielać idące do adopcji rodzeństwa. Adopcje zagraniczne zaczęto monitorować aż do pełnoletniości. Udało się udaremnić próby wywożenia dzieci jako dawców narządów. Z tego powodu Mama była ciągana po sądach za zniesławienie tych, którzy brali w tym udział. Wygrała. I przede wszystkim wygrywały dzieci i rodzice. Ale dziś przyszła dobra zmiana. I będzie już tylko Ośrodek Katolicki.Dobra Zmiano! Będziesz się smażyć w piekle!!! Wierz mi!!!</blockquote>
<span style="font-size: xx-small;">[wpis Pawła Passiniego z dnia 20.01.2017, Facebook] </span><br />
<br />
Ośrodek TPDowski był pierwszym ośrodkiem, który zajął się adopcjami zagranicznymi. Sięgając głębiej w przeszłość, ośrodki TPDowskie były również pierwszymi ośrodkami, które zaczęły przeprowadzać adopcje krajowe. Na doświadczeniu TPD i ich praktykach pracowała większość pozostałych ośrodków. I oto w 2017 roku okazuje się, że większą kontrolę nad adopcją zagraniczną zapewni nam diecezjalny ośrodek sosnowiecki, który nie przeprowadził do tej pory żadnej takiej adopcji, aniżeli ośrodek TPD, który przeprowadził ich ponad dwa tysiące czterysta.<br />
Pojawia się wiele ciekawych pytań: w jaki sposób Ministerstwo chce zwiększać nadzór nad adopcjami zagranicznymi, skoro nie zaproponowało przepisów kontrolnych, nie mówiąc o ich wprowadzeniu? Jakim cudem Ministerstwo doprowadzi do pozostawania dzieci w Polsce, skoro adopcje zagraniczne biorą się właśnie z braku chętnych rodziców w kraju? W jaki sposób bezpieczeństwo adopcji zagranicznych ma zwiększyć powołanie ośrodka bez doświadczenia i likwidacja najstarszego ośrodka procedującego dotąd takie adopcje?<br />
<br />
I tu można byłoby owocnie pociągnąć wątek jeremiady nad zamykaniem ośrodka TPD dalej, gdyby nie dość istotna kwestia, którą jednak Ministerstwo sygnalizuje, choć od dupy strony: <u>adopcja zagraniczna nie jest najlepszą opcją i należy ją raczej ograniczać aniżeli wspierać.</u><br />
<br />
Praktykują ją w Europie kraje, o których moglibyśmy powiedzieć, że unosi się za nimi smuga podejrzeń o postkolonialne sentymenty a rebours. Rosja, Ukraina, Rumunia, Bułgaria. Kraje pochodzenia adoptowanych dzieci i liczby adopcji przeprowadzonych przez obywateli USA dają tu ciekawy wgląd w zjawisko [liczby adopcji łącznie na lata 1999-2015]: z Polski w tym okresie adoptowano do USA 1254 dzieci, z Ukrainy 10546, z Bułgarii 2069, ale już z Finlandii dwoje, z Francji siedmioro, z Włoch znów dwoje [<a href="https://travel.state.gov/content/adoptionsabroad/en/about-us/statistics.html">źródło]</a>.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWgYoQjLLrd_iAW2MtTTE_0MqGXEJKFKaOjCvMy-DWYTDBSzc5H98xINFKSzsKjeoeBIB5ETGcEOvizxy_d9DAqoB6K_Oayb-9pcONZ5IhxWzKSH2BsJEJkksbV7n-Ad1IqvUV2p4zmO_/s1600/polska.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWgYoQjLLrd_iAW2MtTTE_0MqGXEJKFKaOjCvMy-DWYTDBSzc5H98xINFKSzsKjeoeBIB5ETGcEOvizxy_d9DAqoB6K_Oayb-9pcONZ5IhxWzKSH2BsJEJkksbV7n-Ad1IqvUV2p4zmO_/s400/polska.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Widać więc, że kraje Europy zachodniej i Skandynawia są dość zachowawcze w oddawaniu swoich małoletnich obywateli za granicę.<br />
Dlaczego postkolonialne a rebours?<br />
Z jednej strony mamy bowiem topos "dobrych państwa z zagranicy", który w krajach postsowieckich wydaje się wciąż żywy. USA to, wiadomix, perspektywy i możliwości, firmówki NIKE i od zera do milionera, jest szansa dla dziecka adoptowanego, natomiast w Polsce będzie bidul, brak szans i wyrośnie kolejne pokolenie zasiłkowe. To sprawia, że adopcja zagraniczna wciąż jest postrzegana w tych krajach jako szansa na lepszą przyszłość, rozwiązanie bardziej wartościowe niż pozostanie dziecka w kraju rodzimym, którego zaplecze oceniane jest jako gorsze przez jego własnych mieszkańców.<br />
Druga strona medalu jest jednak ciekawsza. O ile amerykański mit można krytycznie wyśmiać (przy okazji polecam świetny dokument Piotra Morawskiego <a href="http://www.ipla.tv/Tata-i-love-you/vod-5764759">"Daddy, I love you"</a> o adopcji pięciorga rodzeństwa przez pewną miłą amerykańską parę. Należy jednak koniecznie obejrzeć część drugą "<a href="https://www.youtube.com/watch?v=rssQYsViiQ8">Dom nad Missisipi</a>" oraz trzecią, <a href="http://vod.tvp.pl/19685693/obietnica-dziecinstwa">"Obietnica dzieciństwa</a>", aby poznać finał tej adopcji po latach), o tyle część dotycząca polskich perspektyw pozostaje niestety w mocy.<br />
Ponieważ dla polskich dzieci kierowanych do adopcji zagranicznej alternatywą często jest naprawdę dom dziecka, brak szans i zostanie pokoleniem zasiłkowym.<br />
<br />
Dlatego w dzisiejszej notce spróbuję trochę obrać z warstw temat adopcji zagranicznej, co być może uchroni Was przed uwikłaniem się w kolejną zero jedynkową dyskusję na ten temat.<br />
<h3>
<b><span style="font-size: small;"><br /></span></b></h3>
<h3>
<span style="font-size: small;">Najpierw kilka faktów: o</span><b><span style="font-size: small;"> jakich liczbach mówimy</span>?</b></h3>
<br />
Zgodnie z rocznikami statystycznymi GUS przeprowadza się ok. 300-400 adopcji zagranicznych, podczas gdy liczba adopcji krajowych waha się pomiędzy 3000-4000 <a href="http://www.domydziecka.org/news/dane_statystyczne_dotyczace_adopcji_w_kraju_i_adopcji_zagranicznej_mpips">rocznie</a>. Patrząc w roczniki widać jasno, że proporcje pomiędzy adopcjami krajowymi i zagranicznymi od lat utrzymują się na tym samym poziomie: adopcje zagraniczne stanowią w Polsce ok. 10% wszystkich adopcji.<br />
<br />
<b>Kto najczęściej adoptuje?</b><br />
<br />
Ponieważ adopcje zagraniczne są możliwe jedynie w odniesieniu do krajów, które - podobnie jak Polska - są sygnatariuszami Konwencji Haskiej, polskie dzieci najczęściej adoptują Włosi (2015: 177), obywatele USA (2015: 85) i Hiszpanie (2015: 17). Najwięcej adopcji zagranicznych przeprowadzono w 2008 roku (389), najmniej w 2012 (255) <a href="https://www.mpips.gov.pl/wsparcie-dla-rodzin-z-dziecmi/adopcja/informacje/informacje-statystyczne/">[źródło]</a>.<br />
<br />
<b>Kto jest adoptowany?</b><br />
<br />
Na ten temat brak szczegółowych informacji, co jest skądinąd ciekawe, ponieważ statystyki adopcji krajowych uwzględniają wiek dziecka i rodzaj adopcji (blankietowa, niepełna, przez osobę spokrewnioną, przez opiekuna zastępczego etc.), natomiast w raportach dotyczących adopcji zagranicznych nie podaje się takich danych, a jedynie liczbę adopcji. Do kwestii tajemniczości i tego, jak ta tajemniczość pracuje później w publicznym dyskursie, jeszcze wrócę. Tajemnicza natomiast nie jest kwestia uznania danego dziecka za "nieadoptowalne w kraju" - do adopcji zagranicznej są kierowane wyłącznie dzieci, dla których nie znaleziono rodziców w Polsce (art. 167 ustawy z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej). Co zatem oznacza "nieadoptowalność?" Orzeczenie o niepełnosprawności, bycie jednym z kilkorga rodzeństwa, zbyt późny wiek (polskie pary preferują adopcję niemowląt i dzieci w wieku przedszkolnym - im starsze dziecko tym jego szanse na adopcję maleją).<br />
<br />
<b>Kto może adoptować?</b><br />
<br />
Obywatel każdego kraju z podpisaną Konwencją Haską, który spełnia kryteria lokalne (został zakwalifikowany do adopcji przez instytucje własnego kraju) ORAZ kryteria polskie (m.in. niekaralność, akt małżeństwa, wywiad adopcyjny, zaświadczenie o kwalifikacji do adopcji wydane przez instytucję kraju pochodzenia). Ten drugi wymóg jest istotny, ponieważ oznacza on explicite, iż wszelkie opowieści o omijaniu w ten sposób polskiego prawa i braku kontroli nad motywacjami/sytuacją życiową kandydatów na rodziców są ssane z brudnego palucha. Natomiast nie jest ssany z palucha fakt braku kontroli nad późniejszymi losami dziecka, jednak - jak już wiemy - Ministerstwo akurat na ten problem nie przedstawiło żadnego pomysłu, poza likwidacją najstarszej placówki zajmującej się takim adopcjami.<br />
Tu warto napisać, dlaczego 12latek z dysfunkcjami, który nie był w Polsce "adoptowalny" nagle się staje adoptowalny np. w Belgii? Dzieje się tak dlatego, ponieważ zagraniczne rodziny adopcyjne zainteresowane polskimi dziećmi, mogą liczyć na konkretne wsparcie w swoich krajach: finansowe, merytoryczne i społeczne. To zaś sprawia, że ludzie przestają się bać adopcji dzieci starszych, trudnych i posiadających liczne rodzeństwo, bo wiedzą, że nie zostaną jako rodzina na lodzie - pomoże im gmina, szkoła, znajdzie się bezpłatna opieka dla dzieci, psycholog, specjalistyczna terapia i gminna grupa wsparcia dla rodzin poadopcyjnych. To znacząco wpływa na motywacje adopcyjne rodzin polskich i rodzin zagranicznych czyniąc je różnymi, bo zbudowano zupełnie odmienne zaplecza systemowe dla takich adopcji.<br />
<br />
<b>Wątpliwości</b><br />
<br />
<i>"Kiedy przyjrzeliśmy się szczegółowo, jak do tej pory odbywały się zagraniczne adopcje okazało się, że nie jest wcale tak, że wysyłane za granicę dzieci są bardzo chore"</i> – przekonuje<a href="http://www.mpips.gov.pl/aktualnosci-wszystkie/art,5538,8544,problemy-adopcji-miedzynarodowych.html"> minister Rafalska.</a><br />
<div>
Liczba dzieci z orzeczeniami o niepełnosprawności, które skierowano do adopcji zagranicznej w ostatnich latach, wahała się na poziomie 20%. Co oznacza dla laików, że dzieci zdrowych było co najmniej 80%, ale wywieziono je za granicę i zerwano więzi kulturowe, czas bić w tarabany. Tymczasem problemem dzieci adopcyjnych nie są orzeczenia o niepełnosprawności, a ich brak pomimo istniejących dysfunkcji.<br />
Dziecko z FASem (płodowy zespół poalkoholowy) nie dostanie orzeczenia, ponieważ FAS nie jest kwalifikowany jako niepełnosprawność, mimo iż skutkuje uszkodzeniami neurologicznymi, a te będą mieć różne manifestacje (od zaburzeń czucia poprzez obniżoną sprawność intelektualną, po skłonność do agresji i nadpobudliwości). Inną przezroczystą jednostką jest RAD (zespół zaburzeń więzi, Reactive Attachment Disorder) - również brak orzeczenia o niepełnosprawności, co nie zmienia faktu, iż RAD pozostaje głównym straszakiem polskich kandydatów na rodziców adopcyjnych. Znają oni literaturę, ale co ważniejsze - znają relacje innych rodzin adopcyjnych wychowujących dzieci z RADem. Nie jest prosto, zespół zaburzeń więzi - w zależności od struktury zaburzenia - może manifestować się kompulsywnym jedzeniem, niezdolnością do nawiązania więzi z rodzicami adopcyjnymi, chronicznymi kłamstwami, brakiem uczuć wyższych, lgnięciem do przypadkowych osób, wzmożonym pobudzeniem i potrzebą ciągłej kontroli otoczenia, skłonnościami do manipulacji, brakiem rozumienia związków przyczynowo skutkowych, aby wymienić kilka z objawów. RAD jest jednostką klasyfikowaną w systemie ICD-10, ale... nie jest niepełnosprawnością, więc orzeczenia brak. </div>
<div>
Im starsze dziecko tym większe ryzyko, że może mieć RAD, w przypadku FASu najczęściej brak danych, ponieważ główną wskazówką diagnostyczną jest wiedza o tym, że matka biologiczna piła alkohol w ciąży. Jak łatwo można się domyślić, matki biologiczne zazwyczaj nie podają tej informacji, a po odebraniu praw rodzicielskich tak czy inaczej nie ma z nimi kontaktu.<br />
Dzieci z RADem i FASem trafiają więc do systemu jako dzieci zdrowe, bo fizycznie faktycznie są zdrowe. Tyle, że w "nieadoptowalności" nie o zdrowie fizyczne chodzi.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Minister zwraca też uwagę, że rozdzielane są rodzeństwa (71% przypadków adopcji zagranicznych), pomimo iż polskie prawo zastrzega, iż rodzeństwo powinno być wspólnie umieszczane w pieczy lub w rodzinie adopcyjnej, aby przeciwdziałać rozdzielaniu rodzeństw (Art. 112.8 KRiO).</div>
<div>
Najczęstszą odpowiedzią na te wątpliwości, której udziela samo społeczeństwo, jest zachęta do większego altruizmu polskich kandydatów na rodziców adopcyjnych. Niech adoptują rodzeństwa. Niech adoptują dzieci chore zapobiegając ich wywożeniu za granicę. Kto im broni?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Egoizm</b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak, pary decydujące się na adopcję są egoistyczne w tym sensie, że chcą mieć rodzinę maksymalnie zbliżoną do rodziny biologicznej. Polska struktura adopcyjna jest obecnie taka, że kandydaci na rodziców adopcyjnych rekrutują się głównie z grupy osób bezdzietnych, czytaj: niepłodnych. To właśnie im przez lata wdrukowywano do głów hasła "jesteś niepłodny? Adoptuj!" sugerując, że rodzina adopcyjna będzie ekwiwalentem biologicznej. Chcą więc wypełnienia tej społecznej obietnicy. Skoro in vitro jest niemoralne i słyszą o tym od lat z ambon, z trybun sejmowych i z konserwatywnej prasy (a tak czy inaczej coraz większej grupy nie stać na leczenie, bo zlikwidowano program refundacji) to w porządku, mogą adoptować. Ale oni nadal chcą mieć swoje dziecko, a nie realizować ambitny projekt społeczny o nazwie "wyciąganie nastolatka z RADu". Tego właśnie ich nauczyliśmy i takie daliśmy narzędzia. Dlaczego więc teraz żądamy, aby odwrócić paradygmat adopcji?</div>
<div>
Rodzice adopcyjni nie mają obecnie żadnej systemowej opieki postadopcyjnej. Jak długo są kandydatami na rodziców tak długo pozostają w kontakcie z ośrodkiem adopcyjnym i pracującymi tam pedagogami oraz psychologami. Po adopcji to się kończy - od tego momentu są autonomiczną rodziną. Są podejrzenia FASu? Szukajcie terapii na własną rękę. Są podejrzenia RADu? Na pewno kogoś znajdziecie. Dziecko wymaga terapii i rehabilitacji? Weźcie dodatkową pracę lub pożyczcie pieniądze, bo od momentu orzeczenia adopcji ustaje wszelka finansowa pomoc od państwa. Rodzeństwa nie powinny być rozdzielane? Adoptujcie pięcioro i z dnia na dzień z rodziny dwuosobowej stańcie się siedmioosobową, jakoś sobie poradzicie.<br />
Jak widać, genezą "braku kandydatów krajowych do adopcji dzieci z dysfunkcjami" jest sam kształt systemu pomocy społecznej. Jest to system tchórzliwy, który od lat nie ma odwagi, aby postawić pewne zależności jasno i wyciągnąć z nich wnioski:<br />
<br />
1. Powodem problemu z licznymi rodzeństwami jest ten, że nie prowadzimy żadnego krajowego programu profilaktyki: aborcja jest nielegalna, sterylizacja jest nielegalna, antykoncepcja nie jest refundowana i jest na receptę, edukacji seksualnej nie ma, pracownicy pomocy społecznej nie mają ani obowiązku, ani nawet prawa prowadzenia poradnictwa reprodukcyjnego dla swoich klientów (którymi często są rodziny, których dzieci JUŻ trafiły pod opiekę państwa). Nie ma żadnego programu bezpłatnej antykoncepcji dla klientów Pomocy Społecznej, których najczęściej na antykoncepcję po prostu nie stać. Kolejne dzieci się rodzą, ponieważ dzietność jest często jedynym bogactwem rodzin dysfunkcyjnych, czemu przyglądamy się w milczeniu mnożąc apele o adopcje licznych rodzeństw. Z własnej teczki: dwójka dzieci odebranych z powodu skrajnego zaniedbania. Przebywają w pieczy zastępczej. Ich mama jest już w kolejnej ciąży, ma 21 lat, więc należy się spodziewać, że rodzeństwa jeszcze przybędzie. Inny kejs - jedenaścioro dzieci, każde z FASem, matka w dwunastej ciąży. Wszystkie dzieci zabrane rodzicom, nietrzeźwiejącym alkoholikom- część w domach pomocy społecznej z uwagi na zaawansowany FAS, część w domach dziecka, trójka w rodzinie zastępczej, dwoje adoptowanych. Naprawdę ktoś poważnie wysunie żądanie adoptowania całej jedenastki przez jedną parę?<br />
<br />
2. Adopcja jest formą rodzicielstwa, której nie przysługuje żadna forma pomocy finansowej. Tak, istnieje program 500+, ale jego losy zależą od kolejnych rządów, natomiast dzieci adoptuje się dożywotnio. Adopcja licznego rodzeństwa jest więc opcją dla rentierów. Ilu z nich znacie? Dopóki nie będzie dofinansowania w postaci comiesięcznych zasiłków do adopcji dla par adoptujących rodzeństwa, rodzeństwa będą rozdzielane, bo wymusza to ekonomia;<br />
<br />
3. Piecza zastępcza, w której najczęściej lądują rodzeństwa (rodzinne domy dziecka), dzieci z trudnościami (piecza specjalistyczna, pogotowia rodzinne) i dzieci starsze (rodzinne domy dziecka, zawodowe rodziny zastępcze) jest z założenia opieką okresową do czasu uregulowania prawnej sytuacji dziecka. Kiedy sytuacja jest uregulowana dziecko idzie do adopcji, wraca do rodziny biologicznej bądź trafia do domu dziecka (jeśli nie ma chętnych do adopcji w kraju ani za granicą, a do rodziny biologicznej nie można wrócić). Często dzieci przebywają w pieczy kilka lat, nawiązują więzi z opiekunami, traktują dom zastępczy jako swój własny, bo jest jedynym, jaki znają. Jednak nie mogą w nim pozostać, ponieważ piecza jest ...okresowa, a formę "długoterminowej pieczy zastępczej", w której dzieci pozostawały do pełnoletności, zlikwidowała Ustawa z 2011 roku. W praktyce oznacza to wyrywanie dzieci z domów zastępczych niezależnie od woli ich opiekunów, którym stawia się ultimatum: albo adoptujecie te dzieci (czego oni nie zrobią z powodów brutalnej ekonomii - nie stać ich na adopcję), albo oddacie je zagranicznej rodzinie / wrócą do domu dziecka.<br />
Ten problem jest bolączką znaną świetnie rodzicom zastępczym i samemu systemowi, ale zamiast propozycji jego rozwiązania (przywrócenie pieczy długoterminowej, dofinansowanie rodzin adopcyjnych) likwiduje adopcje zagraniczne, dzięki czemu więcej dzieci trafi do domu dziecka, bo i tak nikt ich nie adoptuje w Polsce;<br />
<br />
4. Adopcja oznacza również brak zainteresowania dalszymi losami rodziny. O ile opiekun zastępczy może liczyć na swojego koordynatora, często dostaje również superwizora (psycholog), ma prawo do odbywania specjalistycznych i bezpłatnych szkoleń z zakresu umiejętności wychowawczych (oferta przynajmniej w moim mieście jest bogata- do dyspozycji mamy szkolenia z opieki nad dzieckiem z FASem, szkolenia w zakresie pracy z dziećmi doświadczającymi przemocy, z dziećmi wykorzystanymi seksualnie i szereg innych) oraz jest otoczony siecią pomocy (jeden telefon dzieli mnie od bezpłatnej konsultacji seksuologicznej, umówienia się na darmową konsultację pod kątem FASu, a w ośrodku wczesnej interwencji mam pierwszeństwo jako opiekunka zastępcza), o tyle rodzice adopcyjni nie mają NIC. Od momentu orzeczenia adopcji są sami. Na ogół zadziała to bez problemu z adoptowanym niemowlęciem, ale już adopcja siedmiolatki po wykorzystaniu seksualnym i bez żadnego systemowego wsparcia poadopcyjnego, zakończy się najprawdopodobniej kryzysem w rodzinie. Lepiej więc nie ryzykować i adoptować młodsze dziecko, to elementarne. To powoduje, że przekształcenie pieczy zastępczej w adopcję i utrata całej tej pomocy - która dla mnie jest bezcenna i sprawia, że mam zasoby, aby móc w ogóle pracować z dziećmi - byłaby decyzją idiotyczną. Never ever. Jako rodzic nie dostałabym już żadnego wsparcia. Jako opiekunka zastępcza dostaję je nieprzerwanie, mam cały zespół do dyspozycji i uważam to za super opcję. I ktoś się jeszcze dziwi, czemu nie ma chętnych do adoptowania starszych dzieci z dysfunkcjami? I czemu ludzie chcą adoptować dzieci małe, z których adopcją wiąże się mniejsze ryzyko wystąpienia poważnych problemów, skoro wiedzą z góry, że zostaną z tymi problemami sami - i finansowo, i merytorycznie, i społecznie? Cóż, Belgowie i Włosi nie zostaną sami;<br />
<br />
5. Kandydaci na rodziców adopcyjnych to w Polsce najczęściej osoby z doświadczeniem nieudanego leczenia niepłodności. Poranieni. Straumatyzowani. Często po epizodach depresyjnych. Oczywiście bezdzietni, więc bez praktyki wychowawczej, za to z olbrzymim pragnieniem doświadczenia "normalnego rodzicielstwa": wspólnych wakacji, wigilii, urodzin, całej zwyczajnej codzienności rodziny. Nakłanianie ich do adoptowania dzieci starszych, które wnoszą do rodziny bagaż własnej historii zranień, nadużyć i dysfunkcji, jest postulatem zostawienia dwóch rozbitków na jednej chybotliwej tratwie w nadziei, że miłość doprowadzi do zacumowania w bezpiecznym porcie i zbudowania tam domu. Ten pomysł jest nie tylko nonsensowny, jest przede wszystkim okrutny, a jego faktycznym celem jest rozwiązanie potężnego problemu systemowego siłami rodziców adopcyjnych, którym się w żaden sposób nie pomaga.<br />
<br />
<br />
Powodem outsourcowania "dzieci trudnych" za granicę jest brak krajowego zaplecza dla rodzin adopcyjnych i - z drugiej strony - bezrefleksyjne traktowanie adopcji jako optymalnego rozwiązania dla dziecka. Z tego drugiego założenia biorą się takie historie, jak ta będąca udziałem znajomej rodziny zastępczej: po 12 latach pobytu w rodzinie zastępczej, pracownicy ośrodka adopcyjnego znaleźli dla dziecka rodzinę zagraniczną chętną do adopcji. Tyle, że dziecko miało 14 lat i całe swoje świadome życie spędziło w domu opiekunów zastępczych, których nazywało "mamą" i "tatą". Historia skończyła się dobrze o tyle, że opiekunowie postawili się ostro i poruszyli niebo oraz ziemię, aby zatrzymać córkę w rodzinie. Panie z ośrodka adopcyjnego były wstrząśnięte ich egoizmem, który interpretowały jako odebranie dziewczynce szans na "normalną rodzinę". Nie zauważyły, że ta normalna rodzina oparta na miłości, więziach i wspólnym domu już istnieje od 12 lat, tyle że nie jest rodziną formalnie, ponieważ dziewczynka nadal nosi własne nazwisko i utrzymuje kontakt z dalszymi krewnymi biologicznymi, w tym z rodzeństwem. Takie historie - a nie jest ich mało - pokazują, jak niebezpieczna bywa fantazja o adopcji, jako jedynym dobrym rozwiązaniu dla dziecka.<br />
<br />
Brak transparencji w przedstawianiu danych dotyczących adopcji zagranicznej i zawężenie dyskusji na ten temat do grona eksperckiego powoduje, że temat adopcji zagranicznej bardzo łatwo rozgrywać w debacie, ponieważ większość ludzi nie wie, czego dokładnie dotyczy spór. Miotają się pomiędzy oburzeniem (skoro propozycja wychodzi od ministerstwa zarządzanego przez PiS niemal na pewno jest złym pomysłem), empatią wobec ośrodka TPD, współczuciem dla dzieci i własnymi wizjami adopcji oraz pieczy zastępczej. Krytycyzm wobec figury "wynarodowiania dzieci" nakładający się na rosnące nastroje nacjonalistyczne sprawia, iż poza horyzont myślowy lewicującej części społeczeństwa ucieka dość podstawowa refleksja o tym, iż im starsze dziecko, tym całkowita zmiana kultury i języka będzie bardziej problematyczna, co nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem, ale ma wiele wspólnego z fundamentalną empatią wobec dziecka.<br />
Pomyślcie o adopcji więcej niż do tej pory. To fascynujący temat. Warto odebrać go konserwatyzmowi i ponownie osadzić w przestrzeni lewicy, do której przecież powinien ideologicznie przynależeć. W końcu czym jest lewicowa wrażliwość społeczna, jeśli nie uważnością wobec najsłabszych?<br />
<br /></div>
<div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-3456004248831973142016-09-22T01:33:00.000+02:002016-09-22T01:39:41.510+02:00Za pięć dwunasta czyli witajcie w piekle kobiet (i mężczyzn)Dziś, w czwartek 22 września 2016 w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie dwóch ważnych projektów. Pierwszym jest obywatelski projekt Ordo Iuris zakazujący aborcji, o którym słyszał już chyba każdy w kraju i poza nim. To własnie ten projekt w kwietniu 2016 roku zgromadził pod sejmem tysiące ludzi na tzw. demonstracji wieszakowej zorganizowanej przez partię Razem:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP_6dx_Zwss75eEfo73tJ5YrtOIXRLomM32qGr_obc5sK9fu2cfk0Yyi1Pu0oUdrvQCdQ7J9KyHPTN2d23Glcxj9wK3aDDzuuNmXRiFqBR0XnQGAelmMfKMs9rERL6JPhCs77qP2T2vdna/s1600/wieszaki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP_6dx_Zwss75eEfo73tJ5YrtOIXRLomM32qGr_obc5sK9fu2cfk0Yyi1Pu0oUdrvQCdQ7J9KyHPTN2d23Glcxj9wK3aDDzuuNmXRiFqBR0XnQGAelmMfKMs9rERL6JPhCs77qP2T2vdna/s320/wieszaki.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
(źródło: vice.com)<br />
<br />
<br />
<br />
Drugim projektem, który będzie dziś czytany, jest projekt posła Jana Klawitera dotyczący in vitro. Sprzeciw wobec tego projektu również doczekał się manifestacji pod sejmem. Zorganizowało ją Stowarzyszenie NASZ BOCIAN w czerwcu 2016. Możecie poszukać siedmiu tysięcy różnic:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZV0wfhhLFpNpUUR9bfSlAxNfA0IC-nj6oTgb27S04gKooxuJSbPUsWBTapS5I7T2kJi-EaOrfB39BiYnFpg5IAqNFfPtkjFUhbfevoc_Zn7sgY_ScsgygORgJk61N4ck_wOsddy_mskMm/s1600/w%25C3%25B3zki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZV0wfhhLFpNpUUR9bfSlAxNfA0IC-nj6oTgb27S04gKooxuJSbPUsWBTapS5I7T2kJi-EaOrfB39BiYnFpg5IAqNFfPtkjFUhbfevoc_Zn7sgY_ScsgygORgJk61N4ck_wOsddy_mskMm/s320/w%25C3%25B3zki.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
(źródło: wiadomosci.radiozet.pl)<br />
<br />
Powiecie, że główna różnica wynika stąd, że prawie każda kobieta ma macicę, a każdy mężczyzna zna przynajmniej jedną kobietę, więc łatwiej się utożsamić z aborcją, niż z in vitro. Oh wait. W porządku, różnica wynika stąd, że projekt antyaborcyjny jest barbarzyński, zaś projekt Klawitera jest barba... Ok, do trzech razy sztuka: różnica najpewniej wynika stąd, że in vitro konotuje się ze społecznym piętnem niepłodności, zaś aborcji nikt się nie wstydzi. Też nie?<br />
Jasne, na poczekaniu sformułowalibyście o wiele trafniejszy indeks różnic. Wiem. Projekt Ordo Iuris zagraża realnie życiu kobiet - zgoda. Projekt Ordo Iuris narusza to, co nauczyliśmy się nazywać kompromisem aborcyjnym- zgoda. Każda kobieta w wieku reprodukcyjnym teoretycznie może się zetknąć z problemem niechcianej ciąży/koniecznością przerwania nawet chcianej ciąży, podczas gdy jedynie niewielki procent zmierzy się z niepłodnością. Również zgoda.<br />
Co jednak poza tym mówi nam zjawisko widoczne na tych zdjęciach?<br />
<br />
<br />
<b>Matematyka i kredyty</b><br />
<br />
Potraficie liczyć? To świetnie. Prawica w większości też to potrafi. Są zatem dwa fenomeny dotyczące praw reprodukcyjnych, ale tylko jeden z nich wyciąga tysiące ludzi na ulicę. Liczyć potrafi także polski Kościół katolicki, ale jego hierarchów nie interesują akurat ludzie na ulicach, a długi wyborcze zaciągnięte przez polityczną opozycję, zanim stała się partią rządzącą.<br />
Kościół nie wymaga wiele. Chce zrealizowania jedynie dwóch skromnych postulatów: 1. kontroli nad kobiecą rozrodczością oraz 2. kontroli nad kobiecą rozrodczością. Kościół jest tak skromny w swoich oczekiwaniach, że właściwie wystarczy mu spełnienie tylko jednego z nich. I tak się znakomicie składa, że oba projekty ustaw go dotyczą. To zjawisko nosi nawet pewną nazwę:<br />
<br />
<br />
<b>Ustawodawcze combo</b><br />
<br />
Dwa kluczowe ideologicznie projekty zostają wpisane w harmonogram prac Sejmu w tym samym dniu. Jeden z nich porusza dziesiątki tysięcy ludzi, drugi - nie. Czy wybór jednego terminu czytania jest przypadkowy? Nie sądzę. Sądzę za to, że jednoczesne procedowanie tych dwóch projektów ma w długoterminowym celu skuteczną eliminację metody in vitro. O ile aborcja w proponowanym kształcie nie przejdzie i jednak rząd trochę się przejmuje skalą protestów na ulicach, o tyle in vitro ma szansę stać się jedyną w pełni zrealizowaną zapłatą dla Kościoła.<br />
W jaki sposób uda się wyeliminować procedurę in vitro z polskiego pejzażu?<br />
To proste:<br />
<br />
<br />
<b>1. Narodowy Program Prokreacji</b><br />
<br />
Poświęciłam mu osobną notkę (<a href="http://lemingarnia.blogspot.com/2016/02/narodowy-program-wspierania-prokreacji.html">klik</a>). Program kosztuje dokładnie tyle samo, co program refundacji in vitro; zawiera w swoich propozycjach eksperymentalną i ryzykowną metodę mrożenia tkanki jajnikowej; zamierza leczyć niepłodność noszeniem luźnych gaci (<a href="http://wyborcza.pl/1,95891,20538270,102-miliony-zlotych-na-luzna-bielizne.html">drugi klik</a>) i nie przewiduje w ogóle stosowania metody in vitro. Program jest typową ideologiczną leguminą: zapycha gęby nie proponując realnej treści i widoków na zaawansowane leczenie.<br />
Konstanty Radziwiłł i jego partyjni znajomi oraz znajome przygotowali jednak w zanadrzu pewnego asa: PiS nie zamierza zakazać metody in vitro, więc stulcie pyski, obywatele. Dalej się możecie leczyć, jeśli już musicie, tyle że za własną kasę. Wielu ludzi uważa to za sprawiedliwy układ.<br />
Serio?<br />
<br />
<br />
<b>2. Projekt Klawitera</b><br />
<br />
Tu właśnie pojawia się projekt posła Jana Klawitera postulujący:<br />
<br />
- zakaz mrożenia zarodków<br />
- zakaz zapłodnienia więcej niż 1 komórki jajowej<br />
- przerwanie afiliacji pomiędzy ojcem i dzieckiem urodzonym dzięki dawstwu heterologicznemu<br />
<br />
Co to oznacza dla kilkudziesięciu tysięcy ludzi rocznie, którzy nie zostaną rodzicami bez pomocy in vitro?<br />
<br />
<b>3. Zdrowie kobiet</b><br />
<br />
Nie ma procedury in vitro bez operacyjnej punkcji jajników. Zakaz mrożenia zarodków oznacza, że pobrane w trakcie punkcji komórki muszą zostać zapłodnione od razu i tylko w takiej ilości, która wykluczy powstanie tzw. nadliczbowych zarodków. W praktyce jest to poddanie kobiety operacji, aby pozyskać jedną komórkę jajową i móc ją zapłodnić, resztę komórek należy zniszczyć. To z kolei oznacza, że kobiety podchodzące do in vitro będą musiały wielokrotnie poddawać się inwazyjnej operacji narażając własne zdrowie.<br />
<b><br /></b>
<b>3. Spadek skuteczności</b><br />
<b><br /></b>
<br />
Obecna skuteczność in vitro wynosi 31% (dane z programu MZ) i dotyczy cyklu, w którym można zapłodnić maksymalnie 6 komórek jajowych - transferuje się jeden zarodek, resztę mrozi. Zamrożone zarodki stanowią biologiczny kapitał pary, dzięki któremu nie musi ona podchodzić do kolejnych punkcji. W ten sposób para płaci za jeden zabieg in vitro, może mieć dzięki niemu maksymalnie 6 zarodków i transferować je bezpiecznie w kolejnych cyklach.<br />
Zakaz mrożenia spowoduje spadek skuteczności in vitro do poziomu 3-5%.<br />
<br />
<b>4. Wzrost kosztów in vitro</b><br />
<br />
<br />
Cena in vitro wzrośnie, ponieważ osiągnięcie ciąży i urodzenie dziecka będzie wiązało się z dziesięciokrotnie częstszym powtarzaniem procedury. Za każdą z nich para będzie musiała zapłacić z własnej kieszeni. I każda będzie się wiązać z poddaniem kobiety operacji.<br />
<br />
<b>5. Dzieci bez ojców</b><br />
<br />
Klawiter i posłowie Kukiz'15 proponują również oryginalne rozwiązanie tematu dawstwa (adopcja zarodka lub skorzystanie z nasienia dawcy). Zostało ono już skrytykowane przez <a href="http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/0/1082C9B01220D5EEC1257FD5003C0E37/%24File/525-001.pdf">Sąd Najwyższy</a>, ale dość istotne jest zrozumienie intencji stojących za tą propozycją. Obecnie każde dziecko, które urodziło się dzięki materiałowi genetycznemu obcego dawcy (czy w drodze inseminacji, czy w drodze in vitro) ma zagwarantowaną prawnie obecność ojca społecznego i przyjęcie przez niego pełni obowiązków i praw rodzicielskich. Możemy się spierać o detaliczną sensowność tego rozwiązania (pisałam o szczegółach wcześniej, dotyczą one złamania Konwencji praw dziecka w części związanej z prawem do tożsamości, jak również dyskryminują kobiety samotne i lesbijki), niemniej zamysłem ustawodawcy było zabezpieczenie społecznego interesu dziecka. O co chodziło? O wprowadzenie poprawki do Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, zgodnie z którą pan Kowalski, który dobrowolnie podpisuje zgodę na zabieg in vitro z nasieniem dawcy, nie mógł po urodzeniu dziecka powiedzieć w sądzie, że on przeprasza, ale jednak nie chce być tatusiem, a tu są wyniki badań DNA, które wykazują jasno, że ojcem genetycznym nie jest. W związku z tym, proszę Sądu, należy mnie zwolnić z obowiązku alimentacyjnego.<br />
Tak więc Anno Domini 2016 każdy pan Kowalski, który świadomie zgadza się na dawstwo nasienia/zarodka, w wyniku którego MOŻE się urodzić dziecko, jednocześnie zgadza się na to, że będzie jego ojcem i nie będzie mógł już tego faktu zanegować.<br />
Teraz krótki wgląd w tożsamość ruchu Kukiz'15.<br />
Jak wiemy skądinąd, posłowie i działacze Kukiz'15 w <a href="http://natemat.pl/178387,mlot-na-kobiety-posel-kukiz-15-przygotowal-projekt-ktory-zwalnia-ojcow-z-placenia-alimentow-na-dzieci">wolnych chwilach</a> zajmują się mizianiem serc i pośladków skrzywdzonych ojców, którzy chcieliby przestać płacić alimenty na własne dzieci. W tej optyce istnienie mężczyzny, który nie jest genetycznym ojcem, a mimo to JEST OJCEM, rozsadza założenia systemu wyzwoleńczego i powoduje klincz.<br />
Jak wiemy również, co roku ok. 3000 mężczyzn dobrowolnie decyduje się zostać ojcami adopcyjnymi. Ich decyzja zapewne wynika z tego, że termin "rodzina" i "miłość ojcowska" definiują nie poprzez geny, a poprzez więzi, uczucie, potrzebę troski i opieki.<br />
<b>Zgodnie z propozycją Klawitera i Kukiz'15 mężczyźni podchodzący wraz z partnerkami do adopcji zarodka lub procedury z wykorzystaniem nasienia dawcy, nie będą mogli być uznani za prawnych ojców swoich dzieci</b>.<br />
Formalnie nie będą to bowiem ich dzieci. Formalnie będą to dzieci nieznanego ojca. Dzieciom tym nie będą się należały alimenty ani prawa spadkowe, ponieważ ich tata, który je wychowuje, kocha i jest z nimi na co dzień, nie zostanie prawnie uznany za ich ojca.<br />
<br />
To wszystko łącznie oznacza, że:<br />
<br />
<br />
<b>= PROCEDURA IN VITRO PRZESTANIE BYĆ WYKONYWANA W POLSCE</b><br />
<br />
<br />
...lub liczba zabiegów spadnie do poziomu, na którym rentowność prowadzenia specjalistycznego ośrodka leczenia niepłodności znajdzie się poniżej pułapu amortyzacji kosztów ich utrzymania z powodu odpływu pacjentek.<br />
Zauważcie geniusz tego planu: metoda in vitro nie zostaje prawnie zakazana. Ona po prostu przestaje istnieć w praktyce, ponieważ pacjentom nie opłaca się wykonywanie jej w Polsce, zaś lekarzom nie opłaca się jej świadczenie.<br />
<br />
.<br />
Jest jasne, że oba projekty będą jutro przyjęte do dalszego procedowania i trafią do Komisji Zdrowia. Jest także jasne, że zostaną w toku prac Komisji zmodyfikowane. Jest również jasne, że ta modyfikacja zostanie w mediach nazwana "liberalizacją" ich pierwotnego kształtu, choć finalnie będzie polegała na pogorszeniu sytuacji kobiet wynikających z obecnie obowiązujących ustaw antyaborcyjnej i Ustawy o leczeniu niepłodności.<br />
Nie wiem, na czym stanie w przypadku aborcji, ale obstawiam eliminację wskazania z wad płodu (tzw. "aborcję eugeniczną") i zostawienie ciąży w wyniku czynu zabronionego i zagrożenia życia kobiety, jako nową wersję kompromisu. Na otarcie prawackich łez będzie właśnie in vitro.<br />
Komisja wprowadzi oczywiście swoje zmiany, ale z całą pewnością utrzymany zostanie zakaz mrożenia zarodków, wejdzie ograniczenie liczby zapładnianych komórek (obstawiam, że skończy się 'poluzowaniem' czyli dopuszczalnością zapłodnienia dwóch komórek jajowych) i na pewno dołożą zakaz dawstwa heterologicznego. In vitro jest w gorszej sytuacji społecznej - mniej protestów, zdecydowanie mniej zdyscyplinowana grupa chorych + fakt, że większość ludzi nie rozumie zależności między mrożeniem zarodków i skutecznością procedury.<br />
<br />
Jeśli miałabym znaleźć jakąś różnicę pomiędzy sytuacjami tych dwóch projektów to polegałaby ona jedynie na tym, że o ile nielegalny zabieg przerwania ciąży będzie można nadal wykonywać w podziemiu na zasadach mniej więcej dotychczasowych, o tyle z nielegalnym zabiegiem in vitro (tj. omijającym warunki nowej ustawy) nigdy się to nie uda. Jego dynamika jest inna i wymaga stałego monitoringu, całodobowej pracy laboratorium oraz zaangażowowania wieloosobowego zespołu.<br />
Z tego powodu nawet przy skrajnie restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej aborcja nie zniknie z mapy Polski. In vitro można wyeliminować z sukcesem i nie potrzeba do tego formalnej delegalizacji.<br />
Teraz wróćcie jeszcze raz do zdjęć.<br />
To właśnie jedyna możliwość uregulowania politycznego kredytu, na którą Kościół ma szansę. I świetnie o tym wie.<br />
<br />
<br />
Dlatego zakładając czarną bluzkę i umieszczając hasztag Czarny Protest miejcie, proszę, świadomość, że barbarzyństwo, przeciwko któremu protestujecie, nie powinno sprowadzać się jedynie do całkowitego zakazu aborcji. A jeśli naprawdę wierzycie w to, że zagrożone są tylko prawa do niebycia matką to znaczy, że ustawodawcze combo wygrało jeszcze przed pierwszym czytaniem.a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-41088933991199252082016-07-26T12:43:00.001+02:002016-07-26T14:28:35.769+02:00Segregacja. Kilka słów o projekcie nowelizacji PiSDziś nietypowo porozmawiamy o dzieciach istniejących, urodzonych płodnym rodzicom i w ogóle mającym się jak najlepiej poza drobnym faktem, iż przebywają w domu dziecka czyli w tak zwanej instytucjonalnej pieczy zastępczej. W przeciwieństwie bowiem do tego, co roi się w główkach katolickich publicystów, penetracja waginy penisem zakończona ejakulacją i zapłodnieniem zwana "aktem małżeńskim" niekoniecznie stanowi gwarancję późniejszego traktowania dziecka z godnością i miłością. Z tego właśnie powodu każdego roku pod opieką państwa przebywa około 80 tysięcy tzw. sierot społecznych - dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną, których rodzice z różnych powodów nie chcieli bądź nie mogli się nimi zajmować, ale zachowali prawa rodzicielskie.<br />
Ponieważ piecza zastępcza i adopcja obrosły w Polsce wieloma mitami, omówienie ich zajęłoby kolejne obszerne notki, więc dziś ponownie nie o tym. Dziś o pojedynczym rozwiązaniu, które zaproponował rząd Prawa i Sprawiedliwości, a które nowelizuje Ustawę z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.<br />
Wspomniana n<a href="http://orka.sejm.gov.pl/opinie8.nsf/nazwa/679_u/$file/679_u.pdf">owelizacja</a> przeszła w dniu 22 lipca 2016 roku trzecie czytanie w Sejmie i oczekuje na akceptację Senatu oraz podpis prezydencki. Jeśli obie te rzeczy się wydarzą, po wakacjach nowela wejdzie w życie.<br />
<br />
<b>A o co chodzi?</b><br />
<br />
W dwóch żołnierskich zdaniach: chodzi o to, że zdaniem posłów PiS dzieci przebywające w domach dziecka powinny mieć prawo do wyłączności swojej przestrzeni i nie powinny jej współdzielić z Domami Pomocy Społecznej (DPS), izbami wytrzeźwień, ośrodkami wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie i innymi instytucjami, które nie sprawują bezpośrednio pieczy opiekuńczo-wychowawczej nad dziećmi. Autorzy noweli argumentują również, że umieszczanie dzieci w sąsiedztwie DPSów pogłębia izolację społeczną tych dzieci, wtórnie je stygmatyzując i uniemożliwiając integrację ze społeczeństwem, w tym rówieśnikami.<br />
<br />
<b>A o co chodzi zdaniem mediów i opozycji?</b><br />
<br />
O to, że cała Polska kocha babcie i dziadków, więc zakaz umieszczenia DPSu i domu dziecka na jednej parceli jest rozbijaniem tkanki społecznej.<br />
Tak więc pani posłanka PO, Marzena Okła Drewnowicz, pisze dramatycznie w swoim blogu na natemat.pl:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<a href="http://marzenaokladrewnowicz.natemat.pl/185885,starosc-do-wyrzucenia-dzieci-i-seniorzy-oddzielnie?fb_action_ids=1009267212475857&fb_action_types=og.comments">Starość do wyrzucenia</a>. Dzieci i seniorzy oddzielnie </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Do tej pory PiS niszczył Trybunał Konstytucyjny, demokrację, prawo. Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie też degradować takie wartości jak wychowanie wielopokoleniowe, wzajemna pomoc, integracja społeczna. To, co do tej pory było pożądane, czyli solidarność międzypokoleniowa, kontakty dzieci i młodzieży ze osobami starszymi, dzisiaj prawnie zostało zakazane. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło skandaliczny zakaz współistnienia placówek opiekuńczych dla osób starszych i dzieci, nawet na jednej działce.</blockquote>
<div>
<a href="http://wyborcza.pl/1,75398,20437308,dzieci-i-seniorzy-osobno-zdecydowal-sejm-opozycja-wycofajcie.html">Posłowie opozycji</a> komentowali zmianę z oburzeniem podnosząc, iż jest to działanie "segregacyjne" i "anachroniczne", albowiem - jak uzasadniał poseł PO, Ryszard Wilczyński -</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<blockquote class="tr_bq">
Codzienny kontakt dzieci i osób starszych, nawet tych dementywnych, jest z jednej strony elementem terapii, a z drugiej wychowania.</blockquote>
<br />
W podobne struny uderzał również <a href="http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/szokujacy-pomysl-pis-uderzy-w-seniorow-specjalisci-tlumacza/8twnkcw">Fakt</a> i <a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,20327332,widok-starych-ludzi-zle-wplywa-na-rozwoj-dziecka-tak-twierdzi.html#MT">Gazeta Wyborcza</a>.<br />
W Polsce działa sześć DPSów dzielących jedną powierzchnię z domami dziecka. O sześć za dużo. Wydawałoby się, że to dobry punkt wyjściowy do rozmowy o tym, że tak być nie powinno. Nic podobnego, tym razem posłowie opozycji pochylają się nad biednymi samorządowcami, którzy teraz będą musieli rozdzielić DPS i dom dziecka, a to kosztuje i jest skomplikowane administracyjnie. Święta prawda, moje robaczki, któż jednak wcześniej wpadł na pomysł połączenia tych placówek, jeśli nie samorządy właśnie?<br />
Nie zawodzi również <a href="http://brpd.gov.pl/sites/default/files/wyst_2016_07_16_beata_mazurek.pdf">Rzecznik Praw Dziecka s</a>przeciwiający się rozdzielaniu DPSów i domów dziecka oraz innych placówek opiekuńczo wychowawczych:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Oczywiście
nie wyklucza to lokalizacji placówki opiekuńczo wychowawczej w pobliżu np. domu pomocy społecznej dla osób w podeszłym wieku, w tym możliwości odwiedzenia
osób starszych, spotkań i rozmów. Kontakt dziecka z osobami starszymi-
pensjonariuszami domów pomocy społecznej - wpływa korzystnie na rozwój
emocjonalny młodego człowieka, przygotowując go do życia w społeczeństwie
obywatelskim. Dzieci rozwijają w sobie empatię, tworzą się międzypokoleniowe
przyjaźnie, a tym samym dzieci są wprowadzone w dorosłe życie, w którym prędzej
czy później zetkną się ze starością i chorobą.</blockquote>
<br />
Nie bardzo wiadomo, dlaczego powyższy kontakt z osobami starszymi nie mógłby być realizowany na zasadzie wolontariatu bądź odwiedzin w DPSie (wspólna wigilia, obchody święta niepodległości, dzień babci i dziadka, cokolwiek) tak jak dzieje się to w większości rodzin wychowujących dzieci, które również z reguły odwiedzają dziadków i rzadko kiedy - szczególnie mieszkając w mieście i zajmując metraż rzędu 30-60m2- mieszkają wspólnie z nimi? Dlaczego trzeba koniecznie realizować to za pomocą dzielenia tej samej przestrzeni 24/7? Podobnie interesuje mnie, ile razy RPD był w domu pomocy społecznej i zyskał możliwość poczynienia bardziej trywialnych obserwacji poza wizją "międzypokoleniowej przyjaźni" - na przykład spędził kilka godzin w zapachu środków dezynfekujących, przyglądał się toalecie osoby dementywnej, grał w piłkę na boisku domu dziecka przylegającym do DPSu, przez które przesuwała się pielgrzymka nieznajomych odwiedzających? Wpadł na fajny pomysł zaproszenia kolegi z podstawówki do własnego pokoju, zza którego ścian dobiegają krzyki i monotonne mamrotanie podpiecznych DPSu? A może jednak nie zaprosiłby wtedy tego kolegi mając świadomość, że byłyby to ostatnie odwiedziny, których wynikiem byłoby jego podwójne naznaczenie - nie dość, że mieszka w bidulu, to jeszcze jego codzienność inkrustuje ciągłe obcowanie z innymi wykluczonymi, których ich własne środowisko umieściło w DPSie?<br />
<br />
Zapamiętajcie jednak: solidarność międzypokoleniowa. Seniorzy. Codzienny kontakt z osobami dementywnymi.<br />
<br />
<b>Cała polska kocha seniorów</b><br />
<br />
<br />
I właśnie dlatego w roku 1990 w DPSach przebywało 61 037 osób, a w roku 2013 było ich już 77 632. Ponieważ cała Polska kocha seniorów, tylko nie u siebie w domu. Ale już w pobliżu domu dziecka? Czemu nie. Ostatecznie właśnie dlatego umieszczamy dementywną babcię w Domu Pomocy Społecznej, aby nasze własne dziecko zaprowadzane troskliwie na zajęcia karate i angielski metodą Helen Doron nie musiało po powrocie do domu oglądać babci, która znów odkręciła kurek z gazem lub wypróżniła się we własnym łóżku. Uważamy na ogół, iż naszym dzieciom w zupełności wystarczy regularny, lecz nie całodobowy, kontakt z babcią umieszczoną pod profesjonalną opieką. Co innego dzieci z domu dziecka. Im takie całodobowe kontakty służą i rozwijają empatię, nie zapominajmy też o ważkim argumencie "elementu wychowania".<br />
Pani Okła Drewnowicz i pan Wilczyński mają własne dzieci, niestety nie wiem, czy zaprowadzają je do DPSów w celach wychowawczych i rozwojowych. Szkoda, że tego nie wiem. Ale na pewno tak robią, wierzę im. Nie byliby przecież hipokrytami segregującymi dzieci na te, które mają prawo do wyłączności własnej przestrzeni, ponieważ wychowują się w rodzinach, i na te, które muszą współdzielić przestrzeń z ośrodkami pomocowymi dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, zależnych całodobowo, ofiar przemocy w rodzinie etc., ponieważ nie wychowują się w rodzinach.<br />
<br />
<b>Segregacja</b><br />
<br />
Segregowanie wyrzutków ma długą i udokumentowaną historię sięgającą XIII wieku. Porzucone dzieci, osoby chore, bezdomne, wykolejone i całą plejadę społecznych banitów, których społeczeństwo nie rozpoznawało jako równych sobie, umieszczano w przytułkach. Wskaźniki śmiertelności w tych przybytkach potrafiły sięgać 90% (Kolankiewicz 2002). Analizowanie tego zjawiska z punktu widzenia współczesnych nauk społecznych ma sens o tyle, o ile pominiemy zaprzeszłe uwarunkowania sanitarne i historyczne (epidemiologia, możliwości leczenia, poziom wiedzy o antyseptyce, przeżywalność niemowlęcia pozbawionego mamki była żadna niezależnie od wysiłku opiekunów). Co jednak zostanie?<br />
Ta sama potrzeba proksemicznego sytuowania Innego poza obszarem codziennych doświadczeń społecznych. Inność jest wykluczana już nie tylko na poziomie symbolicznym, ale proksemicznym właśnie - z dala od oczu tych, którzy uznali siebie jako normalnych i godnych codziennych interakcji z równymi sobie. Przypomnijcie sobie burze lat 90tych, kiedy mieszkańcy miasteczek i wsi protestowali przeciwko budowie ośrodków dla nosicieli wirusa HIV, osób uzależnionych czy uchodźców. O ile tolerancję dla obecności nosicieli wirusa HIV udało nam się jakoś osiągnąć, o tyle w przypadku uchodźców, czy choćby osób LGBT wciąż mamy wiele do przepracowania.<br />
Jest zatem dość zabawne, że naczelnym argumentem przeciwko nowelizacji mającej wzmocnić społeczną integrację dzieciaków z domów dziecka, staje się właśnie argument o segregacji. Tym razem chcielibyśmy integrować te dzieci z "seniorami" z DPSu. Czemu nie chcemy ich raczej integrować z naszymi własnymi dziećmi?<br />
<br />
<b>Trzy pocztówki</b><br />
<br />
<b>Widokówka pierwsza</b>. Idę na spotkanie w placówce edukacyjno szkoleniowej. Mieści się na tej samej posesji, co duży dom dziecka. Na trasie mojego spaceru wypada mały plac zabaw, na którym bawi się ojciec z dwójką dzieci. Jest to tak zwane "widzenie rodzica biologicznego z dziećmi znajdującymi się w pieczy instytucjonalnej". Drzwi do mojej placówki są jeszcze zamknięte, przyszłam trochę za wcześnie. Przez 15 minut więc przysłuchuję się - chcąc nie chcąc - rozmowom ojca i synów, którzy widzą się pierwszy raz od miesiąca. Ojciec opowiada, co u niego. Dzieci opowiadają, co przydarzyło im się w przedszkolu i szkole. Jestem intruzem tego spotkania, ale nie mam gdzie się podziać: mój kurs zaczyna się za chwilę w tym samym miejscu, a im nie wolno opuścić terenu domu dziecka. Nie mają dokąd pójść, ale ja również nie mam dokąd pójść. Po paru minutach dołączają do mnie pozostali kursanci. Stoimy grupą przed drzwiami udając, że nie zwracamy uwagi na to, co się dzieje obok. Czujemy się niezręcznie, zostaliśmy umieszczeni w samym centrum intymnej scenki rodzinnej.<br />
<br />
<b>Widokówka druga</b>. Inny dzień, te same okoliczności. Znów przyszłam za wcześnie na spotkanie, tym razem jest środek czerwca, pogoda piękna i upalna. Parkując samochód na tyłach domu dziecka wpadam w sam środek innej sceny rodzajowej: opiekunka rozłożyła dmuchany basen w ogrodzie, kąpie się w nim trójka dzieci. Patrzą na mnie na poły zdziwione moją obecnością, na poły zrezygnowane: są już przyzwyczajone, że w przestrzeni ich ogrodu pojawiają się nieustannie obcy ludzie uczestniczący w ich, prywatnym przecież, życiu dziejącym się w miejscu zwanym domem. Cóż z tego, że domem dziecka? Innego przecież już nie mają.<br />
<br />
<b>Widokówka trzecia</b>. Usiłuję odegrać scenkę zadaną przez prowadzące trenerki. Zbieram myśli i mówię: "no więc kiedy słuchałam historii Kasi poczułam, że..."<br />
<br />
(zza ściany dobiega płacz małego dziecka. To jakiś maluch z domu dziecka właśnie rozpaczliwie się rozszlochał. Nie wiem, czy stało się coś złego, czy uderzył się, czy przemokła mu pieluszka, ale nie mogę się skupić. Również dlatego, że do tej pory sądziłam, iż w tym konkretnym domu dziecka przebywają dzieci starsze, głównie rodzeństwa, a nie niemowlaki. One przecież powinny trafić do pogotowia rodzinnego lub rodziny zastępczej)<br />
<br />
Ogarniam się szybko. "Chciałam w każdym razie powiedzieć, że po wysłuchaniu tej historii miałam przede wszystkim taką myśl, że...."<br />
- Przepraszam, my tylko szybciutko przejdziemy, ok? - mówi czternastolatek, który właśnie wpadł jak po ogień do sali, w której mamy zajęcia. Sala nie jest administracyjną częścią domu dziecka, stanowi własność zupełnie innego podmiotu. Ale znajduje się w tym samym budynku i jest salą przechodnią zakończoną korytarzem z drzwiami prowadzącymi do domu dziecka.<br />
- Piłka nam wpadła przez okno, tak będzie krócej przejść - rzuca w biegu jego rówieśnik z tego samego domu dziecka. Obaj pędzą do drzwi w łączniku.<br />
<br />
Zgodnie z nowelizacją dom dziecka zostanie oddzielony od wspomnianej placówki edukacyjno szkoleniowej. Obie instytucje będą musiały mieć swoją przestrzeń na wyłączność, a osoby korzystające z obu placówek nie będą mogły wzajemnie korzystać ze swojego zaplecza. Żaden kursant nie właduje się ponownie na plac zabaw i nie przeszkodzi rodzicom widującym się z dziećmi. Nie wejdę w sam środek zabawy ogrodowej w dmuchanym basenie.<br />
<br />
Trzy pocztówki nie są zanadto wstrząsające. Być może sami uczestniczyliście w podobnie krępujących sytuacjach dziejących się na placach zabaw, słyszeliście dzieci waszych sąsiadów kąpiące się w basenie i płaczące wieczorami. Ale dzieci, do których kawałka życia zostaliście niechcący zaproszeni, miały swoje własne domy i dziejącą się prywatność, do której prawo im przyznano. Nie nauczono ich, że prywatność staje się własnością publiczną, ponieważ tak zdecydował samorząd. Ich rodzice mogli iść z nimi na plac zabaw, ale mogli też bawić się z nimi w domu bez towarzystwa osób postronnych.<br />
Rodziny mieszkające ze swoimi dziećmi zawsze mają alternatywę. Dzieci mieszkające w domach dziecka, które łączy się z placówkami o innych profilach, takiej alternatywy nie mają. Ich codzienność jest obserwowana i zakłócana przez dziesiątki przechodniów, a prywatność przestrzeni jest wysoce umowna, skoro nie wyznaczono jej granic.<br />
A przecież poza tymi trzema pocztówkami są także inne. Na sześciu pocztówkach domy dziecka połączono z DPSami. W Rybniku dom dziecka połączono z domem dla nieletnich matek. Myślę, że to ostatnie rozwiązanie jest wybitnie integrujące społecznie i fenomenalnie wyposaża dzieci w pożądane wzorce wychowawcze. Na tych pocztówkach dzieci nie wyjdą z ośrodka pomocy ani domu samotnej matki, ponieważ nie mają dokąd, skoro jest to również ich dom.<br />
<br />
Cieszę się, że nowelizacja PiS wejdzie w życie. I myślę, że czas dorosnąć do rozmawiania o polityce społecznej z dala od uprawiania partyjnych wojenek oraz karmienia się wizjami "czcigodnych seniorów w DPSach" i "rozwijania empatii". Ta sprawa jak rzadko która pokazuje podwójne standardy, które stosujemy wobec dzieci własnych i dzieci cudzych, które miały to nieszczęście w życiu, że zabrakło dla nich miejsca w rodzinie biologicznej. Ale szerzej pokazuje również, że prawo dziecka do wyłączności własnej przestrzeni życiowej nie jest wartością, którą większość ludzi chciałaby poważnie rozważyć i rozpoznać. Łatwiej zasłonić ten przykry wniosek wzniosłymi słowami o integracji z osobami starszymi niż zmierzyć się z faktem, że i dziś pragniemy wykluczać Innych poza obszar naszej własnej codzienności.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<u>Odnośniki</u><br />
<br />
<br />
<a href="http://orka.sejm.gov.pl/opinie8.nsf/nazwa/679_u/$file/679_u.pdf">Tekst omawianej nowelizacji</a><br />
<a href="http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20111490887">Obowiązująca obecnie Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej</a><br />
<a href="http://brpd.gov.pl/sites/default/files/wyst_2016_07_16_beata_mazurek.pdf">Opinia Rzecznika Praw Dziecka do nowelizacji</a><br />
<a href="https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=4&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwiJppqx-ZDOAhWrHpoKHZD0A54QFgg2MAM&url=https%3A%2F%2Fempatia.mpips.gov.pl%2Fdocuments%2F10180%2F324798%2F2014%2B09%2B23%2BMPiPS-05.pdf%2F7283bc30-1ee2-4685-a85c-fb0d3b07821c&usg=AFQjCNEGvYdoyo0SJgA-u_AFOmpaFgTAvQ&sig2=VGQ7p84AgFLb5Xa25jKogA">Statytystyka MPiPS za rok 2013 </a><br />
Kolankiewicz Maria, Porzuceni i powierzeni trosce. Dom Małych Dzieci. Wydawnictwo "Śląsk", 2002.<br />
<br />
<br /></div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-4875125659618367642016-07-07T23:32:00.001+02:002016-07-11T13:55:21.512+02:00In vitro czy nie, hajs się musi zgadzać (rzecz o AneVivo)Być może nie śledzicie zbyt namiętnie polskich nowinek invitrowych, ponieważ w naszym kraju nieustannie dzieją się, ujmijmy to oględnie, fascynujące rzeczy, a do tego potencjalna kwestia niechcianej ciąży i możliwości jej przerwania dotyczy o wiele większej grupy ludzi niż potencjalna kwestia niepłodności. I w porządeczku, jest to zrozumiałe.<br />
W dzisiejszej notce jednak chciałabym Was przekonać, iż brak zainteresowania kwestią in vitro i Sprawą Polską jest pewnym błędem, a przynajmniej pozbawia Was dostępu do interesujących obserwacji socjologicznych, z których potem możecie wysnuć równie interesujące wnioski i przedstawić je na przykład na randce z Tindera (o ile macie skłonności do samobójstw towarzyskich) albo gdzieś indziej, na przykład na imieninach cioci.<br />
Założywszy, iż akurat Jesteście ludźmi, którym naprawdę bliższa jest kwestia prawa do aborcji z uwagi na jego szersze społeczne konsekwencje, zacznijmy właśnie od kwestii aborcji i jednego pytania:<br />
Jak sądzicie, kto najbardziej zyskał finansowo na Ustawie z 1993 roku zakazującej aborcji?<br />
Tą grupą nie były kobiety, i nie było nią państwo (państwo co najwyżej straciło), i nie był nią nawet Matka Nasza Najświętsza, Kościół katolicki. Tą grupą byli oczywiście lekarze, którzy dalej przeprowadzali aborcje licząc sobie dutki za własne usługi, ale tym razem ściągając haracz z prywatnej kieszeni, a nie z NFZu, dzięki czemu przy okazji unikali też opodatkowania. W sumie bardzo przyjemna finansowo sytuacja.<br />
Nie ośmielę się tutaj podnieść i uargumentować tezy, że za postępującą konserwatyzacją środowisk lekarskich wobec dostępności państwowej aborcji stoi również aspekt monetarny, bo nie mam na to żadnych dowodów, a poza tym sądzę, że są inne ważniejsze źródła tego zjawiska, niemniej jednak chciałabym, abyście w tym miejscu zapamiętali, że generalnie money makes the world go round. O czym i tak wiecie.<br />
<br />
Teraz na krótko wrócimy do tematu in vitro: od maja 2016 rozmawiamy w Polsce o poprawce do Ustawy o leczeniu niepłodności z listopada 2015. Poprawkę przygotował poseł Jan Klawiter (niezrzeszony, wcześniej Prawica Rzeczpospolitej), jeśli ktoś jest ciekaw pełnego tekstu to <a href="http://www.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/0/FCC9F7EC4A618A34C1257FB7003C231D/$File/525.pdf">proszę uprzejmie</a>. Generalnie pan Klawiter, z zawodu inżynier chemik, chce zaostrzenia obowiązującej Ustawy poprzez:<br />
- nakaz zapłodnienia maksymalnie 1 komórki jajowej w procedurze in vitro<br />
- zakaz mrożenia zarodków (zarodek może pozostawać poza organizmem kobiety maksymalnie 72 godziny, potem musi być przeniesiony do macicy)<br />
- zakaz ustanawiania afiliacji ojcowskiej pomiędzy dzieckiem i mężczyzną, którego żona/partnerka zaszła w ciążę w wyniku dawstwa nasienia. Dziecko stanie się szczególnym rodzajem bezprizornego w rozumieniu: "nie mam tatusia, bo jestem z dawstwa, więc mój tata społeczny nie może uznać mnie za swoje dziecko, bo prawo mu tego zabroni"<br />
<br />
Projekt nowelizacji jest tak bezdennie głupi zarówno pod względem medycznym, prawnym i społecznym, jak również i naukowym, że nie mam zamiaru go tu szerzej komentować (może w jakiejś kolejnej notce), ale wspominam o nim z dwóch powodów. Po pierwsze zapamiętajcie, proszę, "nakaz zapłodnienia jednej komórki jajowej", a po drugie ogólną tendencję, której jesteśmy świadkami: tendencję zaostrzenia obecnych warunków ustawowych. Nie mam pojęcia, czy projekt Klawitera przejdzie w obecnym wariancie, czy sejmowa Komisja Zdrowia dołoży do niego później coś w rodzaju rzekomej "liberalizacji" (np. wolno zapłodnić AŻ dwie komórki jajowe), czy też finalnie obudzi się Jarosław Gowin i przypomni sobie, że ekspert od in vitro jest w Bolandii jeden i jest nim właśnie on, ale jedno jest pewne: ustawa zostanie zaostrzona i jest bezdyskusyjne, że ograniczona zostanie liczba zapładnianych komórek (obecnie ta liczba wynosi 6 komórek jajowych u kobiet poniżej 35 roku życia).<br />
<br />
Teraz dołożymy drugą zmienną, nad którą też się nie będę nadmiernie rozwodzić. Jest wiedzą powszechną, dostępną i zweryfikowaną, że na powodzenie procedury in vitro (powodzenie = urodzenie dziecka) bezpośredni wpływ ma ilość zapładnianych komórek jajowych. Konkretnie - im mniej komórek zapładniamy, tym mniejsza szansa na dziecko. Wynika to z wielokrotnie opisywanego na tym blogu mechanizmu ludzkiego zapłodnienia i tzw. czynnika selekcji ewolucyjnej.<br />
<br />
I jeszcze trzecia oraz czwarta zmienna:<br />
Trzecia: każde pozyskanie komórki jajowej z organizmu kobiety wymaga interwencji zabiegowej, bo komórki pobiera się w znieczuleniu ogólnym przez sklepienie pochwy, co jest ingerencją w jajniki i sam organizm. Kobieta musi być znieczulona, jej jajniki nakłute (może to wpłynąć na ich dalszą pracę, negatywnie oczywiście), a wcześniej najczęściej przechodzi stymulację hormonalną. Mamy więc cały ciąg zdarzeń medycznych.<br />
Czwarta: niezależnie od tego, ile komórek się zapłodni, cena za zabieg będzie stała. Złożą się na nią pewne rutynowe czynności i składowe, na przykład praca laboratorium, lekarzy i położnych, znieczulenie, hodowla zarodków i tak dalej. W sumie zapłacimy około 10 tysięcy za sam zabieg (nie licząc kosztu leków).<br />
<br />
Zapomniałam o piątej zmiennej, która jest kluczowa. Ok, nie zapomniałam, zostawiłam ją celowo na koniec, bo dość często ta zmienna nam magicznie zanika w dyskusji. Tą zmienną jest fakt, że w Polsce istnieje obecnie ok. 50 klinik in vitro i - nie uwierzycie - one nie działają na energię słoneczną i wolontariat. Pracują w nich ludzie, którzy - jeśli są właścicielami lub radą nadzorczą - zainwestowali kupę kasy w sprzęt, technologię i dzierżawę budynku, a teraz dodają dwa do dwóch i wychodzi im, że czas żniw właśnie chyli się ku końcowi, a kredyt trzeba płacić.<br />
<br />
Tak się bowiem składa, że o ile skrobaneczkę możecie sobie machnąć na czarnym rynku, co pochłonie jakieś 4 godziny pracy lekarza i anestezjologa, a potem inkasujemy gotówkę i "do widzenia, pani się zgłosi na kontrolę", to z in vitro totalnie to nie zadziała. Potrzebujecie działającego cały czas laboratorium, sztabu ludzi i procesu trwającego co najmniej 14 dni (podawanie leków, kontrola cyklu, operacyjne pobranie komórek, hodowla zarodków, transfer) i w żadnym razie nie zrobicie tego w podziemiu.<br />
Podziemie invitrowe nie istnieje nigdzie na świecie i nie zaistnieje też w Polsce.<br />
Kliniki o tym wiedzą.<br />
Wiedzą też, że w Czechach, Słowacji i Ukrainie ceny za in vitro są podobne/niższe niż w Polsce, i że centymetry zaczynają ich dzielić od pacjenckiego Exodusu. Któż, mając do wydania kilkanaście tysięcy złotych i pogodzony z tą myślą, pozostanie w Polsce zyskując kilka procent szans na dziecko (po ograniczeniu liczby zapłodnionych komórek do jednej, skuteczność jednego cyklu IVF będzie się wahać w granicach 3-7% zamiast obecnych 30%), skoro może pojechać do Czech, zapłacić tę samą sumę i zachować szanse na dotychczasowym poziomie?<br />
<br />
I w tym momencie właśnie zaczynają dziać się ciekawe rzeczy. Panie i Panowie, przedstawiam Wam pionierską metodę AneVivo oddając głos <a href="http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/leczenie-nieplodnosci/anevivo-nowa-metoda-leczenia-nieplodnosci-czy-alternatywa-dla-vitro_43779.html">Poradnikowi Zdrowie</a> (informacje prasową znajdziecie też w pierdylionie innych źródeł):<br />
<blockquote class="tr_bq">
<br />
AneVivo to nowa metoda leczenia niepłodności. Ma być ona alternatywą dla tych, którzy nie chcą skorzystać z in vitro.<br />
<br />
<br />
<br />
AneVivo może zrewolucjonizować leczenie niepłodności w Polsce. W tej nowej metodzie wspomagania rozrodu cały proces zapłodnienia i wczesnego rozwoju zarodków odbywa się w łonie matki, a nie tak jak do tej pory w szalce Petriego i pod mikroskopem. Technikę opracowała szwajcarska firma biotechnologiczna Anecova przy wsparciu naukowców z Politechniki Federalnej w Lozannie.<br />
W metodzie AneVivo wykorzystuje się silikonową kapsułkę, która ma 1 cm długości i 1 mm szerokości. Wypełnia się ją plemnikami i komórkami jajowymi, a następnie umieszcza na 24 godziny w macicy. W kapsułce dochodzi do połączenia się komórek i wczesnego rozwoju zarodka. Po 24 godzinach mający 1 cm długości i 1 mm szerokości pojemniczek jest wyjmowany. Następnie wybiera się z niego zdrowe zarodki i po 2-4 dniach umieszcza je z powrotem w ciele kobiety.<br />
<br />
- To prawdziwy przełom w leczeniu niepłodności w Polsce. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której możemy przeprowadzić zapłodnienie wewnątrz ciała kobiety, bez używania szalki i nakłuwania komórek jajowych - mówi dr n. med. XXX z kliniki w Katowicach.<br />
Ale to niejedyne plusy nowej metody. Kluczowy jest także aspekt psychologiczny. - Większość procesu zachodzi tutaj w ciele kobiety. To znacznie zwiększa więź pomiędzy matką a przyszłym potomstwem - przekonuje dr XXX.</blockquote>
Metoda jest już dostępna w Polsce. Zważywszy na fakt, że zanim dotarłam do zacytowanego tekstu, zostałam najpierw dokładnie odpytana przez dwóch dziennikarzy poczytnych periodyków na okoliczność znajomości "nowej rewolucyjnej metody", a potem przez kilka godzin dyskutowałam z pacjentkami ("alternatywa dla in vitro" zdążyła już zrobić rundkę po telewizjach i zasiać nadzieję w sercach) - wróżę wielki sukces metodzie AneVivo.<br />
Abstrahując od faktu, jakie znaczenie dla więzi pomiędzy matką i dzieckiem ma zapłodnienie w macicy, oraz co na ten temat do powiedzenia może mieć lekarz ginekolog, chciałabym zwrócić Waszą uwagę na kilka drobnych smaczków:<br />
<br />
1. naturalność metody polega na tym, że pacjentka przechodzi normalną stymulację hormonalną, jest poddawana operacyjnemu pobraniu komórek, jej partner oddaje nasienie do fiolki, potem do jej pochwy jest wkładana kapsułka, 24 godziny później z jej pochwy jest wyjmowana kapsułka, z kapsułki jest wyjmowany zarodek (o ile powstał), zarodek jest hodowany na szkle, w końcu do macicy kobiety ponownie wkładany jest zarodek. Czy moglibyście w przybliżeniu zdefiniować "naturę" w tym procesie?<br />
<br />
2. W chwili obecnej ponad 60% procedur in vitro w Polsce przeprowadza się w technologii ICSI - wybierany jest jeden plemnik i wstrzykuje się go do komórki jajowej, co zapewnia większe prawdopodobieństwo zapłodnienia i jest jedyną opcją dla par z obniżonymi parametrami nasienia (ok. połowy pacjentów). Jeśli przeczytaliście uważnie tekst to wiecie, że w AneVivo tak się nie stanie, ponieważ w kapsułce umieszcza się chmurę plemników, które muszą same próbować zapłodnić komórkę/ki. Ta metoda nie ma żadnego znaczenia dla par z czynnikiem męskim.<br />
<br />
3. Komórki jajowe są bezcenne, ponieważ pobiera się je operacyjnie, trzeba je wcześniej wystymulować, a następnie znieczulić kobietę. To powoduje, że koszt jednej komórki jajowej jest niebotyczny i powinna być traktowana jako skarb, którego się nie marnuje, bo rezerwy tego skarbu są ograniczone.<br />
<br />
4. AneVivo ma taką fajną, zmyślną kapsułeczkę, która jest, nieprawdaż, rewolucyjna i nowa, ale okazuje się, że niekoniecznie. Koncepcja kapsułeczki istnieje w historii technik wspomaganego rozrodu od ponad 20 lat i rezultaty jej stosowania są - użyję eufemizmu - mierne. Gdybym nie chciała użyć eufemizmu to napisałabym "beznadziejne" zważywszy na brak zarejestrowanych ciąż. Dowód:<a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1757740">Intrauterine fertilization capsules--a clinical trial.</a> Tu z kolei mamy opis przypadku pacjentki, u której zastosowano technikę umieszczania gamet w macicy, z równie pesymistycznymi konkluzjami: <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22531124">Ectopic pregnancy occurred after oocyte intrauterine transfer (OUT)--a case report</a>. Więcej badań Wam nie podam, ponieważ ich nie ma (jest jeszcze jedno zabawne dotyczące umieszczania spermy i komórek jajowych w macicy, które zaowocowało nawet 6 ciążami na 23 cykle, ale w macicy umieszczano po 4 komórki jajowe, co nie mieści się w ogóle w obecnych standardach bezpieczeństwa położniczego, badanie z początku lat 90tych, jeśli ktoś ciekaw to <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2048591">służę</a>).<br />
<br />
5. Na koniec zachowałam najfajniejsze. Hej, wiecie, ile kosztuje AneVivo? 11 tysi (słownie: jedenaście tysięcy złotych polskich)<br />
<br />
<br />
Ale w porządku, możecie powiedzieć, że niesłusznie się czepiam, bo przecież nasza kapsułeczka nie jest zrobiona z agaru, tylko jest wielorazowa i w ogóle pracował nad nią szwajcarski zegarmistrz (serio, oni się tym chwalą <a href="http://katowice.tvp.pl/25973426/anevivo-czyli-alternatywa-dla-in-vitro">w mediach, oczywiście publicznych</a>), więc wyprowadzanie znaku równości nie jest tu uzasadnione; że jeśli coś jest rewolucyjne to ma prawo dużo kosztować (owszem); i że jeśli coś działa to furda z tym, czy jest naturalne czy nie.<br />
No to zobaczmy, jakie jest to rewolucyjne działanie, za które warto zapłacić 11 tysięcy.<br />
<br />
Najpierw sprawdźmy PubMed. Ileż to mamy badań nad AneVivo?<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9UfOSZgZwbu0u-r6Z0sk2AEvsgL7fdvRXFkzXzUQQPOZK-9tiGAtHtt1XCCmFi5vyI-yu5elKZzV8kjr5NvGzEfZOAOD4QtzRDo80Zbpw5dhdRdQrDgUrqpHmscTsC6-GQyihplVvStP/s1600/anevivo.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9UfOSZgZwbu0u-r6Z0sk2AEvsgL7fdvRXFkzXzUQQPOZK-9tiGAtHtt1XCCmFi5vyI-yu5elKZzV8kjr5NvGzEfZOAOD4QtzRDo80Zbpw5dhdRdQrDgUrqpHmscTsC6-GQyihplVvStP/s400/anevivo.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Z kolei zapytania o mikrokapsułę i domaciczny transfer wyrzucają badania, które już wyżej wkleiłam, a których rezultaty są żadne. Firma produkująca kapsułę pytana o efekty jej stosowania mierzone w tzw. success rate (ciąża) odsyła do strony clinicaltrials, z której wynika, że dopiero rekrutuje uczestników badania (sic!):<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOpeUaPjMk6_rPxhyakn5WdQ69TU4XpsAgQafbJrXgZGAfq1SlSpl3O36zG5tVth7iQL96WtqcQrLsQN3YTWkTZk-p7oeQwtRU7e3Ndpkz4dAQby_qW9YNYfOc5NLR9gbwo7BnmqyyqTK/s1600/anevivo1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="115" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOpeUaPjMk6_rPxhyakn5WdQ69TU4XpsAgQafbJrXgZGAfq1SlSpl3O36zG5tVth7iQL96WtqcQrLsQN3YTWkTZk-p7oeQwtRU7e3Ndpkz4dAQby_qW9YNYfOc5NLR9gbwo7BnmqyyqTK/s400/anevivo1.png" width="400" /></a></div>
<br />
Nieliczne światowe kliniki in vitro oferujące tę usługę piszą na swoich stronach uczciwie, że badania nad efektami AneVivo są wciąż w toku i że wyniki mogą się okazać mało skuteczne i generujące niepotrzebny wzrost kosztów dla pacjentów. Ale też te kliniki działają w krajach, w których w codziennym użyciu jest normalna procedura in vitro pozwalająca na zapładnianie więcej niż jednej komórki i dopuszczająca mrożenie zarodków. One nie muszą ściemniać pacjentom.<br />
W kolejnych miesiącach przewiduję cudowne rozmnożenie technologii i innowacyjnych metod, które dzięki zapłodnieniu jednej komórki jajowej w tej samej cenie, którą ma aktualnie klasyczne IVF, będą kusić rewolucyjnością i obietnicami ciąży.<br />
<br />
Dla tych z Was, którzy - jak wspomniałam - nie śledzą invitrowych nowinek dość szokująca może się wydać hipoteza, iż polscy lekarze zajmujący się in vitro nie chodzą w glorii rychłej beatyfikacji i nie bronią piersią oraz pazurami Evidence Based Medicine, która w przypadku niepłodności ma bardzo jasne i od wielu lat znane rekomendacje. Są to ci sami lekarze, którzy przez lata dzielili się z nami na łamach prasy doniesieniami o swoich kolejnych rewolucyjnych odkryciach, zapewniając nas, że diagnostyka preimplantacyjna powinna być legalna, że mrożenie zarodków jest bezpieczne, że zaczynają właśnie kliniczne triale nad nowymi protokołami hormonalnymi. Większość z nich to członkowie ESHRE będący na bieżąco z wiedzą medyczną i myślący do tej pory ze zgrozą, że wariant włoski (jedno z bardziej restrykcyjnych praw bioetycznych) mógłby się wydarzyć w Polsce.<br />
Teraz jednak polscy lekarze wiedzą już na pewno, że Dobra Zmiana nadejdzie i prawo się zaostrzy. Wiedzą też, że nie przeniosą swoich kosztownych klinik za granicę, a muszą z czegoś się utrzymać. Nigdy nie twierdziłam, że polscy lekarze są idiotami. Nie są oczywiście.<br />
Twierdziłam co najwyżej, że wielu z nich ma po prostu kręgosłupy z żelatyny i nadal podtrzymuję te słowa.<br />
Dlatego kiedy prezentowałam w tym roku na ESHRE referat o skutkach zmian w polskim prawie dla pacjentów i ograniczeniu ich autonomii, które dokonało się przy całkowitej bezwolności ekspertów medycznych zaproszonych do komisji pracującej nad ustawą, Europejscy specjaliści wydawali się kompletnie nie rozumieć tej sytuacji. Dlaczego świat polskiego in vitro nie protestował, kiedy ustawodawca wprowadzał do prawa zakaz odbierania zarodków przez samotne kobiety? Czemu teraz nie krzyczy i nie tupie nogami "nie pozwalamy cofać medycyny rozrodu o 30 lat wstecz!"?<br />
Ci Europejczycy są tacy głupi. Po prostu nie rozumieją, że kiedy płoną prawa pacjentów, należy się spokojnie przestawić na protokoły z zapładnianiem jednej komórki i przekalkulować ceny.<br />
W tym sensie aborcja i in vitro okazują się mieć kolejną wspólną cechę, choć akurat nie taką, o której fantazjuje Terlik.<br />
Ciało pacjentów bowiem, a kobiet zwłaszcza, jest zawsze najtańszą pozycją w cenniku polskiej biomedycyny.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-57578048180658836692016-04-04T00:03:00.000+02:002016-04-04T00:03:14.613+02:00Wyjdź z kościoła. Tak, naprawdę.<br />
Zaczęłam pisać tę notkę ponad trzy lata temu i porzuciłam ją uznając, że dotyczy tematu kosmicznego, który się nigdy w Polsce nie zadzieje. Początek notki brzmiał wówczas tak:<br />
<br />
"Wiele lat temu postanowiliśmy ze Starym zawrzeć związek małżeński i na tę okoliczność zostaliśmy skierowani na tzw. nauki przedmałżeńskie, które w naszym przypadku miały postać mszy świętej oraz konferencji dla narzeczonych.<br />
Odprawiający mszę świętą ksiądz już w pierwszych słowach swojego kazania postanowił się podzielić z narzeczonymi swoim poglądem na kwestię pożydowskich kamienic, sprawowania przez Żydów wysokich urzędów w Państwie i "czynienia z siebie ofiar Holokaustu".<br />
Powiedziałam głośno do Starego "nie, to jest skandal, nie będziemy słuchać tych antysemickich bzdur, wychodzimy". Opuściliśmy kościół nie troszcząc się bynajmniej o angielskie wyjście.<br />
I, kurczę, byliśmy jedynymi ludźmi, którzy to zrobili.<br />
Nie wiem, czy tego dnia kościół wypełniali co do jednego antysemici, czy może ludzie, którym było wszystko jedno. Nie mam pojęcia.<br />
Ale dało mi to przyczynek do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób ludzie rozumieją coś tak prostego jak "przyzwoitość". Nie trzeba być Żydem, aby poczuć się dotkniętym antysemityzmem. I nie trzeba być osobą niepłodną, aby wyjść z kościoła, kiedy kardynał Dziwisz w Wielki Piątek mówi wiernym podczas mszy:<br />
" Cel nie uświęca środków. Pragnienie posiadania dziecka, samo w sobie słuszne, nie może być realizowane metodami niegodziwymi"<br />
Moim zdaniem w takiej sytuacji trzeba ostentacyjnie wyjść z kościoła."<br />
<br />
<br />
Dwanaście lat później, czyli dziś, w dniu 04 kwietnia 2016 roku, drugi raz wyszłam ostentacyjnie z kościoła, a poza mną zrobiło to przypuszczalnie kilka setek/tysięcy osób w różnych miastach i miasteczkach, choć wy pewnie słyszeliście tylko o tym pierwszym wydarzeniu, bo tylko tam były kamery (odbywały się trzy chrzty):<br />
<br />
<a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19859498,incydent-i-przepychanki-w-kosciele-sw-anny-kobiety-opuscily.html#Czolka3Img">INCYDENT W KOŚCIELE PW ŚW ANNY</a><br />
<br />
Ale nie zawiódł również Gdańsk (zwróćcie uwagę, ile osób wychodzi w momencie odczytywania listu KEP):<br />
<br />
<a href="https://web.facebook.com/kamila.chomicz/videos/10209609367532082/">MILCZĄCE OPUSZCZENIE KOŚCIOŁA MARIACKIEGO</a><br />
<br />
<br />
Potem przeczytałam wiele wpisów o ustawkach, manipulacji Gazety Wyborczej, właściwie do kompletu brakowało tylko Sorosa i kapitalistycznych pieniędzy. Tymczasem prawda była trywialna: w ludziach narósł, nabrzmiał i wreszcie pękł wkurw.<br />
Co się dziś tak naprawdę wydarzyło?<br />
<br />
Po pierwsze: pewna część ludzi zamiast jak zawsze pomyśleć "Co oni bredzą? Przecież to skandal" i włączyć sobie chwilową wewnętrzną emigrację, naprawdę wstała i wyszła. Czyli: można. Kościół przestał być dziś przestrzenią wyłączoną z życia tu i teraz, chronioną ziemią świętą, na której obowiązują inne prawa i gdzie bez względu na wszystko należy zachować pokorne milczenie.<br />
<br />
Po drugie: okazało się, że można nie tylko wstać i wyjść, ale nawet mruknąć pod nosem "nie zgadzam się". Świat od tego nie spłonie. Grom w nas nie uderzy. Ksiądz być może się zacuka w niedowierzaniu.<br />
<br />
Po trzecie: zrobienie jednej z powyższych rzeczy odblokowuje w nas zupełnie nowy obszar nieobojętności. I dopiero tu się zaczyna nowa historia, która zmienia relację pomiędzy człowiekiem i ziemską władzą kościelną. Nie jesteśmy własnością Kościoła, to on jest naszą wspólnotą, a to oznacza, że jeśli polityka jest uprawiana w sposób odsłonięty z wysokości ambony, możemy powiedzieć NIE. Ponieważ nie przyszliśmy tam dla polityki. Przyszliśmy tam z powodu wiary. A jeśli polityka dalej będzie uprawiana w sposób nachalny i usiłujący wpływać na legislację, przestają nas obowiązywać reguły dotychczasowej, pokornej gry.<br />
<br />
Można oczywiście zapytać, dlaczego gniew sfokusował się akurat na kwestii zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, skoro polityka od dawna jest uprawiana w sposób jawny w wielu parafiach? Sądzę, że stoi za tym parę dobrych przyczyn. Zanim je skrótowo omówię muszę się upewnić, czy już dziś rzygaliście? Nie?<br />
<br />
Jednym z powodów może być zatem ten, że zaczynamy się bać o swoje życie i życie bliskich osób, ponieważ planowana nowelizacja ustawy antyaborcyjnej zakłada możliwość uratowania życia kobiety jedynie w sytuacji "bezpośredniego zagrożenia".<br />
<a href="http://gosc.pl/files/16/03/21/556105_l1pH_cjatywy20obywatelskiej202016.pdf">DOWÓD</a><br />
<blockquote class="tr_bq">
"Podobnie trudno uznać za prawidłowe twierdzenie, że wynikłe z ciąży zagrożenie dla zdrowia matki usprawiedliwia spowodowanie śmierci dziecka poczętego. (...) w świetle współczesnych standardów
medycznych aborcja nie może zostać w żadnych okolicznościach uznana za niezbędną dla
ratowania życia matki. W efekcie, o spełnieniu przesłanki niezbędności można by mówić
wyłącznie w sytuacji, kiedy przeprowadzenie zabiegu aborcji byłoby jedynym możliwym
sposobem, który obiektywnie umożliwiałby uratowanie życia matki"</blockquote>
<br />
(Czyli: och, jest pani w ciąży pozamacicznej? Soraski, dopóki jajowód nie pęknie i nie nastąpi zapalenie otrzewnej nic nie mogę zrobić, pani życie nie jest bezpośrednio zagrożone)<br />
<br />
<br />
Druga możliwa przyczyna: leciuteńko nas wkurwia, iż gwałciciel, który sprokurował ciążę, jest nazywany RODZICEM dziecka poczętego, zaś my w tej ciąży będące nie możemy jej przerwać, ponieważ dziecko nie jest winne grzechów OJCA.<br />
Dowód:<br />
<blockquote class="tr_bq">
"Co więcej, o ile zgwałcenie stanowi zachowanie przestępne i karygodne, a jego ofiara przeżywa cierpienie tak
fizyczne jak i psychiczne, to koncentrując się na zagadnieniu sytuacji psychicznej ofiary
zgwałcenia, nie można tracić z pola widzenia problemu jeszcze jednej – równie ważnej –
osoby, czyli dziecka, które w żaden sposób nie ponosi winy za czyn, który jego <b>ojciec
</b>wyrządził jego matce. W sytuacji dokonania aborcji, powstaje jeszcze większe zło, bowiem
dziecko staje się kolejną ofiarą tej dramatycznej sytuacji.<br />Ustawowe odebranie prawa do życia tym dzieciom poczętym, których<b>
ojciec (lub rodzice)</b> podejrzewany jest o popełnienie czynu zabronionego, stanowi
niedopuszczalny we współczesnym systemie prawnym powrót do odpowiedzialności karnej
za winy cudze."</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnV8P2P2cKryoCnecGWIS4t7xgKQ-p8JDR54JOAAycUYGwMa-nQKx8gX487KUoAAOFp28ZRj0AgGxkVHdIuwDywZpBTloXTjxydTFWcIhyphenhyphenXHcnvJ-FPDvAAZHQF7Z3KnirzGHT_l-MHfv/s1600/gwa%25C5%2582t.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnV8P2P2cKryoCnecGWIS4t7xgKQ-p8JDR54JOAAycUYGwMa-nQKx8gX487KUoAAOFp28ZRj0AgGxkVHdIuwDywZpBTloXTjxydTFWcIhyphenhyphenXHcnvJ-FPDvAAZHQF7Z3KnirzGHT_l-MHfv/s320/gwa%25C5%2582t.png" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Trzecia hipoteza. Być może kobiety nie chcą rodzić płodów z anencefalią:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVb1AhNADk_NebEbAesJY0q6UTi4-TEMzG-CiNu9xZ3SBHHOSvgbH7tE-JM0CdmUcMKLQjaKm1yhxj1BUwxS3Q2QhLBHeLB200C53DXIPKz9n1BslD_vIQrnaxjJuvcMLAk7RhXrRAUEiu/s1600/anencefalia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVb1AhNADk_NebEbAesJY0q6UTi4-TEMzG-CiNu9xZ3SBHHOSvgbH7tE-JM0CdmUcMKLQjaKm1yhxj1BUwxS3Q2QhLBHeLB200C53DXIPKz9n1BslD_vIQrnaxjJuvcMLAk7RhXrRAUEiu/s320/anencefalia.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
...będą jednak musiały, ponieważ zgodnie z proponowaną <a href="http://gosc.pl/files/16/03/21/556101_aDIr_na20zCC87ycia20Komitet202016.pdf">NOWELĄ</a> do ustawy:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
"Art. 152. § 1. Kto powoduje śmierć dziecka poczętego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."</blockquote>
Jednocześnie projektodawcy wyjaśniają:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<br />"Życie ludzkie nie może być pozbawione ochrony tylko dlatego, że obarcza je ciężkie i nieodwracalne upośledzenie bądź nieuleczalna i śmiertelna choroba."</blockquote>
Czwartym powodem może być wynikający ze znowelizowanych zapisów zakaz in vitro:<br />
<blockquote class="tr_bq">
"Art. 1. Każdy człowiek ma przyrodzone prawo do życia od chwili poczęcia, to jest połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej. Życie i zdrowie dziecka od jego poczęcia pozostają pod ochroną prawa"<br />§ 24. Dzieckiem poczętym jest człowiek w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej.<br />Art. 157a. § 1. Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie"</blockquote>
czyli: zakazana zostaje diagnostyka preimplantacyjna, ponieważ wymaga "uszkodzenia ciała dziecka poczętego" = zarodka, czyli pobrania z zarodka jednej komórki, co wprawdzie nie wyrządzi szkody zlepkowi komórek, jednak jest naruszeniem jego ciała składającego się póki co z paru blastomerów. Tym sposobem załatwiamy PGD.<br />
Teraz w jaki sposób załatwimy zwykłe in vitro.<br />
Utworzenie zarodka poprzez połączenie jaja i plemnika zgodnie z powyższymi zapisami może być legalne jedynie wtedy, jeśli ten zarodek się rozwinie i da ciążę, co stanie się udziałem ok. 30% zarodków, pozostałe obumrą z powodów naturalnych i tak samo stałoby się w jajowodzie. Żaden lekarz nie jest w stanie zagwarantować przeżycia zarodka, ponieważ jest to fizycznie i biologicznie niemożliwe. Zatem pójdzie do pierdla.<br />
<br />
Piątą przyczyną jest ta, że dostęp do badań prenatalnych zostaje ograniczony, a roniąca ciążę kobieta jest protekcjonalnie pouczana i podejrzewana o celowe jej przerwanie z tytułu nie dość ostrożnego zachowania się, przy czym zostaje obarczona obrzydliwym poczuciem winy za poronienie:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
"3.16. Wyłączenie karalności matki, która nieumyślnie spowodowała śmierć dziecka poczętego</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Wyłączenie to dotyczy nieumyślnej formy czynów, polegającej co do zasady na niedochowaniu przez matkę dziecka poczętego ostrożności, jakiej wymaga się od osoby w jej stanie.Projektowane przepisy oznaczają, że ustawodawca traktuje takie zachowanie jako bezprawne i zawinione, jednak wyłącza matkę spod groźby sankcji, biorąc pod uwagę, iż w zazwyczaj utrata dziecka w takiej sytuacji jest sama w sobie źródłem cierpienia matki, która chciała dziecka, a w wyniku swojego nieroztropnego zachowania doprowadziła do jego śmierci lub uszkodzenia jego ciała."</blockquote>
Jednym słowem jest wspaniale i cieszymy się wszyscy, iż polski Episkopat zamiast zajmować się <strike>pedofilią w polskim kościele </strike>modlitwą, zajął się torturowaniem Polek i postanowił po raz kolejny udowodnić, jak bardzo jest bezczelny usiłując jawnie wpływać na politykę (fragment listu Konferencji Episkopatu Polski, który został dziś odczytany we wszystkich polskich kościołach, i z powodu którego część ludzi zdecydowała się wyjść w trakcie odczytywania)<br />
<a href="http://episkopat.pl/informacje_kep/7250.1,Komunikat_w_sprawie_pelnej_ochrony_zycia_czlowieka.html"><br /></a>
<blockquote class="tr_bq" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border: 0px; margin-bottom: 10px; outline: 0px; padding: 0px;">
<a href="http://episkopat.pl/informacje_kep/7250.1,Komunikat_w_sprawie_pelnej_ochrony_zycia_czlowieka.html" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"><strong><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 1.3em;">Komu</span></span></strong>nikat Prezydium KEP w sprawie pełnej ochrony życia człowieka</a></blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Życie każdego człowieka jest chronione piątym przykazaniem Dekalogu: „Nie zabijaj!”. Dlatego stanowisko katolików w tym względzie jest jasne i niezmienne: należy chronić od poczęcia do naturalnej śmierci życie każdego człowieka.<br /> W kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie wyrażonym w ustawie z 7 stycznia 1993 roku, która w trzech przypadkach dopuszcza aborcję.</blockquote>
<br />
Myślę, że dla wielu księży mogło się dziś wydać szokujące, iż polskie kobiety poza macicą, którą należy kontrolować, i rękami, którymi mogą trzymać szmaty do mycia okien w świątyni lub układać bukiety na ołtarz, okazało się mieć również coś nieprzewidzianego: własne zdanie. I ono nie jest zbieżne ze zdaniem kilkunastu tysięcy mężczyzn w sutannach ani młodych łebków z ruchów narodowych, którzy co do jednego - choć wszyscy wyszli z macic swoich matek - nie zasłużyli na to, aby się urodzić, skoro w dorosłym wieku chcą torturować kobiety i dziewczynki.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSWlMlnXZ1MNaN4QlYnV2imfiOBz3DtqxAzPfGy4xh14Pk5Uig9I5WYiCrZGYcnBHFH4TcPtkWTbXMAGlYrgStWdmT4yaEuSN1W-oT4ULWjkjIKAAcUfYzZvSwl6Sxx_7UA-1FFGyrRzve/s1600/pro-choice.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="229" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSWlMlnXZ1MNaN4QlYnV2imfiOBz3DtqxAzPfGy4xh14Pk5Uig9I5WYiCrZGYcnBHFH4TcPtkWTbXMAGlYrgStWdmT4yaEuSN1W-oT4ULWjkjIKAAcUfYzZvSwl6Sxx_7UA-1FFGyrRzve/s320/pro-choice.png" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Stąd właśnie wziął się ten wkurw. I nieprędko się skończy, bo demonstracje dopiero się zaczęły. Kościelne przebudzenie też.a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-7143065110322794802016-02-15T16:03:00.000+01:002016-02-15T16:03:16.759+01:00Narodowy Program Wspierania ProkreacjiNajpierw się zareklamuję: jeśli ktoś chciałby poczytać więcej aktualnych notek i do tego w lakierowanej okładce, to może to zrobić za 30 złotych z kawałkiem (i pewnie mniej za ebooka) <a href="http://muza.com.pl/literatura-faktu/2245-in-vitro-bez-strachu-bez-ideologii-9788328701717.html">tutaj</a>.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWqF_ZhQBnUfCa4euwt3_wZtpcpy7jgXQFghsPAT8xCRmmjydigyfbzHdMl68ybyUKKoETP9HyC3q2R0WesdvfX0x1hQGxSTGusRjkApxSQYsaujLT55jqUg_dxr4hA8NbgnqGDcxv4QOU/s1600/in-vitro-bez-strachu-bez-ideologii.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWqF_ZhQBnUfCa4euwt3_wZtpcpy7jgXQFghsPAT8xCRmmjydigyfbzHdMl68ybyUKKoETP9HyC3q2R0WesdvfX0x1hQGxSTGusRjkApxSQYsaujLT55jqUg_dxr4hA8NbgnqGDcxv4QOU/s320/in-vitro-bez-strachu-bez-ideologii.jpg" width="202" /></a></div>
<br />
Stanowi to także wyjaśnienie, czemu blog w ostatnich miesiącach nieco strupieszał.<br />
<br />
Tymczasem w kraju i w środowisku osób niezamierzenie bezdzietnych wydarzyło się sporo ważnych rzeczy począwszy od zmiany rządu i związanej z nią decyzji nowego Ministra zdrowia o wygaszeniu programu refundacji in vitro aż po ogłoszenie planów zupełnie nowego programu wspierania prokreacji, który będzie kosztować summa summarum tyle samo co in vitro, ale którego medyczna zasadność jest wyłącznie wątpliwa. Jednocześnie Minister twierdzi, że refundacja in vitro była za droga i Polski na ten wydatek nie stać. Przypomnijmy: trzyletni program refundacji in vitro kosztował 300 mln zł, przystąpiło do niego ponad 17 tysięcy par, urodziło się 3700 dzieci, kolejne są w drodze.<br />
Okazuje się jednak, że pieniądz pieniądzowi nierówny, jeśli jedną złotówkę opromienia statystyka, a drugą ideologiczny Duch Święty, jak stało się to z <a href="http://www.konta.farmacja.pl/aktualnosci/pinkas-o-narodowym-programie-prokreacyjnym#">nowym programem Ministerstwa zdrowia o nazwie "Narodowy Program Wspierania Prokreacji"</a>:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<br />- Ten ruch będzie kosztować kilka milionów złotych. Obejmie kampanię edukacyjną, materiały dla szkół, studentów czy spoty reklamowe. Chodzi głównie o edukację, której obecnie bardzo brakuje - podkreśla odpowiedzialny za program wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. - To powinna być wiedza, co zrobić, żeby nie mieć problemu z płodnością, w dużej mierze powinno to dotyczyć mężczyzn, którzy mają z tym problem. Chodzi o fatalny styl życia, ubierania się, choćby w obcisłą bieliznę, nieprzestrzeganie pewnych racjonalnych zasad dbania o siebie - wylicza.</blockquote>
<br />
<br />
Jak powszechnie wiemy, brak plemników w spermie u mężczyzny po terapii przeciwnowotworowej bierze się z noszenia ciasnych majtek i chodzenia na imprezy, a nie z naświetlań i chemioterapii, które zniszczyły jego gonady ratując mu jednocześnie życie. Czym zgrzeszyły kobiety chorujące na nowotwór tego niestety minister Pinkas nie wyjaśnia, może jednak czynność jajnikowa wygasła im od jedzenia chipsów, a nie radioterapii? Edukacja jest w zasadzie dobrym pomysłem. Możemy na przykład poinformować pacjentów onkologicznych, że w wyniku leczenia prawdopodobnie ich płodność zostanie zniszczona, ale zamiast ją zabezpieczyć i zamrozić ich gamety przed naświetlaniami, a po wyleczeniu zaproponować refundowane in vitro, kupimy im luźne gacie w kratkę.<br />
W jaki sposób "fatalny styl życia" (poza paleniem papierosów) ma wpłynąć na pojawienie się lub zniknięcie zespołu Klinefeltera czy endometriozy u kobiet, tego Pinkas też nie wyjaśnia, możemy jednak przyjąć na słowo, że wydanie paru milionów na "naukę o przestrzeganiu zasad dbania o siebie" załatwi nam te problemy hurtem, a przy okazji wygeneruje nagrodę Nobla dla Pinkasa. Ostatecznie będzie pierwszym człowiekiem, który dowiedzie, że niepłodności zaawansowanej o podłożu genetycznym lub poonkologicznym można zapobiec pogadankami w liceach.<br />
Na razie jednak mamy wyszarpać tylko parę milionów z budżetu i choć nadal pozostajemy nieskuteczni, to wciąż tańsi niż refundacja in vitro. Na tym jednak kreatywność się nie kończy (podkreślenie moje):<br />
<blockquote class="tr_bq">
Na kolejny etap Ministerstwo Zdrowia <b>planuje przeznaczyć dokładnie taką ilość środków, jaką poprzedni rząd zaplanował na refundację zapłodnienia pozaustrojowego. </b>Etapem tym będzie start klinik referencyjnych.<br />- Będą stosowały uznane na świecie metody diagnostyczne i terapeutyczne - mówi Pinkas. - Będziemy wdrażać te technologie, które są uzasadnione klinicznie, stworzymy poradnie andrologiczne, lekarze będą mieli odpowiednie narzędzia, dostęp do odpowiednich leków, ale także do dobrej, mądrej porady, jeżeli będzie potrzeba to pacjenci będą hospitalizowani w ośrodkach referencyjnych, gdzie zastosowana zostanie pełna diagnostyka i oczywiście odpowiednia terapia.</blockquote>
<br />
Dobra i mądra porada to jest właśnie to, czego brakowało milionom niepłodnych ludzi przed rokiem 1978, kiedy to Steptoe i Edwards wykonali pierwsze udane zapłodnienie pozaustrojowe zakończone narodzinami dziecka. Ci wszyscy ludzie oraz lekarze, u których się leczyli, niewątpliwie cierpieli z powodu braku dobrych i mądrych porad, a nie z powodu braku istnienia skutecznej terapii. To elementarne, Watsonie. Oferowano im wprawdzie wszystko to, co medycyna konwencjonalna oferować mogła, czyli farmakoterapię, gruntowną diagnostykę, laparoskopię, histeroskopię, sonohisterosalpingografię, operacje żylaków powrózka nasiennego, monitoring cyklu i tak dalej, jednakże czego brakowało? Tak, zgadliście: dobrej i mądrej porady.<br />
Dlatego właśnie niedrożne jajowody nie dawały się udrożnić, a endometrioza wchodziła na otrzewną i uszkadzała jajniki. Gdyby jednak poklepać ich czule po ramieniu i zacytować - no nie wiem - Johna Locka albo Paulo Coelho, terapia na pewno zakończyłaby się sukcesem, a zapłodniona komórka jajowa przewędrowała po ramieniu wprost do macicy i tam się zagnieździła.<br />
Istnieje też alternatywna historia i mówi ona o tym, że Steptoe i Edwards (a dokładniej: niezliczone zespoły naukowe, które pracowały nad tym samym projektem, ale albo nie osiągnęły sukcesu, albo zablokowano im prace z powodu odmów komisji bioetycznych, o czym pisze Zdzisława Piątek w tej <a href="http://ksiegarnia.pwn.pl/O-smierci-seksie-i-metodzie-in-vitro,68701180,p.html">książce</a>) właśnie dlatego podjęli prace nad zapłodnieniem pozaustrojowym, ponieważ dobre i mądre porady zwyczajnie nie działały w gros przypadków niepłodności zaawansowanej.<br />
Dziś jesteśmy 38 lat dalej i wiemy, że metoda in vitro działa, a dla 30 tysięcy polskich par jest jedyną szansą na dziecko. To są właśnie pary z niepłodnością zaawansowaną. Trzysta milionów, które zainwestowaliśmy w program refundacyjny, przyniosły efekt 31% ciąż w przeliczeniu na transfer zarodka, czego dowodzą oficjalne statystyki Programu refundacyjnego dostępne <a href="http://www.nasz-bocian.pl/node/55452">tutaj</a>. Na poziomie liczb bezwzględnych mówimy o trzech tysiącach siedmiuset noworodków, które nie urodziłyby się bez pomocy medycyny w latach 2013 - 2016, przy czym dane pochodzą ze stycznia 2016, więc od tej pory urodziły się kolejne dzieci i pojawiły się kolejne ciąże. Prawdopodobnie dobijemy do pięciu tysięcy narodzin nowych obywateli, jednak nie powiększymy już tej liczby, jeżeli do dyspozycji pozostaną nam dobre porady, diagnostyka i dostęp do leków, czyli to co mieliśmy do roku 1978 i z czym nie mogliśmy skutecznie pomóc najciężej chorym.<br />
Oczywiście od 1978 medycyna i nauka poszły do przodu, diagnostyka się znacząco poprawiła, ale nie zmienia to faktu, że uzyskanie diagnozy jeszcze nikogo nie wyleczyło.<br />
Pinkas mówi jednak o "odpowiedniej terapii", choć nie wiadomo, za czyje pieniądze ją wdroży, skoro wyda równowartość 300 milionów publicznych pieniędzy na program diagnozowania niepłodności, hospitalizacji chorych i rozwoju poradni andrologicznych. Z poradniami andrologicznymi jest w ogóle dość zabawnie, bo męskiej niepłodności zazwyczaj się nie leczy, gdyż nie ma to udokumentowanego terapeutycznego sensu. Terapie suplementacyjne nie mają udowodnionej skuteczności, terapie hormonalne mogą pomóc garstce mężczyzn, operacje żylaków powrózka nasiennego nie przekładają się na wzrost odsetka ciąż, genetyka z definicji jest nieuleczalna, a ponad 70% przypadków męskiej niepłodności ma podłoże idiopatyczne niezależnie od liczby działających poradni andrologicznych, co nas wraca do alternatywy "albo przyjmujecie państwo postawę wyczekującą, albo robimy inseminację/in vitro".<br />
Jeszcze zabawniejsza jest koncepcja hospitalizacji w diagnostyce i terapii choroby, która charakteryzuje się niemal wyłączną ambulatoryjnością zabiegów.<br />
Oczywiście każdego można położyć do łóżka i zgarnąć za to rozliczenie w NFZcie, pytanie jeszcze: w jakim konkretnie celu?<br />
Laparoskopia jest zabiegiem ambulatoryjnym, tak samo histeroskopia i histerosalpingografia. Inseminacja trwa 15 minut i wymaga fotela ginekologicznego. Punkcja jajników przy in vitro wymaga wprawdzie anestezji i sali zabiegowej, ale trwa 30 minut, pacjentka wraca do domu tego samego dnia, zresztą za publiczną kasę nie będziemy już przecież wykonywać in vitro. To może obserwacja cyklu wymaga hospitalizacji? Pobranie krwi na badania hormonalne? Zbadanie moczu?<br />
Tak się właśnie generuje koszty. Skoro do wydania jest 300 milionów i będzie można się do nich dobrać, niewątpliwie je wydamy. Do czasu programu refundacyjnego niektóre szpitale wykonywały niezliczoną ilość kompletnie zbędnych badań (wiedząc przy tym, że są one zbędne) tylko dlatego, bo NFZ za nie płacił. Robiono więc badania chomiczych komórek jajowych (serio), zalewano jajowody pacjentek kontrastami przy trzeciej próbie HSG, ingerowano enty raz w jajowód podczas laparoskopii (ryzykując realnym obniżeniem rezerwy jajnikowej pacjentek), a wszystko to dlatego, że skutecznych terapii akurat nie refundowano, więc wykonywano te nieskuteczne, ale za to uwzględnione przez NFZ.<br />
Była to oczywista systemowa patologia, którą teraz powtórzymy pod nową nazwą Narodowego Programu Prokreacji zachęcającego finansowo szpitale do marnotrawienia publicznych środków, tym razem już w sposób zaplanowany.<br />
<br />
I po co to wszystko? Ponieważ in vitro ideologicznie śmierdzi, więc nawet udowodniona naukowo, a potwierdzona wreszcie polską praktyką publiczną skuteczność tej metody, nie stanowi obecnie argumentu dla Ministerstwa zdrowia. Bitwa nie toczy się więc o racjonalność mierzoną analizami ekonomicznymi i zdrowotnymi, a wyłącznie o bliskość do zakrystii.<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-67885612970427705882015-07-10T11:39:00.004+02:002015-07-10T11:49:07.146+02:00wrota piekieł <br />
<br />
Dziś ma się odbyć głosowanie w senacie nad przyjęciem Ustawy o leczeniu niepłodności, którą przegłosował już sejm. W dniu głosowania w sejmie, pozytywnego dla Ustawy, otworzyliśmy z mężem szampana. Oglądając relację z dyskusji senackiej i czytając stenogramy upewniłam się, że nie powinnam była tamtego dnia wznosić toastu.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbK8_t9YU88DVJqmkxQ7UySIf7izXNADWfYUw6lB7M8GCURVh33c-YRptwaMR8Z1sLNxS8xaa0AetL2URSz8CcO93iNvccPvRwJmDfRAEaW81ICJAS0-xRja6rNOyXMyp_rkgPl3TxA7-a/s1600/senat+chudowska.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbK8_t9YU88DVJqmkxQ7UySIf7izXNADWfYUw6lB7M8GCURVh33c-YRptwaMR8Z1sLNxS8xaa0AetL2URSz8CcO93iNvccPvRwJmDfRAEaW81ICJAS0-xRja6rNOyXMyp_rkgPl3TxA7-a/s320/senat+chudowska.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Dla większości Polaków dyskusja o in vitro nabrała znamion sporu symbolicznego i zastępczego jednocześnie. Widzialnym tego znakiem była zupełna społeczna nieskuteczność odwołania do in vitro w kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego. Tak, Andrzej Duda chciał penalizacji metody in vitro, ale otwórzmy nowy rozdział, Polsce potrzeba zmian. Poza tym in vitro dotyczy garstki.<br />
<br />
Przeciwnie, ograniczanie wolności dotyczy nas wszystkich niezależnie od tego, na którym poziomie zachodzi. Sytuacja, w której aktywny polityk wspiera penalizację jednej z metod leczenia stosowanej od 38 lat na całym świecie, której efektem stały się narodziny ponad sześciu milionów ludzi oraz szczęście ich rodziców, dziadków, kuzynów i przyjaciół (proszę dodać sobie kolejne miliony), powinna być sytuacją groźną dla każdego kraju, który ma inne plany aniżeli zostanie satelickim państwem Watykanu.<br />
Polsce ten scenariusz najwidoczniej nie zagraża. <br />
<br />
<br />
Senat się wziął za ustawę i udowadnia nam wszystkim dobitnie, że nigdy nie powinniśmy go likwidować, jest bowiem ostatnią deską ratunku dla dobrego imienia sejmu. Bo niżej upaść chyba już nie można.<br />
Debatuje się więc w senacie nad tym, czy dzieci można wymodlić i czy „środki koncepcyjne” wywołują niepłodność. Pyta się zupełnie serio, czy dzieci ludzi bezpłodnych przekażą bezpłodność dalej (bezpłodność to całkowita niemożność prokreacji, określa ją na przykład brak macicy lub brak plemników w nasieniu, in vitro tu nie pomoże, genetycznych dzieci nie będzie). Grozi „otwarciem wrót piekielnych” i grzechem onanizmu. Dla przypomnienia: tak, wciąż jesteśmy w XXI wieku i mieszkamy w kraju, który zgodnie z Konstytucją jest krajem neutralnym światopoglądowo. Chyba wyłącznie deklaratywnie.<br />
Jeden z najbardziej konserwatywnych porządków prawnych, austriacki, właśnie się zliberalizował: można mrozić zarodki, dozwolone jest dawstwo, z inseminacji i in vitro mogą korzystać również kobiety samotne i pary homoseksualne. Włochy od 2004 roku walczą z fatalnym włoskim prawem, tak zwaną Ustawą 40, która doprowadziła ich do Trybunału Praw Człowieka (Włochy przegrały) i szeregu wyroków Sądu Konstytucyjnego. Obecnie we Włoszech można już mrozić zarodki, wykonywać diagnostykę na zarodkach i stosować dawstwo. Niemcy są tak skuteczne w swoim prawie bioetycznym, że obywatele niemieccy krążą po całej Europie szukając leczenia za granicami kraju, aby mieć w ogóle szansę na dziecko i nie stracić przy tym własnego zdrowia.<br />
<br />
To wszystko ponownie nie dotyczy Polski i poziomu wiedzy medycznej naszych posłów i senatorów. Pod przykrywką „etycznego kompromisu” próbuje się nam wciskać rozwiązania, które w innych legislacjach europejskich zostały całkowicie skompromitowane: właśnie we Włoszech, w Austrii i w Niemczech. Za które obywatele tych krajów płacili zwiększonym odsetkiem poronień, ciążami mnogimi i dziećmi trafiającymi na oddziały intensywnej opieki neonatologicznej, ponieważ w imię świętej ideologii transferowano po trzy zarodki narażając dzieci na konsekwencje wcześniactwa. A kobiety płaciły zdrowiem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR46peg1jklHQb5KM9qtnoSWd3R902lXooXBpmzO4Jhq6Vw67HJ5fCuYD5sPfsr5d_8ihL05P595Rwavp0a24sTREGb_GBFbPAlauA-NeUFJDkcRqupgg4_2st0pB6SjtmoWp35dCaXmBo/s1600/senat+zaj%25C4%2585c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR46peg1jklHQb5KM9qtnoSWd3R902lXooXBpmzO4Jhq6Vw67HJ5fCuYD5sPfsr5d_8ihL05P595Rwavp0a24sTREGb_GBFbPAlauA-NeUFJDkcRqupgg4_2st0pB6SjtmoWp35dCaXmBo/s320/senat+zaj%25C4%2585c.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Dziś wiemy i mamy na to ponad 37 tysięcy zrecenzowanych publikacji, że metoda in vitro jest metodą bezpieczną, mrożenie zarodków jest dla nich bezpieczne i zwiększa ich szanse, że dzieci urodzone w wyniku in vitro nie różnią się niczym od dzieci osób płodnych. Ryzykiem ciążowym jest sama niepłodność rodzica i jego na ogół wyższy wiek, ponieważ niepłodność trwa długo, diagnozuje się ją czasem latami i kiedy człowiek dociera w końcu do ginekologa, nie ma 25 lat, a raczej znajduje się w grupie 35-40.<br />
Wiemy też – i to od lat 60tych, od badań Hertiga i Leridona- iż popularne określenie „negatywnej selekcji zarodków” dotyczy każdego z nas. Za każdym z nas stoi statystycznie 3-5 embrionów sprokurowanych przez naszych rodziców, które obumarły w macicach naszych matek i zostały wydalone wraz z miesiączką. Ponieważ owszem, NATURA SELEKCJONUJE. Lub Bóg, jeśli ktoś woli. I dotyczy to każdego żyjącego ssaka, do czego nie potrzeba było zapłodnienia in vitro, Wystarczył mechanizm ewolucji rozrodu. Na 100% zapłodnień urodzi się jedynie 30% dzieci, reszta zarodków będzie mieć uszkodzenia chromosomalne, nie będzie mieć potencjału stania się człowiekiem i po prostu się nie rozwinie. Metoda in vitro nie wprowadza tu żadnej nowości: jedne zarodki się rozwiną i urodzą, inne obumrą na szkle i się nie urodzą.<br />
<br />
<br />
Człowiek nie ma na to żadnego wpływu, więc przestańcie obdarowywać nas pomysłami w rodzaju transferowania obumarłych zarodków (senator Hatka) w nadziei, że jednak cudownie zmartwychwstaną w macicy. <br />
Grupa dojrzałych pań i panów senatorów udowadnia nam od dwóch dni, że zdrowie obywateli jest zerową wartością w obliczu instrukcji Polskiego Episkopatu. Grzmi, iż sprzeciwia się „wielokrotnym ejakulacjom kobiet” (senator Ryszka).<br />
<br />
Jestem matką dwóch synów i osobą niepłodną. Dzięki metodzie in vitro urodził się mój młodszy syn. <br />
Przez szereg lat aktywnie walczyłam, aby zmieniać społeczną świadomość i podnosić poziom wiedzy.<br />
Stowarzyszenie NASZ BOCIAN, którego jestem członkinią i przewodniczącą, organizowało wysłuchania w Sejmie pokazujące, w jaki sposób stosuje się mowę nienawiści wobec naszych dzieci. Pokazywaliśmy slajdy i ulotki polskich organizacji związanych z Kościołem katolickim, które przyrównywały niepłodne kobiety do inseminowanych krów i informowały, iż „wylewamy dzieci do kibla”. Przedstawialiśmy relacje samych dzieci mówiących o tym, że te słowa nie padają w próżnię, że realnie ranią i odbierają im poczucie godności.<br />
Przynosiliśmy głos od 90 tysięcy pacjentów i rodziców adopcyjnych skupionych wokół naszego Stowarzyszenia na największym europejskim portalu dla osób niepłodnych.<br />
Politycy najwidoczniej woleli słuchać kogoś innego. Nie nas- ludzi, którzy ich wybierali.<br />
<br />
To nie zapłodnienie na szkle odbiera nam naszą godność. To wy ją nam odbieracie, szanowni senatorowie RP, udowadniając po raz kolejny, że wcale nie służycie 78% waszych obywateli popierających metodę in vitro. Służycie swoim księżom proboszczom i własnej ignorancji choć nie wybieraliśmy was w tym celu- wybieraliśmy was, abyście chronili nasze wolności i dobra obywatelskie, a przynajmniej abyście nam ich nie odbierali.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjatW3X9-9ZktC9zLrw_TaZxveQ04LyQudrrFjcdN3WCyCX9vPk9vicT__G1wvdwgsAbgAlxwi2dfS76siY7lKKDYJiGnQYIGc36WOawjpczh140bJFMuQPMkePX4SAIAaPU7kdfHAFGMNu/s1600/senat.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjatW3X9-9ZktC9zLrw_TaZxveQ04LyQudrrFjcdN3WCyCX9vPk9vicT__G1wvdwgsAbgAlxwi2dfS76siY7lKKDYJiGnQYIGc36WOawjpczh140bJFMuQPMkePX4SAIAaPU7kdfHAFGMNu/s320/senat.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div>
Godność odbieracie nam również wy, szanowni hierarchowie polskiego Kościoła katolickiego. Diagnozowaliście u naszych dzieci „bruzdy dotykowe”, nazywaliście je „realizacją idei Frankensteina”. Zawsze z tym samym świątobliwym grymasem troski nad naszymi rodzinami i ich godnością, choć lepiej byście się przysłużyli godności człowieka zajmując się sprawą księdza, którego kochanka rodziła dziecko na plebanii, podczas gdy ojciec tego dziecka słuchał muzyki w pokoju obok i nie udzielił jej pomocy. Dziecko zmarło. Ksiądz został odesłany do innej parafii. Tyle o wysokich standardach moralnych, których głosicielami jesteście mając swoje kurialne dywany wypiętrzone ukrytymi pod nimi brudami. I wcale nie zamierzacie się z nich rozliczać, za to wchodzicie do naszych domów oceniając, kto z nas ma godność, a kto jej nie ma.<br />
<br />
Mam dość. W tym kraju nie ma miejsca dla mojej rodziny i dla każdej rodziny, która nie wpisuje się w idealistyczny model sakramentalnego, płodnego małżeństwa z dwójką dzieci.<br />
<br />
Mam nadzieję, ze inni też będą mieli dość. Że zobaczycie wreszcie ludzi wychodzących z niedzielnych nabożeństw i mówiących wam głośno podczas kazania „wara od moich dzieci! Nie macie prawa!”. Że usłyszycie kiedyś w senacie i w sejmie głos wściekłego rodzica i dotrze do was bezmiar naszego gniewu, na który pracowaliście przez lata lekceważąc nasze opinie, nasze uczucia, nasze potrzeby. Wierzę, że przyjdzie dzień, w którym nawet wasz ksiądz proboszcz nie zagwarantuje wam potrzebnego przedwyborczego poparcia agitując z ambony w dniu wyborów. Być może wtedy się ogarniecie i zdobędziecie na spóźnioną refleksję, że postawiliście na złego konia: trzeba było stawiać na własnych obywateli, a nie na grupę bezżennych i bezdzietnych duchownych, którzy od 25 lat szantażują nas politycznie i zmieniają Polskę w skansen, a nie w kraj przyjazny ludziom wraz z całą ich różnorodnością. Kraj, w którym chciałoby się mieszkać i żyć.<br />
<br />
Nie wiem, jak przebiegnie dzisiejsze głosowanie. Ja jednak wstydzę się za was już dziś. Jako matka, jako obywatelka, jako kobieta i jako działaczka pacjencka. Jako człowiek.</div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-37523942501041003102015-06-10T23:51:00.004+02:002015-06-10T23:51:54.368+02:00missing the fertility trainTaki tytuł będzie mieć jedna z sesji na tegorocznym kongresie ESHRE (Europejskiego Towarzystwa Ludzkiego Rozrodu i Embriologii), więc pomyślałam, że bardzo ładnie nam nawiązuje do spotu, nad którym pastwi się aktualnie połowa znanych mi Internetów (drugą połowę najwidoczniej omijam).<br />
Spot wyprodukowała Fundacja Mamy i Taty znana skądinąd z realistycznych postulatów zakazania rozwodów w pierwszym roku trwania małżeństwa (<a href="http://www.rozwodprzemyslto.pl/petycja/">źródło</a>) albo pisząca odezwy w sprawie zablokowania konwencji antyprzemocowej. Spot możecie obejrzeć tutaj, jeśli jakimś cudem jeszcze go nie widzieliście:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/-SEputU87Tk/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/-SEputU87Tk?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
Tym razem Fundacja postanowiła się zająć kobietami bezdzietnymi. Gdyż albowiem dzieci rodzą się w wyniku partenogenezy. Co więcej te kobiety jeżdżą sobie do Paryża i budują domy, ale nie znalazły w agendzie czasu na dziecko. Suki.<br />
Niepłodność z powodów społecznych owszem, istnieje.<br />
Ma jednak nieco więcej składowych niż odkładanie rodzicielstwa na później z powodu kredytu na trzeci dom w Konstancinie.<br />
<br />
<b>mieszkanie i praca</b><br />
<br />
Jeśli jeszcze nie zorientowaliście się, żyjemy w kraju, w którym ponad 41% ludzi w przedziale 24-35 lat mieszka z rodzicami (dane Eurostatu). Czy to pierogi mamusi są takie smaczne, czy może niedzielne mięsiwo przyrządzane przez papę wyśmienicie smakuje? Hm, a może wynika to jednak z faktu, że taka na przykład firma InPost (jej szef firmuje obecnie nową partię nowoczesna.pl, pod której rządami będzie nam się żyło dostatniej, bardziej przedsiębiorczo i dostaniemy kasę na start-upy) zatrudnia ponad 92% pracowników na tzw. umowy śmieciowe? Nic tylko kiecę zadzierać i lecieć rodzić te dzieci, prawda? Anno Domini 2015 nie mówimy już o ludziach, ludzie są passe, liczą się zasoby ludzkie, elastyczność, przedsiębiorczość, bezpłatne staże, rotacyjność tychże zasobów i takie tam różne, z których powinniście zasadniczo wyczytać, że nie będzie żadnego bezpieczeństwa pracy, pasożyty, czasy komuny minęły.<br />
No więc nie mamy stabilnej pracy. I nie mamy mieszkania, które moglibyśmy sobie za tę pracę kupić, gdyż nie mamy również zdolności kredytowej. Często nie mamy także kapitału społecznego, aby postarać się o jedno i drugie.<br />
<b><br /></b>
<b>plemniki i jajeczko</b><br />
<br />
Drugą składową jest brak partnera.<br />
W przeciwieństwie do galaktyki, w której żyją ludzie z Fundacji Mamy i Taty, większość homo sapiens żyjących na Ziemi uważa posiadanie partnera/rki za dość istotny czynnik sprokurowania potomka.<br />
Oczywiście mogłybyśmy - my, kobiety - pójść do banku spermy. W końcu jak szaleć w imię dobra narodu to szaleć. Jednocześnie za chwilę w życie wejdzie nam prawdopodobnie ustawa o leczeniu niepłodności, która w obecnym kształcie zakazuje stosowania technologii rozrodu w przypadku kobiet samotnych. Musisz mieć faceta, przykro mi. Jeśli go nie masz, zostaniesz bezdzietną suką. Również mi przykro. Możesz ewentualnie zrobić sobie dzidziusia na boczku, wtedy też będziesz suką, ale nieco mniejszą (POZBAWIĆ DZIECKO OJCA?!!). Jeśli przypadkiem jesteś kobietą samotną i do tego niepłodną, nie ma dla ciebie wyjścia poza oswojeniem swojej sukowatości i pogodzeniem się z nią.<br />
<br />
(Nie wiem, czy Was również tak fascynuje niespójność tych wszystkich konserwatywnych komunikatów? Jest tylko jedna narracja i jest nią heteroseksualne małżeństwo z dwójką dzieci, oboje pracują, oboje mają mieszkanie, oboje głosują, oboje chodzą do kościoła. Nie mieścisz się w tej narracji - wypierdalaj do Norwegii)<br />
<br />
Porzucając tę dygresję, wierzcie lub nie, ale są ludzie, którzy znajdują swoją drugą połowę po trzydziestym roku życia. Płodność kobiety zaczyna spadać po 35 roku życia. Co z nimi? Ach, zapomniałam, już ustaliliśmy, że to suki.<br />
<br />
<b>niepłodność</b><br />
<br />
Trzecią składową jest niepłodność. Przydarza się co szóstej parze. Do namalowanego obrazka naszego kraju dodajcie również dość dramatyczny stan wiedzy o ludzkiej płodności, na przykład zachęca się nas do naprotechnologii, a lekarze każą badać poziom prolaktyny (spędziłam wczoraj pół dnia w Sejmie, gdzie niejaki poseł Hoc, lekarz z zawodu, apelował właśnie o badanie prolaktyny jako najlepszego prognostyka niepłodności. Dla Waszej informacji: oznaczanie poziomu prolaktyny jako rutynowe badanie niepłodnościowe zostało zarzucone na początku lat dwutysięcznych, ponieważ niczego nie wnosi do diagnostyki i mamy na to <a href="http://rozrodczosc.pl/ptmr/uploads/docs/Algorytmy_w_nieplodnosci_06_05_2011.pdf">rekomendacje</a>. Zasadne jest tam, gdzie kobieta nie miesiączkuje. I nie myślcie sobie, ze pan Hoc nie praktykuje, skoro jest posłem na sejm. Owszem, praktykuje. I owszem, zapewne wciska ten kit swoim pacjentkom, które mają sporą szansę znaleźć się za parę lat na miejscu bohaterki tego spotu, ponieważ ktoś im ukradł czas rozrodczy wysyłając na bezsensowne i niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną badania diagnostyczne).<br />
Gdybym miała dostawać złotówkę za każdą wysłuchaną historię o wieloletniej bezdzietności z powodu ignorancji lekarzy, a czasem po prostu ze zwykłej chęci lekarskiego zysku (pacjentka niepłodna jest złotą kurą - regularny monitoring cyklu, usg, regulacja leków... nic tylko zbierać jaja i robić z nich złotą jajecznicę) mogłabym sama sfinansować kampanię społeczną na dowolny temat, na przykład:<br />
<br />
<i>Ona i on siedzą na kanapie, on mówi "myśleliśmy o dziecku, ale zanim dorobiliśmy się etatów moja żona skończyła 37 lat i jest coraz ciężej. Straciliśmy trzy lata na bezsensowne i nieskuteczne leczenie. Zresztą szef mówi, że i tak by ją zwolnił po macierzyńskim". W tle meblościanka i stolik lack z Ikei, wymowne świadectwo luksusu proporcjonalnego do zarobków</i><br />
<br />
<b>galopująca starość</b><br />
<br />
Bohaterka spotu ma na oko 30- 35 lat. To nie jest wiek na przyobleczenie trumiennego giezła. To nie jest wiek na odzianie swoich jajników w takowe. To wiek, w którym spokojnie można mieć dzieci. I tak będzie gdzieś do 40 roku życia, potem też będzie można je mieć, choć może mniej spokojnie. Kolejna kula w płot.<br />
<br />
<b>sprawdź menopauzę w rodzinie</b><br />
<br />
...radzi blogerka <a href="http://segritta.pl/zdazyc-przed-menopauza-czyli-nowy-spot-zachecajacy-robienia-dzieci/">Segritta</a>. Rodzinny wywiad ma zaopatrzyć kobietę w wiedzę, ile ma biologicznego luzu zanim jej jajniki zamienią się w poskręcane strączki. Do tego czasu hulaj dusza, piekła nie ma. Niestety Segritta głupio radzi: matkami kobiet z Zespołem Turnera są kobiety w pełni płodne. Matkami kobiet, którym przydarzy się przedwczesne wygasanie czynności jajników są również kobiety w pełni płodne. Na tym skończę wymienianie przykładów, konkluzja jest chyba jasna. Dociekliwym podam, że jedynym pewnym sposobem na oszacowanie swojej rezerwy jest wykonanie badania AMH i FSH oraz ocena pęcherzyków antralnych podczas USG. Warto również nadmienić, że badanie AMH nie jest refundowane przez NFZ, co wraca nas ponownie do przesłania spotu: inwestujcie w demografię, ale za swoją kasę.<br />
<br />
<b>nie każdy chce mieć dzieci</b><br />
<br />
To na tyle jasne, że nie rozwijam. Z punktu widzenia dobra dziecka zdecydowanie lepiej jest, aby mieli je rodzice rozpoznający emocjonalną potrzebę bycia rodzicami, a nie ci, których zmusi do tego społeczna norma.<br />
<br />
<b>macica czyni kobietę</b><br />
<br />
Niektóre kobiety rodzą się z zespołem MRKH wiążącym się z brakiem macicy. Inne ją tracą w wyniku histerektomii. Nie przestają być od tego kobietami. <a href="http://www.fronda.pl/a/terlikowski-malzonka-twoja-jak-plodny-szczep-winny,52510.html">Tomasz</a> Terlikowski uważa wprawdzie, iż:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Szczęśliwy mężczyzna to ten, którego małżonka jest jak płodny szczep winny, a szczęśliwa kobieta to ta, która nie obawia się swojej płodności, bo ufa swojemu mężowi.</blockquote>
<br />
Ale zostawmy panu Tomkowi jego własne porno, niech chłopak ma. W końcu niewiele ma.<br />
<br />
<b>mam dom, ale nie mam na in vitro</b><br />
<br />
Bohaterką spotu została młoda kobieta sukcesu, którą stać na chatę pod miastem i wypady do Paryża, jednak z powodów dla mnie zupełnie niejasnych "nie zdążyła zostać mamą" i sytuacja ta nosi znamiona trwałości, zupełnie jak gdyby koszt leczenia metodą IVF wynosił równowartość siedmiu mercedesów. Otóż wynosi ok. 7 tysięcy złotych za procedurę i ok. 1000-2000 zł za leki, które od lipca 2014 roku są refundowane do poziomu 70% ich wartości. Czy autorzy spotu mogliby więc przestać żenić kit?<br />
Problem finansowy przy ivf zaczyna się na poziomie "nie mam zdolności kredytowej, nie mam zamożnej rodziny i przyjaciół, nie mam czego sprzedać w lombardzie". Przed refundacją in vitro (od lipca 2013) ten poziom dotyczył znakomitej większości par. Ale to nie one zostały sportretowane w spocie. Sportretowano w nim przedstawicielkę klasy uprzywilejowanej, którą akurat na leczenie stać. Zdecydujcie się więc, ludzie z Fundacji Mama i Tata, czego jeszcze nie zdążyliście sprawdzić na etapie analizy społecznej i ekonomicznej, zanim bielmo misji ideologicznej przysłoniło wam realia.<br />
<b><br /></b>
<b>młot na kobiety</b><br />
<br />
podsumowując:<br />
<br />
- Ministerstwo Zdrowia (oraz żadne inne) nigdy nie zorganizowało kampanii społecznej dotyczącej profilaktyki niepłodności i promocji płodności;<br />
<br />
- nie uczymy naszych dzieci podstawowych informacji o mechanicznej antykoncepcji tj. prezerwatywy, które skutecznie zapobiegają przenoszeniu chorób wenerycznych, jak również nie uczymy ich potrzeby konsultacji dermatologicznych i ginekologicznych, przez co rosną ich szanse na niepłodność w wieku dorosłym spowodowaną powikłaniami po STDs (sexual transmitted diseases);<br />
<br />
- utrzymujemy kierunek polityki ekonomicznej nastawiony na elastyczność zatrudnienia i dopieszczanie Lewiatana, przez co ludzie znający angielski dają łyżwę do krajów z lepszym socjalem, a ludzie bez znajomości angielskiego zaczynają się go uczyć, bo etat w Polsce staje się dobrem coraz bardziej luksusowym;<br />
<br />
- tacierzyński istnieje głównie na papierze, żłobków jest za mało, zawodowa dyskryminacja matek istnieje;<br />
<br />
- odpowiedzią na niepłodność padającą z ław sejmowych jest naprotechnologia (metoda o niskiej skuteczności, bez wiarygodnych badań, za to z aprobatą Watykanu)<br />
<br />
- nieściągalność alimentów w Polsce sięga 80% i nie wygląda na to, aby kogokolwiek poza samotnymi matkami i środowiskami kobiecymi to na serio martwiło<br />
<br />
.... i na to wszystko proponuje nam się cienką kampanię społeczną zachęcającą kobiety do rodzenia dzieci w imię nie wiem czego i kogo, bo na pewno nie zdrowego rozsądku w takich okolicznościach społecznych, jakie od dawna mamy w Polsce.<br />
<br />
<br />
Osobiście interesuje mnie jeszcze, skąd Fundacja Mamy i Taty pozyskuje środki finansowe na kolejne kampanie (jedna bardziej kuriozalna od drugiej, a każda z bombastycznymi patronatami m.in. Ministerstwa Sprawiedliwości czy Rzecznika Praw Dziecka, że o lukratywnej Cisowiance nie wspomnę). Mnie nigdy nie było dane to szczęście, ale niepłodność zawsze sprzedawała się gorzej niż kopanie kobiet będące, jak się zdaje, ulubionym sportem narodowym. Zawsze więc się znajdzie jakiś darczyńca.<br />
A wracając do tytułu sesji na ESHRE -tak, problem istnieje, choć w Polsce mimo wszystko jeszcze nie jest dotkliwy (średnia wiekowa pierworódki wynosi ok. 27-28 lat). Jego rozwiązanie jest w teorii proste: należy przekonać ludzi, że rodzicielstwo jest jednym z planów realizowanych<u> równolegle</u> do kariery, zdobywania wykształcenia i stabilizacji życiowej. Taki zamysł towarzyszył zapewne twórcom spotu. Czego zabrakło? Ludzi w miejsce "kobiet", a nade wszystko pamięci o tym, że zastraszanie perspektywą braku dziecka nie przekona nikogo, kto wciąż nie ma za co się utrzymać, bo własny kraj daje mu na to nikłe szanse.<br />
Z tego powodu zapewne wciąż nie wpadliśmy na lepszy demograficzny pomysł niż zakaz aborcji i brak dofinansowania antykoncepcji. Jaki kraj, takie spoty.<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-7062466849237297432015-04-13T10:07:00.000+02:002015-04-13T10:07:01.332+02:00Nie rozmnażajcie się - czyli jak polska debata bioetyczna stała się areną absurdu Doktor Stefan, lekarz ginekolog z ponad trzydziestoletnią praktyką zawodową i zarazem zażywny sześćdziesięciolatek, bębnił nerwowo palcami po biurku. Z grafiku dostarczonego mu przez recepcjonistkę wynikało, że do pierwszej po południu miał zapisane aż trzy wizyty. "Więcej niż średnia - pomyślał z niezadowoleniem, ale zaraz skierował myśli ku bardziej optymistycznym interpretacjom niedalekiej przyszłości - może to będą mięśniaki macicy albo przynajmniej cytologie?". W tej samej chwili drzwi gabinetu otworzyły się i stanęła w nich pierwsza pacjentka.<br />
Trzydziestosześcioletnia Barbara od pewnego czasu myślała o dziecku. Do tej pory ciąża jakoś uciekała poza widnokrąg zainteresowań Barbary i Michała, jej męża. Wiadomo - najpierw jakaś praca, uzyskanie zdolności kredytowej, przede wszystkim zaś poznali się dopiero trzy lata wcześniej, więc rozmowy o ewentualnej ciąży zaczęli toczyć całkiem niedawno. No ale kości zostały rzucone, decyzja podjęta, koleżanki poinformowane o potrzebie odłożenia niemowlęcych ubranek. Wcześniej chcieli zrobić szereg badań prekoncepcyjnych, pogadać o suplementacji kwasu foliowego, takie tam wyzwania zaprzątające umysł odpowiedzialnych ludzi pragnących być rodzicami. Barbara pełna dobrych przeczuć wkroczyła w sterylną przestrzeń gabinetu ginekologicznego.<br />
Ledwie przywitała się i objaśniła cel swojej wizyty, doktor Stefan poczuł, że oto sprawdzają się jego najgorsze prewizje. Kolejna nawiedzona kandydatka na matkę. Spojrzał krytycznie na pacjentkę i - który to już raz w tym gabinecie? - rozpoczął od pytania zasadniczego:<br />
<br />
- Ale w ogóle dlaczego chce pani być matką? Czy zdaje sobie pani sprawę z ryzyka wiążącego się z ciążą?<br />
<br />
Barbara się stropiła. Nigdy dotąd nie myślała o tym w taki sposób. No ciąża i dziecko - normalna rzecz, prawda?<br />
Doktor Stefan sięgnął jednak poza biurko po tabelkę estymacji ryzyka płodowego zespołu Downa w zależności od wieku matki i przesunął ją w kierunku Barbary oskarżycielskim gestem:<br />
<br />
<table border="1" bordercolor="#000000" cellpadding="2" cellspacing="0" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-family: "Times New Roman"; letter-spacing: normal; text-indent: 0px; text-transform: none; widows: 1; width: 240px; word-spacing: 0px;"><thead>
<tr><td bgcolor="#000000" colspan="3" valign="TOP" width="236"><span style="color: white;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">Tabela l. Ryzyko wystąpienia zespołu Downa w zależności od wieku matki</span></span></span></td></tr>
</thead><tbody>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">Wiek matki (w latach)</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">Ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">Ryzyko zespołu Downa u płodu w drugim trymestrze ciąży</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">16</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1572</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1257</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">20</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1528</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1222</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">25</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1351</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:1081</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">30</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:909</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:727</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">31</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:796</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:637</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">32</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:683</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:546</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">33</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:574</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:459</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">34</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:474</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:379</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">35</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:384</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:307</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">36</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:307</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:246</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">37</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:242</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:194</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">38</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:189</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:151</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">39</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:146</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:117</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">40</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:112</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:90</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">41</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:85</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:68</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">42</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:65</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:52</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">43</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:49</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:39</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">44</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:37</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:30</span></span></td></tr>
<tr valign="TOP"><td width="67"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">45</span></span></td><td width="77"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:28</span></span></td><td width="88"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">1:22</span></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
- Zrozumiałbym jeszcze, gdyby przyszła tu pani w wieku szesnastu lat. Wprawdzie podejmowanie ryzyka jeden do tysiąca pięćset siedemdziesięciu dwóch jest co najmniej nierozsądne, ale w pani podeszłym wieku to ryzyko wzrasta prawie sześciokrotnie!<br />
<br />
Barbara poczuła się nieszczególnie. Podjęła słabą próbę obrony:<br />
<br />
- Nie rozumiem, większość moich znajomych zachodzi w ciążę po trzydziestce i to są zdrowe dzieci, nie dzieje się nic nadzwyczajnego....<br />
<br />
- Szanowna pani! - żachnął się doktor Stefan - proszę mi oszczędzić osobistych anegdot, ja pani przedstawiam twarde statystyki! Albo rozmawiamy o faktach albo o wyobrażeniach. Co więcej widzę z pani karty, że ma pani cukrzycę. Sądzę, że to kończy temat?<br />
<br />
- Nie rozumiem - nie zrozumiała Barbara - co to ma w ogóle do rzeczy? Chce mi pan powiedzieć, ze kobiety z cukrzycą nie zachodzą w ciążę? Jestem pod opieką prof. Kowalskiej, pod stałą kontrolą metaboliczną....<br />
<br />
- Nie, nie, nie - zaśmiał się posępnie doktor Stefan - pani zupełnie nic nie rozumie. Może opowiem pani o badaniach prospektywnych Miodovnika i Sutherlanda: u kobiet z cukrzycą ryzyko poronienia ciąży wzrasta do 29,5% w stosunku do grupy kontrolnej! Chce pani narazić życie poczęte na śmierć? Świadomie? Nie czuje pani ciężaru tej intencjonalnej zbrodni? Zakładając nawet, że pomogę pani w dokonaniu tego procederu, dam skierowania na badania i ustalimy, kiedy ma pani owulację, aby mogła pani zajść w ciążę; zakładając, że jakimś statystycznym cudem pani dziecko nie będzie mieć zespołu Downa - nadal narazi pani swoje dziecko na ryzyko wad wrodzonych, które dla pani grupy wzrasta dwu- trzykrotnie w porównaniu z grupą kobiet zdrowych. I to wykazał szereg badań począwszy od Greena w 1989, Becerry w 1990, Wender- Ożechowskiej z 1994 i wielu innych. Czy pani jest w ogóle świadoma faktu, że u noworodków matek z cukrzycą wady wrodzone są diagnozowane z częstością od 2,7% do 16,8% w zależności od badania i grupy?! I co mi pani na to powie?<br />
<br />
- Pan mi tu opowiada jakieś bzdury! - zdenerwowała się Barbara - Ciąża i dziecko to nie są luksusy dostępne jedynie ludziom całkowicie zdrowym, w ogóle to nie ma takich ludzi, którzy nigdy by na nic nie zachorowali i nie mieli żadnej choroby w rodzinie. Pan ma chyba podejście eugeniczne!<br />
<br />
Doktor Stefan westchnął głęboko. Ileż to razy toczył już w swoim gabinecie podobne rozmowy rozjaśniając maluczkim bezwzględne prawa medycyny i statystyki. A przecież mógł ten czas przeznaczyć na rzeczy naprawdę wzniosłe: obserwację lęgu sikorek czubatek lub uczestnictwo w kolejnej konferencji rekolekcyjnej z cenionym genetykiem rekomendowanym przez sam Episkopat. Niestety, życie stawiało go wciąż przed trudem tłumaczenia pacjentom, jak rzeczy się naprawdę mają.<br />
<br />
- Proszę pani - zaczął doktor Stefan specjalnym tonem zarezerwowanym dla naprawdę irytujących i upierdliwych pacjentek - nawet jeśli para jest całkowicie zdrowa, a to się czasem zdarza w przyrodzie, choć ja bym raczej użył poprawniejszej formy: "para niewystarczająco zdiagnozowana", to nadal pozostają nam badania Hertiga i Leridona, słyszała pani o nich?<br />
<br />
- Nie- odpowiedziała skołowana Barbara - i nie wiem, czy chcę usłyszeć, pan mi może po prostu da skierowanie na badania w kierunku cytomegalii i różyczki, co?<br />
<br />
- zaraz do tego dojdziemy - odparł cierpliwie doktor Stefan- Więc wracając do Hertiga oraz Frencha i Biermana - tu doktor Stefan sięgnął po kolejny wydruk i wręczył go pani Barbarze:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-PmFn_wDQfWN9VeVPOKA8o0Fq-QZWrzfcO7aEFNM1hLnQAM2yVKfeTCTwIxHLOW61O8z0t3E9J_0GPYsklcBr7arSFiYFhMGB4eEN8wTmXKW8GFe_cxTi2bQNXGuWzIGANRlmNNYCOEAj/s1600/toby+ord.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-PmFn_wDQfWN9VeVPOKA8o0Fq-QZWrzfcO7aEFNM1hLnQAM2yVKfeTCTwIxHLOW61O8z0t3E9J_0GPYsklcBr7arSFiYFhMGB4eEN8wTmXKW8GFe_cxTi2bQNXGuWzIGANRlmNNYCOEAj/s1600/toby+ord.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
- dzięki temu wykresowi opracowanemu przez niejakiego Henriego Leridona na podstawie dwóch wspomnianych, największych badań nad poronieniem, możemy zobaczyć, że w początkowym okresie rozwoju ludzkiego zarodka, a więc między 8-10 dniem od zapłodnienia, ponad 50% embrionów ulegnie unicestwieniu. Nazwijmy rzeczy po imieniu: ulegnie Holokaustowi. Ponad 50% ludzkiej populacji zginie jeszcze przed narodzinami! Zostaną wydalone wraz z, proszę mi wybaczyć użycie tego terminu, miesiączką kobiety. Urodzi się jedynie ponad 30% embrionów. Każdego roku ponad 200 milionów ludzi zginie tylko dlatego, ponieważ ich nieodpowiedzialni rodzice zdecydowali się współżyć. <br />
<br />
Barbara poruszyła się na krześle niespokojnie.<br />
- pan próbuje mi powiedzieć, że ludzie nie powinni się w ogóle rozmnażać, ponieważ mogą poronić wczesną ciążę? - spytała z niedowierzaniem<br />
<br />
- Ja tylko przedstawiam pani fakty - odparł skromnie doktor Stefan - Wnioski może pani wyciągnąć samodzielnie.<br />
<br />
- To jakieś niedorzeczności! Gdybyśmy przestali rodzić dzieci uleglibyśmy zagładzie jako gatunek! - krzyknęła ze złością pani Barbara - Chciałby pan, aby wszyscy zaczęli stosować teraz antykoncepcję, aby nie dopuścić do zapłodnienia i ewentualnego ryzyka poronienia?<br />
<br />
- Nie "ewentualnego" tylko w ponad połowie przypadków - skorygował doktor Stefan stanowczo - I nie, nie uważam, aby antykoncepcja była właściwym rozwiązaniem. Przede wszystkim nie ma antykoncepcji stuprocentowo skutecznej, więc zawsze istnieje ryzyko, że nowy człowiek jednak się pocznie, a więc również że umrze. Poza tym antykoncepcja obciąża zdrowotnie kobietę i czyni ją seksualną niewolnicą mężczyzny, dostępną każdego dnia w roku. Nie, to nie jest odpowiednie wyjście.<br />
<br />
- To co, powinnam adoptować, tak? - zawołała pani Barbara doprowadzona do ostateczności - Bo pewnie mi pan teraz powie o tysiącach sierotek w domach dziecka, które trzeba stamtąd zabrać zamiast zachodzić w ciążę!<br />
<br />
- niekoniecznie, proszę pani - powiedział doktor Stefan i potarł czoło zmęczonym gestem - Adopcja również niczego tu nie rozwiązuje. Po pierwsze wskutek ciągłej kopulacji dzieci nadal giną w łonach swoich matek, a te które przeżyją pierwsze tygodnie nadal są narażane na wady wrodzone. Tak więc zasadniczy problem etyczny wcale nie zostaje rozwiązany. Po drugie czy pani wie, o ile częściej takie ciąże są powikłane? Zachodzące przypadkowo w ciążę kobiety nie dbają o swoje zdrowie, nie rzucają nałogów, ponad połowa dzieci oddawanych do adopcji ma alkoholowy zespół płodowy, jak wykazują raporty towarzystw naukowych, a jeśli nawet nie jest to pełnoobjawowy FAS to zostają przecież FAE, PAE, ARND i inne zaburzenia rozwojowe związane ze spożywaniem alkoholu przez ciężarną... Wspieranie adopcji prowadzi niestety do wspierania niekontrolowanego rozrodu i trwałego unieszczęśliwiania społeczeństwa. Tak, tę ścieżkę również bym pani odradzał.<br />
<br />
- To co ja mam zrobić?- spytała zdezorientowana Barbara - Jakie ma niby być to odpowiednie wyjście?<br />
<br />
<br />
Doprawdy, to nigdy nie były łatwe rozmowy. Nie lubił ich przeprowadzać. Pacjenci z reguły nie myśleli racjonalnie, a najgorsze były właśnie kobiety po trzydziestce. Cechowały się wysoką emocjonalnością, która na doktorze Stefanie wywierała jak najgorsze wrażenie. To było wręcz wulgarne, ta ich energia i determinacja, aby zachodzić w ciążę bez brania pod uwagę wszystkich czynników ryzyka począwszy od groźby wewnątrzmacicznego morderstwa, a skończywszy na ryzyku obarczenia potomstwa wadami wrodzonymi i genetycznymi. <br />
Częstotliwość wad wrodzonych w populacji polskiej wynosiła 40 na 1000 porodów, więc aż 16 tysięcy noworodków rodziło się każdego roku z tym piętnem. Częstotliwość wystąpienia Zespołu Beckwitha Wiedemanna wynosiła 1 na 30 tysięcy porodów, każdego roku aż 13 noworodków miało taką diagnozę. I to wszystko u ludzi wyłącznie płodnych! Z niepłodnymi było jeszcze gorzej - raz na cztery lata rodził się jeden noworodek z zespołem Beckwitha Wiedemanna urodzony w wyniku in vitro (ok. 2500 porodów rocznie). Nie mówiąc już o zespole Downa, najczęstszej populacyjnie przyczynie upośledzenia. A do tego przecież dochodziły powikłania ciążowe, niektóre kobiety wciąż jeszcze miały kaprys rodzić przez cesarskie cięcie zwiększające ryzyko zakażeń pooperacyjnych. Chorowały poza tym na cukrzycę ciężarnych, gestozę, zdarzały się łożyska przodujące i porody wcześniacze wymagające późniejszej rehabilitacji na oddziale neonatologicznym. Jeszcze w roku 2010 r. w Polsce urodziło się przedwcześnie ponad 27 000 dzieci, co stanowiło 6,7% wszystkich żywych urodzeń. Większość z nich wymagała opieki medycznej, niektóre zmagały się z retinopatią i porażeniem mózgowym. Kobietom w ciąży sypało się zdrowie, pogarszała kondycja stawów, pogarszał się stan obciążonego organizmu. I to wszystko z jakiego powodu? Ponieważ ludzie nie potrafili powstrzymać się od ruchów frykcyjnych! Ludzki egoizm porażał go i zasmucał. Cywilizacja śmierci pozbawiała tych ludzi moralnych kompasów, obserwował to każdego dnia swojej praktyki zawodowej.<br />
Szczęśliwie był rok 2020 i coraz więcej profesjonalistów budziło się z etycznego letargu odmawiając ludziom pomocy ginekologicznej, aby powstrzymać ich od zachodzenia w ciążę. <br />
Początki nie były łatwe.<br />
Po tym, kiedy zwolennicy, tfu! metody in vitro zaczęli podnosić głowę i wskazywać, że ciąża jako taka jest gigantycznym czynnikiem ryzyka, więc nieuprawnione jest ciągłe wyciąganie argumentów przeciwko prokreacji niepłodnych, skoro sama biologia ludzkiego rozrodu działa przeciwko człowiekowi, również ludzie prawicy, nieulękli synowie i córy polskiego Kościoła musieli się w końcu zmierzyć ze statystykami.<br />
Badania Hertiga były gorzką pigułką. Trzeba było ją przełknąć i porzucić w końcu ten tchórzliwy argument o tym, że "natura nie zna moralności, poronienia naturalne to coś zupełnie innego". Nie, ludzie ginęli! Codziennie ginęły zygoty, ponieważ dopuszczono do ich powstania w łonach matek. Codziennie rodziły się chore dzieci, ponieważ ich rodzice przekazywali im wadliwe geny lub zwyczajnie - i jakże nieodpowiedzialnie!- stawali w złych miejscach szeregu statystycznego.<br />
Nie można było dłużej chować głowy w piasek i uciekać w argument o "naturze". Czyż nie próbujemy ratować tych, których zaatakowała natura w postaci powodzi czy nowotworu? Czyż nie wynaleźliśmy antybiotyków i szczepień, aby chronić ludzi przed naturą? Dlaczego więc embriony miałyby być mniej cenne i mniej chronione przed naturą, skoro chronimy ich starszych braci? Przecież zarodki to ludzie od momentu poczęcia! Trzeba było zmierzyć się z problemem i przyjąć odważnie Wnioski wynikające z Twierdzenia.<br />
Potem odezwali się pozostali chorzy sądząc, że zastraszą moralną większość: kobiety z cukrzycą, kobiety po 35 roku życia, ludzie z nowotworami w rodzinie usiłowali szachować lekarzy i etyków argumentami, że potencjalne, teoretyczne ryzyko urodzenia chorego dziecka nie może być powodem odbierania im prawa do bycia rodzicami.<br />
Właściwie dobrze, że się wtedy odezwali, myślał refleksyjnie doktor Stefan, popchnęło to debatę do przodu i skłoniło do zwrócenia uwagi na fakt, że problem jest szerszy. Nie dotyczył tylko in vitro i niepłodnych, dotyczył wszystkich.<br />
Sytuacja wymagała drastycznych kroków. Aby przeciwdziałać moralnej Pladze i zgonom blastocyst należało powstrzymać polską populację przed rozmnażaniem. Polska na razie była pionierem, ale należało się spodziewać, że pozostałe kraje Europy wezmą w przyszłości przykład z Chrystusa Narodów i zauważą, jak szalenie niebezpiecznym przedsięwzięciem jest ludzka ciąża i jak straszliwe konsekwencje ma każdorazowe zapłodnienie.<br />
<br />
***<br />
<br />
09 kwietnia 2015 roku odbyło się w polskim Sejmie pierwsze czytanie czterech projektów ustaw dotyczących prawnej regulacji zapłodnienia pozaustrojowego. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz posłowie niezrzeszeni, ale o proweniencji ultraprawicowej, przez pięć godzin dzielili się z wysokości sejmowej mównicy obawami związanymi ze zdrowiem dzieci urodzonych in vitro. Relację możecie przeczytać <a href="http://www.nasz-bocian.pl/node/51061">tutaj.</a> Statystyki latały niczym wróbelki, wielokrotności ryzyka ciążowego były szacowane z nonszalancją nastolatka opowiadającego o długości swojego prącia. Pytano o obywatelstwo zarodka i wskazywano, że zygota jest człowiekiem (to niepodważalny fakt naukowy!). Dowodzono, że zdrowy noworodek urodzony dzięki in vitro jest w zasadzie aberracją. Nie wyjaśniono wprawdzie, w jaki sposób postulat ochrony zarodka i jego "przyrodzona godność ludzka" ma się do wystąpienia pustego jaja płodowego czy zaśniadu groniastego, ale nie bądźmy nazbyt dociekliwi. <br />
<br />
Takie debaty pokazują, iż grupa ludzi niepłodnych traktowana zaczyna być jako społeczna subkategoria będąca rozsadnikiem nieracjonalnych żądań (chcą mieć dzieci) i nazwanych zagrożeń (ich dzieci są chore ponieważ rodzice są niepłodni i dopuścili do zajścia w ciążę). Tymczasem ciąża sama w sobie jest czynnikiem ryzyka dla każdej kobiety i dla każdego płodu. Dotyczy to zarówno ciąż osób płodnych, ale będących jednocześnie osobami cierpiącymi z powodu innych schorzeń, jak również ciąż osób płodnych i w pełni zdrowych. Wziąwszy pod uwagę, iż każdy Polak jest przeciętnie nosicielem 3 mutacji autosomalnie recesywnych oraz fakt, że ponad 90% ciąż z zespołem Downa wykrywanych jest u kobiet poniżej 35 roku życia (bo to najbardziej aktywna prokreacyjnie grupa) żadna ciężarna i żaden przyszły ojciec nie powinni czuć się bezpiecznie. Ogniskowanie problemu wad wrodzonych i powikłań w grupie niepłodnych czyni ich być może pożądanymi w społeczeństwie kozłami ofiarnymi, którzy wynoszą na swoich grzbietach poza miasto zbiorowe lęki dotyczące kondycji zdrowotnej populacji, ale nie przybliża nas w żaden sposób do prawdy: wszyscy jesteśmy zagrożeni, każdy w innym stopniu, ale z drugiej strony wystarczy spotkać drugiego nosiciela mutacji w tym samym genie, aby ryzyko urodzenia chorego dziecka wyniosło 25%. A to dużo, dużo więcej niż najbardziej konserwatywne wyliczenia dotyczące wystąpienia syndromu Beckwitha Wiedemanna u dzieci urodzonych w wyniku in vitro ( OR: 3,0).<br />
<br />
Jeżeli jednak Twierdzenie o tym, iż zarodek jest człowiekiem jest prawdziwe, unieśmy ciężar finalnego Wniosku: każda kopulacja zakończona zapłodnieniem jest potencjalnie zabójcza dla zygoty. Nieliczni ocaleńcy będą narażeni na wystąpienie wad wrodzonych, zakażeń wewnątrzmacicznych, porodu wcześniaczego. <br />
Jeżeli Twierdzenie o tym, iż ciąża u pary niepłodnej wiąże się z podwyższonym ryzykiem dla dziecka jest prawdziwe, unieśmy ciężar Wniosku dla każdej pozostałej grupy chorych: kopulacja ludzi niebędących bezwzględnie zdrowymi wiąże się z podniesionym ryzykiem wystąpienia wad wrodzonych u płodu. <br />
Więcej, wystarczy starać się o ciążę dłużej niż rok i zajść w nią s<u>pontanicznie </u>po tym czasie, aby od razu wskoczyć do grupy podwyższonego ryzyka:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7Ihtox49-S2nFzfkhfGaUyekCMA_Vnjd8adYWta4uBM2AhIaWJCAN7vlsbB7uf7RZQ372XsC25oDt73eon3j871EbB6anFICM8eptHkFw18hZQLHb4fGI89JzfhZDd2cUYGV1a9XxfkxG/s1600/Slajd31.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7Ihtox49-S2nFzfkhfGaUyekCMA_Vnjd8adYWta4uBM2AhIaWJCAN7vlsbB7uf7RZQ372XsC25oDt73eon3j871EbB6anFICM8eptHkFw18hZQLHb4fGI89JzfhZDd2cUYGV1a9XxfkxG/s1600/Slajd31.png" height="300" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
I wcale nie potrzebujemy do tego wyciągać z rękawa in vitro, nespa.<br />
Każdą grupę - w tym grupę ludzi doskonale płodnych - można w ten sposób udupić począwszy od ryzyka ZD wzrastającego z wiekiem matki, przez ryzyko wad wrodzonych w populacji ogólnej, przez nosicielstwo mutacji, wreszcie dochodząc do określonych jednostek chorobowych (cukrzyca, niepłodność, epilepsja, schizofrenia etc.) i wskazując na ich korelację z poronieniami, zagrożeniem okołociążowym i okołoporodowym oraz z ryzykiem dla dalszego rozwoju dzieci.<br />
Ale o tym wcale w Sejmie nie mówiono.<br />
<br />
Co z tym teraz zrobimy, drogi Szerloku?<br />
<br />
***<br />
<br />
Doktor Stefan zapatrzył się w okno. Kobieta wciąż czekała na odpowiedź, a przecież powinna się jej domyśleć. Czyżby była aż taką idiotką? Zerknął ponownie w papiery: 36 lat, cukrzyca. Sprawa była najzupełniej oczywista.<br />
- Proszę pani - zaczął życzliwie - Proszę mnie nie posądzać o brak uczuć. Doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby rodzicielstwa u dwójki kochających się ludzi. Są przecież inne wyjścia, równie piękne w swoich założeniach, a niewiążące się z ryzykiem dla dzieci. <br />
<br />
Śmiałym ruchem wyciągnął z segregatora ostatnią ulotkę, którą zwykł wręczać swoim pacjentkom:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://sklep.stanislawbm.pl/userdata/gfx/464f85d842c614d092301159417a003b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://sklep.stanislawbm.pl/userdata/gfx/464f85d842c614d092301159417a003b.jpg" height="296" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
- I zalecam celibat - dodał ciepło - Szczęść Boże!<br />
<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
bibliografia dla ciekawych:<br />
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"><br /><br />Zacznijcie od Toby'ego Orda i jego wspaniałego eseju filozoficznego "Plaga". Znajdziecie go tu:<br /><a href="http://pbc.biaman.pl/Content/15564/archeus10-srodek.pdf">http://pbc.biaman.pl/Content/15564/archeus10-srodek.pdf</a><br /><br /> Poza tym:<br /><br /> Miodovnik M., Mimouni F., Siddiqi T. A., Khoury J., Berk M. A., Spontaneous abortions in repeat diabetic pregnancies: a relationship with glycemic control. Obstet Gynecol 1990;75(1):75-78.<br /> Sutherland H. W., Pritchard C. W., Increased incidence of spontaneous abortion in pregnancies complicated by maternal diabetes mellitus. Am. J. Obstet. Gynecol. 1987;156(1):135-138.<br />F. E. French, J. E. Bierman, Probabilities of fetal mortality, Public Health Report, 77 (10), 1962, 835-837.<br />A. T. Hertig, The overall problem with man, W: K. Bernischke (red.) Comparative aspect of reproduction failure, Springer-Verlag, New York 1967, 11-41.<br />H. Leridon, Human fertility: the basic components, University of Chicago Press, Chicago 1977.</span><br />
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"></span><br />
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;">http://www.rejestrwad.pl/<br /><br /><a href="http://www.biol.uw.edu.pl/sknn/pliki/archiwum0910/fas.pdf">http://www.biol.uw.edu.pl/sknn/pliki/archiwum0910/fas.pdf</a><br /><br /><a href="http://ciaza.mp.pl/porod/show.html?id=75436">http://ciaza.mp.pl/porod/show.html?id=75436</a><br /><br /><a href="http://diabetologiaonline.pl/lekarz_diabeto_adoz,info,64,0.html">http://diabetologiaonline.pl/lekarz_diabeto_adoz,info,64,0.html</a><br /><br /><a href="http://www.libramed.pl/wpg/NumeryArchiwalne/05/06.html">http://www.libramed.pl/wpg/NumeryArchiwalne/05/06.html</a><br /><br /><a href="http://www.ndss.org/Down-Syndrome/What-Is-Down-Syndrome/">http://www.ndss.org/Down-Syndrome/What-Is-Down-Syndrome/</a><br />
</span><br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px currentColor; color: black; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 11px/18px Arial, Tahoma, sans-serif; height: auto; letter-spacing: normal; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: left; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"></span> </div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px currentColor; color: black; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 11px/18px Arial, Tahoma, sans-serif; height: auto; letter-spacing: normal; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: left; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"></span> </div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px currentColor; color: black; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 11px/18px Arial, Tahoma, sans-serif; height: auto; letter-spacing: normal; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: left; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<span style="background: none; border: 0px currentColor; font-size: 11px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px;"></span> </div>
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-9866950815572379372015-03-27T19:21:00.001+01:002015-03-27T20:47:39.468+01:00kandydat Duda i in vitro<br />
<br />
Kandydat Duda chce zostać prezydentem Polski, jednak droga do celu najeżona jest licznymi przeszkodami i jedną z nich jest konieczność wykazania się przez kandydata poglądem na każdą dziedzinę życia. I to właśnie z tej okazji pomówimy o in vitro.<br />
<br />
Poglądy kandydata Dudy odznaczają się w tej materii, jakby to ująć, pewną labilnością.<br />
Zaczęło się od oświadczenia, iż poglądy kandydata Dudy na in vitro są zgodne ze stanowiskiem polskiego Episkopatu (09 marca, "Jeden na jeden", TVN24), co wprawdzie wyjaśnia, dlaczego Episkopat powinien lubić pana Andrzeja, ale nie wyjaśnia, czemu pan Andrzej chciałby być akurat prezydentem Polski, a nie głową Watykanu. Kilka godzin później sztabowcy najwyraźniej zorientowali się, iż po złożeniu hołdu Episkopatowi czas na zmiękczenie w duchu relatywizmu i szacunku dla wyników sondaży społecznych. Dlatego jeszcze tego samego dnia podczas konferencji prasowej Duda utoczył okrągłe i zgoła przeciwne od poprzedniego zdanie:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<strong>Rozumiem tych rodziców, małżonków, którzy z różnych przyczyn dzieci mieć nie mogą</strong></blockquote>
To miłe. Kandydat Duda rozumie niepłodnych, wprawdzie jedynie małżonków, ale od czegoś, prawda, trzeba zacząć. Przyciśnięty przez reporterów wyznał jednak:<br />
<br />
<strong>Proszę się nie dziwić, że jako prezydent Rzeczypospolitej, który ma takie poglądy a nie inne, który jest człowiekiem wierzącym, ja się nie waham tego powiedzieć, jestem przeciw tego typu rozwiązaniom.</strong><br />
<br />
Rozumiem Was, ale nie podpiszę. Leczcie się, ale nie powinniście. Wspieram poszukiwania rozwiązania problemu, z tym że jestem przeciwny tym rozwiązaniom. <br />
Spójność tych komunikatów uwodzi: w 2012 roku Duda podpisał projekt obywatelski Inicjatywy Contra In Vitro, którego celem była penalizacja in vitro w Polsce i wsadzanie ludzi do więzień. Tych samych ludzi, których pan Andrzej obecnie w roku 2015 deklaruje, że rozumie.<br />
Gdyby ludzie w Polsce faktycznie byli traktowani jako intelektualnie i moralnie zdolni do podejmowania decyzji o sobie samych, historia polskiego ustawodawstwa wyglądałaby zgoła inaczej. Dlatego właśnie w retoryce Andrzeja Dudy i, nazwijmy to, prawicowej myśli etycznej, pacjenci poddający się procedurze in vitro występują w roli potencjalnych morderców, a nie intencjonalnych rodziców. <br />
Zostawmy jednak wprowadzenie i przejdźmy do rozmowy Macieja Zakrockiego z TokFM z Kandydatem Dudą. Tak się niefortunnie złożyło, iż właśnie tego dnia jechałam samochodem słuchając radia, kompletnie uwięziona w blaszanej puszce i bez możliwości zapalenia papierosa, rąbnięcia pięścią w stół oraz przekazania panu Andrzejowi kilku ciepłych słów komentarza. Ale są blogi. Dlatego słowo po słowie będziemy dekonstruować:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Maciej Zakrocki: Obecnie nie mamy żadnej ustawy regulującej in vitro, a procedury dotyczące in vitro mają miejsce. Istnieją w próżni prawnej. Czy według pana nie jest lepszy projekt porządkujący również kwestię ochrony zarodków niż brak jakichkolwiek przepisów?</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<br />
Andrzej Duda: Ten projekt jest niezwykle liberalny i zgodzić się z nim nie mogę. Mówię "nie" w odniesieniu do konkretnych rozwiązań, które w tym projekcie są proponowane. Oczywiście, dziś panuje "wolna amerykanka", ale jeśli projekt zostanie uchwalony, to ta "wolna amerykanka" zostanie w dużej części prawnie usankcjonowana. A projekt nie zapewnia ochrony życia.</blockquote>
<br />
<strong>"projekt jest niezwykle liberalny"</strong> <br />
<br />
<br />
tak, dopuszcza metodę in vitro i nie wsadza za nią ludzi do pierdla. Na tym polega jego zaawansowany liberalizm.<br />
<br />
<strong>"jeśli projekt zostanie uchwalony to ta "wolna amerykanka zostanie w dużej części prawnie usankcjonowana"</strong><br />
<br />
nie, ale poważnie, sięgnijmy do Słownika Języka Polskiego PWN, bo mamy niejaki problem z mową ojczystą:<br />
<br />
<em>wolnoamerykanka <br />1. «walka, zwykle zapaśnicza, w której wszystkie chwyty są dozwolone»<br /><u>2. pot. «sposób postępowania polegający na nieprzestrzeganiu żadnych norm»</u></em><br />
<br />
<br />
Kandydat Duda wnosi, iż przyjęcie legislacyjnych norm w zakresie dopuszczalności wykonywania procedury in vitro doprowadzi do prawnego usankcjonowania nieprzestrzegania żadnych norm. Jeszcze prościej: prawo, eliminując szary rynek, wesprze szary rynek. Wykonaj rozbiór zdania w duchu "Logiki praktycznej" Ziembińskiego. Funny fact: Andrzej Duda ma wykształcenie prawnicze, a nawet posiada stopień doktorski. <br />
<br />
<strong>"projekt nie zapewnia ochrony życia"</strong><br />
<br />
Projekt ustawy przewiduje, iż zabronione staje się niszczenie zarodków o zachowanym potencjale rozwojowym. Odwołując się do treści projektu i uściślając, czym jest zachowany potencjał rozwojowy:<br />
<br />
Rozdział 3, Postępowanie z komórkami rozrodczymi i zarodkami w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji, Art. 23. <br />
<br />
<br />
2. Zarodkiem zdolnym do prawidłowego rozwoju jest zarodek, spełniający łącznie
następujące warunki:
l) tempo i sekwencja podziału komórek, stopień rozwoju w odniesieniu do wieku zarodka,
budowa morfologiczna uprawdopodobniają prawidłowy rozwój;
<br />
2) nie stwierdzono u niego wady, która skutkowałaby ciężkim i nieodwracalnym
upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą. <br />
3. Niedopuszczalne jest niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju
powstałych w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji nieprzeniesionych do
organizmu biorczyni.<br />
<br />
Projekt wprowadza również do Kodeksu karnego kary za niszczenie zarodków:<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Art. 83. Kto niszczy zarodek zdolny do prawidłowego rozwoju powstały w procedurze
medycznie wspomaganej prokreacji,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.</blockquote>
<br />
Mimo to kandydat Duda uważa, iż projekt nie zapewnia ochrony życia. Interesujące. No ale idźmyż dalej, co tam nam jeszcze pan Andrzej wyperorował:<br />
<br />
<strong>Andrzej Duda: Nadal mamy sześć prób [zapłodnienia - red.] i zamrażanie [zarodków - red.]. Dzisiaj nikt nie jest w stanie określić skutków zamrażania. Sprowadza się to do niszczenia życia. Ja się z tym nie zgadzam. Podstawową kwestią jest zakaz mrożenia.</strong><br />
<br />
Kandydat Duda przyjął, iż skoro on nie rozumie mechanizmu fizjologii mrożenia embrionów to wynika z tego automatycznie duży kwantyfikator: NIKT nie rozumie. Bez przesady, panie Andrzeju, ktoś panu jednak ten tytuł doktorski dał i nie ma powodu do nazywania siebie nikim. <br />
<br />
Kriokonserwacja ludzkich gamet ma prawie 200 lat historii i zaczęła się od obserwacji, iż zamrożone w śniegu plemniki po ogrzaniu ponownie wykazują ruch. Wiemy także, że przy gwałtownym schładzaniu gamet i zarodków uszkodzeniu mogą ulec błony lipidowe czy wrzeciono podziałowe. Jeśli zaś schładzamy komórkę do bardzo niskich temperatur to mogą w niej powstać szkodliwe kryształy lodu. Dlatego własnie stosujemy krioprotektanty obniżające punkt krystalizacji wody, zaawansowaną aparaturę i ultraszybkie zamrażanie (tzw. witryfikację, która eliminuje kryształy). Wszystkie te metody są wystandaryzowane. Rzućmy okiem na skrótową historię mrożenia w embriologii i na jego skutki:<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<table cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;">
<colgroup><col width="85"></col>
<col width="85"></col>
<col width="85"></col>
<tbody>
<tr valign="top">
<td style="border-color: rgb(0, 0, 0) currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: solid none solid solid; border-width: 1px medium 1px 1px; padding: 0.1cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">Autor pracy</td>
<td style="border-color: rgb(0, 0, 0) currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: solid none solid solid; border-width: 1px medium 1px 1px; padding: 0.1cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">Rok wydania, publikacja</td>
<td style="border-image: none; border: 1px solid rgb(0, 0, 0); padding: 0.1cm;" width="33%">wydarzenie</td>
</tr>
<tr valign="top">
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">Bunge Richard i Sherman</td>
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">1953<br />
Bunge, R.G. and Sherman, J.K. (1953) Fertilizing capacity of
frozen human spermatozoa. Nature, 172, 767–768.
</td>
<td style="border-color: currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none solid solid; border-width: medium 1px 1px; padding: 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">pierwsza ciąża po inseminacji nasieniem, które uprzednio
zostało zamrożone. Dziś mrożenie nasienia jest standardową
techniką stosowaną na całym świecie.</td>
</tr>
<tr valign="top">
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">Alan Trounson, Linda Mohr</td>
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">1983<br />
<br />
<em><i>Trounson</i></em><i>, </i>A. and Mohr, L., Human
pregnancy following cryopreservation., thawing and transfer of an
eight-cell embryo. <em>Nature</em>. 305, 707, <em>1983</em>
</td>
<td style="border-color: currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none solid solid; border-width: medium 1px 1px; padding: 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">pierwsza ciąża otrzymana po transferze wcześniej zamrożonego
zarodka</td>
</tr>
<tr valign="top">
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">Christopher Chen
</td>
<td style="border-color: currentColor currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none none solid solid; border-width: medium medium 1px 1px; padding: 0cm 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%">1986<br />
<span style="font-style: normal;">Chen C., </span><cite><span style="font-style: normal;">1986 Pregnancy after human oocyte cryopreservation. Lancet 1884–886</span></cite><span style="font-style: normal;"> </span><br />
<br />
<br />
<br />
<br /></td>
<td style="border-color: currentColor rgb(0, 0, 0) rgb(0, 0, 0); border-style: none solid solid; border-width: medium 1px 1px; padding: 0cm 0.1cm 0.1cm;" width="33%"><span style="font-style: normal;">pierwsza ciąża uzyskana po transferze zarodka z zamrożonej komórki jajowej </span>
</td>
</tr>
</tbody></colgroup></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
jak widać w tabelce dziś mrozimy już nie tylko plemniki, które akurat mrozi się łatwo i przyjemnie, a poza tym mrozi się je również z powodów bezpieczeństwa (okres inkubacji wielu chorób zakaźnych wynosi ok. 6 miesięcy, dlatego nasienie dawców się zamraża i sezonuje, a następnie ponownie bada). Mrożenie nasienia jest stosowaną od lat 50-tych metodą zachowywania płodności u mężczyzn poddających się terapiom onkologicznym. Dzięki zamrożeniu nasienia i metodzie in vitro mogą zostać w przyszłości ojcami mimo utraty płodności wskutek radioterapii. Czyż to nie wielki sukces medycyny i nauki? Andrzej Duda tak nie sądzi.<br />
Mrozimy również zarodki, komórki jajowe, a nawet tkankę jajnikową, co ma wielkie znaczenie dla młodych kobiet chorujących na nowotwory, jak również stanowi obiecującą szansę dla dziewcząt z zespołem Turnera.<br />
Ale rozumiecie: dzisiaj nikt nie jest w stanie określić skutków zamrażania.<br />
"Hej, ale zaraz!" - zawoła jakiś szczupły blondynek z ostatniego rzędu, który ma słabość do pana Andrzeja - "panu Jędrkowi chodzi o dzieci! Nie znamy skutków mrożenia dla zdrowia dzieci!".<br />
No niestety. Znamy.<br />
Co gorsza już wczesne prace (np. Wennerholma z 1998 publikowana w Lancecie) nie znalazły różnic między kondycją dzieci urodzonych z zamrożonych zarodków i tymi, które w stadium zarodkowym transferowano "na świeżo". Dalej było jeszcze gorzej: badania Kallena z 2005 roku, Wanga z 2005 i Shiha z 2008 wykazały, iż w porównaniu z grupą "świeżaków" dzieci urodzone w wyniku zamrożenia zarodków mają się ogólnie lepiej. Rzadziej występowało urodzenie wcześniacze, a masa urodzeniowa noworodków z zamrażarek była wyższa. Smuteczek. Potem zresztą doprowadziło to do wielkiej naukowej debaty i wysunięcia hipotezy, że przyszłością światowego in vitro będzie rutynowe mrożenie zarodków i transferowanie ich do macicy w kolejnych cyklach. Dlaczego? Ponieważ zaczęto łączyć lepszą kondycję dzieci po kriotransferach (transferach mrożonych zarodków) z faktem lepszej kondycji ciążowej i okołoporodowej kobiet, co z kolei doprowadziło do światłego wniosku (i zważ, czytelniku, jak bardzo jest to logiczne - aż dziwne, że wcześniej nikt na to nie wpadł, prawda?), iż uspokojony organizm i wyciszone endometrium w macicy stwarza lepsze szanse zarodkowi, niż transferowanie go na świeżo do organizmu matki wymęczonego właśnie intensywną stymulacją hormonalną. I dlatego właśnie dzieci urodzone z mrożonych zarodków mają się ogólnie lepiej wewnątrzmacicznie, a co za tym idzie - również i zewnątrzmacicznie, kiedy się już urodzą.<br />
Jak to ujął obrazowo pewien profesor ginekologii: "przez lata koncentrowaliśmy się na doskonaleniu samolotów i szkoleniu pilotów zapominając, że pas startowy - czyli kondycja macicy i dobrostan organizmu kobiety - są kluczowe dla bezpiecznego wylądowania samolotu".<br />
Celowo zamieszczam tę anegdotkę, ponieważ język prostych porównań może być łatwiej aplikowalny na możliwości poznawcze zwolenników Andrzeja Dudy. To tak jak z samolocikiem, pamiętajcie, kochani.<br />
No to teraz przejdźmy do rozważań nad naturą. Natura jest ulubionym argumentem w dyskusji o in vitro, więc nie mogło jej zabraknąć również w przemyśleniach kandydata Dudy:<br />
<br />
<strong>Metoda in vitro wzbudza moje ogromne wątpliwości. To jest sprzeczne z naturą. Zapłodnienie odbywa się w warunkach całkowicie sztucznych. Nie ma naturalnych elementów, gdzie występuje konkurencja ogromnej ilości plemników, gdzie wygrywa ten najsilniejszy z milionów. Tutaj tego nie ma. To próba poprawiania pana Boga. Akt zapłodnienia ma też swoje znaczenie psychologiczne. To akt miłości.</strong><br />
<br />
<br />
No dobrze, od czego by tu zacząć młóckę? I to nęci, i to kusi.<br />
Może od sprzeczności z naturą, to elementarne, Watsonie. Był Pan szczepiony, Panie Andrzejku? Antybiotyk Pan brał? Ktoś w rodzinie nosi okulary, endoprotezę, bierze insulinę? Nie ma sensu chyba komentować tego szerzej. Powoływanie się na naturę w czasach zaawansowanej medycyny, której beneficjentem ostatecznie był, jest lub będzie każdy z nas, jest niedorzeczne, poza tym że nierzetelne.<br />
<strong></strong><br />
<strong></strong><br />
<strong>Zapłodnienie odbywa się w warunkach całkowicie sztucznych</strong><br />
<br />
<br />
Dodajmy, że przez 3 do 5 dni. Ciąża u człowieka trwa 266 dni. Prosty rachunek pozwala odkryć, iż 261 dni tej ciąży zarodek, a następnie płód spędzi w środowisku całkowicie naturalnym, jakim jest macica. Wydaje się jednak, że to nie wystarcza. Tych 5 dni rozwoju do blastocysty warunkuje nie tylko poglądy Dudy na naturalność, ale również prawdopodobnie przyszłe życie dziecka i kolejnych pokoleń. <br />
<br />
<br />
<strong></strong><br />
<strong>Nie ma naturalnych elementów, gdzie występuje konkurencja ogromnej ilości plemników, gdzie wygrywa ten najsilniejszy z milionów. Tutaj tego nie ma.</strong><br />
<br />
<br />
No i niespodzianka, mały niedouczku. <br />
Zapłodnienie in vitro przeprowadzone z sukcesem pierwszy raz przez Steptoe i Edwardsa w 1978 roku było - o czym dziś wiele osób zupełnie nie wie - metodą dedykowaną kobietom z niedrożnymi jajowodami. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ dopuszczenie do IVF wymagało w pełni płodnego partnera, którego plemniki będą zdolne przeniknąć do komórki jajowej i pokonać przeszkody. To nie była metoda adresowana do par, w których to mężczyzna był niepłodny - a takich par jest połowa spośród wszystkich niepłodnych. Dla nich urodzenie Louise Brown nie zmieniło zupełnie nic. Przedstawiana dziś w mediach grafika ilustrująca zapłodnienie in vitro, wyglądająca z reguły mniej więcej tak:<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxsVSrhX0u0jfNn_AKbptyJwdqnaN2N_xW9X8MEQ8cL4SO6lH_cUESOq3AvvlA21ne-Y5qWPwKsrDz2hUWwadcH2rPt4ji_6nW08xnNKkwhEObrVf1wQ0RlvibZBfka01D7UxvZf1uM9-h/s1600/in+vitro.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxsVSrhX0u0jfNn_AKbptyJwdqnaN2N_xW9X8MEQ8cL4SO6lH_cUESOq3AvvlA21ne-Y5qWPwKsrDz2hUWwadcH2rPt4ji_6nW08xnNKkwhEObrVf1wQ0RlvibZBfka01D7UxvZf1uM9-h/s1600/in+vitro.jpg" /></a></div>
<br />
<span id="goog_809515078"></span><span id="goog_809515079"><br />nie ilustruje wcale zapłodnienia in vitro, a zapłodnienie in vitro ICSI, co na polski tłumaczy się wdzięcznie jako "docytoplazmatyczna iniekcja plemnika". Dość łatwo rozszyfrować ten termin patrząc na zdjęcie, prawda? W tej małej pipetko-igiełce znajduje się właśnie plemnik, który laborant aplikuje bezpośrednio do komórki jajowej. </span><br />
Ale początki in vitro były zupełnie inne.<br />
Wtedy pobierano od kobiety komórki jajowe, a od jej partnera - nasienie. Komórki umieszczano na szalce Petriego i wlewano do nich chmurę plemników. Wyglądało to tak:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJay5lo43z08foLnwd7mnM_h45CWTkziCKC4nCcVVJiuRDbql2HHiJaqOS0mCT5lFAjYW-l6dj9ns_nXOwUJirIla-YWF5Omu8ST0MwHNUsqSG1dV3wiYx9kVS0j9o1J6qglRkO3b2RcR3/s1600/invitro+clasis.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJay5lo43z08foLnwd7mnM_h45CWTkziCKC4nCcVVJiuRDbql2HHiJaqOS0mCT5lFAjYW-l6dj9ns_nXOwUJirIla-YWF5Omu8ST0MwHNUsqSG1dV3wiYx9kVS0j9o1J6qglRkO3b2RcR3/s1600/invitro+clasis.jpg" height="320" width="245" /></a></div>
<br />
<br />
Dalej działała w zasadzie czysta natura: plemniki musiały przejść proces naturalnej kapacytacji i reakcji akrosomowej, które - w dużym skrócie - umożliwiają osiągnięcie zdolności do penetracji otoczki komórki jajowej. Plemnikom zajmuje to ok. 6 godzin. Siłowały się więc w płynie pęcherzykowym, ale żeby mogły ukończyć pomyślnie proces zapłodnienia musiało ich być a) dużo b) dużo dobrej jakości (morfologia) c) dużo ruchliwych.<br />
Zważywszy na fakt, iż męska płodność spada od kilkudziesięciu lat, a połowa przypadków niepłodności jest spowodowana tzw. czynnikiem męskim polegającym z grubsza na tym, iż plemniki nie spełniają punktu a), b) lub c) albo wszystkich łącznie, pozostawianie tych nieruchawych i nielicznych plemników na szkiełku z jajem nie zmieniało niczego. Dojrzała, pulchna i piękna księżycowa komórka czekała na spóźnionych gości, aż w końcu - zniechęcona - degradowała się, ponieważ żaden z gości nie przybył.<br />
Zapłodnienia nie było, zarodka nie było i dziecka też nie było.<br />
Niemniej klasyczne in vitro było i jest właśnie odwzorowaniem- dobrze, użyjmy tego słowa - naturalnego procesu zapłodnienia. Odkąd Edwards i Steptoe opracowali tę metodę, zmieniło się tylko to, że plemniki się siłowały z jajem na szkle, a nie w bańce jajowodu. Dokładnie jak winszował sobie Andrzejek: najsilniejszy z milionów wygrywał.<br />
Co w tym czasie mogły zrobić pary, w których niepłodność leżała po stronie mężczyzny?<br />
Dla par z czynnikiem męskim przez lata jedynym wyjściem było skorzystanie z nasienia dawcy. Albo bezdzietność.<br />
I wtedy przyszedł rok 1994, w którym niejaki Alan Trounson (tak, widzieliście jego nazwisko w tabelce wyżej. Ten facet to miał dar do epokowych odkryć medycznych i do dobrych zespołów badawczych!) wymyślił metodę ICSI.<br />
Trounson przekonał najpierw siebie, a potem cały świat, że plemniki nie muszą być silne, liczne ani szybkie. Wystarczy ich nawet kilka w nasieniu. To co musimy zrobić to ułatwić plemnikowi zadanie i po prostu zaaplikować go bezpośrednio do komórki jajowej. Voila! Dziewięć miesięcy później urodził się zdrowy chłopczyk.<br />
Od tego czasu metoda ICSI jest wykonywana na całym świecie, a medycyna może pomagać również niepłodnym mężczyznom, nie tylko kobietom.<br />
I to jest dopiero cud! Swego czasu zadawałam pytanie lekarzom specjalizującym się w leczeniu niepłodności, jakie wydarzenie w tej dziedzinie medycyny uważają za kamień milowy. Większość głosów była oddawana właśnie na ICSI. Najpełniej wyraził to pewien lekarz z Białegostoku:<br />
<br />
"ICSI to było PUFF! Wielkie WOW! Nigdy już potem żadne odkrycie nie zmieniło tak wiele dla tak wielu! Wie pani, co czułem kiedy musiałem odsyłać ludzi do banków nasienia? Jak się zmieniały ich twarze?! I nagle im mówię "damy radę, pomożemy! będziecie mieli swoje biologiczne dziecko!"<br />
<br />
<br />
No ale Andrzej Duda uważa, że to nienaturalne. A skoro Duda tak uważa to zmienia to oczywiście wszystko. Na przykład anuluje narodziny paru milionów dzieciaków na całym świecie.<br />
<br />
<strong>Akt zapłodnienia ma też swoje znaczenie psychologiczne. To akt miłości.</strong><br />
<strong></strong><br />
Koniecznie powiedz to ofiarom gwałtów, chłopcze.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
i na koniec parę publikacji, jeśli ktoś chce się bliżej zapoznać:<br />
<br />
Wang YA, Chapman M, Black D, Sullivan EA,
<cite>(2008) 24th Annual Meeting of the ESHRE, What type of
transferred embryos gives the best perinatal outcome? (Hum
Reprod, Barcelona, Spain), p i40.</cite> <br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
Kallen B,
Finnstrom O, Nygren KG, Olausson PO,
<cite>(2005) In vitro fertilization (IVF) in Sweden: infant
outcome after different IVF fertilization methods. Fertil
Steril84:611–617.</cite> <br />
<br /></div>
<br />
Shih W, Rushford DD, Bourne H, Garrett C, McBain JC, Healy DL, Baker HW<br />
<cite>(2008)Factors affecting low birthweight after assisted
reproduction technology: difference between transfer of fresh and
cryopreserved embryos suggests an adverse effect of oocyte
collection. Hum Reprod 23:1644–1653</cite><br />
<br />
<br />
<cite style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-image: none; border: 0px currentColor; color: black; display: inline; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 12.31px/16.01px "Lucida Grande", "Lucida Sans Unicode", Tahoma, Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; letter-spacing: normal; margin: 0.25em 0px 0px; outline-style: none; padding: 0px; text-align: left; text-indent: 0px; text-transform: none; vertical-align: baseline; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;"><br /></cite><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-83041607991257040552015-02-08T21:56:00.001+01:002015-02-08T21:56:56.552+01:00Co się wydarzyło w Policach czyli koszmar minionego lata<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Opinia publiczna w ostatnich tygodniach została poruszona informacją o pomyłce, do której doszło w laboratorium embriologicznym Kliniki Medycyny Rozrodu i Ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Policach: podczas zapłodnienia in vitro w ramach ministerialnego programu pomylono komórki jajowe u pacjentki, w efekcie czego pacjentka urodziła córkę niebędącą jej genetycznym dzieckiem (<a href="http://www.polskatimes.pl/artykul/3738467,police-kobieta-urodzila-nie-swoje-dziecko-z-in-vitro-video,id,t.html">źródło</a>).</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ekspertami w tej sprawie zwyczajowo stali się dr Tomasz Terlikowski i niejaki pan Zajkowski reprezentujący Warszawskich Obrońców Życia i Rodziny (<a href="http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/blad-podczas-zaplodnienia-in-vitro,512230.html">źródło</a>). Wspominam o tym z sentymentu, albowiem notka nie byłaby kompletna bez przynajmniej jednego przywołania nazwiska Terlikowskiego. Nie o moralnych rozdrapach pana redaktora będę jednak pisać, te są przewidywalne.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W całym wydarzeniu na głębszą refleksję, w moim poczuciu, zasługują inne pytania, którym chciałabym się przyjrzeć. Wylistujmy je dla porządku:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">1. Czy metoda in vitro jest obciążona ryzykiem błędu w większym stopniu niż metody z innych obszarów medycyny?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">2. Do ilu pomyłek przy procedurze in vitro doszło dotąd w Polsce?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">3. Dlaczego sprawa przedostała się do mediów?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zacznę od pytania trzeciego. W ostatnich tygodniach byłam na urlopie, co odcięło mnie skutecznie od polskiej rzeczywistości. Jednak zaraz po powrocie na łono umiłowanej ojczyzny musiałam nadrobić zaległości, więc otrzymałam w powyższej sprawie wiele briefów od rozmaitych ludzi, którzy mieli już czas na wstępną analizę i racjonalizację. Co mnie zdumiało, w niektórych reakcjach występował retoryczny okrzyk: kto miał interes w tym, aby o sprawie dowiedziały się media? Po co to rozdmuchiwać? Już i tak wydarzyło się nieszczęście dwójki ludzi, uszanujmy tę tragedię.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ściślej rzecz biorąc nieszczęście, o którym mowa, dotyczy większej ilości ludzi, ponieważ nie znamy odpowiedzi na pytanie, gdzie finalnie trafiły komórki jajowe pacjentki, czy powstały z nich jakieś zarodki, a jeśli tak - komu zostały implantowane i czy druga pacjentka jest tego faktu świadoma? Co z tą drugą rodziną, jeśli istnieje? Co z dzieckiem, jeśli się urodziło? Co z zamrożonymi zarodkami obu par, jeśli doszło do ich powstania?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Doświadczenie nauczyło mnie ponadto, że ilekroć pojawiają się wołania o szacunek dla tragedii i milczenie nad trumną, tylekroć sprawie warto przyjrzeć się bliżej, ponieważ prawdopodobnie jest tam wiele do wyartykułowania. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">(Poza tym doświadczenie nauczyło mnie również tego, aby nie wkładać jajek do mikrofalówki. Naprawdę nigdy tego nie róbcie. To nie jest dobry pomysł)</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wracając jednak do rodziców chorej dziewczynki: zostali oni rodzicami w sierpniu 2014 roku. Ponieważ dziecko okazało się być obciążone licznymi wadami wykonano u dziecka i rodziców standardowe badania genetyczne, w wyniku których - poza informacjami o znaczeniu klinicznym - uzyskano również wiedzę o tym, że dziewczynka nie jest genetyczną córką swojej matki. Chciałabym to podkreślić: uzyskanie tej informacji było niejako skutkiem ubocznym przeprowadzania zaleconych badań genetycznych. Gdyby dziecko urodziło się zdrowe wspomniana para prawdopodobnie nie nabyłaby wiedzy o tym, iż w trakcie procedur biotechnologicznych doszło do zamiany komórek jajowych pacjentki.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mamy luty. Jak łatwo policzyć od momentu wykrycia pomyłki do momentu publicznego ujawnienia tej wiedzy upłynęło pół roku. Być może przeciekła prokuratura, być może do mediów zadzwonił ktoś z grona lekarskiego. Nie ma to w tej chwili większego znaczenia poza zaakcentowaniem faktu, iż opinia publiczna dowiedziała się o sprawie za pośrednictwem dziennikarzy lokalnej prasy, a nie od prokuratury czy rzecznika Ministerstwa Zdrowia.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zobaczmy teraz, jak zdarzenia niepożądane w medycynie rozrodu są traktowane w innych krajach Europy.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Brytyjska HFEA (Human Fertility and Embryology Authority) nadzorująca procedury jakości i zachowania bezpieczeństwa w ośrodkach leczenia niepłodności w Wielkiej Brytanii, wydała w ubiegłoroczne wakacje raport dotyczący właśnie zdarzeń niepożądanych (<a href="http://www.hfea.gov.uk/docs/Adverse_incidents_in_fertility_clinics_2010-2012_-_lessons_to_learn.pdf">pełna treść raportu HFEA)</a>. Nie był on omawiany w polskich mediach (za wyjątkiem dwóch portali ultrakatolickich oraz portalu Medycyna Praktyczna, przy czym w przypadku mp.pl pełna treść artykułu dostępna jest jedynie dla lekarzy). Nadrobię teraz to zaniedbanie. Z raportu dowiadujemy się kilku istotnych rzeczy:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">1. Ośrodki leczenia niepłodności monitoruje się na poziomie centralnym. To nie jest oczywiste, jak widzimy na polskim przykładzie.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">2. Monitoruje się je w sposób nieco bardziej staranny niż poprzez kontrole w ramach polskiego programu refundacji IVF, które są - ale nie zachłyśnijcie się z emocji! - władne policzyć ilość komór laminarnych w placówce oraz liczbę zatrudnionego personelu. Oczywiście jedynie w tych ośrodkach, które realizują program refundacyjny czyli w 31 ośrodkach na 44 istniejące i działające.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Co za władza, co za moc, co za kompletność działań kontrolnych!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ponieważ Polska od 9 lat nie wdrożyła europejskich dyrektyw technicznych regulujących zasady kodowania, przetwarzania, konserwowania, przechowywania i dystrybucji tkanek i komórek ludzkich (są to dyrektywy 2004/23/WE, 2006/17/WE i 2006/86/WE <a href="http://www.poltransplant.org.pl/prawo.html">tu można się z nimi zapoznać</a> ), kontrole ministerialne niewiele więcej mogą. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jedna z przywołanych dyrektyw, jest to dyrektywa 2006/86/WE, dotyczy dokładnie "wymagań
dotyczących możliwości <b>śledzenia, powiadamiania o poważnych i
niepożądanych reakcjach i zdarzeniach</b>" odnoszących się właśnie do tkanek i komórek ludzkich, w tym do ludzkich komórek rozrodczych. Polska jest ostatnim krajem UE, który ani dyrektyw nie wdrożył, ani nie zainstalował komplementarnego prawa krajowego w tym zakresie, np. w postaci ustawy dedykowanej leczeniu niepłodności. Naturalnie Komisja Europejska regularnie nas w tej sprawie monituje, ponagla i grozi palcem. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale na ogół mamy ważniejsze sprawy na głowie: Euro 2012, krzyż w Sejmie i zagrożenie genderyzmem. Nie ma w tym niczyjej złej woli, polscy politycy naprawdę nie mają czasu na coś tak błahego, jak zajęcie się bezpieczeństwem pacjentów, w tym <strike> nadzorowaniem bezpieczeństwa pobieranych ludzkich gamet i zarodków</strike> realną ochroną życia poczętego, które jest tak drogie sercom prawicowych posłanek i posłów. Deklaratywnie oczywiście.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Gdyby dyrektywy zostały wdrożone i/lub przyjęto ustawę o leczeniu niepłodności, kontrole byłyby obowiązkowe i obejmowałyby wszystkie polskie ośrodki, a raporty kontrolne musiałyby być dostępne publicznie.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">3. Właśnie. Wyniki raportu są dostępne publicznie</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na chwilę zatrzymam się nad tym ostatnim przymiotnikiem. Publicznie. To oznacza, że błędy wynikające z naruszenia procedur i/lub czynnika ludzkiego wydarzające się w zaciszu centrów leczenia niepłodności są rozpoznawane przez HFEA jako informacja publiczna. Wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi interes publiczny, a ochrona zdrowia się do niego zalicza, mamy prawo o jego naruszeniu wiedzieć. Mamy także prawo do zapoznania się z propozycją działań naprawczych, zaradczych i egzekucyjnych. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Naturalnie aby można było zachować procedurę bezpieczeństwa trzeba najpierw ją mieć, następnie wdrożyć, a potem przestrzegać, weryfikować i kontrolować.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Polskie ośrodki w swojej znakomitej większości posiadają wdrożone systemy zarządzania jakością w medycynie ISO 9001:2008, posiadają również wewnętrzne systemy znakowania i monitorowania ścieżki każdej próbki materiału genetycznego,w tym zarodków. To bardzo piękne, drogi Watsonie, wręcz elementarne, że tak się dzieje.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Co z tego wynika dla pacjentów i społeczeństwa - niewiele. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Głównie wiedza o tym, że taki system został wdrożony, ponieważ ośrodki z reguły informują o tym na swoich stronach internetowych. W końcu jest się czym chwalić. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Opinia publiczna nie otrzymuje jednak informacji o ewentualnych zdarzeniach niepożądanych, jeśli do nich dojdzie. Nie ma takiego obowiązku spoczywającego na ośrodkach. Poszczególne systemy wewnętrzne nie są również kontrolowane zewnętrznie i nie komunikują się między sobą centralnie, co oznacza na przykład, iż jeśli do ośrodka X zgłosi się dawca nasienia będący nosicielem genetycznej choroby Y, która ujawni się u jego potomstwa, to wiedza o tym zdarzeniu pozostanie wyłączną wiedzą personelu ośrodka X. O ile rodzice dadzą ośrodkowi taką informację zwrotną, ponieważ obecnie nie mają tego obowiązku.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nieświadomy dawca może zatem pójść do ośrodków V i Q, gdzie ponownie odda nasienie, z którego skorzystają kolejne pary i nie dowiedzą się o tym, że dawca jest już genetycznym ojcem chorego potomstwa, nie ma bowiem obowiązku zgłaszania takich zdarzeń, krajowej procedury monitorowania ich częstości, wreszcie systemowej możliwości zapobieżenia ich wystąpieniu w przyszłości. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W efekcie ryzyko popełnienia pomyłki i wystąpienia zdarzenia niepożądanego zwiększa się zamiast zmniejszać.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Polska fatalna debata o in vitro - poza wieloma aspektami, których nie będę teraz omawiać, a o których można by napisać grube księgi - zaowocowała społeczną polaryzacją stanowisk, a co się z nią wiąże: upraszczaniem poglądów i redukcją ich złożoności do prostego bonmotu, który można wcisnąć do telewizyjnej anegdoty w nadziei, że w montażu nas nie potną.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jednym z takich zredukowanych poglądów wyrażanych publicznie jest pogląd, iż powinniśmy dać czynić lekarzom co lekarskie i nie upolityczniać in vitro. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Można zobaczyć w tym przekonaniu medyczny paternalizm, można zobaczyć niechęć do dialogu, ja jednak sądzę, iż kryje się za tym przede wszystkim lęk o to, iż dalsze upolitycznienie in vitro spowoduje delegalizację tej metody, odebranie pacjentom prawa do leczenia się, a lekarzom - prawa do wykonywania zawodu w ramach swojej specjalności. Skutki będą więc dotkliwe społecznie i godzące również w wartości prawnoczłowiecze.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nawet jeśli ten lęk jest łatwo zrozumiały to wiąże się z nim bardzo poważny skutek uboczny wyrażający się w przymusowej admiracji zachowania status quo, bo alternatywy są bardzo ryzykowne.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tak, nie wszystko zawsze idzie dobrze; tak, regulacje byłyby potrzebne; tak, kontrola by się przydała, jeśli jednak zaczniemy głośno mówić o nadużyciach i błędach medycznych dostarczymy argumentacyjnej amunicji przeciwnikom in vitro. A wtedy nic nie będzie już nigdy i w ogóle.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tym samym mimochodem zgadzamy się zapłacenie za status quo właśnie wartościami prawnoczłowieczymi: prawem człowieka do bezpieczeństwa w leczeniu, prawem do informacji i staniem na straży obu tych praw. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zgadzamy się również w konsekwencji na dalszą polaryzację i na obsadzanie siebie w roli zwolenników bądź przeciwników in vitro, przez co odsuwa się od nas perspektywa postrzegania i dyskutowania o medycynie wspomaganego rozrodu, jako gałęzi wiedzy nieposiadającej stałego, aksjologicznego atrybutu. Sami betonujemy paradygmat emocjonalnej, lękowej debaty o in vitro i patrzymy później ze zdumieniem ku wylotowi studni zastanawiając się, kto nas do cholery do niej wsadził.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wprawdzie nie wiem, czy jawność w każdych okolicznościach jest dobra, ale nie znam uczciwszej alternatywy. Dopóki jej nie poznam będę się trzymać twardo przekonania o tym, iż o nadużyciach trzeba mówić publicznie, ponieważ zdrowie jest sprawą publiczną i jakość świadczenia usług medycznych również jest sprawą publiczną.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Wróćmy do raportu HFEA i monitorowania zdarzeń niepożądanych. W ciągu 12 - 24 godzin od wystąpienia zdarzenia niepożądanego w leczeniu niepłodności, ośrodek jest zobowiązany zaraportować ten fakt HFEA. Następnie HFEA klasyfikuje zaraportowane zdarzenia niepożądane przypisując je do trzech odrębnych kategorii:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>kategoria A: </b>najpoważniejsze przypadki zdarzeń niepożądanych występujące bardzo rzadko i odnoszące się przykładowo do pomyłek w transferze embrionów, śmierci pacjenta lub zdarzenia mającego wpływ na dużą grupę pacjentów. Reakcja i kontrola HFEA są natychmiastowe, z wydarzenia powstaje dostępny publicznie raport oraz podejmowane są działania naprawcze.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>kategoria B:</b> poważne zdarzenia lub niepożądane reakcje odnoszące się przykładowo do naruszenia danych osobowych pacjenta, incydentalnej utraty embrionów, pogorszenia jakości uzyskanych zarodków w wyniku błędu technicznego laboratorium.</span><span style="font-size: small;"> W takim przypadku HFEA wymaga przeprowadzenia przez ośrodek we własnym zakresie postępowani ustalającego i wyjaśniającego przyczyny zdarzenia, oraz dostarczenia raportu z postępowania do
HFEA w ciągu 10 dni. HFEA może podjąć działania kontrolne, a w każdym przypadku analizuje raport i obliguje następnie ośrodek do wdrożenia wytycznych przygotowanych przez HFEA, aby zapobiec dalszym nieprawidłowościom.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>kategoria C</b>: reakcje lub zdarzenia niepożądane odnoszące się przykładowo do wystąpienia u pacjentek łagodnego zespołu hiperstymulacji OHSS czy uszkodzenia pobranych komórek jajowych pacjentki w trakcie procedur laboratoryjnych. Co dzieje się dalej? HFEA rejestruje zdarzenie w swojej bazie i choć nie wymaga od ośrodka złożenia raportu z przeprowadzonego dochodzenia w tej sprawie, to oczekuje, iż ośrodek takie dochodzenie przeprowadzi w celu poprawienia własnych procedur bezpieczeństwa. Zdarzenie zostaje odnotowane przez HFEA i udostępnione zespołowi kontrolującemu ośrodek.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Raporty są dostępne publicznie na stronach HFEA.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Z ostatniego raportu możemy się dowiedzieć, iż w latach 2010 - 2012 na ponad 120 tysięcy przeprowadzonych zabiegów in vitro do zdarzeń niepożądanych doszło w 1679 przypadkach, czyli w przypadku 1% zabiegów wystąpiło zdarzenie niepożądane. Były to odpowiednio:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- 3 przypadki w kategorii A</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- 714 w kategorii B</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- 815 w kategorii C</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ponadto w 65 przypadkach komisja stwierdziła po przyjrzeniu się sprawie, że nie doszło do błędu, zaś w 82 przypadkach doszło do zdarzenia niepożądanego, które nie zaskutkowało uszkodzeniem, urazem ani chorobą, ponieważ ryzyko zostało odpowiednio wcześnie wykryte przez ośrodek.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Widzimy więc jak mniej więcej monitorowanie ośrodków leczenia niepłodności i sprawozdawanie wyników monitorowania działa na Wyspach. Przypomnijmy sobie teraz, w jaki sposób dowiedzieliśmy się o zdarzeniu niepożądanym typu A w szpitalu Policach:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Prokuratura: odmówiła zajęcia się sprawą stwierdzając, że nie doszło do utraty życia ani zdrowia </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ministerstwo Zdrowia: najpierw rzecznik MZ, Krzysztof Bąk, zapowiedział w styczniu (sic!), że Ministerstwo Zdrowia wyda komunikat w tej sprawie. Następnie Minister Zdrowia, Bartosz Arłukowicz, cofnął szpitalowi w Policach status realizatora programu ministerialnego z 30 dniowym okresem karencji i poinformował, iż zawiadomił prokuraturę o tej sprawie</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Szpital w Policach: początkowo odmówił komentarza, po erupcji zainteresowania medialnego "postanowił sprawdzić, czy doszło do niezachowania obowiązujących procedur"</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"></span></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dyrektywy unijne i ustawa o leczeniu niepłodności: nadal nie funkcjonują w polskiej rzeczywistości prawnej, a najczęstszą odpowiedzią polityków partii rządzącej i koalicyjnej na pytanie dotyczące ustawy, bywa chełpliwe przypomnienie, iż przecież mamy refundację in vitro. Alleluja więc i nie bulgotać z uwagami na temat braku centralnego systemu nadzoru, certyfikacji i kontroli. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Teraz chciałabym, aby każdy z czytelników, który dotrwał do tego momentu, rozważył pewną myśl: czy jest możliwe, aby w Polsce, w której procedurę IVF wykonuje się od 1987 roku nie doszło przez 28 lat do więcej niż dwóch ujawnionych publicznie poważnych zdarzeń niepożądanych (przypadek w Policach oraz śmierć pacjentki podczas narkozy przy zabiegu IVF ponad 10 lat temu w Krakowie)? Jesteśmy lepsi od Brytyjczyków w zachowywaniu jakości w biotechnologii? Serio? Szczególnie, że tej jakości na poziomie centralnym nie kontrolujemy?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">A jeśli doszło - czy powinniśmy o tym wiedzieć czy nie? Czy prawo do wiedzy może ustąpić przed lękiem o reakcję prawicowych publicystów i polityków?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wreszcie: czy to, że do takich wydarzeń dochodzi jest winą procedury in vitro czy wspólnego zaniedbania, którego dopuszczamy nie rozliczając rządu z obowiązku regulacji prawnych metody in vitro? </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">O wiele łatwiej jest prowadzić ożywioną rozmowę na tematy bezpieczne: legalności in vitro, prawa do rodzicielstwa, idiotycznych wypowiedzi polskiego Episkopatu, zamiast rozmowy o skutkach braku ustawy, o nieprzestrzeganiu praw pacjenta, wreszcie o daniu carte blanche medycynie wspomaganego rozrodu, jako symbolowi obietnicy nadziei i szczęścia, bo w końcu działa na rzecz wyższego dobra.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie musimy więc jej sprawdzać i możemy oddać lekarzom co lekarskie. W końcu nie są tacy jak inni ludzie i na pewno nie popełnią błędu.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nigdy nie powiem, że lekarze pracujący w ośrodkach leczenia niepłodności nie wykonują dobrej roboty. Wykonują. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">I powinni być w swojej pracy systemowo kontrolowani jak ich koleżanki i koledzy pracujący z ludzkimi narządami, tkankami i komórkami. Z faktu, iż w 2005 roku wykreślono z Ustawy transplantacyjnej medycynę rozrodu za pomocą jednego eleganckiego ruchu:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div align="left" class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">2. Przepisów ustawy nie stosuje się do:</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">1) pobierania, przeszczepiania komórek rozrodczych, gonad,
tkanek zarodkowych i płodowych oraz narządów rozrodczych lub ich części;</span></span></blockquote>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">nie wynika etycznie zupełnie nic dla zmniejszenia odpowiedzialności kolejnych rządów za funkcjonowanie tej dziedziny medycyny, w tym działanie (a właściwie brak działania) mechanizmów kontrolnych. Co najwyżej może wynikać interesujące pytanie, dlaczego w roku 2005, kiedy Polską rządził jeszcze Sojusz Lewicy Demokratycznej, okrojono tekst ustawy i narażono pacjentów podchodzących do in vitro? </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Od tamtego czasu Dyrektywy obowiązują całość transplantologii z wyłączeniem ludzkich komórek rozrodczych i zarodków. Jeśli będziecie kiedyś pić kawę z Leszkiem Millerem możecie go o to zapytać.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zawodowo spotykam się z niepłodnymi parami, wobec których - wedle ich relacji - doszło do zaniedbań niemających swojego odpowiednika w ustawie o Prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, ani w Ustawie o zawodzie lekarza. Te prawa i przepisy są spisane w dokumentach szczegółowych: projektach ustaw o leczeniu niepłodności; w wymaganiach, które nakładają na kraj członkowski dyrektywy transplantacyjne. Dopóki nie są implementowane do prawa krajowego dopóty pacjenci najczęściej nie mają jak się bronić ani udowodnić, iż zdrowie i bezpieczeństwo ich samych lub dzieci zostały narażone. Nie można uczynić ośrodkowi zarzutu z niedbałości, której przepisy prawa krajowego wciąż nie rozpoznają jako niedbałości.</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">W 2015 roku m</span></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">edycyna rozrodu zajmuje
się diagnostyką preimplantacyjną i in vitro z mitochondrialnym DNA z
komórki dawczyni, bioetycy zastanawiają się nad granicami prawa do
leczenia wszystkich stron zaangażowanych w proces, antropologia kultury
analizuje ewoluujące paradygmaty rodzicielstwa i pokrewieństwa. W polskich mediach jednak możemy obserwować </span></span> monotematyczność wygrywania nuty in vitro: oto refleksje na temat in vitro Beaty Kempy, oto kolejny gość w koloratce i poruszająca historia niepłodnej pary z obowiązkowym pokazaniem twarzy dziecka, aby wzruszyć widza. Często dwa zdania lekarza o Noblu dla Edwardsa i niesieniu szczęścia niepłodnym pacjentom. Klamrą materiału na ogół jest pytanie o to, czy metoda in vitro powinna być legalna i czy Polacy ją akceptują. U redaktora Lisa nadal króluje Tomasz Terlikowski w charakterze uniwersalnego autorytetu.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tymczasem czasy rozmawiania o legalności versus nielegalności in vitro minęły. Nawet jeśli jeśli widzowie wciąż włączają odbiornik i jeszcze poświęcają znużoną uwagę takim występom, jesteśmy już biotechnologicznie i bioetycznie dekady dalej. Legislacyjnie jednak wciąż tkwimy w tym samym punkcie.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Prawo do bezpieczeństwa w medycynie nie jest w 2015 roku w Europie żadnym luksusem. Należy się pacjentowi jak psu miska i nie można zawartości tej miski uczynić obiektem handlu wymiennego: jeśli pies zacznie zbyt głośno szczekać to właściciel odbierze mu miskę, więc lepiej trzymać pysk na kłódkę i godzić się na łańcuch.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na koniec więc zacytuję komentarz Sally Cheshire, szefowej HFEA, odnoszący się do publikowanego raportu:</span></span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">"While we do what we can to ensure IVF is error free, mistakes do sometimes happen, as they do in any area of medicine. What's most important is learning the lessons from errors made to minimise the chance of their happening again – this is not about naming and shaming'.</span></span></blockquote>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie bardzo rozumiem więc, w jaki sposób osiągnęliśmy w Polsce stan, w którym rozumienie prawa pacjenta do bezpieczeństwa w leczeniu wymaga głębokiego namysłu.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">A jeśli już komuś przyzwoitość sprawia sporą trudność to zawsze zostaje Konstytucja RP i wynikające z niej prawo do ochrony zdrowia.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nadal jednak powyższa wykładnia nie dotyczy najwidoczniej raportowania zdarzeń niepożądanych w medycynie rozrodu, co do których prokuratura, politycy, a nawet minister zdrowia zdają się uważać, iż w Polsce po prostu nie zachodzą i nie trzeba ich ustawowo śledzić.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W Wielkiej Brytanii najwyraźniej tak. Ale Polska to zupełnie inny przypadek.</span><span style="font-size: small;"> Tu można finansować procedurę in vitro bez regulacji prawnych i poczytywać to jeszcze rządowi za sukces. Tu również można dalej pokazywać w reportażach twarze dzieci urodzonych dzięki in vitro sądząc, że to zamknie sprawę i rozwieje wątpliwości. Bo w końcu dzieci się rodzą, prawo do leczenia jest realizowane. O nadużyciach porozmawiamy innym razem.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Albo i nie porozmawiamy.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">ps. gdyby kogoś interesowały te trzy przypadki kategorii A, a nie chce mu się czytać raportu HFEA:</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- pierwszy przypadek dotyczył pomylenia próbek spermy dawcy. Para posiadała już dziecko dzięku procedurze dawstwa nasienia i starała się o drugie dziecko przy wykorzystaniu materiału genetycznego od tego samego dawcy, aby dzieci były swoim naturalnym rodzeństwem. Klinika pomyliła próbki materiału genetycznego dwóch dawców</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- przypadek drugi dotyczył zanieczyszczenia zarodków 11 par "resztkami komórkowymi", prawdopodobnie spermą</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">- przypadek trzeci dotyczył przedwczesnego wyjęcia próbki zamrożonego nasienia przez pracownika kliniki.</span></span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-74086394970999156292014-04-27T23:28:00.000+02:002014-04-27T23:28:53.674+02:00dlaczego naprotechnologia?Zaczęłam pisać tę notkę parę tysięcy snickersów temu, po czym wydała mi się strasznie nieaktualna (nawet uwzględniając mój zwyczajowy refleks szachisty w komentowaniu bieżących wydarzeń) i porzuciłam ją gdzieś między piętnastą wizytą w serwisie instytutu im. Pawła VI a dwusetną wizytą w PubMedzie. Ponieważ jednak dotyczy naprotechnologii wiedziałam, że wieki jeszcze przemówią, bo naprotechnologia dla polskiego Kościoła jest niczym Elvis Presley dla sprzedawców pamiątek w Memphis: wiecznie żywa i przynosząca dochody.<br />
Zaczynając notkę od jakiegoś naprawdę ważnego pytania, wybierzmy może takie:<br />
Po co polskiemu episkopatowi metoda, która trzydzieści osiem lat od daty powstania doczekała się jedynie <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=naprotechnology">czterech</a> recenzowanych badań w PubMedzie? Funny fact: ilekroć aktualizuję swoją wiedzę i wklepuję "naprotechnology" w pasek wyszukiwania, baza uprzejmie mnie pyta, czy na pewno nie miałam na myśli "nanotechnology", która przynajmniej ma 45 tysięcy badań i większość ludzi kojarzy, czym jest. Niestety za każdym razem rozczarowuję PubMed i też nad tym ubolewam.<br />
W każdym razie powody atencji Kościoła katolickiego są niebłahe: przesunięcie uwagi z wstydliwego dysonansu między deklaratywnym humanizmem doktrynalnym i realnym upokorzeniem pacjentów na holistyczną metodę z gatunku "krawaty wiążę, kreuję ciąże".<br />
<br />
Czas pokazał, że są również dwa inne, całkiem niezłe powody, dla których warto porozmawiać po raz kolejny o naprotechnologii:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSLS82EN-oCMVOJnlGClMu0JFcVIXGQQ42InMnk-J_Mf-njC7WeLhOXsA" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSLS82EN-oCMVOJnlGClMu0JFcVIXGQQ42InMnk-J_Mf-njC7WeLhOXsA" /></a></div>
<br />
Pierwszym z nich jest przekonanie radnych Częstochowy, że skoro od roku 2012 dofinansowują kwotą 3000 zł leczenie metodą in vitro to sprawiedliwość społeczna wymaga teraz podobnej uprzejmości wobec naprotechnologii. W 2014 roku słowo stało się ciałem i możecie przeczytać o postępach prac w tym oto <a href="http://wyborcza.pl/1,75478,15838159,Wladze_Czestochowy_chca_placic_za_leczenie_nieplodnosci.html">artykule</a>.<br />
Jak donoszą moje doskonale poinformowane, opłacane czekoladkami Lindt źródła, autorki programu naprotechnologicznego zastanawiały się na sesji rady miasta, co dokładnie wciągnąć na listę dofinansowań, ponieważ jeszcze nie rozpracowały, które hormony są refundowane przez fundusz, a które nie. To wprawdzie nie pogłębia jakoś specjalnie moich wątpliwości wobec tego programu - nie da się pogłębić Rowu Mariańskiego - niemniej pokazuje fachowość sił stojących za programem, które nie chcą lub nie umieją dotrzeć do <a href="http://www2.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal2_porad_specj_06062011.pdf">wykazu</a> świadczeń gwarantowanych w przypadku badań diagnostycznych oraz warunków ich realizacji. Cóż mogę rzec, tę właśnie grupę ludzi zwanych ekspertami władze Częstochowy w przyszłości wynagrodzą finansowo za napisanie programu zdrowotnego.<br />
Nie jest to jedyny punkt tej historii, którego nie rozumiem.<br />
<br />
Drugi powód stanowi prawdopodobna chęć prezydenta Częstochowy wykazania poprzez ten program, iż naprotechnologia nie jest alternatywą dla IVF, ponieważ efekty programu naprotechnologicznego będą mizerne, ergo: radni racjonalnie wydali pieniądze na in vitro, ergo: warto to robić dalej.<br />
Tak się jednak zaskakująco składa, że wykazanie powyższego nastąpiło już w roku 2008, w którym dr Philip Boyle opublikował jedną z czerech istniejących prac o naprotechnologii, legendarną dziś <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18772291">"Outcomes from treatment of infertility with natural procreative technology in an Irish general practice" </a>. Dr Boyle w ciągu pięciu lat prowadzenia badań dowiódł, iż wskaźnik ciąż w grupie badanej wynosi 52,8%, co się wszystkim naturalnie bardzo spodobało i prawdopodobnie dlatego zapomnieli wspomnieć, iż do wyliczenia zastosowano model Kaplana-Meiera, który szacuje <u>wartości hipotetyczne</u>. Rzeczywisty, skumulowany wskaźnik ciąż w tej grupie wyniósł albowiem 25,5% w ciągu 24 miesięcy (<a href="http://www.pan.poznan.pl/nauki/N_111_09_Dolinska.pdf">dowód</a>), co jest wynikiem raczej mało optymistycznym, szczególnie, iż z grupy badanej na samym początku odrzucono mężczyzn z azoospermią i kobiety z niską rezerwą jajnikową.<br />
Tu nadmieńmy, iż głównym lekiem stosowanym przez lekarzy naprotechnologów był cytrynian klomifenu sprzedawany w Polsce pod nazwą niezwykle popularnego clostilbegytu, którego skuteczność w generowaniu ciąż u subfertylnych pacjentek jest szacowana na 60% w okresie półrocznego stosowania (np. Wołczyński 2005), więc tym bardziej należy się zadumać nad propozycją naprotechnologii, która jest czterokrotnie dłuższa, nieporównanie bardziej droga oraz o połowę mniej skuteczna.<br />
Tym samym radni Częstochowy naprawdę nie muszą wyrzucać w błoto kilkuset tysięcy złotych, skoro skuteczność naprotechnologii już znamy.<br />
<br />
Teraz zostawmy na moment kwestię Częstochowy i w dniu największego wydarzenia w historii współczesnej Polski, tj. kanonizacji Wielkiego Polaka, porozmawiajmy o tym, jaki Kościół katolicki miał onegdaj pomysł na niepłodność, skąd ten pomysł się wziął i dlaczego finalnie zatriumfowała naprotechnologia. Oraz co wspólnego miał z tym Jan Paweł II.<br />
<br />
<br />
<div>
W roku 1987 będącym rokiem narodzin pierwszego polskiego dziecka urodzonego dzięki metodzie in vitro, Kongregacja Nauki Wiary wydała instrukcję <a href="http://www.sanktuariumswietoscizycia.pl/upload/file/DokumenyKosciola/Donum%20Vitae%20-%20Instrukcja.pdf">Donum Vitae</a> określającą stanowisko Kościoła katolickiego wobec godności życia ludzkiego.</div>
<div>
Znalazło się w niej zdanie, które zbyt rzadko jest cytowane, a którego implikacje mogłyby być potężne:</div>
<blockquote class="tr_bq">
Nie można dopuścić sztucznego zapłodnienia homologicznego wewnątrz małżeństwa za wyjątkiem przypadku, w którym środek techniczny nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz służy jako ułatwienie i pomoc do osiągnięcia jego naturalnego celu</blockquote>
<div>
Kluczowy w tym zdaniu jest warunek "za wyjątkiem przypadku" umieszczony w kontekście sztucznego zapłodnienia homologicznego, czyli tłumacząc na język zrozumiały: inseminacji nasieniem partnera (w tym przypadku oczywiście męża).</div>
<div>
To zdanie otwiera furtkę doktrynalną dla trzech metod wspomaganego rozrodu, z których mogliby korzystać katoliccy małżonkowie pozostając w zgodzie z wykładnią swojego Kościoła. Tymi metodami są:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>1. LTOT: low tubal ovum transfer</b>. </div>
<div>
Metoda polegająca na pobraniu komórki jajowej z jajników kobiety i przeniesieniu ich do dolnej części jajowodu, co umożliwia po pierwsze późniejsze zapłodnienie in vivo, a po drugie potencjalnie może ominąć czynnik niedrożnych jajowodów. Aby nie być gołosłowną warto przytoczyć na przykład <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7418891">to badanie</a>, prowadzone wprawdzie na małpach, niemniej świadczące o tym, iż w roku 1980 koncepcja była rozważana na tyle serio, aby zwać ją "alternatywą dla in vitro" i aby doczekała się zainteresowania medycyny konwencjonalnej.</div>
<div>
Kościół katolicki również zwrócił na nią uwagę, na poparcie czego <a href="http://www2.loras.edu/~CatholicHE/Arch/Sexuality/ART2.html">Archidiecezja Dubuque</a> przytacza liczne świadectwa, w tym dokument z konferencji <i style="font-size: 15px; line-height: 16px; text-align: justify;">The Gift of Life. The Proceedings</i><span style="font-size: 15px; line-height: 16px; text-align: justify;"> </span><i style="font-size: 15px; line-height: 16px; text-align: justify;">of a National Conference on the Vatican Instruction on Reproductive Ethics and Technology, </i><span style="font-size: 15px; line-height: 16px; text-align: justify;">która odbyła się właśnie w Omaha, w Instytucie im. Pawła VI:</span></div>
<div>
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: 16px; text-align: justify; text-indent: 28.799999237060547px;">this procedure was judged to be morally acceptable by Archbishop Daniel Pilarczyk of Cincinnati in 1983 (5) as well as being supported by theological opinion</span></blockquote>
<div>
<br /></div>
<div>
(biskup ma polskobrzmiące nazwisko, nasi tu byli, cieszymy się?)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
ale uzupełnił uczciwie:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: 16px; text-align: justify; text-indent: 28.799999237060547px;">LTOT is no longer used because of unsatisfactory success rates.</span></blockquote>
<br />
co jest zresztą zgodne z prawdą, więc tyle na ten temat.<br />
<br />
<b>2. GIFT- gamete intra-fallopian transfer</b><br />
<div>
<br /></div>
<div>
Metoda polegająca z grubsza na tym samym, co LTOT, a więc umożliwiająca finalnie poczęcie in vivo poprzez umieszczenie pobranej wcześniej komórki jajowej i pobranego nasienia w jajowodzie kobiety, gdzie gamety męskie i żeńskie powinny się połączyć. Jest to metoda, wobec której Kongregacja Nauki i Wiary nie zajęła ostatecznego stanowiska i tu właśnie przywoływany jest w teologicznych interpretacjach zacytowany już fragment Donum Vitae.</div>
<div>
GIFT jest dziś rzadko wykonywany, czego powody wyjaśnia dyplomatycznie <a href="http://www.hfea.gov.uk/GIFT.html">HFEA</a>, a są nimi niska skuteczność. </div>
<div>
Tym samym drugie zdanie, które czytelnik powinien umieścić teraz w notatkach, brzmi "GIFT- ani tak, ani nie, ale generalnie można się tą metodą ART posłużyć rozważając ją przy pomocy spowiednika i własnego sumienia".</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>3. inseminacja homologiczna przy użyciu prezerwatywy perforowanej</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Opisana przeze mnie<b> </b>szerzej w <a href="http://lemingarnia.blogspot.com/2010_11_01_archive.html">tej notce</a>, że się bezczelnie wypromuję, i będąca jednocześnie metodą a) stosowaną współcześnie b) posiadającą dowody skuteczności (choć najnowszy raport NICE zaleca zaprzestanie stosowania inseminacji i wykonywanie w jej miejsce in vitro). To, co warto wiedzieć w tym punkcie to to, że skuteczność inseminacji waha się w granicach 10-20% na jeden cykl (a więc wciąż są to lepsze raty niż skuteczność naprotechnologii: 25% na przestrzeni dwóch lat), i przy spełnieniu określonych warunków, mogłyby z niej korzystać również pary katolickie. Ale nie korzystają.</div>
<div>
I tu przechodzimy do zasadniczej części notki.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pytanie, które należy postawić, brzmi: dlaczego polski Episkopat będący w posiadaniu wiedzy, iż stosunkowo skuteczna, tania i udokumentowana pod kątem Evidence Based Medicine inseminacja homologiczna zaliczająca się do technik ART nie jest niezgodna z wykładnią Watykanu, woli promować eksperymentalną i drogą naprotechnologię? Dlaczego w końcu nie promuje tych nieszczęsnych GIFTu i LTOTu, które w konkretnych przypadkach klinicznych (np. wrogości śluzu szyjkowego dla plemników, nieswoistych zrostach jajowodowych) mogłyby być bardzo pomocne parom i skuteczne właśnie przez swoją inwazyjność, której naprotechnologia nie posiada, bo opiera się na upładnianiu kobiety i współżyciu w określone dni?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zanim odpowiemy na to pytanie zanurzmy się najpierw we wzniosłość Donum Vitae i przypomnijmy sobie, w jaki sposób powinno się odbyć misterium poczęcia nowego życia ludzkiego:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<blockquote class="tr_bq">
<br />
Małżonkowie wyrażają wobec siebie wzajemną miłość osobową "w języku ciała", który zawiera w sobie wyraźne "znaczenie oblubieńcze" i rodzicielskie zarazem(43). Akt małżeński, w którym małżonkowie objawiają sobie wzajemnie dar z siebie, wyraża równocześnie otwartość na dar życia; jest aktem nierozerwalnie cielesnym i duchowym. To właśnie w swoim ciele i przez swoje ciało, małżonkowie dopełniają małżeństwo i mogą stać się ojcem i matką. Aby uszanować język ciała i jego naturalne bogactwo, jedność małżeńska powinna urzeczywistniać się w szacunku dla otwartości na rodzicielstwo.<br />
Zrodzenie osoby ludzkiej powinno być zatem owocem i zwieńczeniem miłości oblubieńczej. Tak więc pochodzenie istoty ludzkiej jest wynikiem przekazywania życia "związanego nie tylko z jednością biologiczną, lecz również duchową rodziców złączonych węzłem małżeńskim"(44). Zapłodnienie dokonane poza ciałem małżonków zostaje tym samym pozbawione znaczeń i wartości, które wyrażają się w języku ciała i w zjednoczeniu osób ludzkich.</blockquote>
<br />
Teraz osuszcie oczy chusteczkami, ponieważ będziemy analizować krok po kroku procedurę inseminacji homologicznej (której Kongregacja zostawia otwartą furtkę), a to będzie zdecydowanie mniej wzniosłe, więc RODZICU! UPEWNIJ SIĘ, CZY TWOJE DZIECKO NIE ZAGLĄDA CI PRZEZ RAMIĘ!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYh8cL_FizDdSfHJqpPQrfiy2li7z3QY2j9TSABHlrEUvoNptn8z6TykCG-Exgr5m545pIRYi8tjeAVguu43F1vw4PTIJiu8eOA4HtIK0DcUsPcqcO3V6TktN8IqYa5BNe4M1SlREwQdxy/s1600/terlik.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYh8cL_FizDdSfHJqpPQrfiy2li7z3QY2j9TSABHlrEUvoNptn8z6TykCG-Exgr5m545pIRYi8tjeAVguu43F1vw4PTIJiu8eOA4HtIK0DcUsPcqcO3V6TktN8IqYa5BNe4M1SlREwQdxy/s1600/terlik.gif" height="196" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Zostałeś ostrzeżony.<br />
<br />
Tomasz i Katarzyna są niepłodni, ale nie chcą popełnić grzechu korzystając z metod ART, których KK nie akceptuje. Wybierają więc IUI, aby uszanować jedność, zwieńczyć miłość oblubieńczą i przemówić językiem ciała.<br />
Lekarz wręcza Tomaszowi prezerwatywę kauczukową informując, że Tomasz sam już sobie zrobi w niej dziurki tuż przed <strike>stosunkiem</strike> aktem małżeńskim. Z tym, że inseminacja jest umówiona na godzinę 16.00 i laborant będzie czekać, więc bzykajcie się szybko!<br />
Tomasz udaje się z małżonką do alkowy. Przed nimi wyzwanie: odbyć akt małżeński zachowując przytomność jego duchowego wymiaru i składając sobie wzajemnie dar z siebie samych:<br />
- utrzymać erekcję<br />
- doprowadzić do ejakulacji<br />
- dopilnować by ejakulat znalazł się w całości w prezerwatywie<br />
- nie spóźnić się na czwartą do laboratorium, ponieważ nasienie trzeba jeszcze odwirować i spreparować.<br />
<br />
Ale ale! Nie może przy tym umknąć najważniejsze: Katarzyna i Tomasz podczas aktu małżeńskiego są zobowiązani pamiętać, iż celem ich seksu jest przekazanie życia dalej (co umożliwia dziurka zrobiona w prezerwatywie), choć oboje są przy tym doskonale świadomi, iż gdyby tylko przekazanie życia dalej było w ich przypadku możliwe naturalnie, to nie musieliby się upokarzać stosunkiem na czas, jazdą do kliniki ze świeżym nasieniem i rozkładaniem nóg przed lekarzem, które nastąpi chwilę później.<br />
Tak więc docierają w końcu do kliniki, a czas nie jest ich sprzymierzeńcem (od ejakulacji do przekazania nasienia laboratorium nie może minąć więcej niż godzina), spędzają w niej ok. 2 godzin czekając na przygotowanie nasienia, a następnie Katarzyna jest proszona do gabinetu, w którym spreparowane nasienie Tomasza zostaje umieszczone w jej macicy za pomocą miękkiego cewnika dzięki pomocy lekarza.<br />
To nie jest niegodziwa inseminacja klasyczna! To jest "dopełnienie aktu małżeńskiego", którego właściwy początek odbył się dwie i pół godziny wcześniej, zaś lekarz nie inseminuje Katarzyny, a jedynie "ułatwia i pomaga osiągnięcie naturalnego celu aktu małżeńskiego".<br />
W ten sposób realizuje się bezgrzeszność poczęcia przyszłego dziecka Katarzyny i Tomasza, nie będą musieli się spowiadać.<br />
Sytuacja pary podchodzącej do klasycznej inseminacji różni się jedynie tym, że nie jest ona zobligowana do odbycia stosunku seksualnego przez zabiegiem inseminacji; mężczyzna może oddać nasienie drogą masturbacji (również w domu) i nikogo się tu nie mami wizjami "dopełniania aktu małżeńskiego", za to później chłoszcze zarzutem, iż potraktowali się wzajemnie bez szacunku odmawiając swojemu potencjalnemu dziecku godności poczęcia.<br />
Perforowana prezerwatywa jednak tę godność dziecka ochroni.<br />
<br />
Zestawienie poruszających terminów w rodzaju miłości oblubieńczej i godności, z namacalnym i dławiącym upokorzeniem dwójki ludzi, których zmusza się do emocjonalnej i intencjonalnej schizofrenii, jest działaniem zabójczym w swojej demaskacji.<br />
Sądzę, że właśnie dlatego katoliccy niepłodni nie są zainteresowani stosowaniem tych trzech metod (abstrahując od klinicznej skuteczności każdej z nich), natomiast teolodzy i duchowni nie są zainteresowani popularyzacją technik, które obnażają dysonans między pompatycznymi deklaracjami, a ich praktyczną realizacją.<br />
Cena grzechu i konieczności wyspowiadania się z niego wydaje się bardzo atrakcyjnym kosztem w obliczu możliwości zachowania intymności i prywatności, które i tak są nadszarpnięte samym procesem leczenia. I nie, procedura in vitro, inseminacja czy laparoskopia nie różnią się zasadniczo w swojej medycznej antropologii od dowolnej procedury medycznej wymagającej obnażenia i wpuszczenia profesjonalisty w intymność swojej fizjologii. To niemal nigdy nie jest łatwe ani przyjemne, a godność pacjenta z założonym workiem stomijnym jest omawiana z o wiele mniejszą pasją, niż godność niepłodnej pary i jej planowanego dziecka.<br />
<br />
Tu właśnie niczym Deus ex machina zstępuje nam na scenę naprotechnologia. Owszem, posiada zaledwie cztery publikacje naukowe na swoim koncie. Pozostaje metodą eksperymentalną o niskiej skuteczności. Oferuje adopcję, jako piąty stopień tzw. terapeutycznych schodów Hilgersa. Pełny cykl jej leczenia wynosi 24 miesiące, absurdalnie długi okres w świetle ustalenia, iż najważniejszym prognostykiem w terapii niepłodności jest czas jej trwania i wiek kobiety. Jest droga i jej koszt się kumuluje z kolejnymi miesiącami: testy nietolerancji pokarmowych zalecane standardowo w terapii NaPro kosztują od 600 zł do 1700 zł, do tego podręcznik (200 zł), wizyty lekarskie (150-250 zł), wizyty u instruktorki (50-100 zł). Jest bezradna wobec niepłodności męskiej, z czym walczą liczne wykresy przedstawiane na kongresach naprotechnologicznych dowodzące, że z próżnego Salomon naleje. Mają te wykresy jeden mały defekt: wszystkie pochodzą z wewnętrznych zasobów prywatnej dokumentacji komercyjnych klinik naprotechnologicznych, a na straży utrzymania ich niejawności stoi zastrzeżenie znaku towarowego "NaProTechnology", przez co żaden niezależny, czyli niezwiązany z naprotechnologią, zespół badawczy nie ma prawa prowadzić prac nad tą metodą i weryfikować jej hipotez.<br />
<br />
...ale naprotechnologia prześlizguje się po fizjologizmach w sposób subtelny. Badaj śluz. Czerp radość ze zbliżeń. Realizuj pryncypium miłości oblubieńczej. Tajemnice alkowy należą do was. Żadnej masturbacji.<br />
Możecie unosić się na łagodnej fali Dignitas Personae i nigdy nie zostać skonfrontowani z czymś tak odrażającym, jak prawda, że godność waszego dziecka jest opłacana walutą waginalnej koszerności, a nie walutą waszej miłości i pragnienia rodzicielstwa.<br />
Od kwietnia będziecie mogli sobie to jeszcze sfinansować dzięki pieniądzom samorządu, bo kto bogatemu zabroni: może Śląski Uniwersytet Medyczny nauczać homeopatii, to czemu samorząd nie miałby dotować eksperymentalnych metod leczenia niepłodności?<br />
<br />
W tym wszystkim jest jeszcze jeden haczyk, którego chyba prezydent Matyjaszczyk nie wyłapał. Na radnych tym bardziej nie liczę.<br />
Zatem dwa słowa o selekcji pacjentów przystępujących do metody naprotechnologii.<br />
To nie są ludzie z zaawansowaną niepłodnością, bo tacy wiedzą, że naprotechnologia im nie pomoże i udają się albo do ośrodków leczenia niepłodności, albo do ośrodków adopcyjnych. Nie jest przypadkiem, że największy katolicki serwis dla osób niepłodnych adonai.pl, lubujący się zresztą w tytułach "in vitro to morderstwo", <a href="http://adonai.pl/nieplodnosc/?id=64">walczy</a> również z naprotechnologią uważając ją za cyniczną kradzież czasu u par faktycznie niepłodnych.<br />
Naprotechnologia jest przeznaczona dla par subfertylnych, a więc takich, które posiadają ograniczenie płodności, ale z niewielką pomocą medycyny (regulacja hormonalna, monitoring cyklu) zajdą w ciążę w sposób naturalny we własnej sypialni. Zaszliby w tę ciążę przy pomocy rejonowego ginekologa, zaszliby dzięki NaPro i zajdą w nią pijąc zioła ojca Sroki. Oraz jedząc mozarellę bez GMO, uprawiając jogę i wpierniczając fast food.<br />
Wiedzą o tym zarówno niepłodni katolicy jak i niepłodni nie-katolicy. Nie wiedzą o tym radni i dlatego opowiadają głupoty o ambicji mierzenia skuteczności obu metod, która to próba z pewnością zakończy się miażdżącym sukcesem naprotechnologii, bo par subfertylnych jest zwyczajnie więcej niż niepłodnych i obie te grupy dobrze wiedzą, co w naprotechnologii znajdą, a czego nie mają po co szukać.<br />
Prezydent Matyjaszczyk być może i tak na tym zyska, ponieważ każdy częstochowski noworodek urodzony dzięki zapomodze z miejskiej kasy okaże się ostatecznie być skuteczniejszym narzędziem marketingowym niż piętnaście spotów Armanda Ryfińskiego.<br />
Dla ludzi niepłodnych, którzy potrzebują pomocy zaawansowanej medycyny, będzie to symboliczne Waterloo, ponieważ doprawdy nie wiem, kto wówczas zamknie usta rozentuzjazmowanemu Terlikowskiemu, który będzie wprawdzie pieprzyć trzy po trzy jak zawsze, ale tym razem wymachując statystykami z Częstochowy. I będzie w tym bardzo przekonujący dla tych wszystkich, którzy nie mają większego pojęcia, gdzie są jajowody i co znaczy ejakulacja. Czyli dla niemal wszystkich.<br />
<br />
aha, wyżej obiecałam, że pojawi się gdzieś nawiązanie do Jana Pawła II. W porządku, oto ono: ludzka twarz Kościoła i głębia filozofii miłości to właśnie zasługi Jana Pawła II. Wielu go z tego powodu miłuje. Być może większość. Istnieją jednak ludzie widzący właśnie w ludzkiej twarzy Kościoła wyjątkową perfidię, ponieważ znają dalszy ciąg historii.<br />
Dla niepłodnych katolików jest ona gorzka.<br />
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-81816997276652835912014-02-05T10:42:00.000+01:002014-02-05T10:42:09.210+01:00Widoczki<br />
Tymczasem w zupełnie innej czasoprzestrzeni pewna para oczekująca na dziecko otrzymała wiadomość z Instytucji, że dziecko jest i czeka. Zdrowa, grzeczna dziewczynka, pięć lat. Para wypytuje dokładnie o wywiad rodzinny, sprawdza dokumentację, dziecko ma cztery lata i za sobą pobyty w różnych placówkach. Wszystko w porządku.<br />
Instytucje zapewniają, że wywiad nieobciążony, dziecko podczas obserwacji w pogotowiu rodzinnym i w rodzinie zastępczej nie sprawiało żadnych kłopotów. Para podpisuje zatem papiery i zabiera dziewczynkę do domu. Mijają dni i niepokój zaczyna narastać. Dziewczynka nie mówi, jest agresywna wobec otoczenia, w tym wobec adoptowanego syna pary, chłopczyk chodzi poturbowany, zaczyna się moczyć. Narastają więc wpisy w rodzinnym grafiku: logopeda, pediatra, ośrodek wczesnej interwencji, neurolog... Rezonans, badania neurologiczne. Mnożą się kolejne opisy: opóźniony rozwój psychofizyczny, zaburzony rozwój sensomotoryczny, cztery punkty w czteropunktowej skali dysmorfii, obecny odruch Moro, uszkodzenie okolic przedczołowych, zmniejszone jądro ogoniaste, agenezja ciała modzelowatego, zmniejszona masa hipokampa i móżdżku. Nie wyliczam pozostałych elementów uszkodzeń i zaburzeń. Jest to pełnoobjawowy FAS z upośledzeniem umysłowym.<br />
Na dalszych etapach tej historii okaże się, że Instytucje okłamały rodziców zatajając przed nimi faktyczną sytuację dziecka, co mogło wynikać - tu już jedynie moje dywagacje - z zaniedbań obserwacyjnych w pogotowiu i rodzinie zastępczej, albo też z celowego czyszczenia dzieciom dokumentacji, aby móc je potem łatwiej wypuścić do adopcji. Temu ostatniemu zjawisku poświęcono <a href="http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1563943,1,gdy-rodzic-adopcyjny-nie-daje-rady.read">reportaż</a>. Na rzecz drugiej tezy przemawia też fakt, iż para jeszcze przed podjęciem decyzji zwracała uwagę na wyróżnialne rysy twarzy dziecka dopatrując się w nich charakterystycznego wyglądu FASu, dla przypomnienia:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHAbo8-5lMixbkqRvXvxQwYM8y4aguWjbevZ0ToISNZhBky7UxP7TZWEOqjAScTALUB3bfwxvWSQzudzt0PULCgi_gsvN4yPAVGsFKE2ZsG-cHbNuZnsfJQmScNaYGD6YUpMjrjcACMklw/s1600/fas.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHAbo8-5lMixbkqRvXvxQwYM8y4aguWjbevZ0ToISNZhBky7UxP7TZWEOqjAScTALUB3bfwxvWSQzudzt0PULCgi_gsvN4yPAVGsFKE2ZsG-cHbNuZnsfJQmScNaYGD6YUpMjrjcACMklw/s1600/fas.jpg" /></a> </div>
<br />
ale była uspokajana przez obie Instytucje, że "wszystkie dzieci z tej rodziny mają taką egzotyczną urodę i dziewczynka jest po prostu podobna do rodzeństwa". Przypomnę: cztery punkty w skali dysmorfii FAS to maksimum, bardziej pełnoobjawowej dysmorfii twarzy mieć już nie można. Zostawmy otwartym pytanie, czy można być pracownikiem społecznym pracującym przy opiece zastępczej i nie rozpoznać FASu.<br />
"Rodzeństwo", co wychodzi na jaw po wizycie u rejonowego pediatry znającego rodzinę biologiczną, to dziesięcioro chłopców i dziewcząt, nasza dziewczynka jest jedenasta. Wszystkie dzieci, które zostały w rodzinie, mają pełny FAS. O dzieciach przekazanych do adopcji trudno coś powiedzieć, pediatra nie zna ich dokumentacji. Rodzice to nietrzeźwiejący alkoholicy. W tym przewrotnym sensie dziewczynka faktycznie jest do rodzeństwa podobna. Jest też trwale niepełnosprawna.<br />
<br />
Półtora miesiąca temu większość z nas usłyszała pamiętną wypowiedź Katarzyny Bratkowskiej o planie "usunięcia ciąży w wigilię". Nie będę analizować reakcji medialnych i społecznych, uczyniono to w wielu miejscach (<a href="http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20131224/liberalne-minimum">Michalski</a>, <a href="http://slwstr.net/blog/2013/12/23/czy-bratkowska-szkodzi-sprawie">slwstr</a>, najtrafniejsza moim zdaniem <a href="http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20131224/wigilijne-dziecko">Dunin</a>).<br />
Napiszę więc o innym zjawisku: nieodwracalnym zabieraniu dzieciom życia poprzez powoływanie je do życia przez ludzi, którzy tych dzieci mieć nie chcą.<br />
W wyniku zakazu aborcji z powodów społecznych, w wyniku braku edukacji seksualnej, w wyniku zakazu sterylizacji, w wyniku braku dostępu do bezpłatnej antykoncepcji wspieramy moralną nędzę i nie bierzemy za nią żadnej odpowiedzialności poza pozorną. Prowadzimy domy opieki, ośrodki specjalistyczne i szereg instytucjonalnych form anihilacji niechcianych dzieci z przestrzeni publicznej. Nie lubimy widzieć w tym pasywnej bezwzględności. Część z nas się domyśla, że legalizacja aborcji jest nieunikniona, jeśli nie chcemy generować kolejnych krzywd - niezależnie od tego, jak bardzo sami jesteśmy aborcji przeciwni. Część z nas podejrzewa już, że nawet najlepszy system edukacyjny i zdrowotny nie będzie w stanie zredukować społecznej potrzeby aborcji do zera. Niektórzy rozumieją wreszcie, że aborcji nie da się wyeliminować: można ją jedynie przenieść w podziemie i zwiększyć odsetek dzieci w beczkach.<br />
Mimo tej wiedzy wolimy wierzyć, że nie musimy tego problemu rozstrzygać i że na razie może zostać tak jak jest. I że nikt za to nie zapłaci. Albo przynajmniej nie pokaże nam rachunku.<br />
<br />
Język, którym publicznie mówimy o ciążach, dzieciach, adopcjach, aborcjach to język życia. Ale czyje konkretnie to życie? Wasze życie? Moje życie? Życie konkretnego dziecka?<br />
Okazuje się, że chodzi o życie jako ideę; o przetrwalnik cywilizacji życia, probierz humanizmu i co tam jeszcze.<br />
Ilekroć ktoś próbuje konkretyzować: kto zapłaci czynsz Alicji Tysiąc? Dlaczego niechciana ciąża stała się w Polsce karą? tylekroć okazuje się, że popełnia publiczny nietakt. Nie jest nietaktem przerwać ciążę w sposób dyskretny za pośrednictwem ogłoszenia w gazecie; nietaktem jest powiedzieć o tym głośno i zgłosić żądanie zmian systemowych.<br />
Życie rzeczywiste to życie jedenaściorga dzieci, na których poczęciu i urodzeniu nikomu nie zależało. Ta prawda jest tak wstydliwa, że czołowi <a href="http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,15180796,_Czytajac_Bratkowska__poczulam_sie__jakby_mnie_ktos.html">dziennikarze</a> tego kraju mają czelność mówić o antykoncepcji i o palących policzkach. Szkoda, że nie opowiedzą, jaką przyszłość zaplanowali dla pięciolatki z pełnoobjawowym FASem.<br />
Dlaczego nie podzielą się z nami projektem, co zrobić z konkretnymi chorymi dziećmi, które w najlepszym przypadku trafiają do ośrodka dziennego dla osób niepełnosprawnych? Czy red. <a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15178062,Olejnik__Feministki_tak_pouczaja_kobiety__a_pani_Bratkowska.html">Olejnik</a> ma pomysł, w jaki sposób nie dopuścić do poczęcia i urodzenia dwunastego dziecka w tej rodzinie? Chciałabym posłuchać Tomasza Terlikowskiego i czegoś o godności życia poczętego oraz świętym akcie małżeńskim. Chciałabym, aby Terlikowski zszedł do barłogu i denaturatu. Spojrzał w twarze tych dzieci i powiedział im "Bóg was chciał. Nie ma przypadków. Aborcja byłaby gorsza niż dożywocie w ośrodku pomocy społecznej".<br />
To konkretne dziecko nie będzie mieć szczęśliwego życia. Nie przyjedzie amerykańska Lucy do Wilkowyj ani żaden inny bohater z M jak Miłość. Tu nie pomoże Wielka Orkiestra ani Caritas.<br />
<br />
Niektórzy hipokryci roją sobie, że problem, który narasta, a który zamietli pod dywan, zostanie potem rozwiązany rękami instytucji opiekuńczych i wychowawczych bądź rękami rodzin zastępczych i adopcyjnych. Niechciane dzieci zagospodaruje się na rynku wtórnym. Dlaczego piszę o tym w tak obrzydliwy, przedmiotowy sposób? Ponieważ właśnie w taki sposób traktuje się w Polsce te dzieci.<br />
Apeluje się więc do sumień niepłodnych par nazywając je egoistami, ponieważ wybierają niegodziwą metodę in vitro, zamiast darmowo i po cichu rozwiązać strukturalny problem polskiej polityki społecznej, zdrowotnej i edukacyjnej.<br />
A co się dzieje naprawdę z dziećmi? Według <a href="http://www.brpd.gov.pl/wystapienia/wyst_2012_02_15_ms.pdf">danych</a>, na które powołuje się rzecznik praw dziecka, 77.2% adopcji zawiązuje się obecnie za pośrednictwem adopcji ze wskazaniem. Czyli: bez kontroli ośrodków adopcyjnych i bez asysty psychologicznej. Jest to prawdopodobnie szara strefa, w której dochodzi do handlu ludźmi, na co (poza <a href="http://wyborcza.pl/1,95892,13870673,Krzysztof_Orszagh_za_nielegalne_adopcje_nie_zasluguje.html">wyjątkami</a>) nie ma dowodów, bo żadna ze stron nie ma interesu w ujawnianiu czynu karalnego. To zjawisko powoduje, że do adopcji klasycznej mogą w efekcie trafiać dzieci mniej operatywnych rodziców biologicznych. Dzieci par operatywnych bowiem, a więc na przykład trzeźwych, są rozchwytywane jeszcze na etapie ciąży ich biologicznych matek, które przez Internet rozpoczynają <a href="http://robimydzieci.com/viewforum.php?f=20">poszukiwania</a> wypłacalnych rodziców. Na ogół dbają wtedy o dobrą jakość dostarczanego towaru, ponieważ powodzenie transakcji jest z nią ściśle związane. Zysk dziecka jest niewątpliwy, na przykład nie zostanie upośledzone w życiu płodowym. Za to zostanie sprzedane.<br />
Dzieci, których losy potoczyły się inaczej, zostaną w ośrodkach i rodzinach zastępczych zawodowych, w których obecnie przebywa ich ponad <a href="http://www.domydziecka.org/chance/statystyki">36 tysięcy</a>. Nie lubimy jednak o tym mówić, ponieważ to są żywe dzieci i na ogół nie są to ładne dzieci.<br />
Czy jest im tam źle? Bez przesady - jedzenie mają i ubranie też. Fragment <a href="http://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-domach-dziecka.html">raportu</a> NIK:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px;">Zdarza się, że do domów dziecka trafiają młodociani przestępcy, którzy powinni znaleźć się w placówce typowo resocjalizacyjnej. Ma to destrukcyjny wpływ na pozostałych wychowanków. Tylko w 3 z 28 skontrolowanych instytucji nie odnotowano aktów wandalizmu, agresji i przemocy, wymagających interwencji policji. (...) </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px;">Znakomita większość skontrolowanych instytucji odpowiedzialnych za opiekę nad dziećmi nie miała pełnej wiedzy o swoich podopiecznych. We wszystkich stwierdzono rozległe braki w dokumentacji.</span></blockquote>
<br />
Poza tym mogły trafić do beczek.<br />
<br />
W czasach mojego dzieciństwa grywałam w widoczki. Należało wykopać dołek w ziemi, położyć w nim jakieś kwiatki i błyskotki, nałożyć na to szkiełko i ponownie zakopać. Potem palcem wierciło się dziurkę i oto był widoczek. W tym konkretnym widoczku widzimy, że ratujemy jako kraj bardzo wiele żyć i nigdy nie koronujemy Chrystusa na Króla Polski, bo nie jest nam potrzebny. Mamy 460 Chrystusów, którzy codziennie wysyłają innych na śmierć za sprawę.<br />
Jeśli przesuniemy palec trochę dalej to zobaczymy, że każdy z nas, kto nie mówi głośno o faktycznej cenie kompromisu moralnego realizowanego Polsce od lat dziewięćdziesiątych, ma paluchy powalane brudem. Mówię serio. Każdy z nas ponosi cząstkową odpowiedzialność za zniszczenie życia tych jedenaściorga dzieci. To my pozwoliliśmy na brak alternatywy.<br />
W tej notce nie chodzi o afirmowanie aborcji. Można być jej całkowicie przeciwnym w swoim prywatnym życiu. Ale każdy, kto wierzy, że możliwy jest świat bez aborcji i bez krzywdy dzieci jednocześnie, łudzi się.<br />
<br />
*<br />
<br />
Para rozważając dalsze kroki spotyka na jednej z konsultacji w MOPSie rodziców zastępczych czworga dzieci z FASem: po sześciu miesiącach musiano rozwiązać rodzinę zastępczą i umieścić dzieci w oddzielnych placówkach, ponieważ najstarsze dziecko molestowało seksualnie młodszą trójkę. Cała czwórka wchodziła ponadto w konflikt z prawem, w tym jedno z dzieci fizycznie zagrażało ich biologicznemu dziecku.<br />
<br />
W styczniu rodzina zastępcza dla dziewczynki z FASem została na wniosek rodziców rozwiązana.<br />
Nie znam dalszych losów dziecka.<br />
<br />
<br />
zmieniłam szczegóły dotyczące historii tej rodziny ze względu na ryzyko identyfikacji, której zapewne by sobie nie życzyli<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-16721441710914336372013-08-30T17:47:00.000+02:002013-08-30T17:48:29.262+02:00to twoja wina<div style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="http://snafu.evil.pl/2013/08/mechanizmy-naprawcze/">Tu</a><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"> jest
notka Snafu. </span></span></span><span style="font-size: medium;">Rzecz
jest o poczuciu winy i mechanizmach samonaprawczych. W niniejszej
noci natomiast porozmawiamy o ofiarach i kozłach ofiarnych.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Najpierw
wprowadźmy dwóch bohaterów.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Wrzućcie
cofkę na swojej wewnętrznej taśmie pamięci i przenieście się
ponowne do czasów szkoły podstawowej, sraczkowate kafle w szkolnym
kiblu, porysowane ławki i zakurzone asparagusy w oknie instytucji
oświatowej. Macie to? Teraz zogniskujcie wzrok na ostatniej ławce,
w której siedzą Krzyś i Kasia.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Zakładając,
że nie jesteście na tyle młodzi, aby nie pamiętać kolejek po
parówki i obfitości ziemniaczanych prażynek w okolicznym
spożywczaku: Kasia jest beneficjentką babci w Ameryce, od której
dostaje regularnie w paczkach oryginalne dżiny i różowe bluzy. Ma
też prawdziwą barbie kupowaną nie za dewizy w Peweksie, ale taką
tru, prosto z WalMartu. Krzyś natomiast ubiera się w swetry z
anilany, babci w Ameryce ani w Rajchu nie ma, za to jest solidnym
produktem osiedlowego wychowu i nie da se w kaszę napluć. Na
przerwach regularnie się naparza ze słabszymi i wie, jak smakuje
dobrze leżakowany jabol.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Charakterologicznie
Krzyś jest kolegą, jakiego nigdy byście nie chcieli widzieć u
boku Waszej doskonale wychowanej progenitury, Kasia natomiast jest
małą żmijką (gatunek znany w populacji małych dziewczynek dawno
przed tym, zanim zaczęto wydawać Bravo i wprowadzono oficjalny kult
lolit). Obiektywnie oboje mogą wkurwiać rówieśników. Oraz
wkurwiają, zostają więc wykluczen z grupy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Wracając
do Snafu: wina, która jest przypisywana obojgu, jest winą
zewnętrzną u Kasi (po co się suka chwali profitami, które
wynikają wyłącznie z tego, że babcia poleciała za chlebem
szorować parafię u amerykańskiego księdza polskiego pochodzenia?)
i wewnętrzną u Krzysia (twarde życie, twarda nauka, twarde
reakcje).</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Kasia
i Krzyś- abogdyż przyjmijmy, iż oboje zupełnie
niereprezentatywnie mają pogłębioną autorefleksję- zadają sobie
równocześnie pytanie proponowane przez Snafu: "dlaczego tak
mnie to dotyka?".</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">No
odpowiedź jest prosta: dotyka was, ponieważ w głębi
sparszywiałych serduszek jesteście wrażliwi i dobrzy, a globalnie
jest niesprawiedliwe słyszeć o sobie "jesteś głupia" z
powodu noszenia dżinsów. Zanim jednak dobro i empatia się ujawnią
w pełni, Kasia i Krzyś podejmą próby uporania się ze znamionami
winy zewnętrznej: Kasia przywdzieje szare teksasy, aby zmyć grzech wyróżniania się, a Krzyś
przestanie dawać w ryj.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Od
tego nic się nie zmieni. Kto raz został zbiorowo znienawidzony i
wykluczony ten takim pozostanie w każdym świecie poza universum
Małgorzaty Musierowicz i C.J. Lewisa.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Dlatego
kończymy z reminiscencjami i przechodzimy do Rene Girarda oraz jego
teorii kozła ofiarnego. Wiadomo, kto nim może zostać. Wy, którzy
się wyróżniacie z rozmaitych powodów, zostaliście ostrzeżeni.
Wiadomo, jak to się skończy- egzeukucją i śmiercią symboliczną. Wiadomo,
jakie strategie obrony nie przyniosą sukcesu: mieniewdupie, mimikra,
racjonalizacja. Wyrok kozła ofiarnego nie zakłada apelacji i
zostanie wykonany.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Możesz
zmienić dżinsy na teksasy, nie pozbędziesz się tego unikalnego
sznytu dziecka zadbanego i zaopiekowanego. A to może wkurzać.
Możesz przestać topić plecaki w muszli klozetowej szkolnego kibla,
nie pozbędziesz się zapisanej na twardym dysku refleksji
społecznej, że jesteś do tego zdolny, co też wkurwia- jednych
dlatego, bo sami o tym marzą, ale nie mają jaj, aby to zrobić;
drugich dlatego, bo uważają to za przemoc, a oni się przemocą
brzydzą, oczywiście jeśli jest skierowana przeciwko nim.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Im
jesteś starszy tym subtelniej działa girardowski mechanizm. Nie
wkurza Cię ktoś, kto jest od Ciebie zdolniejszy, uczciwszy, lepiej
zarabiający, mający fajniejszą chatę i lepiej grający na trąbce.
Irytacja i awersja z tak błahego powodu byłaby czymś poniżej
Twojej godności.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Chodzi
po prostu o to, że kumpel z lepszą chatą posiada denerwujący
zwyczaj bębnienia palcami w blat; znajoma z wyższym IQ jest
jednocześnie protekcjonalna i czyta Zizka (nienawidzisz Zizka), a
ten, który lepiej śmiga na trąbce zna prywatnie prezydenta Krakowa
i se kurwa wyobraża niewiadomoco na swój temat, a Ty lubisz ludzi
skromnych.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Pewnego
dnia odkrywasz Internet i to jest zupełnie tak, jakbyś znalazł
tajne przejście między Hogwartem a Miodowym Królestwem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Możesz
napisać o kimś, że jest chamem i burasem, a przyparty do muru
wyznasz, że "analizowałeś jedynie jego profil psychologiczny,
o co chodzi?". Możesz napisać, że życzysz komuś, aby
przekręcił się z powodu swojego raka, bo takie nędzne glisty jak
on nie zasługują na stąpanie po globie, co było jedynie eee
parafrazą słów innego kogoś i złożoną metaforą, niestety
nieodczytaną poprawnie przez audytorium złożone z ludzi
niekompetentnych. Możesz wkleić zdjęcia cudzych dzieci i rodziny z
pieprznym komentarzem, po czym wyjaśnić grzecznie, że doprawdy nie
miałeś pojęcia, kto znajduje się na zdjęciach, w końcu
korzystałeś z otwartych zasobów sieci, przypadki chodzą po
ludziach.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Pewnego
dnia adresat Twoich słów mówi Ci wreszcie krótkie, żołnierskie
"spierdalaj".</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Teraz
zaczyna się najlepsza część zabawy. Zostałeś narażony na
przemoc! Gdzie moderacja i administator?! Do sądu w Łomży będziesz
jeździć, a chamstwu i knajactwu nie odpuścisz! Ubolewasz nad
upadkiem kultury, wyrażasz głęboki żal, że przez lata pozwalano
temu chamowi egzystować i nie karano za takie grzechy jak sarkazm,
ironia i korzystanie ze słownika wyrazów obcych Kopalińskiego, aż
w końcu, no cóż, szambo się wylało i wyszło szydło z worka,
cham napisał "spierdalaj" naruszając społeczną
wrażliwość, zasady współżycia i pamięć twoich pradziadów.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Kozioł
zostaje strącony w przepaść zabierając ze sobą frustrację setek
małych ludzi i Jom Kipur jest uratowane. Świat zostanie odbudowany
na nowo i będzie to nowy wspaniały świat.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Kozły
ofiarne lubią się zadręczać i szukać winy w sobie. Ofiary
również. Pierwszych od drugich różni tak naprawdę jedynie
częstotliwość doświadczania epizodów przemocy i ich nasilenie.
Każdy prawdopodobnie choć raz doświadczył bycia ofiarą, nie
każdy jest jednak obsadzany w roli kozła ofiarnego. Do stania się
kozłem ofiarnym potrzeba sekwencji przemocowych zdarzeń, czasem
może być to jednokrotne, ale bardzo nasilone i uporczywe
doświadczenie przemocy. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Zarówno
ofiary, jak i kozły są przekonane, że dobrych ludzi nie strąca
się w przepaść, musi więc być jakieś racjonalne wyjaśnienie
tego, co ich spotkało. To znów opisała Snafu, więc nie
powtarzam. </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Problem
dla mnie leży gdzie indziej. W tym, że bycie kozłem ofiarnym jest
najczęściej niekończącą się sztafetą z jednym uczestnikiem.
Ofiarą zaś się bywa, ale nie musi się to układać w schemat.
Odpowiedź na pytanie kozła ofiarnego "dlaczego mnie to
dotyka?" nie rozwiązuje tego problemu, co najwyżej może
doprowadzić kozła do pustelni, ponieważ z każdą przeżytą
sekwencją zawodzą nas kolejne osoby, a poczucie osaczenia i
potrzeba izolacji narastają.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Można
ściągnąć dżinsy, nie da się dobić wyróżniających cech
wewnętrznych - większego talentu muzycznego, daru do tworzenia
ciętych ripost i bonmotów, poczucia humoru, zacięcia
matematycznego, które wkurwi humanistów.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Czasem
odpowiada się za wyniki własnej pracy: udane życie rodzinne, fajną
robotę i pierdyliard przeczytanych książek, które co gorsza się
pamięta i potrafi adekwatnie wpleść w dyskusję.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Można
odpowiadać za przodków - równie zły jest tatuś w UB, co dziadek
w Szarych Szeregach. Nawet pradziadek z Polesia, niepiśmienny chłop
pańszczyźniany może dać asumpt do nienawiści, ponieważ
nieopatrznie przywołałeś jego przykład w dyskusji o reformie
edukacyjnej.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Wreszcie
- możesz beknąć za to, jak wyglądasz i z kim sypiasz (oraz z kim
NIE sypiasz). Fatalne w skutkach może się okazać bycie rodzicem
dziecka niepełnosprawnego i wypadanie z ram stereotypowego obrazu
rodzica dziecka niepełnosprawnego. Znajoma matka ciężko chorego
dziecka nosiła dżinsy marki GAP. Nie zostało jej to wybaczone. Źle
się też sprzedają nienormatywni katolicy - z takimi nigdy nie
wiadomo, czego się po nich spodziewać.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Ogólnie:
im bardziej cię widać i im mniej wstydzisz się tego, kim jesteś,
tym gorzej dla ciebie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Budzenie
fascynacji, współczucia, zainteresowania jest na ogół pierwszym
sygnałem alarmowym dla potencjalnych kozłów ofiarnych.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">No
dobrze, to wiemy już, kto może zostać kozłem ofiarnym, jak
również Snafu wyjaśniła, dlaczego nie powinniśmy się czuć z
tego powodu winni. Warto więc może zastanowić się, w jaki sposób
kozioł ofiarny może odmówić udziału w sztafecie i przerwać
sekwencję zdarzeń. Moim zdaniem istnieje tylko jeden skuteczny
sposób, ale najpierw zajmijmy się najpopularniejszymi (i mniej lub
bardziej równie nieskutecznymi):</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>1.
mimikra</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Krzyś
i Kasia już ją dla nas przećwiczyli wyżej. W wersji dla świata
dorosłych oznacza bardziej wyrafinowane sposoby wtopienia się w
otoczenie. Jesteś wśród fanatyków empatii? Bądź empatyczny.
Gadają o rosole? Podaj przepis na wołowy z kością. Twoje
koleżanki zawalają projekty? Zawal i ty oraz o tym opowiedz z nutą
martyrologiczną, ogólnie martyrologia jest bardzo dobrym patentem,
bo w tym kraju wszyscy mówią, że mają chujowe życie, chujowe
zarobki i chujowe związki.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Szkopuł
jest tylko jeden. Po pierwsze stosując zasadę mimikry gwałcisz
samego siebie, ponieważ akurat nienawidzisz rosołu, lubisz pracować
(a jak zawalisz to niekoniecznie dlatego, bo twój szef to buc- to
znaczy on może być dodatkowo bucem, ale projekt zawaliłeś ty i
masz tego świadomość) i empatia nie jest dla Ciebie synonimem
wszechogarniającego miłosierdzia.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Jak
długo więc wytrzymasz? To jest pytanie pierwsze. Jakie będą
rozmiary eksplozji po wielomiesięcznym praktykowaniu męczących
implozji? To pytanie drugie, które każe oszacować koszty,
prawdopodobnie wyższe niż płacenie ratami. Poza tym skoro
strategia mimikry jest taka zajebista to dlaczego czujesz się
coraz-bardziej-żałosnym-dupkiem? W najlepszym przypadku doprowadzi
cię to lokaty pierwszej na pudle dla najbardziej nudnych ludzi
wspominających nieustannie czasy swojej młodości, kiedy to jeszcze
nie stosowali mimikry (na każdych imieninach jest przynajmniej jeden
taki wąsaty Stefan, choć on akurat został Stefanem nie z powodu
mimikry, a dlatego, że od początku nie rokował na nic więcej
ponad wspomnienia znad kieliszka gorzkiej żołądkowej. No ale
czasem Stefan ma inną historię i o tym jest ta notka). W najgorszym
wypadku doprowadzi cię to na skraj przepaści, gdzie twoja stopa
wymierzy precyzyjnego kopa w dupę kozła ofiarnego, którego sam tam
doprowadzisz i obciążysz go swoją złością z powodów
powyższych. Większość obywateli to kryptokozły, które z każdym
zrzutem w przepaść oddychają z ulgą, że tym razem jeszcze nie na
nich padło. Niektórzy po osiągnięciu wieku średniego i
spieprzeniu życia wystarczająco dużej liczbie ludzi wyjeżdżają
pod Augustów zakładać plantacje lawendy i piszą poradniki "jak
wyrzekłem się pracy w korpo i odnalazłem siebie". Czasem -
zgodnie z teorią Girarda- na karcie tytułowej wpisują dedykację
dla najlepiej zapamiętanego przez siebie kozła, zupełnie jakby
miało mu to coś wynagrodzić, a autora ocalić od samowiedzy, że
zachowywał się jak skurwysyn.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>2.
mamtowdupie</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Bardzo
popularna strategia. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, silne drzewa
wicher głaszcze, wal we mnie jak w bęben, to mnie łaskocze i takie
tam. Bardzo durna taktyka, niestety uwodząca całe rzesze. Po
pierwsze nie ma ludzi mających totalnie wszystko w dupie, a nawet
jeśli są to mają Aspergera i nie muszą stosować żadnych
dodatkowych strategii. Po drugie im bardziej nie ma miodku w
baryłeczce tym większa pokusa, aby do baryłeczki nieustannie
zaglądać i sprawdzać ją na tę okoliczność, co finalnie osiąga
rozmiary modelowej przemocy grupowej i
mobbingu/dyskryminacji/stosowania mowy nienawiści.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Dodatkowo
ofiara, kiedy już w końcu dotrze do ostatecznej granicy
ostateczności, nie spotka się z żadnym współczuciem, bo
otoczenie jej skrzętnie przypomni wszystkie wcześniejsze
deklaracje, że przecież miała to w dupie i myśmy myśleli, że ty
tak naprawdę. To jest też moment opisany przez Snafu "oesu,
zupełnie nie masz poczucia humoru". Uderzenie w tym momencie z
cytatami z kodeksu karnego i odwołaniami do społecznych norm jest
jakby spóźnione o te kilka lat, miesięcy czy tygodni, w których
ofiara pokazywała, że ma wyjebane na bycie ofiarą.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Ten
moment czasem jest też momentem, w którym zdesperowana ofiara
decyduje się pokazać podbrzusze, aby udowodnić, że halo! też
jestem człowiekiem, a nie cyborgiem. O ile akurat nie mówimy o
środowisku kibiców Widzewa ma to szansę przynieść krótkotrwały
rezultat w postaci paru wymruczanych ekskjuzów, po czym w jakiś
czas później następuje kolejne grupowe uderzenie, tym razem
wykorzystujące moment ujawnionej słabości i wiążące się z nim
informacje o emocjach ofiary. Najczęściej to uderzenie jest już
finalne i po nim następuje mission accomplished, game over.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>3.
podejdźmy do tego racjonalnie</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Strategia
immanentnie idiotyczna z powodu przyjęcia a priori, że rozmawiamy o
ratio. Nie rozmawiamy. Przegrasz, tyle że agonia potrwa dłużej.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><br /></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>4.
izolacja</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Pierwsza
ze skutecznych strategii. Ma jedną wadę - po paru sztafetach
czujesz się ograbiony z czasu, który pochłonęło wchodzenie w
grupę, zdobywanie doświadczeń i nawiązywanie relacji
przynoszących finalnie gorycz i poczucie bycia totalnie wychujanym.
Zalety - istnieje możliwość, że w przyszłości obniżysz swoje
poprzeczki unikając ponownego przeżycia klasycznej sekwencji
przemocy, bo twoje oczekiwania będą wejściowo niższe. Ryzyko:
zostaniesz starym dziadem, którego będzie chciało zapraszać
jedynie TokFM, abyś opowiedział o uczuciach, które budzą w tobie
wózkowe.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">W
wariancie najlepszym uda ci się spotkać ludzi z podobnymi
doświadczeniami, którzy będą gotowi do założenia nieformalnej
grupy banitów. Nigdy o tym nie porozmawiacie wprost. Coś za coś.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Możesz
jeszcze urodzić/przysposobić/spłodzić dzieci, dają przez długi
czas poczucie prawdziwej wspólnoty i lojalności, przynajmniej do
czasu pokwitania.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>5.
działania formalne</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Prokuratura,
ściganie stalkingu, oskarżenie o mobbing, pisma przedprocesowe, te
sprawy. Na ogół ofiarom nie chce się tego robić ponieważ
powątpiewają w skuteczność takiej reakcji. Skądinąd słusznie
zapewne.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Niemniej
moje doświadczenie jest takie, że pismo przedprocesowe może
zdziałać cuda, więc ja akurat polecam. Istnieje grupa pobożnych
Żydów celebrująca ofiary z kozłów głównie z powodu poczucia,
że nie zostanie podjęta próba wyciągnięcia konsekwencji. W jej
przypadku działanie formalne może odnieść dobry skutek. Drugi
plus tej strategii jest taki, że pozycji ofiary wchodzisz w rolę
powoda, co jest ogólnie wzmacniające.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Minus
natomiast polega na tym, że wiele rodzajów przemocy nie wypełnia
jej formalnych definicji bądź są przeprowadzane metodami na tyle
perfidnymi, że nie sposób ich udowodnić podpinając pod konkretny
paragraf.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Ta
strategia raczej nie doprowadzi do skutecznego zaprzestania sztafety,
ale może uciąć tę konkretną sytuację, poza tym zostajesz odtąd
wirtualnie wytatuowany maksymą "if you cannot be a good
example, then you'll just to have be a horrible warning". W tym
przypadku bycie horrible warning ma jednocześnie walor bycia good
example dla innych. </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><b>miły
głask prawie na koniec</b></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Stracony
kozioł ofiarny wg klasycznego schematu girardowskiego ostatecznie
ulega sakralizacji. Jeśli cię to więc pocieszy za parę dekad masz
szansę na ładne epitafium.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">A
teraz już naprawdę na koniec jedno zdanie o jedynej skutecznej
strategii przerwania sztafety ofiarnej:</span></span></span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;">Nie
spychaj ludzi na skraj przepaści. I nie ucz tego swoich dzieci.</span></span></span></div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-85910656730779146452013-07-16T16:27:00.001+02:002013-07-16T16:27:41.114+02:00od kiedy wiesz, że jesteś inna? czyli jak rozmawiać z otoczeniem o in vitro i adopcjiPonieważ linia polityczna polskiego Episkopatu pt. "kochamy wszystkie dzieci, ale te z in vitro są ocaleńcami ze zbrodni przeciwko ludzkości" trzyma się mocno, a i arcybiskup Wacław Depo poczuł się wczoraj w obowiązku posmarować kanapkę tą samą starą mielonką ideologiczną, o proszę:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
W kontekście manipulacji medialnej jakoby zapłodnienie in vitro było programem zdrowotnym w walce z bezpłodnością, przytoczmy dane GUS z pierwszego kwartału 2013 roku o urodzeniu się w Polsce 121 tys. dzieci - wyliczał dalej abp Depo. - Jednocześnie w tym samym czasie zmarło 142 tys. osób. Postawmy więc mocne pytanie, czy w tej statystyce i podanej liczbie zmarłych ujęto selekcję zarodków ludzkich, którym nie dano prawa do życia w stosowanej metodzie in vitro?<br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">(<a href="http://wyborcza.pl/1,75248,14274685,Pielgrzymi_Radia_Maryja_sluchali_o_in_vitro__aborcji_.html#ixzz2Z6BNO4Hz">źródło</a>)</span></blockquote>
<br />
myślę, że to właściwy moment, aby wreszcie przygotować jakieś porządne narzędzie dla <strike>morderców</strike> rodziców dzieci poczętych tą metodą, które będą mogli wykorzystywać w rozmowach z otoczeniem, z mediami zwłaszcza. Od dziś wiemy już, że w Polsce ostatecznie zwyciężył Kościół toruńsko - episkopalny, a dwa ropiejące wrzody czyli Boniecki i Lemański zostały wreszcie poddane precyzyjnej resekcji z różowej tkanki macierzy, więc gromkie hurra! dla abpa Hosera. Nieulękłego obrońcy polskich tradycji feudalnych, prekursora Godności Zygoty, czułego opiekuna Tutsi, propagatora Naprotechnologii na gruncie polskim, jak również autora sformułowania "produkt" odnoszącego się do dziecka urodzonego dzięki in vitro.<br />
(tak, to jest ten moment, w którym powinniście wznieść toast tym, co tam macie w ręku i oby nie był to tulipan)<br />
Przyszłość rysuje się w jasnych barwach i należy się liczyć z tym, że wreszcie miłość do bliźniego ujawni się w niczym nieskrępowanej już odsłonie, a my będziemy egzaminowani na okoliczność swoich rodzin przez kolejnych dojrzałych kapłanów oraz dziennikarzy. Dla naszego dobra oczywiście i na poczet przyszłego zbawienia.<br />
<br />
Oto więc mały tutorial dla rodzin, które powstały w wyniku leczenia metodami wspomaganego rozrodu bądź są rodzicami adopcyjnymi.<br />
Jako materiał posłużą nam w głównej mierze notatki sporządzone przeze mnie w listopadzie 2012 roku, kiedy to Polska obchodziła 25lecie metody IVF, co - jak się należało spodziewać - przyciągnęło zainteresowanie wielu mediów mogących wreszcie przeegzaminować nie tylko samych rodziców, ale również ich dzieci. Dołożyłam też kilka nowszych kontaktów medialnych i pogrupowałam je zagadnieniami, więc każda rodzina znajdzie coś dla siebie. Wszystkie cytowane poniżej pytania padły naprawdę w kierunku rodziców i dzieci, więc:<br />
<br />
<b><br /></b>
<b><i><span style="font-size: large;">Wychowanie</span></i></b><br />
<br />
<b>jak się wychowuje dzieci z in vitro?</b><br />
<br />
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Z narażeniem zdrowia, bo lodówkę trzeba otwierać przynajmniej trzy razy dziennie w porze posiłku, a podczas zmiany pieluchy rodzic narażony jest na obijanie potylicy niedomykającymi się drzwiami chłodziarki. Znane są przypadki odmrożeń. Rodziców dzieci invitrowych można poznać po chronicznym nieżycie górnych dróg oddechowych. Często wionie od nich subtelnie mentolem i kamforą.<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;">Rodzeństwo</span></i></b><br />
<br />
<b>Co pomyślałeś, kiedy dowiedziałeś się, że Twój brat jest z in vitro? </b><br />
<b><br /></b>
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Pomyślałem "no dupiato", ale co tam, w końcu jestem harcerzem i umiem się ostrożnie obchodzić z niebezpiecznymi przedmiotami, więc staram się nie walić młotkiem w szklaną obudowę, w której znajduje się mój brat. Wkurza mnie jedynie, że co sobotę ojciec każe mi brać Mr. Muscle do szyb i jeździć na szmacie zamiast na rowerze.<br />
<b><br /></b>
<b>Było to trudne, czułeś lęk?</b><br />
<br />
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Tak. Ogarnął mnie lęk egzystencjalny. Zrozumiałem, że już wkrótce będę musiał się dzielić zabawkami z ufokiem. Na szczęście rodzice wypożyczyli Predatora i wszystkie części Obcego, co pozwoliło nam się lepiej przygotować do porodu.<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;">Leczenie</span></i></b><br />
<br />
<b>P: Czy miała pani dylematy etyczne związane z in vitro?</b><br />
<b><br /></b>
<b>O: nie, nie miałam. A jakie miałabym mieć?</b><br />
<b><br /></b>
<b>P: No te związane z mordowaniem zarodków?</b><br />
<br />
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Ach, te. Nie, jako wielokrotna aborcjonistka pomyślałam sobie, że mordowanie zarodków będzie ciekawą odmianą po mordowaniu płodów. Zawsze interesowałam się skalą mikro. Postanowiłam, że zaraz po zakończeniu eksperymentów z zapłodnieniem in vitro poświęcę się analizie synaps dziennikarek TVNu.<br />
<br />
<b>To przykre być chorym?</b><br />
<b><br /></b>
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Gdzież tam, jest w dechę! Zastrzyki, hormony, rozkładanie nóg przed lekarzem, oddawanie nasienia do fiolki- uwielbiamy to. Organizujemy nawet kameralne maratony wśród pacjentów, naszą ulubioną kategorią jest "zdopinguj swoje plemniki". Zaprzyjaźnione laboratoria użyczają nam swoich mikroskopów, leje się piwsko, zapraszamy często różne undergroundowe kapele i impra się kręci. W przyszłości planujemy połączenie wysiłków z chorymi na rdzeniowy zanik mięśni, oni na wózkach, my na fotelach ginekologicznych, to będzie duże wydarzenie. Staramy się na razie o fundusze z NFZ pod hasłem "nieuleczalne choroby są zajebiste, dołącz do nas!". Może mały patronat medialny regionalnego oddziału TVP z Białegostoku?<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;">Dziecko z in vitro jako nowa kategoria człowieka</span></i></b><br />
<br />
<b>Od kiedy wiesz, że jesteś inna?</b><br />
<br />
sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
pierwsza intuicja co do własnej odmienności wydarzyła się jeszcze w moim życiu płodowym, kiedy mordowani bracia i siostry wołali do mnie z sąsiedniego szkiełka "nie pozwól nam umrzeć!". Potem jednak to wyparłam. Dzięki wielu zabiegom chirurgicznym udało się usunąć chipy i niemal w całości zredukować nadmiarowe odnóża. Nieocenionego wsparcia udzielili mi rodzice zamawiając u znajomej rękodzielniczki z Koniakowa specjalne modele czapeczek z wypustkami na czułki.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<b><i><span style="font-size: large;">Adopcja</span></i></b><br />
<br />
<b>Łatwo jest kochać obce dziecko?</b><br />
<br />
Sugerowana odpowiedź:<br />
Nie poddajemy się. Staramy się je dobrze traktować mimo wszystko i wymieniać trociny w klatce przynajmniej co drugi dzień.<br />
<br />
<b>Skąd u pana tak wielkoduszna decyzja, aby zająć się cudzym dzieckiem?</b><br />
<br />
Sugerowana odpowiedź:<br />
<br />
Już od wczesnego wieku szkolnego lubiłem zwierzątka, zajmowałem się m.in. papużkami falistymi i chomikiem. To mi dało niezbędne kompetencje, aby zająć się cudzym dzieckiem, wie pani, ta przeklęta wrażliwość < roni łzę do batystowej chusteczki >. Generalnie staramy się <strike>syna</strike> podrzutka nie przeciążać, wodę ze studni nosi stągwiami jedynie przed szkołą i po szkole, dajemy mu też kieszonkowe, oczywiście o ile na nie zarobi podczas jesiennych wykopków.<br />
<br />
<b><span style="font-size: large;">Parę kwestii z dokumentu Konferencji Episkopatu Polski</span></b><br />
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b>
<b>Dziecko jako produkt</b><br />
<b><br /></b>
Przechowujemy dziecko w warunkach higienicznych i w miarę możliwości regularnie dostarczmy jej/jemu świeżej karmy. W zależności od sytuacji rodziny pożądane jest wyprowadzanie produktu na spacer co jakiś czas, natomiast raczej nie należy trzymać go w budzie, bo jest to niechrześcijańskie.<br />
<br />
<b>Aborcja selektywna przy in vitro</b><br />
<br />
Nie wykonuje się jej w Polsce (<a href="http://lemingarnia.blogspot.com/2013/04/o-heniu-kamczuszku-i-faryzeuszach.html#comment-form">dowód</a>) ponieważ jednak polski Episkopat wie lepiej, należy każde dostarczone do kancelarii parafialnej dziecko zaopatrzyć w certyfikat od ginekologa potwierdzający wykonanie/niewykonanie aborcji selektywnej.<br />
<br />
<b>Chrzest</b><br />
<b><br /></b>
Mimo statusu produktu i ocaleńca, dzieci poczęte metodą in vitro cieszą się miłością polskiego Kościoła katolickiego, więc należy je oczywiście ochrzcić, aby mogły wzrastać w bezpiecznej i stabilnej atmosferze akceptacji. Można wyhaftować na beciku dla ułatwienia "poczęte w szkle" bądź wytatuować stosowną sentencję na czółku, aby ksiądz proboszcz mógł od razu otoczyć dziecko szczególną opieką duszpasterską oraz wdrożyć terapię naprawczą wobec posiadanego przez dziecko syndromu ocaleńca. Jakby co Hoser pomoże się w tym odnaleźć.<br />
<br />
<b>Apostazja</b><br />
<br />
Jest zła. Nikt o zdrowych zmysłach nie występuje z Kościoła, matki naszej, troszczącej się o każde swoje dziecko i miłującej je miłością trudną, wymagającą regularnego bicia w mordę dla przypomnienia, że jedynie w feudalizmie i pokornej komendacji dusza nasza znajdzie ukojenie.<br />
<br />
<b>Papież Franciszek</b><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://demotywatory.pl/uploads/201305/1368461568_ldjanp_600.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="310" src="http://demotywatory.pl/uploads/201305/1368461568_ldjanp_600.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Jakoś nie pasuje do mainstreamu?<br />
<b><br /></b>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQFomfTPb4xhTMgLvHL0H74u9VOz4snw-TZksYur8__vn50nDAWDw" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQFomfTPb4xhTMgLvHL0H74u9VOz4snw-TZksYur8__vn50nDAWDw" /></a></div>
<br />
Ale polski mainstream episkopalny trzyma się mocno i właśnie szczęśliwie zażegnał burzę wywołaną przez księdza Lemańskiego, więc nadzieją i wiarą bądźmy silni.<br />
<br />
***<br />
<br />
Za każdym razem kiedy czytam nowy <a href="http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,14126834,Wybieraj_i_daj_wybrac_innym.html">felieton</a> Aleksandry Klich* na temat kongresu kobiet, na którym nie bywa, myślę sobie, że mainstreamowe media upadają długo i w bolesnej agonii. Ale one upadają na tak wielu frontach i tak wielkim wysiłkiem tylu zaangażowanych w to przedsięwzięcie dziennikarzy, że nie widzę tu innego wytłumaczenia, niż naprawdę cholernie mocne prochy przedłużające życie. I odrobina charyzmatycznego wsparcia ojca Bashobory, bo bez pomocy mistycznej chyba by się to nie udało.<br />
Dlatego powinniśmy wyręczać strudzone media i odjąć im ciężkiej pracy intelektualnej, dostarczając odpowiedzi równie głupich, co poprzedzające je pytania. Efekt i tak będzie ten sam, a zyskamy przynajmniej odrobinę funu.<br />
Co się tyczy polskiego Episkopatu to sprawa jest niestety poważniejsza, ponieważ ówże śmiga już nie tylko jak Strosmayerowska gołębica, ale jak global hawk. Obawiam się, że niewiele da się z tym zrobić, bo tak zniuansowana i obudowana racjonalizacjami głupota może być jedynie wystawiona w Sevres, najlepiej za opancerzoną szybą niedostępną zwiedzającym, aby minimalizować dalsze szkody społeczne. Co na razie się nie stanie niestety.<br />
Więc na koniec: slava i chwała, Heniu! Wygrałeś!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* ponieważ felieton pani Klich nie jest dłużej dostępny w wolnym dostępie, zaoszczędźcie czas i pieniądze czytając streszczenie poprzednich felietonów na temat Kongresu Kobiet tej autorki, które ofiarnie przygotował inż. mrownica na <a href="http://streszcz.wordpress.com/tag/aleksandra-klich/">Streszczu</a>. Najnowszy kongresowy zasadniczo niewiele się różni, ewentualnie jest jeszcze bardziej denny, jeśli w ogóle to możliwe.<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-6885204998496113642013-07-13T01:21:00.001+02:002013-07-13T01:35:47.952+02:00parę refleksji o refundacji in vitroJako matka trzylatka powierdzam, że w życiu nie ma nic stałego. Jeszcze wczoraj miłościwie panowała nam gulka jeżdżąca czerwoną toyotą, dziś gulka jeździ już czarnym chevroletem i "ma wiele dzieciów". Jutro zapewne gulka przekształci się w kolejnego wymyślonego przyjaciela, a ja będę usiłowała za tym nadążyć.<br />
Ten schemat oparty na klasycznym panta rhei jest bardzo pomocny, kiedy myślimy o polskiej polityce i reakcjach medialnych.<br />
Jakiś czas temu Polska doczekała się swojego wspaniałego ojca o imieniu Donald, dziś okazał się on molestującym ojczymem, którego żona kupuje kiecki za kilka tysięcy złotych i wszyscy czujemy z tego powodu smutek. Nic mi do szafy pani Tusk, natomiast mam swój partykularny interes w tym, aby Donald jeszcze chwilę nami porządził, a ten powód nazywa się narodowy program leczenia niepłodności metodą in vitro na lata 2013-2016.<br />
I owszem, cholernie mi na nim zależy.<br />
<br />
W ciągu ostatnich tygodni przeczytałam wiele artykułów o tym programie, głównie krytycznych i głównie ujawniających głęboką ignorancję autorów podążających radośnie za wybranymi, krytycznymi opiniami lekarskimi. Tak więc oczywiście program jest do niczego, bo jest za tani i nie doszacowuje kosztów ivf w Polsce. Ministerstwo nie odpowiedziało na bardzo ważne pytania lekarzy dotyczące programu. Program jest skonstruowany wadliwie, będzie piętnować dzieci urodzone metodą ivf poprzez umieszczenie ich PESELów w centralnym rejestrze. Pomija nowoczesne metody leczenia stawiając na przestarzałe.<br />
Budzi moją nieustającą fascynację, jak łatwo zapomina się o starej zasadzie wyśpiewanej przez Lizę Minnelli i Joela Greya w Kabarecie "money makes the world go around", zupełnie jakby leczenie niepłodności było szlachetnym wyjątkiem. Zatem dla odświeżenia pamięci<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/rkRIbUT6u7Q?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>PESEL w rejestrze</b><br />
<br />
Jakiś czas temu skontaktowała się ze mną zbulwersowana dziennikarka. "Pani wie? Powstaje rejestr dzieci urodzonych dzięki ivf, pacjenci już deklarują, że nie będą korzystać z refundacji, jeśli doprowadzi to do stygmatyzacji dzieci!".<br />
Pani nie wie, bo taki rejestr nie powstaje. Pani sprawdziła to w Ministerstwie Zdrowia. Pani jest zdumiona kreatywnością lekarzy, którzy do tej pory wprawdzie lubili zastraszać pacjentów na rozmaite oryginalne sposoby, aby skłonić ich ku wyborowi droższego wariantu leczenia, ale jednak "piętnowanie dzieci" wprowadza tu pewną nową jakość.<br />
Program refundacyjny instaluje centralny rejestr procedur in vitro dla wszystkich ośrodków uczestniczących w programie i to jest nie tylko najprawdziwsza prawda, ale też dołączenie po ćwierćwieczu do europejskich norm kontrolowania rynku usług ART. Kończą się właśnie złote czasy wolności szlacheckiej, kiedy to można było brać kasę za wszystko i rozliczać się z niczego.<br />
Od tej pory każda para wprowadzona w program będzie mieć zapisane w rejestrze: przebieg procedury, wystąpienie skutków niepożądanych, ilość wystymulowanych komórek, ilość pobranych i zapłodnionych komórek, ilość powstałych zarodków, efekt leczenia (ciąża, poronienie, ciąża biochemiczna etc.) i ilość pozostałych zarodków zamrożonych. Po raz pierwszy w historii polskiego in vitro wprowadza się także oficjalnie monitoring ciąż według wskaźnika "take home baby", czyli nie według ciąż biochemicznych wykazanych badaniem krwi w 12-14 dobie po transferze, a pomiarem rozciągającym się również na sprawdzenie liczby urodzonych dzieci, które rodzice zabierają do domu po porodzie.<br />
Jest to oczywiście bardzo smutne, ponieważ ten rodzaj ścisłego monitorowania uniemożliwia niestety kombinatorstwo. Mane tekel fares; lekarzu, udało ci się osiągnąć ciążę u pacjentki to udowodnij to dokumentacją.<br />
Naprawdę bardzo przykre, że od teraz musisz.<br />
Centralny rejestr zatem wreszcie zweryfikuje marketing na rzecz rzeczywistości. Nie jest tajemnicą, że są kliniki podające swoją średnią skuteczność rzędu 60-65%, co jest klinicznym absurdem, takiego wyniku nie da się osiągnąć, jeśli przeprowadza się pomiar prawidłowo metodologicznie, a więc obejmując nim pacjentki z każdej grupy wiekowej, ze wszystkimi kwalifikacjami, bez wyłączania grup tzw. poor responders (pacjentek źle odpowiadających na stymulację hormonalną) i grup bez transferów (pacjentki, u których nie udało się zapłodnić żadnej komórki jajowej), na przestrzeni pełnego roku i z uwzględnieniem trzech czynników: ciąży biochemicznej (ciąża wykazana badaniem krwi), ciąży klinicznej (potwierdzone echo serca płodu) i wskaźnika take home baby.<br />
Ale jest jeszcze inna strona rejestru.<br />
<br />
Trzy tygodnie temu nawiązałam kontakt z pacjentką, której w trakcie procedury in vitro odbywającej się w jednej z krakowskich klinik podano dwa zarodki w trakcie transferu, a cztery pozostałe zamrożono. Rok później zgłosiła się do kliniki, aby swoje zamrożone zarodki odebrać i- niespodzianka! Nie ma zarodków. "Nie udało się ich zamrozić, bo wcześniej się rozpadły" poinformował lekarz. Pacjentka zażądała wydania dokumentacji, która zawierała jednak czarną dziurę w postaci braku opisu rozwoju morfologicznego czterech pozostałych zarodków. Rozumiem, że pacjentka powinna zaufać lekarzowi, że zarodki się nie rozwinęły. Bardzo możliwe, że naprawdę tak się stało, bo często tak się dzieje.<br />
Szkoda tylko, że nie ma po tym śladu w dokumentacji, bo jej prawidłowego prowadzenia nikt dotąd nie kontrolował.<br />
<br />
Podsumowując tę kwestię: tak, to bardzo dobrze, że powstał centralny rejestr procedur in vitro. Osobiście uważam, że powinniśmy dążyć również w przyszłości do centralnego rejestru dzieci, co da nam możliwość monitorowania rozwoju wszystkich dzieci urodzonych dzięki ART w perspektywie longitudinalnej. Łatwo jest ten projekt szachować argumentami o piętnowaniu i stygmatyzacji, trudniej zobaczyć, że przez to, że takiego rejestru nie prowadzimy jesteśmy zmuszeni do sięgania do rejestrów australijskich, szwedzkich i duńskich, bo to są jedyne kompletne kohorty w tym momencie.<br />
Jeśli więc chcemy na serio wdawać się w dyskusje z polskim Episkopatem i zbijać kolejne gadzinowskie rewelacje, to w pierwszej kolejności należy się zatroszczyć o zgromadzenie pełnej bazy badawczej. Bardzo źle się dzieje, że wszelkie działania normalizujące medycynę wspomaganego rozrodu w Polsce postrzega się od lat przez pryzmat uwikłań ideologicznych, a nie przez pryzmat rzetelności sprawozdawczej i podnoszenia poziomu bezpieczeństwa pacjentów.<br />
Niemniej w chwili obecnej wszelkie doniesienia o rejestrze dzieci są dziennikarską kaczką i szantażowanie pacjentów informacją, że jeśli wejdą w program, to sąsiedzi i ksiądz dowiedzą się o sposobie poczęcia ich dziecka, są nie tylko nieprawdziwe, ale zwyczajnie nieetyczne wobec ludzi chorych.<br />
<br />
<b><br />
PROGRAM JEST ZA TANI, ABY MÓGŁ BYĆ DOBRY</b><br />
<br />
Ten argument mnie dziwi i tekst z Kabaretu wraca tu solidnym drewnem bumerangu. Kto składał Ministerstwu Zdrowia oferty konkursowe? Hydraulicy? Dekarze? Fizycy teoretyczni? A może jednak właściciele placówek, które od lat wykonują zapłodnienie pozaustrojowe i posiadają kosztorysy procedur z uwzględnieniem specyfiki terapeutycznej?<br />
Niedawno śledziłam bardzo poważną dyskusję pacjentek na temat tego, że skoro w cenniku ich kliniki koszt in vitro wynosi 6900 zł to nie ma możliwości wykonania tej procedury taniej i zmieszczenia się w ministerialnych widełkach ustalonych na kwotę 7510 zł, w czym zawierają się również badania hormonalne i wizyty lekarskie, ale też koszt przechowywania zarodków.<br />
Drodzy pacjenci, wypada spytać bardzo serio, czy wiecie za co płacicie? Co jest w koszcie Waszej procedury? Zdajecie sobie w ogóle sprawę z istnienia marż?<br />
Nie raz i nie dwa byłam świadkiem pacjenckich dywagacji, iż za rozbieżności cenowe między in vitro w Białymstoku (najniższe cenniki) i najdroższą polską kliniką (z grzeczności nie wymienię, gdzie się znajduje, jest to moja dzisiejsza ofiara na rzecz uprzejmości) wynikają z gorszej jakości mediów i pożywek stosowanych w Białymstoku, ale też z niższych kwalifikacji personelu.<br />
No, to jest dopiero teoria pacjenckiego Smoleńska, która swoim miłosiernym i racjonalizacyjnym płaszczem przykrywa dostęp do brutalnej świadomości, że brak kontroli centralnej prowadzi do rozrostu zwyczajnego wolnego rynku. I z niego się po prostu korzysta, skoro wolno i skoro nikt nam nie nałoży kagańca w postaci ustalonej polityki cenowej.<br />
W tej gałęzi medycyny od dawna panował czysty kapitalizm (przy całym szacunku do wyników pracy i poziomu umiejętności lekarzy, które wydają się być naprawdę niezłe na tle Europy), a dyktowanie cen było ograniczane estymacją, ile pacjent z danego regionu jest w stanie wydać pieniędzy na leczenie. Czy raczej: na ile się okredytować.<br />
<br />
Skutkiem ubocznym tej polityki okazał się też bujny rozkwit usług ponadstandardowych w rodzaju PGD (diagnostyka preimplantacyjna zarodka) i ICSI (docytoplazmatyczne wprowadzenie plemnika do komórki jajowej), które nie są w Polsce oferowane grupom z klinicznymi wskazaniami, a stają się ofertą dla każdego, kto za to zapłaci.<br />
Towarzyszy temu silny marketingowy przekaz, że więcej zawsze znaczy lepiej, a to niestety nie jest prawdą, jak zresztą każdy duży kwantyfikator. Stąd wysyp pacjentów, którzy pochodzą do diagnostyki preimplantacyjnej wierząc, że jest to racjonalne zachowanie będące inwestycją w zdrowie potomstwa, nie wiedzą zaś tego, że PGD zmniejsza raty ciążowe (<a href="http://stemcells-us.com/pdf/59.pdf">Munne 2005</a>, <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17611204">Mastenbroek 2007</a>, <a href="http://www.comtecmed.com/COGI/COGI9/Uploads/assets/gleicher.pdf">Gleicher</a>) ponieważ jest diagnostyką inwazyjną i powinna być wykonywana u par ze wskazaniami genetycznymi, gdzie uzyskane profity (zdrowe, żywe dziecko) uzasadniają występujące ryzyko i koszt finansowy. Adresatami PGD są zresztą w większości ludzie płodni stojący wobec alternatywy urodzenia chorego/martwego dziecka albo zdecydowania się na PGD. Tak też traktują to wytyczne ESHRE dotyczące diagnostyki preimplantacyjnej.<br />
Niepłodne pary, które są nie mają wskazań genetycznych, a mimo to wykonują PGD stoją w sytuacji oferowania im operacji na otwartym sercu, aby przyjrzeć się z ciekawości wyglądowi aort. Tyle, że tego im się akurat na ogół nie mówi, za to przedstawia PGD jako atrakcyjne uzupełnienie oferty standardowej.<br />
ICSI jest natomiast metodą, która powinna być wykonywana przy określonych wskazaniach, m.in. ciężkim czynniku męskim endometriozie i wcześniejszych niepowodzeniach klasycznego IVF, a którą w Polsce wykonuje się w zasadzie taśmowo, co potwierdza również poniższy <a href="http://www.eshre.eu/~/media/emagic%20files/Guidelines/MAR%20report.pdf">raport</a> ESHRE MAR:<br />
<br />
<table cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;">
<colgroup><col width="85*"></col>
<col width="85*"></col>
<col width="85*"></col>
</colgroup><tbody>
<tr valign="TOP">
<td bgcolor="#ffff00" style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: 1px solid #000000; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.1cm;" width="33%"><b><span style="background: transparent;">kraj</span></b></td>
<td bgcolor="#ffff00" style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: 1px solid #000000; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.1cm;" width="33%"><b><span style="background: transparent;">Procedury IVF </span></b>
</td>
<td bgcolor="#ffff00" style="border: 1px solid #000000; padding: 0.1cm;" width="33%"><b><span style="background: transparent;">Procedury ICSI</span></b></td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Czechy</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">2331</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">6891</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Niemcy</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">11082</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">28687</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Hiszpania</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">4178</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">28360</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td bgcolor="#ffff99" style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Polska</td>
<td bgcolor="#ffff99" style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">336</td>
<td bgcolor="#ffff99" style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">3790</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Holandia</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">8356</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">6485</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">Wielka Brytania</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33%">17634</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="33%">16184</td>
</tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jak widać z powyższej tabelki Wielka Brytania jest krajem, w którym wykonuje się najwięcej procedur in vitro w Europie, i jednocześnie gdzie proporcja IVF do ICSI zbliża się do stosunku 1:1. Z kolei kraje będące medycznymi Eldorado z uwagi na bardzo liberalne prawo medyczne (Czechy i Hiszpania) mają ten stosunek ustawiony odpowiednio na 1:3 i 1:6. Polska jest rekordzistką procedury ICSI w całej Europie osiągając, jako jedyna, stosunek 1:10 dla procedury in vitro i faworyzując wyraźnie metodę ICSI.<br />
Teraz zagadka: co wyróżnia Polskę z grona tych sześciu krajów? Czyżby męska populacja Polski cechowała się nieproporcjonalnie wysokim odsetkiem wad plemników w stosunku do reszty Europy?<br />
Nie, Polska to jedyny kraj z tych sześciu, w którym zapłodnienie pozaustrojowe było dotychczas nierefundowane. Warto również zauważyć, że Hiszpania i Czechy (kraje ze stosunkowo wysokimi wskaźnikami ICSI) to najpopularniejsze kierunki turystyki rozrodczej, a więc kraje wykonujące ok. połowę swoich procedur u zagranicznych pacjentów, którzy płacą pełną kwotę za zabieg i nie podlegają refundacji. To ci pacjenci podnoszą wskaźniki ICSI w obu tych krajach.<br />
Co to oznacza? Oznacza to dokładnie to, że droższa procedura ICSI, która powinna być kierowana do wybranej grupy pacjentów, staje się procedurą oferowaną powszechnie poza tymi wskazaniami. Bo pacjent za nią dopłaca, w Polsce różnica cenowa między IVF i ICSI oscyluje wokół 1000-2500 zł na jednej procedurze. Po co oferować taniej, kiedy można drożej?<br />
Szczęśliwie z badań wynika, że ryzyko dla dzieci nie wydaje się być wyższe w grupie korzystającej z ICSI, choć co jakiś czas powraca taka hipoteza i są przedstawiane odpowiednie badania. Niemniej wyniki badań i metaanaliz raczej uspokajają (<a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11077619">Orvieto 2000</a>, <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12620432">Sutcliffe 2003</a>, <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12620432">Knoester 2008</a>, <a href="http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22480819">Wen 2012</a>).<br />
<br />
Zmierzając powoli do konkluzji: uważam, że ministerialny program leczenia niepłodności jest programem, najogólniej rzecz biorąc, rzetelnym i sensownym. Reguluje niektóre ważne obszary, innych nie reguluje, bo nie może (dawstwo, wprowadzenie rejestru również dla placówek spoza programu, wprowadzenie dyrektyw). Jest to krok w dobrym kierunku.<br />
Program uderza jednak w fundamenty dotychczasowej polityki ośrodków medycyny wspomaganego rozrodu i każe zmodyfikować jej założenia, co jest procesem bolesnym dla lekarzy, ale również dla pacjentów. Wielu z nich po przejściu odpowiedniej szkoły u własnych lekarzy podnosi teraz żądania refundacji PGD jako procedury rutynowej, bądź domaga się rutynowego ICSI uważając, że brak tych procedur w programie (PGD w nim nie ma; ICSI jest, ale tylko dla par ze wskazaniami) dowodzi indolencji ekspertów ministerialnych. Pacjenci skarżą się również na ograniczenie transferowania jednego zarodka u kobiet do 35 rż, co w moim poczuciu jest powidokiem dotychczasowego polskiego trendu klinicznego na transfer dwóch, niekiedy trzech zarodków, które wprawdzie kończyły się często komplikacjami ciążowymi i położniczymi, zwiększały także odsetki poronień, za to w pierwszym okresie po transferze dawały często ciąże biochemiczne, a to właśnie one były zliczane do statystyk każdej kliniki. Ta strategia była bardzo owocna marketingowo, nie skutkowała jednak becikowym i zakupem wózka. Powyższa zależność pacjentom zazwyczaj umyka, zwłaszcza że część lekarzy dzielnie sekunduje temu mitowi i posuwa się nawet do twierdzeń, że wprowadzenie programu obniży raty ciąż.<br />
Nie, kochanieńcy moi, program i centralny rejestr pokażą RZECZYWISTĄ skuteczność danej kliniki, a to może być upadek z bardzo wysokiego konia dla wielu bajkopisarzy. Nie sztuka postawić śmiałe hipotezy, sztuką jest je obronić empirycznie.<br />
<br />
Wiele czasu zapewne zajmie nowa edukacja i zaadaptowanie się do tego, co wynika ze współczesnych wytycznych w leczeniu niepłodności, a nie z konieczności zamortyzowania np. specjalistycznej aparatury do PGD bądź namówienia pacjenta na droższe opcje w leczeniu (nie zawsze bardziej skuteczne oczywiście).<br />
Wiele czasu również zajmie zobaczenie, co należy zrzucić z ołtarzy i postawić w zamian, takim wyzwaniem na pewno będzie program SET (transfer pojedynczego zarodka).<br />
<br />
A teraz Was zaskoczę i napiszę coś bardzo staroświeckiego, na co nie ma miejsca w mediach. Otóż czuję się wdzięczna za powstanie tego programu i czuję się również prawdziwie podniesiona na duchu obserwacją, że kompromis może mieć w Polsce też uczciwą twarz. Kompromis tego programu w zakresie zarodków nadliczbowych nie jest kompromisem zgniłym ani złożonym w hołdzie Kościołowi katolickiemu. Jest to rzadki i cenny przypadek dobrego zrównoważenia racji medycznych i racji etycznych (do 35 rż zapładnia się 6 komórek jajowych, ale po dwóch nieudanych cyklach można zapłodnić wszystkie w tej grupie wiekowej; po 35 rż ograniczenie zostaje zniesione), które nie są wcale podnoszone jedynie przez umiłowanego Gowina, ale stają się również realnym i bolesnym problemem pacjentów z zarodkami nadliczbowymi. Wiem o tym dobrze, bo nie zliczę, ile razy wysłuchiwałam dramatycznych relacji ludzi, którzy pozostali z 10 zamrożonymi zarodkami, bliźniętami w domu i z brakiem pomysłu na to, co zrobić dalej.<br />
Program zawiera preferencję procedury SET, która jest absolutnie zgodna ze światowymi wytycznymi i jest jednym z warunków bezpiecznego leczenia. Refundujemy trzy pełne cykle leczenia, co stawia nas w sytuacji podobnej do norweskiej, a wyprzedza program holenderski (pierwszy cykl IVF na koszt pacjenta, dopiero drugi i trzeci mogą zostać zrefundowane), niemiecki (refundacja dwóch cykli procedury) czy brytyjski (powiększająca się nierówność w dostępie do świadczeń z uwagi na zaostrzającą się politykę NHS).<br />
Irytuje mnie więc malkontenctwo mediów i szukanie dziury w całym; irytuje mnie powtarzanie nieprawd i półprawd, wprowadzanie pacjentów w błąd, podważanie ich zaufania do wytycznych, sugerowanie, że za prywatne pieniądze będą mieć lepsze leczenie.<br />
Wreszcie irytuje mnie trend na uwalenie Platformy Obywatelskiej, z czym się zresztą ideologicznie zgadzam, ale nie zgadzam się na to, aby używać tego programu jako karty przetargowej. Bo program się akurat udał i jest projektem, którego nie tylko nie musimy się wstydzić na europejskim forum, ale którym można się z powodzeniem chwalić, co zresztą robię. I również z powodzeniem.<br />
Tuska można wywalić, byłoby to nawet sympatyczne, zwłaszcza że razem z nim odeszłaby Elżbieta Radziszewska, Jarosław Gowin i poseł Żalek. Tak, to byłoby coś.<br />
Ale wraz z rządem PO odejdzie również ten program, bo pierwszą decyzją zwycięskiej opozycji będzie hołd ideologiczny i zmiana na stanowisku ministra zdrowia, a więc anulowanie dofinansowania do in vitro. Polscy pacjenci znów się znajdą w tym samym bagnie, w którym tkwią od 1991 roku, kiedy to wycofano refundację in vitro po raz pierwszy.<br />
Nie chciałabym dojść do wniosku, że in vitro w Polsce miało swoją dobrą prasę jedynie wtedy, kiedy było nieosiągalne dla szerokiej grupy. Współczucie mediów okazywane ofiarom konserwatywnej polityki zmieniło się w milczenie o zwycięstwie, kiedy wreszcie ono nastąpiło.<br />
Stąd 01 lipca 2013 roku, kiedy w życie wszedł program refundacyjny i pierwsze kliniki przeżyły swoje oblężenie, w głównym wydaniu Faktów usłyszałam o wielu ważkich doniesieniach, na przykład o problemach z wywózką śmieci z przyblokowych śmietników, ale nie usłyszałam ani jednego słowa na temat fundamentalnej zmiany w życiu piętnastu tysięcy ludzi.<br />
Próbowałam wiele razy podzielić się tą radością z różnymi mediami, jednak szybko zorientowałam się, że to nie jest interesująca wiadomość. Pytana byłam głównie o wady programu i o to, z czego pacjenci są niezadowoleni.<br />
Oczywiście odpowiadałam na te pytania, bo całe moje uznanie wobec programu nie zmienia faktu, że wciąż nie mamy prawodawstwa ani akredytacji dla ośrodków, że program pozostaje rozporządzeniem ministerialnym i jego przyszłość z tego powodu jest chwiejna; że PGD dla par ze wskazaniami z poradni genetycznych powinno być refundowane, że przemilczana jest sprawa dawstwa, która akurat bardzo mi leży na sercu.<br />
Ale poza tym wypunktowaniem chciałam przekazać coś innego i bardzo ważnego: że to jest moment otwarcia szampana, że ta radość jest zasłużona i wywalczona, że chcę to celebrować, bo wiem, dla ilu osób ten program jest jedyną szansą. Bo jeszcze rok temu powiedziałabym, że ta refundacja się nie uda i pozostanie w sferze marzeń, a dziś czytam kolejne entuzjastyczne relacje od par, które są już po wizycie kwalifikacyjnej i ruszają z procedurą w sierpniu. Życzę im powodzenia i szczęścia.<br />
<br />
Mam poczucie, że widmo powstań wciąż zmartwychwstaje od nowa sprawiając, że źródłem ekscytacji medialnej może być jedynie to, co się nie udało i co krąży wokół porażek, błędów i niedociągnięć.<br />
Dlatego kończę notkę siedząc na tarasie i wznosząc kawą toast za pracę wszystkich tych, dzięki którym ten sukces stał się możliwy. Są wśród nich lekarze, urzędnicy, naukowcy i pacjenci. Nie jest to główne wydanie Faktów, ale bez oddania sprawiedliwości wysiłkom tych ludzi nie chciałabym jutro wstać z łóżka. A od pierwszego lipca wstaję z niego z poczuciem, że mój kraj stał się odrobinę lepszym miejscem dla półtora miliona niepłodnych osób, z których większość z in vitro korzystać nie musi, ale wszyscy skorzystają na normalizacji sytuacji leczenia niepłodności w Polsce.<br />
I to właśnie chcę oraz będę świętować.a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-75995076508870646962013-07-05T23:47:00.001+02:002013-07-05T23:47:31.185+02:00ofiara apostazjiŻe Agnieszka Ziółkowska odejdzie z Kościoła Katolickiego było wiadomo od paru miesięcy, skoro tak zadeklarowała i postanowiła.<br />
Że padła ofiarą nieczułości polskiego Episkopatu jest jednak mniej jasne, a dla mnie w całości niezrozumiałe.<br />
<br />
Uwielbiam blog księdza Lemańskiego. Ale obserwuję jego wpisy również z pasją badacza oglądającego nieznany mu świat, który kiedyś był znajomy, a dziś jest odrębnym mikrokosmosem zamkniętym w kropli święconej wody.<br />
Wiem, że z Kościoła można odejść na wiele różnych sposobów, odcinać łączące nas więzy jeden po drugim lub chirurgicznym cięciem. Albo jeszcze inaczej.<br />
Największy jednak rezonans w moich emocjach wywołuje postawa racjonalizacji zła, które nie jest nazywane złem, a koniecznym kosztem lub - i to jest trudniejsze do wyodrębnienia - powoływaniem się na nieustającą dobroć niezdefiniowanej wspólnoty, która stoi ponad oficjelami Kościoła i stanowi część od niego niezależną. A dla niej warto zacisnąć zęby.<br />
<br />
U nas, w Rwandzie, wprawdzie wyrżnęliśmy parę tysięcy Tutsi, ale jednak pozostał jeden sprawiedliwy i dla niego warto wybaczyć maczety. Naprawdę?<br />
Po pierwsze nie sądzę. Po drugie taka definicja wspólnotowości obroni każde świństwo i podłość, bo nietrudno w największym nawet gnoju znaleźć przynajmniej jednego sprawiedliwego.<br />
Po trzecie zawsze zadaję sobie pytanie o koszt tych, którzy walcząc w obrębie okrutnego systemu o godność dla siebie i innych siłą rzeczy sankcjonują otaczającą ich gnojówkę. Warto?<br />
<br />
Sytuacja Lemańskiego dotyka w moim poczuciu zagadnienia imperatywu służby dla ludzi w imię wartości wiary i humanizmu. Globalnie sytuacja mi się nie podoba, ale widzę w niej człowieka i jemu będę służyć. To, co jest w tym imperatywie najbardziej szlachetne staje się jednocześnie jego przekleństwem. Wot, zadziwiający paradoks.<br />
<br /><br /><blockquote class="tr_bq">
Z dnia na dzień widziałem coraz wyraźniej, że nie dostrzega Pani w tym Kościele prawdziwej troski o zbłąkanych, zagubionych i poranionych. Widziałem również, że członkowie komisji bioetycznej KEP nie dostrzegają najmniejszej nawet skazy na swoim dokumencie i w swoich wypowiedziach, i dla odchodzących z Kościoła zdają się mieć tylko jedno życzenie - "krzyż im na drogę". Ileż trzeba mieć w sobie pychy, pewności siebie i zatwardziałego serca, by na taki publiczny krzyk rozpaczy pozostać głuchym i nieczułym.<br /><a href="http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,14228716,Ks__Lemanski_znow_pisze_list__Pani_Agnieszko__przykro.html">źródło</a></blockquote>
<br />
Cały problem z ofiarą apostazji polega na tym, że przyznając jej status ofiary podkreślamy opresyjność sytuacji, w której się znalazła. W dalszej kolejności gotowi jesteśmy założyć swoją wyrozumiałość wobec reakcji desperackich i uruchamianych w obliczu silnych emocji, zamiast zobaczyć to, co znajduje się tam faktycznie: dojrzałą decyzję zbudowaną na bazie wolności i suwerenności.<br />
Można taką ofiarę namawiać, aby została w imię wspólnoty. Co ksiądz Lemański uczynił. Można mówić o tysiącach sprawiedliwych. Co również uczynił. Można umotywować jej decyzję "głosem rozpaczy". To też zostało zrobione.<br />
Ja jednak myślę, że Agnieszka nie mówi głosem rozpaczy, a głosem dorosłej wkurwionej przedłużającą się sytuacją wmawiania jej w brzuch, że jest dzieckiem ludzi niegodziwych i sama nie zdaje sobie sprawy z bezmiaru własnego nieszczęścia. I że to nie jest głos człowieka sięgającego po płaszcz w nadziei, że uczestnicy przyjęcia zareagują "zostań, prosimy!", a głos kogoś, kto po prostu na tym przyjęciu nie widzi już dla siebie miejsca.<br />
Nie każde przyjęcie jest warte naszej obecności i fakt, że serwowany jest tam ksiądz Lemański w niczym nie przysłoni faktu, że w charakterze dań głównych pojawiają się biskupi Hoser i Pieronek. To raczej ksiądz Lemański staje się przystawką rzucaną na pociechę tym wszystkim, którym hoserowe gnojowisko zaczyna coraz bardziej wonieć, ale wciąż tkwią w emocjonalnym szantażu istnienia jednego sprawiedliwego.<br />
<br />
Nie wiem, czym jest wspólnota kościelna. Widziałam jej wiele twarzy i niewiele z nich mi się podobało.<br />
Jeśli konstytuuje ją Bóg to można go znaleźć również poza wspólnotą Kościoła katolickiego, o ile ktoś ma taką potrzebę. Jeśli ma ją konstytuować miłość do bliźniego to niewiele jej widzę na Frondzie. Jeśli Fronda nie jest wspólnotą to co nią jest? Dlaczego Fronda ma się do tej wspólnoty nie zaliczać?<br />
Z pewnością wygodniej jest wyrzucić Terlikowskiego poza nawias i przyjąć, iż wspólnota dzieje się gdzie indziej. Tylko że to nieprawda.a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-32120793383572409842013-04-09T22:52:00.000+02:002013-04-09T22:52:40.971+02:00O Heniu kłamczuszku i faryzeuszachSpotkałam kiedyś człowieka, który powiedział mi, że w katolicyzmie chodzi z grubsza o to, że był kiedyś Jezus i on wszystkich kochał tak bardzo, że oddał swoje życie, aby odkupić grzechy ludzkości. Zadaniem wspólnoty katolickiej natomiast jest sprawić, aby ta prawda nigdy nie została zapomniana.<br />
Przeglądam <a href="http://episkopat.pl/dokumenty/pozostale/5066.1,O_wyzwaniach_bioetycznych_przed_ktorymi_stoi_wspolczesny_czlowiek.html">dokument</a> Konferencji Episkopatu Polski zatytułowany "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek" i wiecie, nie widzę nic o miłości zwyciężającej śmierć i nienawiść.<br />
<br />
Ale jest sporo o seksie.<br />
I o aborcji<br />
Oraz o in vitro.<br />
<br />
Zaskakująco tym razem nie ma nic o homoseksualistach. Pewnie zostali na deser, bo KEP zapowiada kolejne dokumenty bioetyczne.<br />
Ogólnie jednak chodzi o to, aby zajmować się tym, co ludzie trzymają w spodniach i spódnicach. Kiedyś myślałam, że to wulgarne uproszczenie. Teraz myślę, że prawda po prostu jest wulgarna.<br />
<br />
W dokumencie są dwa duże kłamstwa i dziesiątki małych. Zastanawiające, że człowiek przyzwoity - a za takiego się uważam - zaczyna w pewnym momencie relatywizować kłamstwa. Jest ich tak wiele, że trzeba ustalić jakąś hierarchię. Być może sama ta relatywizacja jest pierwszym krokiem ku nieprzyzwoitości, powolnemu psuciu się debaty publicznej. Nie wiem. Nie miałam w sobie nigdy tyle bezczelności i tupetu, aby po prostu brnąć w ideologiczną hucpę twierdząc, że cel mnie uświęci.<br />
Tak więc kłamstwo pierwsze:<br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Po to, aby zwiększyć szansę
powodzenia zabiegu, do organizmu matki przenosi się kilka embrionów.
Po pewnym czasie sprawdza się ich rozwój i pozostawia przeważnie
jeden z nich- ten najlepiej oceniany. Pozostałe zostają
przeznaczone do selektywnej aborcji, w celu ograniczenia ryzyka
związanego z ciążą mnogą.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Oto wyciągi z raportów EIM Polska 2008 - 2009 - 2010 pokazujące skalę aborcji selektywnych po procedurze in vitro. Raporty były zbierane również w latach wcześniejszych, jednak wersje elektroniczne są dostępne dopiero od 2008 roku:</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Dla <a href="http://spin.org.pl/wp-content/uploads/Poland-EIM_report_2008.pdf">2008 roku</a></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<table cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 649px;">
<colgroup><col width="315"></col>
<col width="316"></col>
</colgroup><tbody>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: 1px solid #000000; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.1cm;" width="315">
<br />
<br />
</td>
<td style="border: 1px solid #000000; padding: 0.1cm;" width="316">
Number of occurences<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
68<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Complication to oocyte retrieval:<br />
All<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
18<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Bleeding<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
17<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Infection<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
1<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<b>Maternal death</b><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<b>0</b><br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<span style="color: red;"><b>Number of foetal reductions</b></span><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<span style="color: red;"><b>0</b></span><br />
</td>
</tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Ilość
cykli zapłodnienia pozaustrojowego</b>
<b>zaraportowanych w
roku 2008 do PTG : 7297 cykli</b></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Dla <a href="http://spin.org.pl/wp-content/uploads/Poland-EIM-2009.pdf">2009 roku</a></b></div>
<table cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 649px;">
<colgroup><col width="315"></col>
<col width="316"></col>
</colgroup><tbody>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: 1px solid #000000; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.1cm;" width="315">
<br />
<br />
</td>
<td style="border: 1px solid #000000; padding: 0.1cm;" width="316">
Number of occurences<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
54<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Complication to oocyte retrieval:<br />
All<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
59<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Bleeding<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
54<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Infection<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
5<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<b>Maternal death</b><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<b>0</b><br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<span style="color: red;"><b>Number of foetal reductions</b></span><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<span style="color: red;"><b>0</b></span><br />
</td>
</tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Ilość cykli zapłodnienia
pozaustrojowego zaraportowanych w roku 2009 do PTG: 8377 cykli</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Dla <a href="http://spin.org.pl/wp-content/uploads/Poland-EIM-2009.pdf">2010 roku</a></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<table cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 649px;">
<colgroup><col width="315"></col>
<col width="316"></col>
</colgroup><tbody>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: 1px solid #000000; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.1cm;" width="315">
<br />
<br />
</td>
<td style="border: 1px solid #000000; padding: 0.1cm;" width="316">
Number of occurences<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
56<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Complication to oocyte retrieval:<br />
All<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
33<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Bleeding<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
29<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
Infection<br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
4<br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<b>Maternal death</b><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<b>0</b><br />
</td>
</tr>
<tr valign="TOP">
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="315">
<span style="color: red;"><b>Number of foetal reductions</b></span><br />
</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #000000; border-left: 1px solid #000000; border-right: 1px solid #000000; border-top: none; padding-bottom: 0.1cm; padding-left: 0.1cm; padding-right: 0.1cm; padding-top: 0cm;" width="316">
<span style="color: red;"><b>0</b></span><br />
</td>
</tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Ilość cykli
zapłodnienia pozaustrojowego zaraportowanych w roku 2010 do PTG:
9460 cykli</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>(źródło:
</b><span style="color: blue;"><u><a href="http://spin.org.pl/wp-content/uploads/EIM-2010-Poland.pdf"><b>http://spin.org.pl/wp-content/uploads/EIM-2010-Poland.pdf</b></a></u></span><b>
)</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kłamstwo drugie:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
Kościół stoi po stronie człowieka</blockquote>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
ale jednocześnie dokument nazywa mojego syna "produktem" (pkt 3. Prawda o ludzkiej seksualności i odpowiedzialności za dziecko, str. 6-7.), a ludziom niepłodnym zaleca:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
w sytuacji, gdy małżonkowie są niezdolni do przekazania życia (w wymiarze fizycznym) cel małżeństwa może wypełnić się w wymiarze duchowym i jednocześnie praktycznym. Chodzi mianowicie o poświęcenie się niepłodnych par na rzecz innych lub wielkoduszne przyjęcie do rodziny jednego z ogromnej liczby dzieci oczekujących na adopcję. (pkt 3. Prawda o ludzkiej seksualności i odpowiedzialności za dziecko, str. 8.)</blockquote>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Piszą to ludzie, którzy odmieniają podmiotowość człowieka przez wszystkie przypadki, co nie przeszkadza im postrzegać dziecka adoptowanego przez pryzmat wielkoduszności intencji przyszłych rodziców lub ich poświęcenia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To nie jest ani zabawne, ani przerażające. Nie wiem sama jakie to jest. To jest takie, jak uczucie, które zalało mnie falą, kiedy słuchałam słów arcybiskupa Hosera mówiącego z autentyczną troską o przeznaczaniu olbrzymich kwot budżetowych na nieskuteczne, niebezpieczne i nieetyczne leczenie podczas gdy ludzie faktycznie cierpiący umierają bez pomocy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nadmieńmy, iż abp Hoser należy do instytucji, która w 2010 roku obciążyła budżet Państwa <a href="http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/policzylismy;ile;zarabia;kosciol;z;budzetu;1;6;miliarda;taca;1;2;miliarda;,6,0,936710.html">kwotą </a>miliarda stu sześćdziesięciu dwóch milionów złotych wypłaconych na pensje dla katechetów i katechetek. I robi to rokrocznie. Bo sam polski Episkopat nie ma nawet na tyle przyzwoitości, aby płacić za własny apostolat. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jak śmiecie mówić mi, że leczenie mojej choroby jest obciążeniem dla budżetu?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kilka dni temu profesor Obirek udzielił wywiadu, który - moim skromnym zdaniem - należy przeczytać z uwagą, a potem jeszcze raz. Cytując:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<br />Święcenie kobiet, zmiany w etyce seksualnej… jeśli się od tego odejmie odium walki z chrześcijaństwem i zobaczy się w tym normalne procesy emancypacyjne, których samo chrześcijaństwo było kiedyś sojusznikiem, wówczas inaczej będziemy o tym dyskutować. Dlaczego inne kościoły chrześcijańskie, mimo że też mają wielosetletnią tradycję kapłaństwa mężczyzn, zmieniły się pod wpływem emancypacji? Dlaczego Kościół katolicki nie mógłby przejść tej drogi? <b>Ale dopóki jesteśmy w średniowieczu społecznie, dopóki tkwimy w feudalnych rozwarstwieniach i zależy nam tylko na tym, żeby być na górze, żeby panować, to nie ma możliwości na przyjęcie języka debaty, a nie nienawiści, wobec tego zewnętrznego, zagrażającego nam ponoć świata. </b>Negocjacji, dialogu społecznego, zamiast wyzwisk. Jeśli choćby uda się Franciszkowi zmienić język, którym Kościół rozmawia z nowoczesnością, to byłaby już wielka zmiana po poprzednich pontyfikatach.</blockquote>
<br /><br />I właśnie dlatego dowiedziałam się dziś z ust biskupa Wojciecha Polaka, Sekretarza Generalnego KEP, iż niniejszy dokument stanowi... odczytanie znaków czasu!<br /><br />Znaków czasu!<br /><br />Dzieci będące produktami, bo poczęły się na szkle.<br />Ojcowie, o których miłości Episkopat ma do powiedzenia tyle, że dokonali samogwałtu, aby ojcami zostać.<br />Kobiety noszące uszkodzone płody, które winny donosić ciążę i towarzyszyć dziecku w umieraniu, inaczej bowiem zaprzeczą jego podmiotowości.<br />Brzuchy tych kobiet będące inkubatorami chroniącymi podmiotowość płodu za cenę uprzedmiotowienia kobiety<br />I mentalność antykoncepcyjna, która jest potępiona, ponieważ choć "otwartość na życie może się wprawdzie łączyć z krzyżem, wiązać z wyrzeczeniami osobistymi i finansowymi", to jednak macica, prącie i ich szlachetne połączenie owocujące porodem stanowią wrota do zbawienia. To jest właśnie wulgarność prawdy.<br /><br />A jedyny znak czasu, który się tu objawia to to, że jakkolwiek pedofilia jest problemem dla polskiego Kościoła zbyt <a href="http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bp-pieronek-o-pedofilii-nowicka-chce-reakcji,307462.html">błahym</a>, to zajęcie się masturbacją niepłodnych ojców jest problemem wystarczająco ważkim.<div>
<br /></div>
<div>
Cóż, Jezus żył krócej niż faryzeusze. Wierzył w inne znaki czasu.<br /><br /><br /></div>
a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-24497783991222512022013-03-29T01:13:00.000+01:002013-03-29T01:13:39.534+01:00z pamiętnika ofiary<br />
<br />
Strasznie mnie niepokoił czerwony guziczek przy mikrofonie, bo jeśli się go nie wcisnęło to rozmowa się nie nagrywała. A musiała się nagrywać podobno. Siedzący obok mnie oficjele ignorowali tę prośbę, więc ja go włączałam za nich usiłując przy okazji wybić ząb Panu Docentowi albo dokonać lobotomii przez oczodół Pani Profesor.<br />
I tak przy pierdylionowym "włącz-wyłącz guziczek" dotarło do moich zwojów trzeźwe pytanie, co ja w ogóle robię i dlaczego zachowuję się jak kretynka?<br />
Gorsze było jednak to, że znałam odpowiedź na oba pytania.<br />
<br />
Dowiedziałam się niedawno, że w moim kraju pozwala się jawnie na kradzież oraz mobbowanie. W świetle kamer, w ogóle bez krztyny obciachu. Czołowego polskiego <a href="http://natemat.pl/55703,lech-walesa-u-moniki-olejnik-przez-gejow-stracilem-kontrakty-ale-moze-jeszcze-na-tym-zarobie">polityka</a> okradli z 70 tysięcy zielonych, a jedną ze znanych aktorek zastraszają "zniknięciem i pomniejszeniem" (myślę jednak, że się nie da złamać, w końcu to ona pożegnała komunizm).<br />
Na szczęście solidarność nie umarła w narodzie i niejaki <a href="http://www.radiogdansk.pl/index.php/wiadomosci-wydarzenia-sport/wydarzenia-rg/43395-pellowski-popiera-was.html">Pellowski</a> postanowił dodać do swoich wypieków zdrową porcję pogardy, aby wzmocnić moralnie Lecha Wałęsę.<br />
Całość tych wydarzeń została podlana stojącą na ciepłej płycie zupą, gotującą się tygodniami, o nazwie "związki partnerskie". Ponieważ większość Polaków nie popiera związków homoseksualnych, ale są łaskawi i pozwalają pedałom żyć. Byleby nie w tym samym kwartale bloków.<br />
I tak oto na tym gruncie wyrósł <a href="http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.com/2013/03/niech-zyje-homoterror.html">wkurz</a> Rude de Wredne.<br />
Sam tekst jest ze wszech miar słuszny, ale kończy się akapitem, który mnie nieco zastanowił:<br />
<br /><blockquote class="tr_bq">
Chcieliśmy takim właśnie kretynom pokazywać, że jesteśmy "normalni". Zaczęliśmy od kampanii "Niech nas obsobaczą", tfu, zobaczą, i brnęliśmy w tym słodkim obrazie geja i lesbijki. I co? I gówno nam z tego przyszło! Ile razy czytałam na naszych forach, w komentarzach, żebyśmy się nie afiszowali, żebyśmy edukowali społeczeństwo i kornie czekali, aż dojrzeje. Kochane cioteczki, ulubione moje femki lesbijki. Nieważne, że wydaje wam się, że wy nie wyglądacie tak, jak te pedały i lesby na paradzie, i tak na pierwszy rzut oka widać, kim jesteście. Nieważne, że część z "postępowych" mówi, że "normalni" homosie są spoko. Te wszystkie brudy, ten gnój was też dotyczy. Nawet jeśli będziecie udawać, że gówno, którym was obrzucają, to czekolada.<br />Dlatego ja już przestaję edukować. Przestaję się hamować. Przestaję udawać, że normalna rozmowa z idiotami jest możliwa, i cierpliwie tłumaczyć. Dość. Niech żyje homoterror!</blockquote>
<br /><br /> <br />Czyli homoterror jest antonimem edukacyjnych kampanii społecznych, które - jestem o tym przekonana - przez większość konserwatywną były odbierane właśnie jako ilustracja homoterroru i homopropagandy.<br />Pozwólcie, że wyperoruję Wam przy okazji definicję "natrętnej homopropagandy": homopropagandą jest wyjście geja, o którym wiemy, że jest gejem, w przestrzeń publiczną. Kropka. Epatuje się samym istnieniem. Zdradzam Wam tę definicję, ponieważ nauczyłam się jej na przykładzie innego zestawu "potępiamy in vitro, ale kochamy dzieci urodzone dzięki tej metodzie".<br /><span style="line-height: 20px;">Tak więc z punktu widzenia przeciętnego <strike>homofoba</strike> Polaka akcja "niech nas zobaczą" oraz Gay Pride mieszczą się dokładnie w tej samej kategorii zjawisk o zbiorczym tytule "homopropaganda". Zatem nie lękajcie się, i tak was nienawidzą.</span><br />
<span style="line-height: 20px;"><br /></span>
<span style="line-height: 20px;">Druga rzecz, która mnie zastanowiła, to wstęp do definicji <i>normalnego homosia</i>. Znów się podzielę swoją własną: <i>normalny homoś</i> to jest człowiek, który pozostaje lub chce pozostawać w relacji uczuciowej z człowiekiem tej samej płci. </span><br />
<span style="line-height: 20px;">Zauważcie, że w tej definicji nie ma nic o kolorze gaci, ani o chodzeniu na parady, ani o całowaniu w miejskim parku, ani o wychowywaniu dzieci. Zdradzę Wam, dlaczego nie ma: otóż wali mnie to. Wali mnie konkretnie nie to, czy Kasia i Zuzia urodzą córkę, bo życzę im urodzenia córki, jeśli tego pragną i tworzą stabilny związek; wali mnie wyszczególnianie katalogu praw z uwagi na to, z kim się dzieli sypialnię. Myślę, że moja definicja jest nie tylko dobra, ale w ogóle jedyna możliwa, i zachęcam, aby homosie normalni i nie, podobnie jak heterosie normalni i nie, nauczyli się jej na pamięć, o ile sami do niej nie doszli już wcześniej.</span><br />
<span style="line-height: 20px;">(Tak poza tym twierdzę, że całowanie się w parku jest ohydne, ale uważam tak oczywiście dlatego, bo jestem strasznie stara i podnieca mnie już jedynie Sława Przybylska w wersji na grzebień i wiolonczelę. To, czy będzie mnie obrzydzać para hetero czy homo jest bez znaczenia).</span><br />
<br />
<span style="line-height: 20px;">Bycie obiektem nienawiści jest bardzo pozytywnym stanem, uważam, z niego nie ma już schodów do piwnicy, można piąć się jedynie w górę. Jest tu pewna analogia do mikrofonów z guziczkami. W sali, w której siedzi piętnastu starców z tytułami, i jedna kobieta bez tytułu, dla kobiety jest absolutnie jasne, kto zajmie się obsługą mikrofonu. Naturalnie jest możliwe, że niektórzy z tych starców mogą tego od kobiety oczekiwać. Niemniej jest również prawdą, że w każdej chwili może ona przecież powiedzieć "takiego wała".</span><br />
<span style="line-height: 20px;">Zasadniczo jest to punkt, do którego chciałam doprowadzić tę notkę. Pomijając życie w kraju pełnym Pellowskich i wszystkich moich ulubieńców pojawiających się licznie na stronach tego bloga, przede wszystkim żyjemy w towarzystwie swojej własnej samooceny, a ona zadaje nam uparte pytanie "dlaczego wciskasz guziczki?". </span><br />
<span style="line-height: 20px;">Wciskam guziczki, ponieważ sama się degraduję do tej roli. Dodatkowo wciskanie guziczków obiektywnie nie jest najgorszą pracą na tym padole, ale identyfikuję je jako upokarzające, ponieważ to mnie przypada ono w udziale. A jest jasne, że skoro coś robię to musi być to praca niższego rzędu, ponieważ jestem kobietą, ponieważ nie mam tytułu akademickiego oraz ponieważ coś jeszcze, czym akurat tego dnia będę chciała się zadręczać w doskonałym stylu patriarchalnej ofiary.</span><br />
<span style="line-height: 20px;">Potem mamy trzeci poziom - dręczę mikrofon, ponieważ nie przyznaję sobie prawa, aby skorzystać z niego w sposób bardziej tradycyjny, to jest mówiąc do niego jakiś komunikat w celu bycia usłyszaną i wysłuchaną. Co utytułowani starcy robią tak po prostu i sądzę, że nie generuje w nich to głębszych refleksji na temat ich roli w świecie i prawa do zajęcia stanowiska wobec pytania starszego referenta.</span><br />
<span style="line-height: 20px;"><br /></span>
<span style="line-height: 20px;">Te wszystkie trzy sytuacje łączy jeden mianownik i nie jest nim niestety penis. Ani żaden inny atrybut męskiej władzy. Jest nim mój wybór.</span><br />
<span style="line-height: 20px;">Tak że jak długo będziemy chcieli przekonywać kogokolwiek do tego, że jesteśmy normalni i zasługujemy na awans z roli guziczkowego, tak długo nie wydostaniemy się z gówna. Naturalnie prościej jest przyjąć, iż jesteśmy tym gównem obrzucani i dlatego płaszczyk mamy powalany kaka, obawiam się jednak, iż on się powalał po prostu dlatego, bo w uznaniu swojej podrzędności zrobiliśmy chlup do kloaki.</span><br />
<span style="line-height: 20px;">Nie przestawajmy, kochane mniejszości, edukować większości. Ale tak, przestańmy się hamować.</span><br />
<span style="line-height: 20px;">Tylko że to się nie nazywa homoterror. To się nazywa rozpoznanie siebie jako ludzi posiadających równe prawa.</span><br />
<span style="line-height: 20px;"><br /></span>
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-53409678392456119922013-03-27T11:58:00.001+01:002013-04-03T11:41:35.490+02:00Nic nie będzie w ogóle i nigdyPrzyszła wiosna, zmieniły się sklepowe wystawy, a politycy wystawili swe małe główki z poselskich norek sygnalizując gotowość do podjęcia aktywności.<br />
20 marca 2013 podpisano <a href="http://www.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/program_leczenienieplodnosci_20032013.pdf">Narodowy Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013 - 2016</a><br />
Program ma ruszyć 01 lipca 2013, obejmuje refundację 3 pełnych cykli IVF/para, dotyczy par ze zdiagnozowaną niepłodnością (bez względu na ich stan cywilny), finansowana jest część biotechnologiczna i kliniczna, pacjent płaci jedynie za leki (ok. 1/3- 1/2 kosztów całości). Aha, z programu wypadają kobiety powyżej 40 rż., pary korzystające z gamet dawców oraz kobiety z wadami macicy uniemożliwiającymi donoszenie ciąży bądź z poronieniami nawykowymi.<br />
<br />
Okazało się, że to jest bardzo zły program. Podczas gdy politycy te swoje małe główki i tak dalej, w pacjentach polskich narastają złość i refleksje*:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<br />
Ty w ogóle czytałaś ten projekt? Musisz wyłożyć ponad 3/4 kosztów, a szansa powodzenia jest minimalna przy jednym zarodku... Lepiej zapłacić ze swojej kieszeni i móc dowolnie zarządzać swoimi komórkami i zarodkami. Jak już chcą coś zrobić to niech napiszą porządny, mądry projekt, a nie udają tylko, że coś robią!</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Ja to bym wolała jeść kanapki z dżemem przez cały rok, ale zrobić ivf "po swojemu" niż skorzystać z tej łachy i drastycznie obniżyć swoje szanse na ciążę</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
A wiecie co jest najgorsze? Że ludzie zaczynają już mówić, że będziemy się leczyć za darmo. Nawet moja kumpela zadzwoniła ucieszona, że nie muszę już zbierać kasy na in vitro, bo będzie refundacja. Naiwna biedaczka...</blockquote>
<br />
Wiem, że mogę się nie znać, bo nie mam habilitacji z pacjentologii, a truskawki posypuję cukrem, ale rządowy program jest programem dobrym. Nie idealnym, ale dobrym.<br />
To prawda, że wypada z niego dawstwo gamet. I nie może być inaczej, jak długo nie mamy wdrożonych dyrektyw unijnych. Państwo nie może refundować procedury, której bezpieczeństwa nie jest w stanie skontrolować. Ale to również oznacza, iż jedyną drogą do włączenia tej grupy w ramy refundacji jest po prostu ustanowienie prawa, a nie majstrowanie przy dofinansowaniu.<br />
<br />
Wiek kobiety. Spójrzmy na sytuację europejską.<br />
Portugalia: 39 rż<br />
Izrael: 45 rż<br />
Bułgaria: 43 rż<br />
Szwecja: 37-43 rż (w zależności od regionu)<br />
<br />
Na tym tle polska średnia wypada właśnie jako średnia. Uwagę powinno zwrócić coś zupełnie innego: brak ograniczeń wiekowych dla mężczyzny. Z podanych krajów tylko Szwecja posiada to ograniczenie. Warto nad tym popracować w kolejnych edycjach Programu.<br />
<br />
Wysokość dofinansowania: 7510 zł na program (część biotechnologiczna i kliniczna), 3 pełne programy refundowane. Pacjent płaci jedynie za leki. Ministerstwo prowadzi negocjacje z producentami leków, aby obniżyć ich ceny. Spójrzmy na przykładową sytuację europejską:<br />
Finlandia: 3 cykle IVF<br />
Dania: zawiesiła refundację<br />
Grecja: zwrot 7% kosztów IVF w klinice i zwrot 25% kosztów leków<br />
Holandia: 3 cykle IVF<br />
Norwegia: 3 cykle IVF<br />
<br />
Sami naiwniacy w tej Europie mieszkają. Pewnie tam też koleżanki przegrzewają łącza telefoniczne, aby wyrazić głupią radość, że leczenie jest dofinansowane. Jahwe dziękować, że polski pacjent ma morze cierpliwości, aby życzliwej koleżance nie powiedzieć z miejsca "spierdalaj".<br />
<br />
No i w końcu temat najbardziej jątrzący: mrożenie i transferowanie zarodków.<br />
Nie czarujmy się, program rządowy jest rozpięty pomiędzy gowinologią i liberalizmem. Od kobiet do 35 rż można pobrać maksymalnie 6 komórek jajowych i je zapłodnić. Jeśli dwie pierwsze próby IVF się nie powiodą, przy trzeciej można zapłodnić już wszystkie komórki jajowe, bez ograniczeń. U kobiet po 35 rż nie stosuje się ograniczenia liczby zapładnianych komórek z uwagi na obniżającą się jakość tychże, a więc mniejsze szanse zapłodnienia.<br />
Z drugiej strony przyjdzie kiedyś taki dzień, w którym zapłoną znicze pod ośrodkami leczenia niepłodności (albo pod Ministerstwem, to się zobaczy) w intencji ulatujących w niebo duszyczek zygot.<br />
Od 25 lat nie wiemy, co robić w Polsce z zarodkami tzw. niechcianymi. Czyli tymi, których rodzice nie transferowali, nie oddali do adopcji ani nie odebrali z kliniki. Zarodki te pochodzą na ogół z czasów, w których kobietę intensywnie stymulowano, uzyskiwano więc dużo komórek jajowych, które następnie zapładniano.<br />
Dziś porządne i znające się na rzeczy ośrodki preferują lekką stymulację, w wyniku której kobieta wytwarza 2-6 dobrych jakościowo komórek, z których powstanie około 3-4 zarodków, z których - po transferowaniu w cyklu świeżym i mrożonych - urodzi się 1-2 dzieci. Patrząc na badania napływające z całego świata ten trend się utrzyma, wyraźnie metody ART idą w jakość, a nie w ilość zarodków.<br />
Co się dzieje więc z zarodkami niechcianymi?<br />
Są po prostu przechowywane w ośrodkach z uwagi na brak przepisów precyzujących ich dalsze losy. Nie dzieje im się krzywda i wszystko z nimi w porządku poza tym, że nie wiadomo, co zrobić z nimi dalej. Jak długo je mrozić? Jak długo mają dryfować w próżni prawnej? Będziemy dostawiać kolejne pojemniki z azotem na nowe zarodki?<br />
Tak, to jest problem.<br />
I owszem, trzeba go będzie kiedyś rozwiązać. Rozwiązania są tak naprawdę dwa- zniszczyć lub przekazać do celów naukowych. W każdym razie takie rozwiązania zastosowały m.in. Włochy i Wielka Brytania, które doszły do tej samej ściany.<br />
Nie poważyłabym się na twierdzenie, że w Polsce pacjenci się tym nie przejmują. Oni o tym w większości nie myślą.<br />
Zamiast tego lubią rozważać kategorię "wolność" bez subkategorii "skutki, konsekwencje".<br />
Tymczasem program jest skonstruowany pod tym względem bardzo rozsądnie: tylko jeden zarodek na jeden transfer, co obniży szansę ciąży o 1-5% na jeden cykl in vitro**, ale również zniweluje do poziomu populacyjnego ryzyko ciąży mnogiej. A to ciąża mnoga jest głównym powikłaniem metod wspomaganego rozrodu. W zamian za SET dostajesz trzy pełne refundowane cykle (Słowenia idzie tu jeszcze dalej: 4 próby IVF, ale tylko dla SETów. Chcesz mieć DET? Płać z własnej kieszeni. Tę samą politykę będą wprowadzać Czechy).<br />
Społeczeństwo w dalszej perspektywie zyskuje:<br />
- brak nakładów ponoszonych na leczenie powikłań okołoporodowych i neonatologicznych w ciążach mnogich<br />
- brak perspektywy "a teraz co do cholery zrobimy z niechcianymi zarodkami?!"<br />
<br />
Program SET (single embryo transfer) opłaca się wszystkim: pacjentom, lekarzom i budżetowi. Przede wszystkim opłaca się dzieciom urodzonym z SETów, bo rodzą się w lepszej kondycji, z wyższą masą urodzeniową i w późniejszych tygodniach ciąży niż dzieci z DETów i TETów.<br />
Po latach opłaca się to również rodzicom, którzy nie piszą spanikowani "oborze, i co teraz mam zrobić? Troje dzieci w domu, sześć zarodków w klinice, do adopcji nie oddam, sumienie nie pozwala mi zniszczyć, a na kolejną ciążę sobie nie pozwolę!".<br />
No ja nie wiem, co masz zrobić. Serio. Dlatego wolę myśleć o planach długoterminowych, a nie strategiach "aby do pozytywnego testu ciążowego, a potem się zobaczy".<br />
Ale złota polska wolność i tradycje szlacheckich pasów trzymają się mocno powtarzając z rozpaczą "Marność, marność nad marnościami, wszystko to marność. I chuj".<br />
Albowiem powinno być za darmo, bez ograniczeń i z becikowym na końcu trasy maratonu. A jak nie to zjem dżem, ale będzie po mojemu, na bogato.<br />
<br />
Wracając więc do wiosny. Stała się rzecz, do której nie umiem się odnieść, otóż minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz, spełnia swoją obietnicę. Na razie częściowo, ale jednak konsekwentnie.<br />
Ta sytuacja mnie wytrąca z równowagi, ponieważ są na tym świecie pewne stałości, na przykład po zimie przychodzi wiosna, a politycy nie wywiązują się z przyrzeczeń złożonych społeczeństwu.<br />
Jednak w marcu 2013, najbardziej zimowej wiośnie ostatniej dekady, nie rozmawiamy już o tym"CZY in vitro", a jedynie o tym "W JAKI SPOSÓB in vitro".<br />
I tak, jest to wielki sukces. I będę się z niego cieszyć.<br />
A na koniec oddaję głos <a href="http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20130326/kubisa-badz-taka-nie-badz-taka">Julii Kubisy</a> dedykując ten fragment wszystkim pacjentom od kanapek z dżemem i wypisywania bzdetów, za które mi zwyczajnie wstyd, jako byłej pacjentce:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
To samo tyczy się in vitro. Kilka lat temu Porozumienie Kobiet 8 Marca razem ze Stowarzyszeniem „Nasz Bocian” organizowało pikiety w sprawie in vitro pod Sejmem. Na jednej z nich głos zabrała działaczka WZZ Sierpień 80. Opowiedziała o wieloletnich staraniach o dziecko, o zapożyczeniu się na niezwykle drogą procedurę in vitro – i o rozpaczy, że kolejnych prób nie będzie, bo nie ma na to pieniędzy, za to są długi. In vitro jako problem klasy średniej? Nie sądzę.</blockquote>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;"><br /></span>
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 21.988636016845703px;">* cytaty są parafrazą wypowiedzi pacjentów. Nie zamieszczam oryginalnych cytatów, aby nie naruszać ich dóbr i uniemożliwić identyfikację</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 21.988636016845703px;">** SETy są wprowadzane obligatoryjnie lub zalecane w większości krajów z uregulowanym prawodawstwem, wynikają również z oficjalnej rekomendacji ESHRE. W zależności od metodologii badania (głównym czynnikiem różnicującym jest wiek kobiety) raty ciąż po SET różnią się negatywnie od DETów w granicach 1-5 %, przy czym jeśli porównywany jest wskaźnik "take home baby" różnice niwelują się do ok. 1%. Poniżej przykładowe badania:</span></span><br />
<span style="line-height: 21.988636016845703px;">http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23453121</span><br />
<span style="line-height: 21.988636016845703px;">http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18773532</span><br />
<span style="line-height: 21.988636016845703px;">http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20500945</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;"><br /></span>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-90425183537530757802012-12-16T02:22:00.000+01:002012-12-16T02:31:33.688+01:00cywilizacjo kretynów, odwal się od dzieciDzieci widoczne na zdjęciach poniżej urodziły się dzięki metodom wspomaganego rozrodu, zostały adoptowane bądź przyszły do swojej rodziny innymi drogami, o których nic bliżej nie musicie wiedzieć, bo to nie wasza sprawa. To, co jest wspólną sprawą to to, że posiadają prawa przynależne każdemu człowiekowi. Przypatrzcie się uważnie i poszukajcie chipów, nadmiarowych kończyn oraz wytatuowanych szóstek za uszami:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/sites/default/files/styles/large/public/02_zuzia_franio_iga_lena.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/sites/default/files/styles/large/public/02_zuzia_franio_iga_lena.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/sites/default/files/styles/large/public/05_mira_lena_tymek_olaf.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/sites/default/files/styles/large/public/05_mira_lena_tymek_olaf.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Zgroza, prawda? I dla niepoznaki wyglądają tak normalnie. Ale nie dajcie się zwieść pozorom. Duża polska sieciówka odzieżowa wykazała się czujnością i odmówiła użyczenia swoich kolekcji do sesji zdjęciowej powyższego <a href="http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/galeria/kalendarz-dzieci-naszego-bociana-na-rok-2013">kalendarza</a>, gdyż <i>niestety nie może brać udziału w projekcie, ponieważ jako sklep dla dzieci nie chce mieszać się w polityczne zagrywki i kontrowersje jakie są w związku z zapłodnieniem in vitro.</i><br />
Wiadomo, dzieci ze swej natury budzą kontrowersje, szczególnie w Polsce, kraju sławiącym miłość do dzieci i wartości rodzinnych.<br />
Na szczęście cztery inne sieciówki nie miały nic przeciwko dzieciom i udostępniły ubranka. Pewnie nikt ich na czas nie powiadomił, że dzieci adoptowane to margines i <a href="http://forum.gazeta.pl/forum/w,210,96436431,96547170,Czy_mozna_kochac_adoptowane_dziecko_.html?s=0&v=2">patologia</a> (odznaczają się głównie predylekcją do wbijania siekier w potylice swoich rodziców), a na dzieciach urodzonych dzięki in vitro ciąży zmaza współodpowiedzialności za morderstwo braci i sióstr.<br />
Wobec tego trudne zadanie edukacji społecznej w tym ostatnim przypadku wziął na siebie <a href="http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/spoleczenstwo/_quotdzieci_naszego_bocianaquot.html#comments">Przegląd Katolicki</a> informując czytelników, iż:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;">Po pierwsze, Kościół katolicki nigdy nie stygmatyzował i nie stygmatyzuje rodzin decydujących się na in vitro ani nie piętnuje dzieci poczętych tą metodą.</span></blockquote>
Radować się, że zostało to wreszcie wyjaśnione, bo bez tego disclaimera dość trudno byłoby zinterpretować zdanie pojawiające się niżej:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;"> in vitro jest metodą pozyskania dzieci za cenę bezpośredniego lub pośredniego uśmiercania innych dzieci. Jest to przede wszystkim selekcja i uśmiercanie embrionów – produkuje się ich kilka, tak by zwiększyć szansę poczęcia. Niszczenie takich embrionów jest z perspektywy nauki Kościoła zabójstwem.</span></blockquote>
<br />
Smaczku dodaje fakt, iż nie dalej jak tydzień temu redakcja Przewodnika Katolickiego zwróciła się z prośbą do autorów projektu "Dzieci Naszego Bociana" o użyczenie zdjęć dzieci dla potrzeb cytowanego wyżej tekstu. Prośba nie została spełniona.<br />
Uporządkujmy fakty:<br />
1. Kościół katolicki nie stygmatyzuje dzieci urodzonych dzięki ivf;<br />
2. redakcje tygodników katolickich chętnie opublikują zdjęcia polskich dzieci urodzonych tą metodą, aby wyjaśnić odbiorcom, że Tymek, Zosia i Staś przyszły na świat za cenę zabójstwa innych dzieci.<br />
<br />
Autorka artykułu ujawnia kolejne sensacje dotyczące idei kalendarza:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;"> Jak piszą jego pomysłodawcy, „w sesji brały udział dzieci urodzone dzięki metodom wspomaganego rozrodu, adoptowane oraz ich rodzeństwa”. A cel przedsięwzięcia? Zwrócenie uwagi na dzieci poczęte metodą in vitro.</span></blockquote>
Wystarczyłoby sprawdzić, co naprawdę piszą jego pomysłodawcy, aby nie brać wierszówki za bzdury, które się autorce jedynie wydają:<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Calibri; font-size: small;">Dlaczego <span class="il">kalendarz</span>?</span><br />
<span style="font-family: Calibri; font-size: small;">Dzieci
z kalendarza są wyjątkowe. Oczywiście wszystkie dzieci są wyjątkowe,
ale nasze, bocianowe jakby „bardziej”. Czekaliśmy na nie długo, czasem
bardzo długo. Raz po raz traciliśmy nadzieję na to, że w ogóle pojawią
się na świecie, że razem z nami stworzą rodzinę. Ale są! Choć od 25 lat
nie ma przepisów i nie ma regulacji dotyczących metody in vitro, nie ma
refundacji leczenia niepłodności, a wokół adopcji nadal funkcjonuje
wiele szkodliwych mitów- wbrew przeciwnościom tworzymy szczęśliwe
rodziny. Każdego dnia na świat przychodzą dziec</span><span style="font-family: Calibri; font-size: small;">i poczęte dzięki wspomaganemu rozrodowi, a do naszych rodzin trafiają kolejne dzieci adopcyjne. Są takie same jak miliony innych dzieci na świecie, </span><span style="font-family: Calibri; font-size: small;"><span style="font-family: Calibri; font-size: small;">przywracają wiarę i nadzieję na szczęście</span>! Przyszły do nas z miłości, w miłości i dzięki miłości. Dzielimy się z Wami naszym szczęściem i tym przesłaniem.</span></blockquote>
<br />
<br />
<br />
Dla ułatwienia napisano to nawet na okładce kalendarza, a ponadto na jego <a href="http://www.nasz-bocian.pl/kalendarz2013">stronie</a> internetowej oraz w informacjach prasowych.<br />
Następnie czytamy:<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;">Problem bezpłodności – według raportów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – dotyka 15 proc. małżeństw. Szacuje się, że 5 proc. rodzących się dzieci w krajach zachodnich to dzieci poczęte metodą in vitro.</span></blockquote>
Pierwsze słyszę, aby bezpłodność dotykała 15% małżeństw, według WHO dotyka ona 15% <u>par</u>, i mówimy o <u>niepłodności</u>, a nie bezpłodności. Chwila, w której prawicowe media przyswoją sobie wreszcie elementarne nazewnictwo obowiązujące w temacie, w którym zajmują głos, będzie chwilą odznaczoną przeze mnie na czerwono w kalendarzu. Ze złotą ramką ku czci.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;">W dyskusjach o in vitro wiele mówi się o samej procedurze, zapłodnieniu pozaustrojowym, technikach sztucznego wspomagania rozrodu, pomija się lub trywializuje wiele faktów, które są dla chrześcijan nie do zaakceptowania.</span></blockquote>
<br />
Magdaleno Szewczyk, dlaczego Pani ordynarnie kłamie? Metody wspomaganego rozrodu są w swoim okrojonym katalogu (inseminacja homologiczna przy użyciu prezerwatywy perforowanej; GIFT, <i>gamete intra-fallopian transfer;</i> LTOT,<i> low tubal ovum transfer) </i>akceptowane przez Watykan (a w każdym razie nie są potępiane i Kongregacja Wiary zostawiła niepłodnym małżonkom furtkę decyzyjną), ponadto słowo "chrześcijanin" nie jest synonimem "katolika", a tak się składa, że zdecydowana większość odłamów chrześcijaństwa nie ma problemu z zapłodnieniem in vitro. Kościół katolicki ma. Ale to za mało, aby stosować bezczelną figurę chrześcijańskiego uogólnienia.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;">I argument, na który często powołują się osoby afirmujące technikę sztucznego zapłodnienia jako metodę leczniczą. In vitro nie leczy bezpłodności, tylko obchodzi problem. Po urodzeniu dziecka poczętego przez in vitro kobieta czy mężczyzna dalej są bezpłodni</span></blockquote>
<br />
Każda terapia objawowa obchodzi przyczynę, co na ogół nie uruchamia w katolickich publicystkach mechanizmu poniewierania ludźmi chorymi i zaleconą im terapią. Znani mi rekordziści są rodzicami pięciorga dzieci urodzonych dzięki metodzie ivf i fakt, że ich jajowody nadal są niedrożne, a nasienie niepełnowartościowe, nie ma dla nich żadnego znaczenia wobec rzeczywistości bycia siedmioosobową rodziną i odzyskania dzięki temu dobrostanu psychofizycznego. Minus zarwane noce z powodu kolek.<br />
<br />
Nie ma sensu miażdżyć pozostałych nierzetelności zawartych w tekście. Po pierwsze robiłam to wiele razy na tych stronach, a komunały antyinvitrowe (i szerzej: związane z negacją praw reprodukcyjnych) cechują się powtarzalnością. Po drugie tłumaczenie czegokolwiek środowisku, które chce ilustrować swoją ideologiczną paranoję zdjęciami istniejących dzieci, do których ta paranoja i brak wiedzy odnoszą się bezpośrednio, jest działaniem jałowym.<br />
Uwagę jednak warto skierować na ostatnie zdanie przytaczanego artykułu:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;">Najważniejsze, że kropla drąży skałę... </span><img alt="" src="file:///C:/Users/MAGDAL~1/AppData/Local/Temp/msohtml1/01/clip_image001.gif" style="border: none; color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px; margin: 0px 5px; padding: 0px;" v:shapes="_x0000_s1026" /><span style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px;"> </span></blockquote>
<div style="color: #333333; font-family: Georgia, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.111111640930176px; line-height: 20px; padding: 0px;">
<br /></div>
<br />
To prawda, drąży. A ponieważ od kilku miesięcy obserwuję narastające zjawisko niepłodnościowego coming outu spodziewam się wodospadu i braku szalup dla reprezentantów cywilizacji kretynów. I właśnie tego sobie życzę w nadchodzącym roku.<br />
<br />
<br />
I na deser:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://0.gvt0.com/vi/3iDsL0B9_Bg/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/3iDsL0B9_Bg&fs=1&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/3iDsL0B9_Bg&fs=1&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-11725584270466763802012-12-06T01:27:00.001+01:002012-12-06T08:09:16.736+01:00Życie albo śmietnik. Dlaczego Polacy lubią Dickensa.<i>Okna życia w Polsce uratowały życie 44 dzieciom. Nigdy nie poznają danych rodziców biologicznych i będą żyć z czarną dziurą dotyczącą ich tożsamości, ale wygraliśmy bitwę o ich życie!</i><br />
<br />
Jest grudzień Anno Domini 2012 roku, piszę te słowa w Warszawie, w Polsce. Część moich rodaków osiągnęła już taki etap rozwoju społecznego, iż zgadzają się ze zdaniem "kobieta jest człowiekiem". Mamy więcej sukcesów: osiągnęliśmy konsens co do tego, że niewolnictwo nie jest okej, dzieci nie powinny być molestowane seksualnie ani poddawane przemocy, zaś osoby niepełnosprawne nie mogą być dyskryminowane. Dopracowaliśmy się również konkretnych przepisów prawnych stojących na straży powyższych osiągnięć cywilizacyjnych.<br />
Są powody do radości.<br />
Tymczasem zjawia się Maria Herczog, członkini komitetu ONZ i sprzedaje dziwaczną <a href="http://www.wiadomosci24.pl/artykul/onz_zamknie_okna_zycia_252267.html">teorię</a>, iż okna życia łamią prawo dzieci do wiedzy o własnej tożsamości, uderzają też w prawa kobiet oddających dzieci do adopcji. Na reakcje nie trzeba długo czekać:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://m.ak.fbcdn.net/sphotos-a.ak/hphotos-ak-ash3/c35.0.843.403/p843x403/14607_384922334927601_1753355363_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="152" src="http://m.ak.fbcdn.net/sphotos-a.ak/hphotos-ak-ash3/c35.0.843.403/p843x403/14607_384922334927601_1753355363_n.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Jak widzimy przełożenie jest proste: mniej okien życia równa się więcej dzieci na śmietnikach. Zupełnie, jakby od 60 lat nie funkcjonował sprawnie system adopcyjny, a skala dzieciobójstw nie obniżała się.<br />
Lament środowiska Gościa Niedzielnego niespecjalnie dziwi, desperowanie redaktor Brygidy Grysiak również nie, ale że pod tym zdjęciem podpisują się osoby związane z polskim środowiskiem feministycznym i lewicowym- to nie tylko dziwi, to po prostu zasmuca.<br />
Cofnijmy się nieco w przeszłość.<br />
Pierwsze okno życia, a w zasadzie "kołowrót życia" otwarto w Warszawie w roku 1736. Zasada działania była prosta: kobieta mogła anonimowo podrzucić swoje dziecko do obrotowej skrzynki uruchamiając dzwonek alarmujący personel szpitalny lub siostry zakonne.<br />
<span style="border: 0px; font-family: Verdana, Arial, 'Lucida Grande', 'Lucida Sans Unicode', sans-serif; font-size: 10px; line-height: 10px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><br style="outline: 0px !important;" /></span>Adopcja takich dzieci zdarzała się bardzo rzadko, ich przyszłe losy determinowały w zasadzie dwie możliwości: pójście na służbę lub terminowanie u rzemieślników. O ile udało im się przeżyć, ponieważ w 1848 roku śmiertelność podrzutków sięgała 61% (wszystkie źródła statystyk i liczb podaję na końcu notki).<br />
Co interesujące, krytyka kołowrotów życia jest równie stara, co same kołowroty. Najczęściej podnoszony sprzeciw dotyczył argumentu, że to rozwiązanie sprzyja bezkarnemu porzuceniu dzieci, za to nie przekłada się na zmniejszenie ilości aborcji (spędzania płodów) ani przypadków dzieciobójstwa. Równie bogatą tradycję ma obrona kołowrotów życia, dziś okien życia, oparta na nieśmiertelnym i nośnym evergreenie: "nie można dowieść, że to nie działa, więc lepiej zakładajmy nowe kołowroty aby ratować dzieci".<br />
Wersję współczesną proponuje nam załączony obrazek i red. Grysiak:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mnie się zawsze wydawało, że nawet
jedno uratowane życie powoduje, że warto się starać. Nawet jedno
uratowane życie powinno być najmocniejszym argumentem za oknami
życia. Nie bardzo rozumiem tych, dla których nie jest.</div>
</blockquote>
(<a href="http://www.rp.pl/artykul/957939.html">źródło</a>)<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</blockquote>
Ta argumentacja miałaby sens, gdyby red. Grysiak była w stanie udowodnić istnienie korelacji między funkcjonowaniem okien życia, a "uratowaniem choć jednego życia". Sęk w tym, że nie jest w stanie tego udowodnić. Podobnie jak jej XVIII - wieczni poprzednicy.<br />
Co jednak mówią nam historia i liczby?<br />
W 1871 roku stołeczny kołowrót życia zostaje działający na zasadzie pełnej anonimowości zostaje zlikwidowany. Nadal można oddawać dzieci, ale już pod własnym imieniem i nazwiskiem. Liczba oddawanych dzieci w kolejnych latach utrzymuje się jednak na dotychczasowym poziomie, za to maleje liczba dzieci porzucanych pokątnie i anonimowo z narażeniem ich życia.<br />
Co więc widzimy? Likwidacja kołowrotów życia opartych na anonimowości i bezkarności rodzica, i wprowadzenie na ich miejsce systemu przekazań dzieci opartych na nieanonimowości nie zmniejsza liczby dzieci oddawanych do przytułków, za to zmniejsza ilość anonimowych porzuceń, których okoliczności zagrażają życiu niemowląt i noworodków.<br />
Zdaje się, że właśnie od tego argumentu zaczęliśmy: "nie likwidujcie okien życia, bo niechciane dzieci zaczną być zabijane bądź będą porzucane na śmietnikach"?<br />
Świetna replika, szkoda tylko, że oparta na fałszywym założeniu, ponieważ relacja zdaje się być zgoła odwrotna: im więcej anonimowości i bezkarności, tym wyższe wskaźniki porzuceń z narażeniem życia. Liczba przekazań do adopcji pozostaje natomiast relatywnie stała, co wskazuje na to, iż najważniejszą zmienną jest tu po prostu motywacja matki: jeśli chce, aby jej dziecko przeżyło to kwestia anonimowości nie odgrywa większej roli. Jeśli nie chce, aby dziecko przeżyło to cóż, nie doniesie go ani do kołowrotu, ani do okna życia, ani do przedsionka kościoła, tylko wybierze beczkę z kapustą.<br />
<br />
No ale wciąż mówimy o historii, a może we współczesnej Polsce ten schemat działa inaczej? Wydaje się, że nie: skala dzieciobójstw obniża się sukcesywnie od roku 1999 (<a href="http://statystyka.policja.pl/portal/st/1102/63417/Dzieciobojstwo_art_149.html)">źródło</a>), co zdaje się mieć raczej związek ze spadającą liczbą porodów w Polsce (<a href="http://www.brpd.gov.pl/detail.php?recid=377">źródło</a>), a nie ze zjawiskiem otwierania bądź zamykania okien życia, zwłaszcza, że ilość przysposobień w Polsce również maleje (<a href="http://www.brpd.gov.pl/detail.php?recid=377">źródło</a>) wraz z obniżającą się dzietnością. Mniej dzieci rodzimy, mniej dzieci porzucamy i mniej dzieci oddajemy do adopcji. To dość prosta zależność, z którą istnienie okien życia nie wydaje się być skorelowane pozytywnie ani negatywnie.<br />
Co więc nie działa, skoro ta zależność nie jest w stanie się przebić do świadomości społecznej i powstrzymać egzaltowaną argumentację "okna życia ratują dzieci, które inaczej zostałyby zabite"?<br />
O tym za moment, teraz spójrzmy na stronę prawną i liczby odnoszące się do skali dzieciobójstw i porzuceń dzieci w Polsce.<br />
<br />
Oddanie dziecka do okna życia nie jest kwalifikowane jako porzucenie dziecka, a jako jego opuszczenie. Różnica polega na tym, iż opuszczenie dziecka nie nosi znamion przestępstwa, tj. dziecko jest pozostawione w miejscu, w którym może otrzymać natychmiastową opiekę od innych osób lub instytucji. Nie zmienia to faktu, że matka pozostawiająca dziecko w oknie życia jest szukana przez policję w celu ustalenia jej tożsamości, a więc główna propaganda okien życia ("anonimowo, bez problemu, bez konsekwencji") opiera się na oszustwie wobec kobiety. To nieprawda, że nie będzie poszukiwana i to nieprawda, że jej anonimowość zostanie uszanowana, ponieważ anonimowe urodzenie dziecka nie jest zgodne z polskim prawem. Zwyczajnie i po prostu.<br />
A teraz odrobina statystyk policyjnych. Jak wygląda tabela dzieciobójstw i porzuceń dzieci w Polsce ze skutkiem śmiertelnym?<br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #303030; font-family: Tahoma, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;"><br /></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1992 59/0<br />
1993 56/0<br />
1994
52/3<br />
1995 42/4<br />
1996 44/2<br />
1997 43/3<br />
1998
38/4<br />
1999 31/1<br />
2000 47/0<br />
2001 26/0<br />
2002
28/3<br />
2003 25/0 </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
i dalej już tylko dzieciobójstwa bez porzuceń:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="2" cellspacing="0" style="width: 468px;">
<colgroup><col width="33"></col>
<col width="201"></col>
<col width="220"></col>
</colgroup><tbody>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: 1px solid #808080; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.05cm;" width="33">rok</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: 1px solid #808080; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0.05cm;" width="201">Liczba postępowań wszczętych</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: 1px solid #808080; padding: 0.05cm;" width="220">Liczba przestępstw stwierdzonych</td>
</tr>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33">2007</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="201">34</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0.05cm; padding-top: 0cm;" width="220">13</td>
</tr>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33">2008</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="201">33</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0.05cm; padding-top: 0cm;" width="220">13</td>
</tr>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33">2009</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="201">28</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0.05cm; padding-top: 0cm;" width="220">10</td>
</tr>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33">2010</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="201">26</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0.05cm; padding-top: 0cm;" width="220">10</td>
</tr>
<tr>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="33">2011</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: none; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;" width="201">24</td>
<td style="border-bottom: 1px solid #808080; border-left: 1px solid #808080; border-right: 1px solid #808080; border-top: none; padding-bottom: 0.05cm; padding-left: 0.05cm; padding-right: 0.05cm; padding-top: 0cm;" width="220">5</td>
</tr>
</tbody></table>
</div>
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
Od roku 2006 w 50 oknach życia opuszczono 44 noworodków.
Niezależnie od istnienia okien życia ilość przestępstw popełnionych z tytułu Art. 149 maleje systematycznie z powodów prawdopodobnie głównie demograficznych, być może z powodu lepszej kontroli/wzrostu świadomości społecznej/wyższej jakości pracy pracowników społecznych/niższej wykrywalności, jednak tendencja spadkowa jest wyraźna i wcześniejsza niż powstanie pierwszego polskiego okna życia. Co więc dokładnie
uzyskaliśmy poza zagwarantowaniem czterdzieściorgu czworgu dzieciom braku
wiedzy o ich tożsamości w imię porywającego hasła "uratowaliśmy
przed śmiercią 44 dzieci", czego oczywiście nie jesteśmy w
stanie poprzeć czymś nieco bardziej wiarygodnym niż własne
przekonanie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ta cała sprawa ma też inną stronę
medalu, mianowicie stronę kobiety.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jak widzimy, Gość Niedzielny i
Brygida Grysiak są przekonani do swoich racji, ale wystarczy być
katolikiem ORAZ posiadać doświadczenie w pracy w ośrodku
adopcyjnym, aby narracja uległa zasadniczej zmianie. Apel pochodzi
ze strony Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego w Warszawie, identyczne
znajdziemy na stronach ogólnopolskich OAO niezależnie od tego, czy
są publiczne czy katolickie:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">OKNO ŻYCIA</span></blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Nim
położysz tu dziecko, przeczytaj …</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Jeśli
nie jesteś pewna, co zrobić i gubisz się, przyjdź do Katolickiego
Ośrodka Adopcyjnego w Warszawie i porozmawiaj. Otrzymasz pomoc
prawną, psychologiczną, rzeczową. Możesz przyjść jeszcze w
ciąży - dowiesz się, jakie masz możliwości. Możesz w szpitalu
przy urodzeniu dziecka powiedzieć, że nie możesz go wychowywać,
wtedy sam personel skontaktuje się z Ośrodkiem. Jeśli masz już
dziecko na rękach, znajdziemy mu miejsce w Interwencyjnym Ośrodku
Preadopcyjnym w Otwocku (ul. Batorego 44, tel.: 22 779 48 38), gdzie
bezpiecznie poczeka na Twoją ostateczną decyzję.</span><span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Jeśli
jesteś gotowa przekazać dziecko do adopcji możesz zrobić to za
pośrednictwem Ośrodka. Zyskujesz wtedy Ty i dziecko: masz możliwość
upewnienia się, że będzie ono w dobrej rodzinie, skracasz mu czas
pobytu w placówce, bo procedury prawne są wówczas dużo
łatwiejsze, stwarzasz szansę na zapewnienie mu lepszej pomocy
medycznej, dajesz mu możliwość łatwiejszego pogodzenie się z
faktem adopcji w przyszłości.</span><span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Może
się zdarzyć też, że dojdziesz do wniosku, że uda Ci się
zatrzymać i wychowywać dziecko. Jeśli zostawisz je w Oknie Życia,
nie będziesz miała odwrotu!Zaczekaj!</span><span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Przekazanie
dziecka do Okna Życia jest nieodwołalne. </span><span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Zastanów
się!</span></blockquote>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
(<a href="http://www.adopcja.org/test/okno/index.htm">źródło</a>, <a href="http://www.rodzina.sosnowiec.pl/osrodek-adopcyjny/okno-zycia/">inne źródło</a>)</div>
<br />
<br />
<div style="background-color: white; border: 0px; color: #373737; font-family: 'Helvetica Neue', Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 24px; margin-bottom: 1.625em; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">
<br /></div>
<br />
Czego to dowodzi? Starej prawdy, że największymi orędownikami Okien Życia są nieprzypadkowo ci, którzy ]mają bardzo niewiele wspólnego z przeprowadzaniem procesów adopcyjnych i pracą z kobietami rozważającymi przekazanie dziecka do adopcji. Teoretyzowanie daje komfort pisania głupot w myśl zasady "nie znam się, więc się wypowiem".<br />
Kontynuując temat zysków kobiety: co zyskuje kobieta oddająca dziecko do adopcji za pośrednictwem Ośrodka Adopcyjno Opiekuńczego?<br />
- opiekę i poradnictwo psychologiczne oraz prawne, włączając w to pomoc przed i po porodzie<br />
- opiekę położniczą wynikającą z faktu urodzenia w szpitalu, w tym dostęp do środków hamujących laktację<br />
- ustawowe sześć tygodni na zmianę decyzji o adopcji<br />
<br />
W zamian musi potwierdzić decyzję o zrzeczeniu się dziecka. Jej dane są chronione i zostaną udostępnione jedynie dorosłemu dziecku, o ile wyrazi ono taką wolę. Według danych stołecznego KOAO 52% kobiet zmienia decyzję po otrzymaniu wsparcia psychologicznego, prawnego i finansowego od profesjonalistów zajmujących się tą grupą. Dalsze 16% matek wycofuje się z decyzji adopcji już po urodzeniu dziecka i wyrażeniu wstępnej woli zrzeczenia jeszcze w szpitalu.<br />
Rachunek jest prosty: prawie 70% kobiet rozważających przekazanie dziecka do adopcji zmienia ostatecznie zdanie, ale dzieje się tak jedynie dlatego, ponieważ otrzymały wsparcie. Bez tej pomocy zostają okna życia, które zapewniają szybkie rozwiązanie problemu, ale jednocześnie uniemożliwiają zmianę decyzji i otrzymanie pomocy w sprawie, którą można chyba bezdyskusyjnie nazwać sprawą rangi życiowej.<br />
Co natomiast zyskuje kobieta oddająca dziecko do okna życia?<br />
<br />
- brak opieki i poradnictwa psychologicznego oraz wsparcia prawnego<br />
- ryzyko zagrożenia życia i zdrowia podczas porodu w warunkach pozaszpitalnych<br />
- nieodwołalność swojej decyzji i niemożność wycofania się z niej<br />
- anonimowość, którą zyskałaby tak czy inaczej przy procesie adopcji blankietowej opisanym wyżej<br />
<br />
Co jest zatem zyskiem i wolnością kobiety patrząc na te zagadnienia z perspektywy feministycznej? Zostawmy feminizm- co jest zyskiem i wolnością kobiety patrząc na te zagadnienia z perspektywy humanistycznej?<br />
Może pewnym wyjaśnieniem będą słowa kardynała Dziwisza wygłoszone podczas poświęcania pierwszego w Polsce okna życia:<br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
„okno życia to ratunek dla dziecka,
któremu rodzice odmówili miłości" </div>
<br />
<span style="background-color: white; font-family: 'Trebuchet MS'; font-size: 13px; text-align: justify;">(<a href="http://www.diecezja.pl/biskupi/kard-stanislaw-dziwisz/wystapienia/okno-zycia-slowo-i-poswiecenie-19-marca-2006.html">źródło</a>)</span><br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wracamy, proszę Państwa, do sedna.
Jeśli traktujemy decyzję adopcyjną jako dowód braku miłości
rodziców, a nie jako dowód ich bardzo trudnej odpowiedzialności za dziecko i realizację jeszcze trudniejszej miłości,
to chyba nie mamy o czym dalej rozmawiać. Dalej tkwimy po uszy w tym, co nazwałam kilka dni temu mentalnym neolitem adopcyjnym. Cechą tego neolitu jest jego trwała hipokryzja: to wspaniale, że uratowałaś dziecku życie i zdecydowałaś się je urodzić zamiast poddać się aborcji. Niemniej pozostajesz suką wypraną z uczuć, skoro nie chcesz się nim teraz zająć. Przyjdziemy ci jednak z pomocą: możesz oddać je do adopcji anonimowo. Nadal pozostaniesz suką, ale przynajmniej nikt nie dowie się o twojej hańbie. Chwileczkę, zdaje się jednak, że zaczęliśmy ten wywód od złożenia hołdu matce, która oddaje dziecko do adopcji zamiast usunąć ciążę? Skądże znowu, była to klasyczna ściema, tak naprawdę polska matka decydująca się na adopcję pozostaje istotą godną pogardy, a udzielana jej przez okna życia pomoc polega na dostarczeniu możliwości ukrycia niegodnego występku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wewnętrzna niespójność tego wywodu nie jest powszechnie dostrzegana, za to podnoszony jest wygodny argument, że matki nie chcą oddawać dzieci jawnie, ponieważ boją się napiętnowania. I tu właśnie proponujemy im okna życia. Jakie to proste.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Owszem, utrwalanie szczucia kobiet przynosi zaskakujący skutek, że czują się finalnie zaszczute. Tylko kto je wcześniej zaszczuwał? Może głosiciele poglądu, iż adopcja jest odmową miłości?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dramatem jest to, że walka o utrwalenie tego neolitu odbywa się z jednej strony przy wtórze okrzyków o zagwarantowaniu wolności kobiecie, z drugiej zaś strony opiera na wrzaskach o potrzebie ocalenia skazanych na śmierć dzieci. Rzadki przypadek, w którym część polskiego środowiska, ujmijmy to, liberalnego przychodzi w sukurs narracjom pro-life'owym sygnowanym Episkopatem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jak długo będziemy wychodzić z
założenia "odmowy miłości" tak długo w Polsce będzie przestrzeń społeczna dla istnienia okien życia. Nie dlatego, że są potrzebne, a dlatego ponieważ łatwiej jest podtrzymywać iluzje pasujące nam do
hipotezy, niż zająć się pracą u podstaw. Co, nawiasem mówiąc,
jest robione w Polsce od pierwszej połowy XX wieku włączając w to koncepcje gniazd sierocych, wiosek kościuszkowskich, metodę pracy grup rodzinkowych, idee korczakowskie, rodzinne domy dziecka i wioski dziecięce, działalność Towarzystwa Przyjaciół Dzieci aż do powstania idei jawności pochodzenia dziecka, szacunku dla jego tożsamości i przygotowania programów szkoleniowych dla kandydatów na rodziców adopcyjnych, które realizujemy w Polsce od mniej więcej 30 lat, wielką pracą środowiska ukonstytuowanego wokół form opieki adopcyjnej i zastępczej. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ich wysiłki od 2006 roku otrzymują regularne
strzały w stopę za sprawą propagandy okien życia i zachęty do cofania się w rozwiązaniach społecznych i pedagogicznych do ustaleń sprzed kilku wieków. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fundament, jakim jest Konwencja Praw Dziecka wraz z zapisem prawa do poznania swojej
tożsamości zderza się z ideą siedemnastowiecznych kołowrotów życia, co jest sytuacją absolutnie kuriozalną. Anonimowość porzucającego rodzica nadal jest wartością
w wieku XXI i należy jej się hołubienie przy wtórze egzaltowanych
argumentów "ocaliliśmy czterdzieścioro czworo dzieci!" i przy
jednoczesnym przypomnieniu, że przekazanie do adopcji jest odmówieniem dziecku
miłości.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Szach mat. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czego kobieta nie zrobi i tak będzie winna.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
A mój postulat jest bardzo prosty: przestańmy dawać sobie prać mózgi. Adopcja na tym skorzysta i kobiety również.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Celowo nie rozwijam zagadnienia strat dziecka oddawanego do okna życia, bo jest to temat na osobną notkę.</div>
<br />
Lektury, które warto przeczytać, a do danych z których odwoływałam się wyżej:<br />
<br />
M. Kolankiewicz, Zapiski o instytucjonalnej opiece nad dziećmi, Wydział Pedagogiczny, Uniwersytet Warszawski.<br />
M. Kolankiewicz (1996), Schronienie. Historia Domu Małych Dzieci ks. G. P. Baudoina, Wydawnictwo KR.<br />
M. Kolankiewicz (2002), Porzuceni i powierzeni trosce. Dom małych dzieci. Śląsk, Katowice.<br />
B. Geremek (1998), Litość i szubienica. Dzieje nędzy i miłosierdzia, Czytelnik, Warszawa.<br />
Konwencja o prawach dziecka, http://www.brpd.bip.doc.pl/index.php?wiad=6031<br />
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1531801,3,okna-zycia---porazka-panstwa.read<br />
Statystyki Komendy Policji, materiały
statystyczne, Warszawa 2001-2003.<br />
http://www.statystyka.policja.pl/portal/st/840/79132/Zabojstwa_maloletnich__tj_z_art_148_kk__i_przestepstwa_dzieciobojstwa_tj_z_art_1.html<br />
Roczniki Demograficzne GUS.<br />
Ochrona Zdrowia GUS, lata 2005, 2006, 2007.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-79717261431794700172012-10-24T14:39:00.000+02:002012-10-24T14:39:47.156+02:00refundacja, rozmowa, rzeczywistość<br />
W poniedziałek dowiedzieliśmy się o planach refundacji metody in vitro. Epokowe wydarzenie. Pomijając, że słyszymy o nim od kilku lat i stan ekscytacji społecznej dość trudno utrzymać. Czytam komentarze pacjentów, przeważa sceptycyzm podszyty subtelnym optymizmem z zastrzeżeniem "ale i tak nic z tego nie wyjdzie".<br />
Otóż mam przed sobą sławetny program zdrowotny, zostanie upubliczniony w poniedziałek podczas konferencji. Ku mojemu zaskoczeniu jest to całkiem dobry program, choć nie jest idealny: wypadają z niego na przykład samotne kobiety, za to jako podmiot świadczeń definiowana jest "para" bez wchodzenia w to, czy połączył ją sakramentalny związek małżeński czy wspólny kredyt. Można powiedzieć, że w polskim bagienku jest to pewien przełom.<br />
Skoro przełom to trzeba o nim porozmawiać. Chętnie. Dlatego na trzy minuty przed wejściem na antenę w ogólnopolskiej stacji dowiaduję się, że moim rozmówcą będzie ksiądz, o czym w ogóle nie było wcześniej mowy. W stacji trwa remont, nie mam słuchawek i trafia do mnie co czwarte słowo oponenta, ale rychło się orientuję, że lecimy linią tradycyjną: płacz zamrożonych zarodków, naprotechnologia i zabójstwa prenatalne.<br />
Jak powszechnie wiadomo księża to główna grupa społeczna bezpośrednio zaangażowana w kwestie rozrodczości, więc jest zrozumiałym, że są uczestnikami niemal każdej publicznej rozmowy na ten temat.<br />
<br />
Dlatego właśnie tego samego dnia spotkałam się w studiu z red. Terlikowskim i posłem Piechą. Ponieważ 79% Polaków popiera metodę ivf, zasada demokratycznej reprezentacji wymagała zestawienia w studiu dwóch najbardziej agresywnych przeciwników tej metody, jednej polityczki z rodowodem konserwatywnym i niżej podpisanej w roli obywatelskiej paprotki. Nie wiem, jaki dokładnie rozkład społeczny miało symbolizować to grono, ale moje rozumienie statystyki mówi mi, że zasada demokratycznej reprezentacji powinna w tym przypadku oznaczać trzech zwolenników metody ivf i jednego jej przeciwnika.<br />
Ideę jednak wyjaśnił mi red. Kraśko przed wejściem na antenę: Polacy potrzebują rozmowy.<br />
Rozumiem. No więc Polacy dowiedzieli się, że metoda in vitro polega z grubsza na tym, że dzieci są przechowywane w lodówkach.<br />
Od wczoraj moją ciekawość budzi zawartość domowej lodówki red. Terlikowskiego, za to mniej zastanawiają wyniki europejskiego testu wiedzy, w którym Polacy osiągnęli bardzo złe wyniki.<br />
<br />
Jednak siedząc naprzeciwko moich rozmówców i wsłuchując się w gładkie potoki ich przemyśleń, miałam wiele refleksji i racjonalizatorskich postulatów, które z pewnością przyczyniłyby się do rozwiązania ważkich problemów społecznych. Ponieważ nie zwerbalizowałam ich na wizji (z powodu, o którym dalej) podzielę się nimi tutaj:<br />
<br />
1. Powiedzmy to sobie wreszcie jasno, bo Wojownicy Prawdy mają serca nieulękłe: w kobiecych macicach odbywa się globalny Holokaust. Życie poczęte powstaje nierzadko w warunkach niegodziwych (bez patronatu świętego węzła małżeńskiego), przede wszystkim jednak życie poczęte umiera i nie ma od tego ratunku. Ach, powiecie: natura tak chciała. Furda natura! Dlaczego i odkąd to mamy się kierować naturą? Jakim prawem szukamy usprawiedliwienia dla naszych sumień w poronieniach naturalnych? Co zawiniła bezbronna zygota, potencjalnie pyzate maleństwo z nóżkami i puszkiem włosków na rozkosznej główce, aby ronić ją do ordynarnego ustępu, bez poświęcenia podpaski?<br />
Jedynym realnym wyjściem jest ogólnopolski system monitoringu stosunków seksualnych za pomocą chipów domacicznych z opcją bezpośredniej transmisji, w celu zapewnienia kompleksowej kontroli nad warunkami ewentualnego zapłodnienia. Tak, to wygeneruje koszty, trzeba będzie sfinansować chipy i ekipy chirurgiczne, trzeba będzie również wyszkolić i opłacić personel obsługujący monitory oraz stworzyć Bojówki Postkoitalne, ale czy Życie nie jest tego warte? Kobieta zyska bezcenną wiedzę, czy jest morderczynią czy nie, a społeczeństwo wreszcie podzieli się jasno na zabójców oraz mężczyzn. No i będziemy prekursorami, w końcu jesteśmy Chrystusem Europy, który ma patent na termin "życie poczęte", zupełnie jakby istniało życie niepoczęte.<br />
<br />
2. Dziecko czyli zarodek. Dlaczego nie otaczamy zarodków opieką właściwą każdemu polskiemu dziecku? Pomyślmy nad systemem opieki wczesnoszkolnej dla zarodka, wprowadźmy system szczepień embrionów oraz specjalną linię pieluch jednorazowych dla zygot. Jeśli zarodki są dziećmi przysługują im prawa dzieci. Opieka naprzemienna, dwa tygodnie w macicy matki, dwa tygodnie w otrzewnej ojca.<br />
Że to błędna terminologia? Ale jak to błędna? Przecież Polacy uczestnicząc, zgodnie z życzeniem red. Kraśki, w edukacyjnej ROZMOWIE w telewizji publicznej, zostali zaznajomieni z aktualną wykładnią językową i prawną: zarodek to dziecko, dzidziuś, braciszek i siostrzyczka. Tu nie ma embrionów, płodów, noworodków, nie ma odmiennych statusów i praw, wszystko jest jednością, a lodówki kryją ponure tajemnice. Niektórzy wkładają do niej dzieci czyli zygoty. Prawdopodobnie bez ubranek w kolorach różowym i niebieskim, co może nie tylko doprowadzić do śmierci, ale co gorsza, do błędnej identyfikacji seksualnej i płciowej.<br />
<br />
3. poglądy nieżyjącego profesora Religi na in vitro oraz rozważania, co robił minister Balicki w zaciszu swojego gabinetu. Są kluczową kwestią dla wyrobienia sobie poglądów na refundację, medycynę i systemowe rozwiązania leczenia chorób populacyjnych. Podobnie jak spory na temat definicji demokracji między posłanką Kluzik Rostkowską i posłem Piechą w programie poświęconym dyskusji o niepłodności i sposobach jej leczenia.<br />
<br />
Ach, właśnie, niepłodność! Tak, ktoś coś o tym wspomniał na samym początku programu. Pamiętam to dość mgliście, bo lodówki i 90% skala dzieciobójstwa (red. Terlikowski podał z głowy liczbę 500 milionów pomordowanych dzieci) przysłoniły ten kosmetyczny defekt dotykający nieistotną statystycznie liczbę półtora miliona polskich par.<br />
Dlaczego więc nie zwokalizowałam powyższych uwag- otóż z powodu banalnego.<br />
Zżerała mnie ordynarna zazdrość wobec oponentów i zespołu ich doświadczeń będących dla mnie fantastyką społeczną. Świat, w którym żyję jest przestrzenią codziennego obcowania z chorobą, która od 25 lat w Polsce nie doczekała się żadnych uregulowań prawnych, generuje olbrzymie koszty społeczne, ekonomiczne i jednostkowe, a pacjenci są zdani na samych siebie i prywatne portfele. Bez osłon refundacyjnych, bez kontroli nad pracą ośrodków medycznych, bez akredytacji, dyrektyw i monitoringu.<br />
Ponieważ od dwóch lat mam zaszczyt prowadzić projekt Linii Pomocy Pacjent dla Pacjenta, w którym pracują wolontariusze (superwizowani przez psychologa, regularnie szkoleni, pracujący na rekomendacjach w leczeniu niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego i Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu) sytuuję problem społeczny w nieco innym miejscu, niż wskazują troski duszne nękające red. Terlikowskiego i posła Piechę. Słyszę od ludzi borykających się na co dzień z problemem niezamierzonej bezdzietności, że:<br />
<br />
- są samotni i czują się opuszczeni przez Państwo;<br />
<br />
- doświadczają poniżeń i upokorzeń z powodu swoich trudności prokreacyjnych, napotykają na problemy zawodowe (urlopy brane na leczenie nie są dobrze widziane przez pracodawców, skutkują brakiem awansu lub wystawieniem na strzał zwolnień), dotyka ich język nienawiści i pogardy formułowany przez przedstawicieli instytucji firmującej się przykazaniem miłości;<br />
<br />
- utrzymują tajemnicę wokół swojej choroby, ponieważ boją się społecznych reakcji, które są nieustannie karmione kłamstwami o mordowaniu dzieci, kaprysach egoistów i zachętami do praktycznej eugeniki (niepłodni nie mają moralnego prawa się rozmnażać);<br />
<br />
- borykają się z trudnościami finansowymi i na ogół są potężnie okredytowani z powodu leczenia niepłodności;<br />
<br />
- doświadczają problemów psychologicznych (po dwóch latach bezskutecznego leczenia niepłodności średnia depresji i zespołów paradepresyjnych sięga w tej grupie pacjentów wartości 70%);<br />
<br />
- bojkotują polityków, ponieważ czują przez nich regularnie oszukiwani kolejnymi obietnicami bez pokrycia.<br />
<br />
Na te wszystkie realne dramaty media, w swojej misji wyrażanej oczekiwaniem płacenia abonamentu, proponują widzom rozmowę. Z której, jak już ustaliliśmy, dowiedzieliśmy się paru komunałów o lodówkach, nieustalonych poglądach prof. Religi na in vitro i nominacji ekskatedralnej red. Terlikowskiego biorącej się z faktu, że pięć lat starał się o potomstwo. Gratuluję sukcesu.<br />
Swego czasu TVP miała w ofercie autorski program red. Pospieszalskiego "Warto rozmawiać". Widzowie dość szybko w duchu sarkazmu przemianowali ten tytuł na "Szkoda gadać" z uwagi na tendencyjność prowadzącego i dobór gości. Wydaje się, że była to trafna intuicja semantyczna.<br />
Niestety okazała się jednocześnie profetyczna dla rozwoju mediów tradycyjnych, których dziennikarze igłą w kąciku oka zapisali sobie złotą zasadę bezstronności "prawda leży pośrodku" (z zastrzeżeniem, że axis mundi znajduje się na skwerze Kardynała Wyszyńskiego 6).<br />
Niech więc spoczywa w pokoju.<br />
Rzeczywistość należy do mediów wirtualnych, w których odbija się cała społeczna różnorodność w jej błogosławionym i przyrodzonym egalitaryzmie. Mam nadzieję, że przyszłość również będzie do nich należeć, choć redaktora Kraśkę może to odrobinę zasmucić.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4874644558397192689.post-23565133242433590952012-10-22T23:11:00.001+02:002012-10-22T23:11:17.806+02:00a co jeśli mężczyzna...?Pan Marek, 39letni wiceprezes dużej korporacji, który całe swoje dotychczasowe życie poświęcił zarabianiu pieniędzy, rozwojowi zawodowemu i inwestowaniu w siebie, nagle zapragnął zostać ojcem. Czy to oznacza, że będzie mógł się starać o dofinansowanie leczenia metodą in vitro?<br />
<br />
Postanowiliśmy zapytać mieszkańców Prażnuchy Kolonii, co o tym sądzą.<br />
<br />
Brygida O.<br />
<blockquote class="tr_bq">
mnie się zdaje, że nauka to jest coś. Normalnie nigdy nie sądziłam, że mężczyzna może zostać ojcem dzięki in vitro i że medycyna już na to pozwala. Bo on w wątrobie będzie tę ciążę nosić, tak?</blockquote>
<br />
Zdzisław W.<br />
<blockquote class="tr_bq">
39 lat? A to jest chyba wiek emerytalny już? Moi koledzy to w tym wieku są już dziadkami, nie można walczyć z naturą. Po mojemu to 39letni facet jest za stary na ojca.</blockquote>
<br />
Katarzyna P.<br />
<blockquote class="tr_bq">
nie obchodzi mnie to, ale czemu za moje pieniądze?</blockquote>
<br />
Media są poruszone przypadkiem pana Marka. Niedawno jedna z redaktorek podniosła nieśmiało kwestię, że pan Marek pewnie ma jakąś partnerkę i może warto rozmawiać o problemie niepłodności, jako o problemie pary, ale została wyśmiana. Wszyscy wiedzą, że niepłodność dotyczy tylko mężczyzn i są na to rozliczne badania prowadzone przez uznanych naukowców z KULu.<br />
Redaktor dużego dziennika zauważył z kolei, że średnia wieku pierwopłodców się przesuwa w górę, zatem warto uwzględniać ten aspekt w debacie, jednak odczucia społeczne są inne: powszechnie wiadomo, że najlepszy wiek na ojcostwo to przedział 22-30 lat i jedynie kaprysom osobistym należy przypisywać okoliczność późniejszego ojcostwa.<br />
Swój głos w debacie zabrał również prof. Dziadziejko dzieląc się obawą, że poczęte w tak późnym wieku dzieci mogą zacząć obsrywać trawniki pod jego osobistym balkonem, a także zanieczyszczać przestrzeń społeczną odgłosami wydobywającymi się z ich gardzieli.<br />
Nie zawiódł naczelny portalu Bzdetonda.pl wskazując, iż postępujący konsumpcjonizm prowadzi do degeneracji etycznej społeczeństwa i oddalania się od wzoru Józefa z Nazaretu, który najpierw owdowiał spłodziwszy dwoje dzieci, co powinno wytyczać ścieżkę naśladownictwa dla współczesnych mężczyzn: dzieci, a potem rozwój zawodowy. Poza tym wciąż brak pieniędzy na leczenie onkologiczne dzieci, więc nie leży w interesie społecznym finansowanie kaprysów podstarzałych mężczyzn.<br />
Oczekujemy w napięciu rozstrzygnięć, do których doprowadzi dyskusja o in vitro zainicjowana przez <a href="http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1531673,1,debata-komu-finansowac-in-vitro.read">serwis Polityka.pl</a> i jednocześnie żegnamy złudzenie, iż dla redaktora Stasiaka jest jeszcze jakaś intelektualna nadzieja.<br />
<br />
<br />a.http://www.blogger.com/profile/11158221541475947912noreply@blogger.com3